Zanim spisano ostatnie słowa i nuty wieczorne rozpłomieniły ogień, nastała cisza a po niej lekki wiatr wzmagał się z każda chwilą, pogrążając słońce chylące się ku zachodowi. Nazim ze łzami w oczach patrzył na spisane słowa nie mogąc uwierzyć w treści notowane na koziej skórze w pośpiechu. Zdawał sobie sprawę z ich wagi, jako że Nuria wydarła z siebie wiele zdań w formie heksametru daktylicznego, znanemu od wieków i przekazywanego z pokolenia na pokolenie – jedynie pomiędzy zaufanymi kapłanami bitan. Był to zapis magiczny, niepozbawiony zakrytego znaczenia - forma starożytnej poezji, odziedziczona po plemionach białych jeźdźców. Każde słowo w tej formie było zapisywane literami alfabetu drzew, znanego tylko najwyższym kapłanom bitan oraz boskim pari.
Choć było już późno dziewczyna zbudziła się niespodziewanie po dniu spędzonym w podróży po „zaświatach”. Ocierała oczy ze zdumienia jakby na nowo zobaczyła świat. Zdawało się, że ma powiększone źrenice i spogląda na góry jakby z wysokości. Podczas jej „podróży” na drzewach zasiadły setki ptaków: poczynając od jastrzębi, sikor, pustułek a skończywszy na kilku żurawiach przechadzających się majestatycznie w pobliżu. Przy tym wszystkie zachowujące nietypowe, grobowe milczenia tak bardzo nieprzystające do zwyczajów rozśpiewanych ptaków. Delikatną melodie nucił jedynie wiatr.
- Napij się – zaproponowała Gomita. – Nie było cię cały dzień, martwiliśmy się o ciebie. Jak się czujesz?
- Nie mogę i nie chcę odpowiedzieć – urwała Nuria. Jej oczy powędrowały wysoko w chmury, w zdumieniu wspominała sceny z zaświatów.
Stara Gomita gotowała coś na ogniu dla wszystkich. W powietrzu rozniósł się charakterystyczny zapach ziół i koziego mięsa. W trakcie obrzędu dziewczyna wypiła też dużo krwi, posiadającej moc przywoływania pari oraz duchów z innych światów. Nazim nadal studiował zapis i nie odzywał się słowem.
- Widziałam piekła i rody piekieł, jakich nikt widzieć nie mógł – zaczęła. - Karik, podaj mi dzban z wodą, proszę.
W świetle płomieni ogniska, Nuria niczym starożytna wieszczka rozpoczęła mowę.
- Płaczcie teraz, kiedy czas na to, płaczcie, aby zmyć grzechy ludów i cierpienia potępieńców. Rozumu mi nie ostoi, aby objąć fakt, iż widzieli to również pari i widzą wszystko, a nadal to trwa. Aczkolwiek rozum mój ogarnął wiele z tego, co widziałam i od tej chwili, gdy ujrzałam to we własnym oku, ból stał się moim brzemieniem. Spojrzałam w otchłań i ona spojrzała na mnie wielkim okiem. Ujrzałam rzeczy straszne, obrzydliwe. Oczy zasłoniłam, gdym widziała dzieci na zmarnowanie w milionach uchodzące przed ojcami i matkami, żądnymi ich śmierci czy obcowania. Nie mogłam zdzierżyć nieszczęść i bólu poniżanych, zabijanych bezlitośnie na wojnach i torturowanych - tym samym pomyślałam, że ludzki duch wybył z plemion, które oglądałam. Jasny Pari stwierdził, że nastał czas końca krainy beyul, czas ostatnich wskazań zegara olbrzymów. Przypomniał starą przypowieść o tym, że w chwili, kiedy pierwsza świnia spadnie z nieba, znaczyć to będzie koniec świata takiego, jaki znamy. Pokazał mi również ogrom świata, jaki nas otacza i jego okrutny los.
Karik spoglądał na Nurię ze strachem, ale i z wielkim podziwem. Wydała mu się w tej chwili najpiękniejszą, nie tylko kobietą, ale i stworzycielka światów, a nawet władczynią niebios.
- Pari nas ostrzegają – kontynuowała. – Piekło pochłonie i naszą krainę, jeżeli jej dziewicze bogactwa zbezcześci źródło zimnej otchłani. Nie mam rozeznania w pełni tego, co widziałam, ale ujrzałam daleko na zachodzie krainy śmierci, więzień, rozpaczy i bólu. Obserwowałam lud, który sam przestał być ludzkim plemieniem i zawierzył swą opiekę żelaznej lasce przybyłej z nieba, jakby bogom obcym. Potem ów lud wybudował wielkie domy śmierci dla zwierząt, więzienia dla nich ogromnych rozmiarów i sieczkarnie pełne krwi. Na tym nie poprzestał, bowiem tym samym budował domy śmierci dla samych siebie. A sam wielki pożeracz osiadł w wysokich wieżach i oślepł. Choć poddał się wielkiemu oku otchłani mroku. I przez to właśnie metal stał się powszechnym orężem jakby do głów owego plemienia wszedłszy, wyrządził ogromne szkody. Obcy element otchłani posiadł tak wielką władzę, iż lud ten przeradza się kolejno w swoje ofiary mordów, najczęściej w świnie, krowy, byki i owce, nawet kury, wszystko, co żyje i dotychczas zabito. Nie mogłam dostrzec obrazu ich bogów, bowiem pari przestrzegli mnie przed okiem, które uważało na nasze wtargniecie. Przy tym we władzy mają ich szczury, osiadłe w ich umysłach i nie dostrzegalne – jakby w wyścigu otępione.
- Cała się trzęsę teraz – stwierdziła stara Gomita. – Jedzcie, zaszło słońce.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt