Recenzja książki "Zapiski z Homs" J. Littela - Vanillivi
Publicystyka » Recenzje » Recenzja książki "Zapiski z Homs" J. Littela
A A A
  • Autor książki: Jonathan Littel
  • Gatunek książki: papier
  • Tytuł: Zapiski z Homs
  • Kategoria: Reportaż
  • Forma książki: Wydawnictwo Literackie

W oddali – szeroka czteropasmówka, szawari al mawt’, która stała się „ulicą śmierci”. Podchodzimy ostrożnie do rogu. Regularny stukot wystrzałów, Abu ‘Umar zabrania młodym przechodząc na drugą stronę. W ostatni czwartek na różnych przejściach zginęło pięć osób: trzy postrzelono w głowę, jedną w kark, jednej przestrzelono pierś, wzdłuż i wszerz. Na równoległej ulicy wala się po ziemi bardzo długi metalowy pręt z czymś w rodzaju haków przyspawanych na końcach – służy do zbierania martwych i rannych, którzy padli po środku ulicy.[1]

 

To tylko fragment zapisków z piekła, jakie stało się codziennością syryjskiego narodu. Jonathan Littel, francuski dziennikarz, autor kontrowersyjnej powieści „Łaskawe”, zdecydował się na krok niemalże heroiczny: wspierany przez powstańców, nielegalnie dotarł do Homs w zachodniej części kraju, by na bieżąco relacjonować wydarzenia wojny domowej. Z jego notatek wyłania się wstrząsający obraz miasta tuż przed krwawą pacyfikacją. 

Zawartość książki doskonale oddaje tytuł. Są to właśnie luźne zapiski, pośpiesznie wykonywane notatki, nie - przemyślane dzieło literackie. Próżno tu doszukiwać się całościowej refleksji nad historią wojny i jej przyczynami, ani tym bardziej artyzmu słowa, wyszukanego języka.  Jest on raczej suchy, wręcz przerażająco wyzuty z emocji. Jonathan Littel jeździ po Syrii, rozmawia z ludźmi, skrupulatnie notuje miejsca, ofiary, rodzaje broni. Przygląda się zamordowanym przez snajperów dzieciom, spotyka uczestników ruchu oporu, więźniów torturowanych w szpitalach. W efekcie otrzymujemy dzieło o niewielkiej wartości literackiej, a jednak wstrząsającą relację zbrodni.  Jak tłumaczy już na wstępie, pozostawienie „Zapisków…” w takiej właśnie formie było zabiegiem celowym, miało służyć oddaniu czytelnikowi relacji pisanej na bieżąco, niestylizowanej, autentycznej.

Mimo to, niektóre fragmenty sprawiają wrażenie zbyt chaotycznych, wymagających pogłębienia, inne natomiast wydają się zbędne, czy wręcz niestosowne, na przykład, gdy autor opisuje swoje absurdalne sny, posiłki, albo śmieje się z niezbyt wyszukanych dowcipów towarzyszących mu bojowników WAS. Allahu akbar! – Mówi ironicznie, gdy padają strzały, jakby prowokując Boga do swoistej gry ze śmiercią. Dla wielu czytelników taki sposób narracji może świadczyć o braku empatii, wyczucia i zrozumienia niuansów kultury islamu.

Co trzeba oddać Littelowi, jest on bardzo rzetelny. Nie przedstawia czytelnikom niesprawdzonych informacji, gdy czegoś nie wie, lub nie jest w stanie sprawdzić, otwarcie się do tego przyznaje. Jest w tym wiarygodny, nie kreuje się na bohatera, otwarcie przyznaje się do swoich słabości. Ponadto stara się być obiektywny. Choć zbrodnie Muchabaratu (wywiadu wojskowego) są koszmarne, dostrzega on również wady towarzyszących mu bojowników Wolnej Armii Syrii. Nie waha się krytykować fascynacji Al Kaidą wśród niektórych jej członków, dostrzega radykalizację nastrojów. Jednocześnie doskonale rozumie, skąd się ona bierze: opozycjoniści w większości wcale nie są zainteresowani wezwaniem do dżihadu[2], jednak na tyle zdesperowani, że czasami taki szantaż wydaje się być jedynym rozwiązaniem wobec bierności Zachodu.

Niewątpliwie, największą siłą tej książki jest przekaz niepozostawiający złudzeń, że Syria pod panowaniem Baszira al Assada nie była „tylko” jeszcze jednym reżimem autorytarnym, który zakazywał wszelkich form działalności opozycyjnej. To miejsce, gdzie na porządku dziennym są prześladowania lekarzy, by nie mogli udzielić pomocy rannym, tortury, bombardowanie „niepokornych” dzielnic miasta, masakry, których ofiarą padają nawet dzieci:

21.15. Powrót Raida. Trójce dzieci poderżnięto gardła, na reszcie dokonano egzekucji strzałem w głowę z bliska. Dwoje dzieci przeżyło: Ali, trzyletni chłopiec i czteromiesięczna dziewczynka Ghazal z raną postrzałową. Przeżyło również dwoje dorosłych z rodziny; byli w pracy, gdy to się stało. (…)

Gdy Raid tam dotarł, niemowlę gaworzyło, ale trzylatek strasznie płakał, nikt nie mógł go uspokoić. Widziałem to później na Youtube, to jeszcze gorsze niż widok zabitych. Zresztą ocaleni zawsze mają gorzej niż martwi, bo martwi nie czują już niczego.

 

Czytając „Zapiski…” Jonathana Littela, można mieć wrażenie, że wydarzenia 2012 roku w Syrii najlepiej opisuje termin brudna wojna, wojna, jaką przy pomocy metod terrorystycznych państwo prowadzi przeciwko własnym obywatelom. Książka pozostawia po sobie bardzo nieprzyjemne wrażenie, a jednak uważam, że mimo braku literackiego rozmachu, to dzieło ważne, ponieważ doskonale pozwala nam zrozumieć to, co działo się w Syrii. Najtragiczniejszy jest chyba fakt, że opisane wydarzenia stanowią dopiero prolog do prawdziwej masakry dokonanej na narodzie przez reżim Baszira al Assada.

 

[1] Wszystkie cytaty pochodzą z książki J. Littela „Zapiski z Homs”.

[2] Dżihad – z języka arabskiego جهاد , ğihād – zmaganie, walka – w kulturze islamu pojęcie pierwotnie oznaczające dokładanie starań i podejmowanie trudów w celu wzmocnienia wiary i islamu. W tradycji europejskiej termin ten często, choć nie do końca precyzyjnie, tłumaczy się jako „święta wojna”. W tym znaczeniu J. Littel używa słowa w swojej książce.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Vanillivi · dnia 20.08.2015 18:25 · Czytań: 4297 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 8
Komentarze
blaszka dnia 25.08.2015 09:06
Recenzja bardzo dobra ze względu na wszechstronne podejście do opisywanej pozycji. Piszesz zarówno o treści, jak i formie dzieła, oceniasz jego dobre i gorsze strony, zauważając różne niuanse. Widać, że czytałaś z zaangażowaniem i refleksją.
Co do samego utworu J. Littela - uważam, że forma luźnych reporterskich zapisków jest dobrym pomysłem, jednak ze względu na brutalną treść, nie wiem czy i kiedy odważę się sięgnąć po tę książkę.
Pozdrawiam ;)
Vanillivi dnia 28.08.2015 19:11
Blaszko, dziękuję za komentarz.
Masz z pewnością rację, na takie pozycje nie zawsze ma się ochotę. Ze względu na nagromadzoną ilość okrucieństw pozostawiają po sobie bardzo nieprzyjemne wrażenie.
Mimo to uważam, że czasami warto wyjść ze swojej "strefy komfortu" i zmierzyć się z trudnymi zagadnieniami.
Pozdrawiam.
ajw dnia 28.08.2015 19:48 Ocena: Świetne!
Bardzo dobra, rzetelna recenzja. Podoba mi się Twój sposób prowadzenia myśli. Temat niełatwy, ale warty 'wejścia w niego' od takiej strony, a nie tylko zwykłych 'wiadomościowych' relacji.
Usunięty dnia 02.10.2015 22:14
Świetne, w wolnej chwili sięgnę po książkę
Cairo dnia 28.01.2016 17:31
Ja byłem w Syrii w 1980 r. Pamiętam jak rozbudowywał się Damaszek. w ciągu ośmiu miesięcy powstało 5 nowych dzielnic mieszkalnych. Rozbudowano szkolnictwo. Zagospodarowano sporą część nieużytków na cele rolnicze. Dozbrojono i doszkolono wojsko. Zwalczano Bractwo Muzułmańskie, przeciwne rządowi. Najpierw ogłaszano w mediach żeby przeciwnicy Assada zaprzestali działań antyrządowych i zgłosili się na policje w celu złożenia zeznań. Do osób które tego dokonały, nie były wyciągane konsekwencje. Osoby które należały do organizacji antyrządowej i nie zgłosiły się na policję były po ogłoszonym terminie wyłapywane i rozstrzeliwane w więzieniu koło Damaszku. W ten sposób utrzymywano spokój. (W Damaszku czułem się bardziej bezpieczny niż u nas) Komuś jednak, ten rozwój przeszkadzał, doszło do wojny domowej. Setki tysięcy ludzi zginęło, miliony opuściło kraj i Unia ma teraz z nimi kłopot. Miasta zburzone, ludzie dalej giną. Czy to lepsze niż dyktatura Assada ?. Jak zobaczyłem zdjęcia zrujnowanych miast w których byłem, to mi się płakać chciało. Tym bardziej , że zaprzyjaźniłem się z kilkoma Syryjczykami. Gdyby nie " pomoc żandarmów świata" to do tego by nie doszło. Ale oczywiście, krew, trupy i nieszczęście ludzkie to sensacja. Lecz nikt nie powie, kto i dlaczego do tego doprowadził. I gdzie jest ONZ.
Vanillivi dnia 28.01.2016 22:43
Cairo, dziękuję Ci za ciekawy głos w dyskusji. Zawsze interesujące jest spojrzenie kogoś, kto widział, jak kraj funkcjonuje "od środka". Przyznaję jednak że nie do końca przekonuje mnie Twoja interpretacja wydarzeń.
Absolutnie nie zamierzam zaprzeczać temu, co widziałeś w Syrii na początku lat 80. - że reżim w tamtym czasie przyczynił się do znakomitego rozwoju gospodarczego, Damaszek rozkwitał, można było mieć poczucie dobrobytu i bezpieczeństwa.
Zwróć uwagę jednak na to, że na politykę należy patrzeć jak na film, a nie jak na fotografię. Sytuacja gospodarcza Syrii przed wybuchem rewolucji bardzo się pogorszyła - między innymi na skutek suszy z 2006 roku, jak i międzynarodowego kryzysu gospodarczego. To bardzo uderzyło w zwykłych ludzi. Syryjczycy to społeczeństwo bardzo młode, a młodzi ludzie bardzo często reagują bardzo emocjonalnie, myślą skrajnymi kategoriami. Trudno było się spodziewać, że będą siedzieli spokojnie, w sytuacji gdy brak perspektyw łączy się ze świadomością łamanych praw człowieka (tortury więźniów politycznych na porządku dziennym). Syryjczycy są narodem, który tak samo jak każdy inny ma prawo do obrony podstawowych praw człowieka.
Poza tym, myślę, że błędem jest sugerowanie że to jacyś "żandarmi świata" odpowiedzialni są głównie za największe zbrodnie i zniszczenia w Syrii. Doskonale rozumiem Twoje poczucie rozpaczy na widok zniszczonych miast, w których byłeś. Zwróć jednak uwagę na to, że to nie kto inny, lecz właśnie Assad rozstrzeliwał z moździerzy cywilne dzielnice Homs, na długo przed tym, zanim jakiekolwiek zagraniczne siły zostały do Syrii wysłane. Tak więc to przede wszystkim on ponosi odpowiedzialność za to, co się stało. O błędach czy odpowiedzialności zachodu możemy mówić dopiero w dalszej kolejności.
purpur dnia 10.03.2016 15:10
Kapelusik z głowy - mach! i wrócił.

Lubię zaglądać w rożne teksty, rożnych osób... Wybieram sobie wtedy, mieszam je i losuję jeden, który następnie czytam. No a jak już zaglądnę w literki to praktycznie zawsze coś po sobie zostawiam... bo przecież coś sobie zabrałem, coś ukryłem w wewnętrznej kieszonce, a w jedną stronę to nie wypada...

No u Ciebie było trudniej. Bo widzę głównie recenzje, z części literatury, którą "umiem" czytać. Po wierszach czasami coś pozostaje, ale tego w komentarzu nie zamierzam pisać.

Pisanie tutaj, że Twoje słowa są dobre, byłoby truizmem... No ale to co bardzo mi się spodobało w tym tekście to jego układ. Świetnie, że rozpoczęty jest fragmentem książki, jest taki pozbawiony Ciebie, wplecione są terminy itp - bardzo fajnie napisana recenzja. Nie twierdzę, że jestem własnie w drodze do najbliższej księgarni, aby ją nabyć, tym niemniej - ciekawie się to przeczytało.

Wprawdzie bardziej spodobały mi się "children...", ale to pewnie ze względu na temat... no i na emocje, które tam były...

Ciekaw jestem ( no to akurat nic nowego - tak, nos do kawy i stopnie wiadomo gdzie, często są mi wypominane :p ) czy masz w planach opublikowanie jakiejś swojej historii?

Pozdrawiam
Vanillivi dnia 12.03.2016 16:19
Witaj Purpur,
bardzo dziękuję Ci za komentarz. Jeśli chodzi o mnie, to dużo tekstów ostatnio pokasowałam, bo albo były gdzieś publikowane (np. w czasopismach literackich) albo uznałam że są bardzo stare i słabe. I też z podobnych powodów mniej ostatnio publikuję tutaj, bo najlepsze teksty chcę zostawić sobie do publikacji poza Internetem, a wklejać tylko najsłabszych tu to nie widzę sensu.
Faktycznie piszę od jakiegoś czasu coś dłuższego prozą, związanego z moimi podróżami po Chinach, natomiast nie wiem, czy to będzie opublikowane jako książka - chciałabym aby moja ewentualna książka była dopracowana i wydana porządnie, przez renomowane wydawnictwo - jeśli to się nie uda, to nie mam parcia, by wydawać na siłę innymi sposobami.

Pozdrawiam serdecznie
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
15/05/2024 08:32
Należy Ci się Ivonno duża pochwała za wygenerowanie komizmu… »
ivonna
14/05/2024 23:07
Zbysiu, sprawa przecinka czy kropki jest kwestią drugo, a… »
Dar
14/05/2024 21:43
Najbardziej podoba mi się w pani poezji: wyważone budowanie… »
Zbigniew Szczypek
14/05/2024 19:01
Ivonko(tak będzie prościej, jeśli oczywiście pozwolisz)… »
dach64
14/05/2024 18:25
Dziękuję za komentarze. Zawsze czytam, nie zawsze… »
jeden
14/05/2024 17:48
Poczułem tę parną, czerwcową noc. Potwierdzam powyższe:… »
mike17
14/05/2024 16:56
Iwonko, żeby tak pisać o kochaniu trzeba być permanentnie… »
Darcon
14/05/2024 16:26
Dobre, Owsianko, można już powiedzieć - jak zawsze. :)»
ajw
14/05/2024 15:13
Ależ nie potrzeba żadnego odwdzięczania się. Jestem tu co… »
ajw
14/05/2024 15:11
Kazjuno - wprawiasz mnie w zakłopotanie. Jest mi bardzo… »
Kazjuno
14/05/2024 14:28
Znakomity erotyk. Zareagowałem uśmiechem, bo pomyślałem, że… »
Kazjuno
14/05/2024 14:04
Ajw, ucieszyłem się z ponownego ujrzenia twojej pięknej buzi… »
ajw
14/05/2024 12:28
Nie pierwszy raz czytam Twój wiersz, więc nie jestem… »
ajw
14/05/2024 12:26
Niezła retrospekcja w zamierzchłe czasy, które wciąż… »
ajw
14/05/2024 12:22
Przewrotna końcówka, ale bardzo przemyślana. Szczególnie gdy… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 14/05/2024 17:56
  • No nie może być, gwar jak dawniej! Warto było, tylko niech już tak zostanie!
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty