Ósma rano. Adam Wolski właśnie się obudził. Jego głowę zaprząta tysiące pytań. Od spotkania z przedziwnym staruszkiem minął tydzień. W każdym kolejnym dniu uświadamiał sobie co raz bardziej jak nonsensowna była jego rozmowa z przed tygodnia. Nie wiedział, praktycznie nic. Starzec nie powiedział mu nawet o której godzinie i gdzie mają się zobaczyć. Nie mowił też na co tak naprawdę ma się przygotować. Wyrecytował jakąś przepowiednie, w której nie wiadomo o co chodzi, a on Adam Wolski po prostu zgodził się ruszyć za nim w świat.
No i rodzice... przecież oni nic nie wiedzą. Jak im to powie? Że wyjeżdża do innego świata zabić kilku ludzi i że postara się jak najszybciej wrócić? A może po prostu napisać im kartkę? "Wrócę za jakieś 5-10 lat. Nie róbcie mi dzisiaj obiadu." Bo przecież musi coś powiedzieć. Nie odjedzie bez słowa.
Przede wszystkim do Adama zaczynała docierać jednak inna, przerażająca rzecz. Zostanie mordercą. Często rozmyślał sobie wcześniej jak to jest kiedy się morduje ludzi. W pewnym sensie podzielał poglądy Raskolnikowa ze "Zbrodni i kary", który mówił o tym, że niektórzy ludzi, którzy są do tego przeznaczeni mogą nawet zabić, aby osiągnąć "wyższe cele". Często myślał, że sam kiedyś powinien zrobić coś takiego jak Raskolnikow, ale on będzie silniejszy niż jego ulubiony bohater. Nie spanikuje tak jak on po popełnionym czynie. Jednak nie wierzył tak naprawdę, że dojdzie do tego w praktyce. Teraz była ku temu okazja, ale przecież jaki cel ma zabicie siedmiu ludzi podobnych do niego, którzy także musieli porzucić wszystko co mieli w życiu, aby walczyć, bo jakiś czarnoksiężnik z innej planety tego sobie zażyczył.
Osiemnastolatek wreszcie otrząsnął się z ponurych myśli. Nie zamierzał dzisiaj iść do szkoły. Postanowił w ostatni dzień na Ziemi zobaczyć się z jedną osobą. Jedyną która może mu uwierzyć. Popatrzył szybko przez okno. Znowu ta paskudna pogoda. Leje cały czas nie wiadomo właściwie po co. Ubrał się w końcu powoli nakładając na siebie kolejne warstwy ubrań. Na końcu jeszcze ciepła, puchowa kurtka i może wychodzić. Zszedł szybko na dół i zerknął do skrzynki pocztowej. Był tam jeden list zaadresowany do niego. Nieco zdziwiony otworzył go i przeczytał: 16.45 pod szkołą. Wiedział od kogo jest ten list. Zamknął pospiesznie skrzynkę i ruszył do wyznaczonego przez siebie celu.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt