Ostrożnie, marzenia czasami się spełniają (cz. III) - Magicu
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Ostrożnie, marzenia czasami się spełniają (cz. III)
A A A
Obudziło ją głuche łomotanie do drzwi, wygrywające przy akompaniamencie potwornego bólu głowy śmiercionośną pieśń. Chwilę później, do tego duetu dołączył nieznoszący sprzeciwu baryton, wykrzykujący zupełnie abstrakcyjne słowa.
- Policja! Otwierać! - usłyszała, jednak nie do końca potrafiła sobie wyobrazić, co miałoby to oznaczać.
W tej chwili większym problemem było odzyskanie władzy nad obolałym ciałem, które sprawiało wrażenie pokrytego ołowiem, niż zastanawianie się nad jazgotem dochodzącym z klatki schodowej.
Kobieta nie zdążyła pomyśleć nic więcej, gdy budynkiem wstrząsnął huk wyważanych drzwi, a w dwupokojowym mieszkaniu zaroiło się od umundurowanych policjantów, wymachujących bronią i wykrzykujących do siebie niezrozumiałe słowa.
Dwóch z nich w kilku krokach dopadło łóżka, w którym leżała, kierując w jej stronę błyszczące lufy pistoletów.
Zachłysnęła się, próbując wydobyć z zaciśniętego gardła jakikolwiek ton. W oczach jej pociemniało, a potworny do tej pory ból głowy przybrał nagle nieziemskie rozmiary.
Jak przez mgłę usłyszała jeszcze słowa:
- To wygląda na przedawkowanie! Wezwijcie karetkę! Szybko!
Po czym wszystko dookoła pochłonęła absolutna czerń.


Jakiś czas później ponownie się ocknęła, uniosła powoli powieki, a jej oczom ukazał się nieznany sufit, zapewne kiedyś śnieżnobiały, który w tej chwili jednak nazwać można było „szarokremowym”, z zawieszoną na nim długą jarzeniówką, pokrytą kloszem z mlecznego szkła.
Ciszę panującą w obcym pomieszczeniu przerywał tylko raz za razem cichy, rytmiczny, piszczący sygnał, dochodzący z kąta.
Diana oblizała językiem spieczone wargi i z trudem spojrzała w tamtą stronę, a z jej krtani mimowolnie wydostał się zduszony jęk. Ze zdziwieniem stwierdziła, że patrzy na zestaw skomplikowanych urządzeń, do których, jak się okazało podłączona była za pomocą kilku różnokolorowych kabli. Nie miała jednak czasu, by zastanowić się nad znaczeniem tego faktu, gdyż jej myśli przerwał nagle lekko zachrypnięty ale całkiem sympatyczny, męski głos.
- Proszę się nie ruszać – usłyszała. - Zaraz sprowadzę lekarza.
Odwróciła głowę w kierunku, z którego doleciały owe słowa.
Tuż przy łóżku, na niewygodnym, plastikowym krześle siedział młody mężczyzna, o krótko obciętych blond włosach, niebieskich oczach i twarzy obsianej niezliczoną ilością piegów, ubrany w sprane jeansy, zieloną koszulkę polo oraz granatowe półbuty.
- Gdzie jestem? - zapytała Diana dziwnie skrzeczącym głosem.
- W Szpitalu Wojewódzkim na Lutyckiej.
- A pan jest?
- Komisarz Marek Orlicki z Komendy Głównej Policji – przedstawił się z lekkim uśmiechem.
W tym momencie Diana przypomniała sobie chwilę wtargnięcia uzbrojonych policjantów do jej prywatnego królestwa.
- Nie biorę żadnych narkotyków – powiedziała szybko.
Nie wiedząc czemu, wydało jej się to w tej chwili bardzo ważne.
- Wiem – odpowiedział mężczyzna. - Rozmawiałem z ordynatorem. Wszystkie testy wyszły negatywnie.
- Co się stało? - zapytała cicho, nie spuszczając z niego wzroku.
- Proszę mi to powiedzieć. Gdzie przebywała pani przez ostatnie dziesięć dni?
To pytanie niezmiernie ją zaskoczyło.
- W domu. Chyba – odpowiedziała niepewnie.
- Jest pani pisarką?
Teraz zupełnie zbił ją z tropu.
- Nie – powiedziała. - Dlaczego pan pyta?
Mężczyzna przyjrzał się jej dziwnie ale nie pociągnął tematu.
- Drugiego maja niejaka Martyna Kubicka zgłosiła na policji zaginięcie znajomej. Potraktowaliśmy sprawę bardzo poważnie, jednak mimo śledztwa i ogłoszeń w lokalnej prasie nie znalazł się nikt, kto znałby miejsce pobytu poszukiwanej – powiedział, a z jego twarzy zniknął chłopięcy uśmiech, dodając mu tym dobre dziesięć lat.
Diana milczała, wpatrując się w mężczyznę szeroko otwartymi oczami. Wciąż nie miała pojęcia o czym on właściwie mówi.
- Tydzień później mieszkańcy kamienicy przy Grochowych Łąkach powiadomili policję o dziwnych odgłosach i kobiecych krzykach dochodzących z jednego z mieszkań – Orlicki ciągnął niezrażony brakiem reakcji z jej strony. - Okazało się, że podany adres to miejsce zamieszkania zaginionej, którą po przybyciu policji znaleziono w stanie całkowitego wyczerpania i przetransportowano na oddział intensywnej terapii.
Komisarz zamilkł na chwilę, po czym na jego twarz powrócił przyjacielski uśmiech.
- Mój brat też pisze – powiedział, teraz już łagodniejszym tonem. - Wiem w jaką obsesję wpada gdy pracuje nad kolejną książką.
Diana nie wiedziała, co odpowiedzieć jednak w jej umyśle powoli zaczynały klarować się urywki zdarzeń z ostatnich kilkunastu dni.
- Cieszę się, że nic złego się pani nie stało – mężczyzna wstał z krzesła, wyciągając z kieszeni spodni niewielki, prostokątny kartonik. - Jednak następnym razem, gdy opanuje panią natchnienie, proszę koniecznie o tym kogoś powiadomić, by nie robić niepotrzebnego zamieszania.
- Obiecuję – pisnęła tylko, spuszczając wzrok.
Orlicki spojrzał na kobietę i pokiwał głową.
- Byłem na miejscu podczas całej akcji i miałem wgląd w pani pracę – powiedział po chwili, najwyraźniej zmieszany. - Zostawiam pani numer telefonu mojego przyjaciela, który jest właścicielem wydawnictwa specjalizującego się w powieściach fantastycznych. Jeśli zdecyduje się pani wydać „Świat wampirów” proszę koniecznie do niego zadzwonić. Już z nim rozmawiałem – dodał, kładąc wizytówkę na białym, metalowym stoliku, stojącym przy łóżku.
Diana milczała, niezdolna wydusić z siebie żadnego słowa.
Mężczyzna podszedł do drzwi i z ręką na klamce odwrócił się w jej stronę.
- Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w innych okolicznościach – uśmiechnął się szeroko, po czym nie czekając na odpowiedź wyszedł z pokoju, mijając w drzwiach młodą pielęgniarkę.
- Widzę, że czuje się pani dużo lepiej – zaświergotała przybyła, kładąc na łóżku trzymaną w ręce kartkę pocztową i wyciągając z kieszeni białego fartucha przeźroczysty woreczek z płynem infuzyjnym. - Lekarz zaraz przyjdzie.
Pacjentka nie zwróciła na nią uwagi, przyglądając się przyniesionej przez dziewczynę kiczowatej pocztówce, przedstawiającej karminowe usta, z których wystawały dwa ostre kły.
Drżącymi palcami przysunęła ją do siebie, odwróciła, a jej oczom ukazały się dwa, krótkie zdania, nakreślone zamaszystym pismem:
"To były niezapomniane chwile, dziękuję. Wciąż jednak jestem winien ci jedno marzenie, więc wkrótce pojawię się by spłacić dług."
Podpisu nie było.
Kobieta zamknęła oczy, a na jej usta wypłynął radosny uśmiech. Wiedziała już, że jej przyszłość obrała zupełnie inny kierunek i z niecierpliwością wyczekiwała tego, co było jej pisane.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Magicu · dnia 09.12.2012 09:14 · Czytań: 685 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 6
Komentarze
al-szamanka dnia 09.12.2012 11:23 Ocena: Świetne!
Ojojojojojoj, zaskoczyłaś mnie!:)
Fajnie zaskoczyłaś.

Jestem z kretesem usatysfakcjonowana.
Przede wszystkim dlatego, że otwarte zakończenie wręcz prosi o kontynuację i to nie tylko z Twojej klawiatury, ale też w wyobraźni czytelników:)
W mojej będzie się działo :)

Pozdrawiam z bardzo szerokim uśmiechem:D.

Aha, paru przecinków brakuje....tu i tam, gdzieś tam
MimiBasia dnia 09.12.2012 17:19
Znowu mi się podobało.
Olaf Tumski dnia 09.12.2012 19:40 Ocena: Bardzo dobre
Sprawnie napisane z dobrym zakończeniem, która jak na takie opowiadanie przystało zostawia czytelnika z rozbudzoną wyobraźnią. Dodatkowo ożywiłaś pospolitą, poznańska scenerię. To zwiększa wrażenie jakby wszystko naprawdę się wydarzyło. No bo przecież wydarzyło się.
pozdrawiam :)
Wasinka dnia 10.12.2012 19:33
Jest tajemnica, są domysły czytelnika. Niedopowiedzenia - to lubię, choć tutaj taka nieco wyrwa się zrobiła... Ciekawa byłam, co też czas po drugiej stronie objawił przed Dianą, ale w sumie lepiej nie pisać, niż popaść w banał. Albo coś innego.
Pomysłowe rozwiązanie.
Brakło mi jakiejś iskierki, która by spowodowała, że wsiąknęłabym na maksa w atmosferę, w bohaterów, ale nie będę narzekać, bo czytało się przyjemnie.

Pozdrawiam wieczornym uśmiechem.
Mic dnia 10.12.2012 19:46
A ja nie lubię takich zakończeń:(. Czuję pewien niedosyt. W zasadzie nic się nie wyjaśniło. Wygląda to tak, jakbyś nie miała pomysłu na to co dalej.
Pozdrawiam
Magicu dnia 11.12.2012 10:43
Dziękuję wam bardzo za komentarze. :)

Mic, mnie nie chodziło o to, by pokazać czytelnikowi nową wersję świata w innym wymiarze. Chciałam tylko odpowiedzieć na często zadawane pytanie: "skąd pisarze biorą pomysły na swoje książki?" ;) Zresztą Diana napisała powieść o tym, co widziała i może kiedyś bedziesz miał okazję ją przeczytać ;)

Olaf Tumski, masz rację... wydarzyło się... w taki lub inny sposób...
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
07/05/2024 22:15
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że udało mi się oddać… »
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty