Deszcz
Debby nigdy nie lubiła deszczu. Nie przepadała za niczym, co mokre, wilgotne i spadające z nieba. Ale myśl, że ten deszcz może być ostatnim w jej życiu nie dawała dziewczynie spokoju. Do końca miesiąca prezenterzy pogody, tak często widoczni na małym ekraniku szpitalnego telewizora, z uśmiechami na twarzach zapowiadali słonce i tylko niewielkie zachmurzenia.
A Debby umierała.
Dlatego, kiedy pozwolono jej otworzyć jedyne okno w sali, chętnie to uczyniła.
Spadające krople nie zrobiły na niej odpowiedniego wrażenia. Były ciężkie, ponure i uderzały rytmicznie o parapet, wystukując przygnębiającą melodię. A rześkie powietrze z zapałem łaskotało ją w nos.
Deb schowała wystawioną na zewnątrz rękę z powrotem do środka i dotknęła nią spierzchniętych, chorych jak cała reszta jej ciała ust.
Krople były chłodne, mokre i ani trochę zaskakujące. Debby rozczarowała się prawdopodobnie ostatnim deszczem w swoim życiu. Przytknęła dłoń do ust i westchnęła cichutko.
Deszcz smakował wodą. Którą zresztą był.
Cynamon
Matka Debby często używała odurzających perfum z cynamonową nutą. To dlatego dziewczyna nigdy za nim nie przepadała. Skosztowała cynamonu zaledwie kilka razy w życiu. Kiedy była jeszcze zupełnie mała. Ale matka zawsze pachniała cynamonem i dlatego Debby tak dobrze pamiętała jego smak. Słodki, odurzający i niekiedy nawet powodujący wymioty.
Tego dnia matka Debby wkroczyła do sali szpitalnej, jak zawsze otoczona słodkim zapachem znienawidzonej przez córkę przyprawy. Dziewczyna nie lubiła patrzeć na jej cienie pod oczyma, poszarzałą twarz, coraz bardziej zapadające się policzki.
Zapach cynamonu był fałszywy. Tak jak wszystko z nim związane.
Cynamon smakował cukrem. Mdlącą słodyczą i niczym więcej. Po prostu.
***
Cynamon
Kiedy Debby umiera, tak na dobre, czuje w ustach gorzki posmak krwi. Gdzieś nieopodal nosa wiruje jej zapach matczynych perfum i przypomina sobie słodycz cynamonu.
Krew jest okropna, metaliczna i Debby ma wrażenie, że niemal zalewa jej gardło. Wtedy myśli, że jednak dobrze byłoby czuć zamiast niej smak cynamonu.
W porównaniu do krwi – nawet przyjemny.
Kiedy Debby umiera, prawie czuje ten smak w ustach. Trochę mdlący, przywodzący na myśl kramy ze słodyczami. Deb zawsze lubiła takie kramy, matka zazwyczaj kupowała jej tam wielkie, cukrowe lizaki. Wtedy czuła się szczęśliwa.
Debby umiera, mając wrażenie, że właśnie zjadła zbyt dużo słodyczy. I bardzo jej się to podoba.
Cynamon smakuje szczęściem.
Deszcz
Kiedy Debby umiera, zaczyna padać deszcz. Zdradziecki deszcz, który nie miał zamiaru pojawić się kilka razy w tym samym miesiącu.
Dzwoneczki wygrywają tę samą tęskną melodię, jednak w oddali słychać jeszcze inne, rytmiczne uderzenia, jakby śmiech zadowolonego dziecka. Bardzo zadowolonego.
Debby umiera, a wyobraźnia podsuwa jej obraz spękanej ziemi, chłonącej nawet najmniejszą kroplę, i roślin, które zachłannie spijają lecącą z nieba wodę. Wszystko jest mokre i świeże.
Debby umiera, myśląc o kwiatach rosnących w jej ogrodzie, i niemalże czuje ich radość pod skórą.
W oddali dzwoneczki wygrywają słodko-gorzką melodię.
Deszcz smakuje życiem.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt