– Jesteś pewna? – pyta siostra i patrzy na mnie podejrzliwie.
– A co nam szkodzi? – Wzruszam nonszalancko ramionami, by ukryć fakt, że zależy mi na wynajęciu pokoju nie tylko ze względu na pieniądze, jakie możemy za to otrzymać.
– Ale… – Siostra waha się przez chwilę, po czym, nie kończąc zdania, napada na mnie: – Zdajesz sobie sprawę, ile rzeczy musimy pochować?
– E, tam – mówię beztrosko. – A jeśli nawet… – Też nie kończę, zresztą nie ma takiej potrzeby, bo rozumiemy się bez słów.
Ona wzdycha, zaplatając ręce na brzuchu. – Same problemy – mruczy pod nosem.
– Problemy to nasza specjalność. – Wyszczerzam zęby, a siostra spogląda na mnie z niedowierzaniem. – Jeszcze tego brakowało… – Wzdycha ponownie. – Podpadniemy, ani chybi podpadniemy wreszcie, a sąsiad żyć nam nie da.
– I tak się tu ciągle kręci, wtrąca, myszkuje po obejściu… – zaczynam, ale siostra nie daje mi dopowiedzieć, przerywając gwałtownie: – Tym bardziej nie powinnyśmy się w to bawić.
– Pecunia non olet – stwierdzam filozoficznie.
– Za dużo się naczytałaś i teraz ci odbija – obrusza się, wygładzając fartuch, na którym mimo wybielania wciąż widnieją ślady plam.
Patrzę na nią i opuszczam wymownie ręce.
– Cóż, chyba pójdę przygotować pokój – mówi wreszcie z rezygnacją i znika w korytarzu.
Nie ma jej tak długo, że w końcu ruszam na poszukiwania, ale pokój jest pusty, pościel leży na krześle, a w kącie nadal straszy parę kłaków kurzu, po które schylam się machinalnie, myśląc: Gdzie ona polazła? Aaa… już wiem!
Drzwi do składzika skrzypią i siostra wzdryga się nerwowo, a ja parskam śmiechem, widząc, jak na próżno usiłuje schować za plecami kilka rzeźnickich haków.
– Daj spokój – mówię pobłażliwie. – Przecież tylko my mamy klucze.
– Niby racja – potwierdza, biorąc głęboki wdech – ale czy tak trudno włamać się albo chociaż wydłubać większą szparę? – Patrzy na pełne sęków deski, z których sklecony jest składzik, i podnosi dłoń do serca.
Resztę popołudnia spędzamy na uszczelnianiu ścian za pomocą żerdzi wyłamanych dyskretnie z płotu sąsiada.
Siostra prostuje plecy. – Dobrze, że to tak daleko. Nie połapie się – mruczy, przybijając ostatnią listwę, po czym ręka jej nieruchomieje. – Która godzina? – pyta z przestrachem.
Biegniemy do domu.
Przy ganku stoi starszawy facet ze sporą walizką.
Spoglądam na siostrę, ona na mnie – i zgodnie kiwamy głowami.
Nalewam właśnie drugą filiżankę herbaty, gdy – jak zwykle bez uprzedzenia – wkracza sąsiad z nieodłącznym uśmiechem na wścibskiej twarzy. Siedzimy spokojnie, kuchnia jest posprzątana, tylko na piecyku bulgocze niewielki garnczek.
Sąsiad wciąga nosem powietrze i pyta: – Czyżby jakaś mała – zawiesza głos – dostawa?
– Dostawa? – Unoszę brwi ze zdziwieniem.
– Ech – mówi siostra, wzdychając. – Kto by tam o nas pamiętał…
– No, no – przypochlebia sąsiad. – Takie ładne, gospodarne kobiety… sam bym się dostarczył, gdyby panie chciały… – Wykrzywia dwuznacznie usta i wychodzi.
Siostra podnosi filiżankę, waha się i odstawia na spodeczek. Nabiera powietrza…
– Wiem, wiem – nie daję jej zacząć – mnie się też nie spodobał.
http://www.portal-pisarski.pl/czytaj/45184/krotki-tekst-o%E2%80%A6 - część pierwsza.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt