Krótki lot, trwający sześć pięter, zabił w nim chęć dalszej egzystencji w trywialnej rzeczywistości. Bóg traktuje mnie, jakbym podglądał jego matkę pod prysznicem – pomyślał.
- Pamiętaj synu, twój ojciec lał tanią dziwkę po tyłku, a ja płakałam do poduszki.
Szukanie odpowiednich puzzli na scenariusz życia, to jak składanie fortepianu przez tornado.
Lorien przebywała w Małej Katarynce - obskurnym barze po drugie stronie lustra. Droga do niego była maksymalnie kręta, wydeptana ludzką nienawiścią, nigdy nieoświetlana gwiazdą nadziei. Na drzwiach maska kroplistej paniki. Szyderczy uśmiech starego jebaki.
„Zapraszamy”
W środku pojedynek wagi ciężkiej. Upaprani wrogością do każdej istoty kradnącej tlen. Z papachą na głowie siadają naprzeciw siebie.
- Zaraz z tobą skończę. – Krzywi się jeden.
Drugi, kręcąc szyją, prostuje ręce nad głową.
– Przestań gadać, gdzie ta cholerna kelnerka?
Kelnerka wpada na salę. Mało co nie zalicza podłogi przez wystające stopy Murzyna siedzącego przy barze. Z gracją łapie równowagę i stawia na stole pojedynkowiczów tacę z dwoma pudełkami po zapałkach z przyczepionym lontem. W jednym znajduje się materiał wybuchowy, w drugim czysta kokaina. Panowie poprzez rzut kośćmi wylosują pudełko, które będą musieli wsadzić do pyska. Pierwszy zalicza sześć oczek – ma pierwszeństwo. Wybiera leżące bliżej niego. Kilka ruchów szczęką, po czym wciska pudełko do gęby. Drugi robi dokładnie to samo. Kelnerka trzyma w obu dłoniach zapalniczkę, czeka na sygnał od barmana.
- Będzie ostro. Trzy, dwa, jeden… Odpalaj!
Jeden z pojedynkowiczów mdleje, jego głowa odchyla się do tyłu. – Połknął pudełko! – krzyczy kelnerka. Drugi ze łzami w oczach obserwuje zbliżający się ogień, chwyta stół i buuuum! Wszyscy patrzą w górę. Głowa z czapką zrobiła pokaźną dziurę w drewnianym dachu.
- Mamy zwycięzcę! – oznajmia barman. – Prosimy pana na środek.
Kelnerka poklepuje wygranego po plecach – bez reakcji.
- Trudno, nagroda przechodzi do kolejnego pojedynku. Barman przyciskiem otwiera zapadnię pod krzesłami pojedynkowiczów. - Musimy się pospieszyć. Czas na pojedynek wieczoru. Drodzy państwo! W pojedynku wieczoru (posiłkuje się kartką) zmierzą się: niejaki Druus oraz niepokonany do tej pory ulubieniec publiczności: Krzywy Bill Trąba! Brawa dla nich! Brawa!
Dlaczego Krzywy Bill Trąba był ulubieńcem publiczności? Jako jedyny przeżył wyciąganie kamieni nerkowych przez odbyt. Bez znieczulenia – rzecz jasna.
Tak, więc niejaki Druus – kompletnie nieznany w dzielnicy luster, oraz Krzywy Bill Trąba przystąpią do pojedynku, którego zwycięzca stanie się posiadaczem pięknej Lorien i Starej Berty – spuścizny po poprzednich zawodach.
- Drodzy śmiałkowie, jaką formę pojedynku wybieracie? – pyta barman.
- Tępe Spojrzenie! – krzyknął ktoś na sali.
Pojedynek „Tępe Spojrzenie” polegał na wbijaniu w źrenicę grubej igły. Kto pierwszy podczas tego zabiegu mrugnie – przegrywa.
- Może „Szatan na wodzy”? – zaproponował Krzywy Bill Trąba.
- „Szatan na wodzy” – powtórzył barman. – Może być, Druus?
Druus pokiwał twierdząco głową. Publiczność zareagowała aplauzem.
- Może wyjaśnię tym, którzy po raz pierwszy będą mieli przyjemność obserwować szatana na wodzy. Mianowicie (barman po raz kolejny posiłkuje się kartką) do pojedynku zawodnicy przystępują w całkowitym negliżu, następnie łykają siedem tabletek viagry. Który szatan pierwszy podniesie głowę – ten przegrywa.
Zawodnicy rozbierają się za parawanem. Kelnerka układa tabletki i popitkę na stole.
Rozmowa dwóch żuli przy parapecie:
- Ten Druus to jakiś idiota. Nie od dziś wiadomo, że fallusa Krzywego Billa Trąby nie obudzi nawet sto tabletek.
- A może on jeszcze lepszy zawodnik?
- Nie sądzę, ale zobaczymy.
Druus
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt