"Gdybym urodził się jeszcze raz, nic nie zmienił bym w swoim życiu."
Tylko po co byłoby oglądać cały czas ten sam film, znając inne tylko z recenzji?
Ja bym zmieniał wszystko. Bo nikt nie wie, co mnie minęło, gdybym stanął w odpowiedniej porze i miejscu, zmieniając jedynie drogę do sklepu.
Czuję się lekko i słabo, jakby ubyło mi 60 kilogramów.
Źdźbła traw wychodzących między kostką, tętnią kolorem. Betonowe płyty nawet są piękne.
I ta powiększająca się czerwona plama, mieszająca się z resztkami deszczu w małych zagłębieniach płyt. Dodaje uroku temu obrazkowi.
Więc tu mnie znajdą za jakiś czas.
Światło widzę. Jaskrawe światło które mnie otacza, coraz mocniej zbliżając się.
***
Okrągłe światła poloneza, które zbliżały się do mnie, pamiętam jak dziś. Mimo że widziałem je sekundę, może dwie. Jedno z najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa.
Światła i ciemność.
Pewnie ze sto razy płakałem tak mocno, że nie mogłem nic powiedzieć. Gdy ugryzła mnie pszczoła albo nadepnąłem na coś ostrego. Pieprznięty przez samochód, powiedziałem tylko, że boli. Pół twarzy miałem w strupie. Leciałem podobno 6 metrów i mimo, że to nie rekord młodego Małysza, lądowanie było boleśniejsze, bo twarzą po asfalcie.
Ocknąłem się w karetce. Mama trzymała mnie za dłoń.
Dziwne, że potem zawsze chciałem tak umrzeć. Obok ukochanej osoby. Trzymając ją za rękę.
W szpitalu skończyłem 5 lat. Dostałem na prezent batmana, który też pół twarzy miał czarną.
Rany na twarzy zagoiły się, lecz blizny psychiczne rodziców krwawiły długo.
Myślę, że po tym zdarzeniu pilnowali mnie bardziej, żebym znowu nie zrobił czegoś głupiego.
Znowu ryczałem tak, że słowa wydusić nie mogłem.
Parodniowe, fioletowe paski na dupie, miały przypominać chyba o tym zdarzeniu.
Paski na świadectwach też były tym sposobem osiągane.Ciężko było usiąść, na laurach.
Wolałbym raz na jakiś czas, zderzenie z samochodem.
Lepiej jak nieznajomy uderzy cię, niechcący raz, a dobrze.
Niż kochany rodzic, co drugi dzień, tnie cię sznurem, pasem z klamrą lub kablem od żelazka.
***
Sucho mi. Nie mam już siły ruszyć ręką. Wytarł bym piasek z ust. Powiedzą, że przed śmiercią całowałem ziemie z języczkiem.
Żyć nie umiałem, to jeszcze umrzeć nie potrafię. Z piachem w gębie, pfuu!
***
Stoję pod sklepikiem szkolnym. Patrze na kolejkę. Koledzy z klasy kupują zapiekanki, chipsy, cole, lizaki, lody.
W klasie unosi się zapach przypalonego, topionego, "seropodonego" produktu na zapiekankach.
Opakowania chipsów szeleszczą. W nich są jakieś kartki, z jakimiś popieprzonymi istotami.
Zdrapki, naklejki, tatuaże, metalowe żetony, plastikowe ludziki i na końcu żarcie.
Patrzyłem, nie bo byłem głodny. Miałem kanapkę i herbatkę.
Tylko nie miałem pieniędzy. Co mnie wkurzało i upokarzało. Czułem się gorszy.
Wycieczki zawsze były takie same. Wycieczka do MC'donalda i przy okazji zwiedzimy np. Wieliczkę.
Wielki, wylewający się ser na grubym mięsie z reklamy, działał na wyobraźnie gnojków i do tego te zabawki gratis.
Nie kupiłem tam nic ani razu. Cenne złotówki z wycieczki przeznaczałem na salony gier.
Oczywiście te z komputerami i "plejakami".
"Driver" gra którą katowałem jak głupi. Podobały mi się strasznie, te ucieczki przed policją, kradzionym samochodem.
Do dziś mam uraz do "Maka" i policji.
***
Słyszę warkot samochodu, gdzieś nie daleko.
Mógłbym się założyć że to stara "Bemka".
Warkot silnika powoli się oddala.
Szkoda, że nie podjechała troszkę w moją stronę. Na pewno bym wygrał.
Musiało to być stare BMW.
***
Do technikum dostałem się, na trzecim miejscu w szkole.
Tu dopiero odczuwałem brak pieniędzy. Dostawałem na bilety od rodziców.
A moje potrzeby? Papierosy, piwo, kino?
W klasie miałem dwóch kumpli, którzy wiedzieli skąd wziąć pieniądze.
Czas to pieniądz. Tamtego półrocza ze szkoły wyniosłem nie tylko puste zeszyty, ale i swoje papiery z 350 godzinami nieusprawiedliwionymi.
Tamtego półrocza nauczyłem się jednak ryzykować, kraść. Po prostu jakoś zdobywać szybko pieniądze.
Czasem szkło raniło czoło, czasem olej napędowy je brudził, a czasem czysty pot je zdobił.
***
Łzy mi same w oczach zaczynają tańczyć. Odrywają się i wpadają w krew.
Nie wiem, czy mi żal tego świata, a może siebie samego. Błogo się czuję, a jednak coś mnie tu trzyma.
Bliskich mi tylko szkoda. Żeby wiedzieli, że tak jest mi lżej, kropli by nie uronili.
Będę czekał i tęsknił.
***
Sylwię poznałem jakoś w tym czasie. Pierwsza i ostatnia miłość. Najlepsze i najgorsze co mnie spotkało.
Chyba ją dalej kocham i chyba dalej jej nienawidzę. A może to wszystko, to był sen?
Spadające gwiazdy pierwszego spotkania, nigdy ich wcześniej nie widzieliśmy.
Mieliśmy swoje życzenia, do końca nigdy ich nie zdradziliśmy. Można było się domyślać z naszych rozmów, że życzenia były związane z nami.
Spełniły się twoje i moje.
Ja nadal cie kocham, a ty jesteś szczęśliwa.
***
To już koniec. Otula mnie lekkość i jasność.
Brakuje mi tylko dłoni matki.
Pewnie ci nie powiedzą mamusiu, że miałem ściśniętą dłoń z piachem. Resztkami sił jeszcze łapałem cie za rękę.
***
Boże, patrzyłem na ten świat jak chory.
Widziałem zgliszcza, nie domy,
nie ludzi, a zmory.
Boże!
Wiem, za mało we mnie pokory,
ale zabierz mi wzrok
lub oddaj wszystkie kolory!
***
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt