Jestem banknotem dziesięciozłotowym. Mam godło, datę, dwa podpisy i kwadrat, a znak wodny oraz inne zabezpieczenia sprawiają, iż można o mnie mówić różne rzeczy, lecz na pewno nie to, że jestem fałszywy. Lubię biel, zieleń i brąz. Na świat patrzę lewym okiem pierwszego władcy Polski, co prawda nie króla, ale nie narzekam. Choć spośród wszystkich banknotów posiadam nominał najniższy, to nie jest to dla mnie powodem do kompleksów, gdyż znam swoją wartość i często się pocieszam, że i tak mam lepiej niż wszystkie monety. Moje imię to AC 5169704, jednak wszyscy od zawsze mówią na mnie Dycha.
Może zabrzmi to idiotycznie, ale chyba się właśnie zakochałem...
Sam nie wiem, jak mogło do tego dojść. My, banknoty, mamy oczywiście jakieś uczucia, lecz do tej pory sądziłem, że odczuwanie miłości nie jest nam dane. Między sobą rzadko się nawet kolegujemy, bo prowadząc życie wiecznego wędrowca, zmieniając co chwilę właścicieli, podróżując nieustannie z portfela do portfela ciężko kogoś lepiej poznać. Nawet przebywając z kimś dłużej, nie zbliżamy się do siebie, by nie cierpieć przy rozstaniu, które zawsze jest nieuchronne i pewne jak to, że dycha i dycha to razem dwie dychy. Zachowujemy chłodny dystans i dlatego ludziom się wydaje, że jesteśmy martwe. No, a ja, proszę bardzo, zakochałem się jak głupi. Na dodatek los zakpił sobie ze mnie podwójnie, gdyż obiektem moich uczuć uczynił człowieka. A konkretnie człowieka pod postacią kobiety.
Jestem teraz w jej portfelu, a właściwie w Jej portfelu. Bo to Ona. Ta Jedyna. Chyba. Nie mam doświadczenia, by stwierdzić to kategorycznie, ale coś mi podpowiada, że tak właśnie jest. Przed chwilą ujrzałem ją po raz pierwszy, gdy kupowała coś w delikatesach, a ja, wraz kilkoma monetami, zostałem jej wydany jako reszta z pięćdziesiątki. Ma ciemne, falujące włosy, łagodny błysk orzechowych oczu, zaś kilka piegów na twarzy dodaje jej obliczu pewnej niesforności. Ubrana jest w kwiecistą sukienkę niczym w łąkę rozkoszną, a kiedy mnie dotknęła - myślałem, że spłonę. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem, bo chociaż dotykały mnie już niezliczone ilości palców, aż wytarłem się i trochę zmiąłem, to jej dotyk nie miał z tamtymi nic wspólnego. Trwał sekundę, może dwie, lecz to wystarczyło, bym przepadł na zawsze.
Mają rację ci, którzy twierdzą, że miłość to jednak udręka jest. No bo z czego ja mam się teraz cieszyć? Żadnych, żadnych powodów do optymizmu. Nie wygramolę się przecież z portfela, nie przemówię do tej, którą kocham, i nie wyznam jej swych uczuć. Nie usłyszę wyznania zwrotnego, nikt nie wyda reszty, bo jakiekolwiek uczucia to można - być może - żywić do większej gotówki, co najmniej paru stów, a nie do jakiejś skromnej dychy (choć ona pewnie nie jest taka i nie leci na kasę. No właśnie - nie leci na kasę, a czym ja niby innym jestem?). Nie będziemy żyć razem, długo i szczęśliwie, nie będziemy pić wina wieczorami i chodzić do teatru, rozmawiać, śmiać się i dzielić troskami. A najgorsze, że ona mnie wcześniej czy później wyda. Raczej wcześniej niż później, gdyż taki już mój los, że ludzie się ze mną za bardzo nie liczą. Wyda mnie lekką ręką, jak robią to wszyscy, i może nawet nie zdążę poznać jej imienia. Moja sytuacja jest zatem trochę beznadziejna. Czarna rozpacz mnie ogarnia, jak o tym pomyślę. Ciemność straszniejsza od tej w portfelu. Co robić?
Gdybym chociaż mógł się przed kimś wygadać, kogoś poradzić, byłoby mi może trochę lżej. Ale mówiłem już, jakie relacje panują pomiędzy banknotami. Na dodatek w portfelu kobiety mojego życia (tak, zdaję sobie sprawę z własnej śmieszności, gdy używam takiego zwrotu) prócz mnie znajduje się jeszcze jakaś ponura i bardzo zmięta pięćdziesiątka, a także wyniosła stówa, ponieważ stówy prawie zawsze są wyniosłe. I tak dobrze, że nie ma banknotu dwustuzłotowego, tego z jakimś tam Zygmuntem, bo dwie stówy to wśród banknotów ważniaki nie z tej ziemi i arogancją bije od nich na kilometr... Gdyby była tu jakaś inna dycha, to może bym do niej zagadał, wyżalił się, dycha dychę zawsze zrozumie, ale do wyższych nominałów to raczej nie mam śmiałości się odezwać. I tak by mnie pewnie wyśmiały. Muszę więc znosić te męczarnie samotnie.
Boże, nie wiem, czy w ciebie wierzę. Dotąd wierzyłem tylko w Prezesa NBP i w Głównego Skarbnika, bo skoro złożyli na mnie swoje autografy, to chyba naprawdę istnieją. No i w Mieszka też wierzę, gdyż to dzięki niemu patrzę na ten świat. Ale słyszałem, iż to właśnie on, Mieszko, coś tam miał wspólnego z religią, chrzest jakiś przyjął czy coś, więc w ciebie wierzyć raczej musiał, a Mieszkowi to ja ufam bezgranicznie. Zakładam więc, że jesteś.
A skoro jesteś i wiele możesz, to spraw, proszę, żeby ta, którą kocham i bez której żyć już nie mogę, nie wydawała mnie tak prędko. Niech zatrzyma mnie przy sobie i przyniesie do domu, a tam niech jakimś boskim - twoim (Twoim) - zrządzeniem wymsknę się z portfela i wpadnę, dajmy na to, pod meble. Byleby tylko być z nią dłużej. Możesz to dla mnie zrobić? Kiedyś już przecież z pół roku przeleżałem u kogoś za sofą. Zapomniany i obrastający kurzem. Teraz też wolę kurz, niż rozstanie z ukochaną... Albo nie, inaczej zróbmy. Jakby mnie zgubiła, zapewne byłoby jej przykro, a tego nie chcę. Niech więc mnie po prostu zaoszczędzi, w książkę jakąś wsadzi lub jeszcze lepiej do słoika. Raz już gdzieś czekałem w słoiku na czarną godzinę... Proszę cię, Boże, podszepnij jej konieczność zaoszczędzenia tej dziesiątki, którą ma w portfelu. Słyszysz mnie? Daj mi jakiś znak...
O, ta jasność to ty?
* * *
Jestem banknotem dziesięciozłotowym i właśnie bezpowrotnie utraciłem miłość swojego życia. Ta jasność to nie był Bóg, tylko efekt otwarcia portfela. Wyciągnęła mnie stamtąd, nawet mi się za bardzo nie przyglądając, a potem kupiła za mnie w kiosku jakieś czasopismo. Czego ja się zresztą innego spodziewałem? Zobaczyłem ją ostatni raz zaledwie w przelocie, a teraz nie ujrzę jej już nigdy.
Leżę w mrokach kasy i czuję, że nie mam już po co żyć. Moja mała papierowa egzystencja straciła wszelki sens. Skróćcie moje męki! Bodaj mnie spalcie, rozedrzyjcie na strzępy. Wydajcie mnie! Wydajcie na pastwę losu…
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt