Voodoo child nie wierzy w nic - bruliben
Proza » Inne » Voodoo child nie wierzy w nic
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Gryf stratocastera jak dłoń kobiety machającej na pożegnanie. Dotknął sztywnych strun, by ją uspokoić.
Przycisnął palce do progów. Raz, dwa i trzy – zwolnił nacisk. Jeszcze ma siłę. Tylko ten jęk zawodu, który zastygł nad powierzchnią fendera. Z łóżka widział dokładnie, że dzień będzie mglisty i chłodny.

Był już prawie zjawą w Londynie. Ludzie przestawali w niego wierzyć. Amerykanin. Full stop.
A właściwie, co to znaczy? W tej chwili i później, grubo później? Afroamerykanin na krótkich roboczych wakacjach, na gościnnych występach. Pobierał nauki od innych. Próbował tutejszej heroiny, która jednak wywoływała te same wycieńczające fantasmagorie, co towar dostępny w Stanach. Potrzebował kogoś, kto powiedziałby mu, gdzie jest jego miejsce. Szukał chmur o niespotykanych kształtach i kolorach.

Gdyby nie kolorowe ciuchy, przemykałby prawie niezauważony. Lecz nie tylko to przykuwało do niego wzrok. Jedna rzecz, wyjątkowa, właściwie dłoń, zawsze silna i gotowa, ale drżąca jak liść, dłoń wirtuoza – lewa. Zasłaniał nią oczy przed słońcem, odganiał nią natrętne muchy i przede wszystkim szarpał nią struny, grał. Pierścienie dodawały palcom dostojeństwa, odwagi i subtelnej dumy. Potrzebował tego, jak kotwicy, która przytwierdzała szybujące gdzieś tam w górze ciało do stałego lądu. Sen o zeppelinie był kuszący.

Wydawał szczodrze, również i tą dłonią. W rzeczywistości kupował czas naprędce, bezrefleksyjnie, na łapu-capu, wciskał forsę dupom zafascynowanym jego lewą ręką. Włosami i wielkimi oczami potulnego kota, i jeszcze ustami. I stylem bycia. Żeby przypadkiem nie zdejmowały z niego spojrzeń, w których aureoli grzał swoje ego.

- Dotknij cipki lewą ręką – prosiła Chloe. Najpierw zamknij oczy powoli, dokładnie w taki sposób, jakbyś karmił motyla. Inaczej byłoby zbyt łatwo - instruowała.
Co byłoby zbyt łatwe? - tracił orientację, kontrolę. Kręciła nim jak chciała.
- Nie podglądaj!
Zamykał posłusznie oczy, a ona zdejmowała ubranie.
Po chwili czuł ją obok siebie, ciepłą i zapraszającą.

- Wybacz, że nie mogę czulej Chloe. 
- Będziemy mieć dziecko.
- Ale Chloe, będę musiał wyjechać stąd, wcześniej czy później, do Ameryki.

- Ameryka, Ameryka, obiecany ląd, na któr uciekają zakłopotani kochankowie. Gdzie jest, ta Ameryka? Mówisz
o niej, jakby była ukryta w niebie. Zabierzesz mnie tam? 
Chloe szukała niebieskimi oczami słowa „tak” na jego ustach.
- Słyszałam „tak” kochanie! Powtórz gałganie, wiem że słyszałam!

Przekonywał ją z bólem w sercu, że nie mogła, nie powinna była słyszeć „tak”. On nie jest tym Panem na tak. Niepoukładane struny, krnąbrne, buntownicze wydawały często niepewne lub fałszywe tony. „Nie wiem” i „nie” Chloe. Wsłuchaj się jeszcze raz i nie oznajmiaj światu, że złapałaś stracha na wróble za poły płaszcza.

Dotknął strun jeszcze raz. Poczuł senność. Jakby biała pościel pragnęła przytrzymać go jeszcze przez chwilę. Matka wygoniłaby z łóżka, o tej porze. Kiedy był chłopcem jej spokojny i zmęczony głos dobiegał zwykle
z kuchni: Synku, chodź do mamy, zanuć coś...

Nie chciał nucić jak grzeczna dziewczynka w chórku parafialnym. Zawieszał pełnokrwiste dźwięki na niewidzialnych strunach. Nikt inny poza nim nie dostrzegał wibracji, nie słyszał zgrzytu i jazgotu. Wściekły, zarysowywał długimi paznokciami spód największej z patelni. M-mmmmy babyyyyy! Yyyyeahhh! Ściany dostawały od tego gęsiej skórki.

Jak już się trochę zaaklimatyzował Chloe zabrała go nad morze. Patrzył na fale z długiego i szerokiego mola.
Wiał zimny wiatrz. Ludzie siadali na ławkach i nieruchomieli jak posągi, opatuleni w jakieś okrycia.
Mumie – pomyślał.

- Chloe, tu nie ma nic dla mnie, chodźmy stąd, muszę ćwiczyć.
- Spodoba ci się, zobaczysz. Dalej na północ są kolorowe klify. Pokażę ci wieś.

Wieś zaskoczyła ciszą i bezosobowością. Wąskie drogi, zastawione po obu stronach kamieniami
i zielone krzaki. Włożyła mu do kieszeni płaszcza buteleczki z kolorowym piaskiem.
- Czy twoje wizje są właśnie takie, jak te długie i kolorowe pasma, wijące się w kółka i do góry, jak serpentyny?
-
Nie Chloe, słuchaj... nie masz racji... nawet się nie domyślasz. Bezruch, milczenie, ta cisza wszędzie, nie mająca początku, ani końca, przerażają mnie. Potrzebuję, wiesz czego.

Nie mogła dostrzec głodnych źrenic człowieka, którego niechcący pokochała.
Źrenic zataczających coraz większe kręgi.
Szczęśliwa jak dziecko podarowała mu kapelusz z szerokim rondem i pawim piórem.

- Masz smutasie!
To było jak pożegnanie, ten niechciany kapelusz, który spadł z sufitu, jak czarna zjawa.

Z brzucha wypchanego sześciomiesięczną ciążą wystawał wąski stożek pępka. Junior z ciekawością obserwował przez zasklepiony otwór przedpole nowego świata.
- Szukaj synku, szukaj, ale tylko szczęścia – nuciła Chloe.



 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
bruliben · dnia 03.10.2015 23:27 · Czytań: 650 · Średnia ocena: 4,6 · Komentarzy: 14
Komentarze
skroplami dnia 06.10.2015 16:12 Ocena: Świetne!
Przyznaję, trafiłem przypadkiem. Ale tyle przypadków bez przypadku że nie wierzę w to :).
Piękny tekst, porwany a w całości, jak dźwięki których bohater szuka.
Oddaje poszukiwanie, zagubienie, oczekiwanie. Stan napięcia się snuje pomiędzy.
Chociaż fakt, bohater wie czego szuka, nie jest zagubiony. Tylko znaleźć trudno ale kto
szuka ... :).
ajw dnia 06.10.2015 16:31 Ocena: Świetne!
Przylazłam za skroplami. Jakoś tak poszłam po śladzie i nie rozczarowałam się. Nie wiedziałam, że oprócz poezji prozujesz. Przyznam, że bardzo fajnie piszesz. Przeczytałam od deski do deski bez chwili znudzenia.
Są ludzie którzy szukają szczęścia całe życie, nie wiedząc, ze ono jest po prostu w nich, a nie w miejscach. Stany, Londyn czy Lądek - wszystko jedno. Byle mieć ten stan umysłu :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie
bruliben dnia 06.10.2015 20:56
Dziękuję za przyjście, przypadkiem, a może nie przypadkiem.'Pozdrawiam
ajw dnia 07.10.2015 10:11 Ocena: Świetne!
Według mojej teorii nie ma przypadków :)
bruliben dnia 07.10.2015 21:08
Dziękuję skroplami za odczytanie tego co między zdaniami, słowami. Starałem się oddać ducha tamtych czasów. Młodych gniewnych i zdolnych, ale zagubionych. Pozdrawiam,
Opheliac dnia 10.10.2015 23:47 Ocena: Świetne!
Cytat:
A właściwie co to znaczy?

Przecinek po "właściwie".
Cytat:
Potrzebował kogoś kto powiedziałby mu

Przecinek po "kogoś".
Cytat:
Gdyby nie kolorowe ciuchy przemykałby prawie niezauważony.

Przecinek po "ciuchy".
Cytat:
Potrzebował tego, jak kotwicy która przytwierdzała szybujące gdzieś tam w górze ciało do stałego lądu.

Przecinek po "kotwicy". Wydaje mi się też, że "w górze" powinno być oddzielone przecinkami, ale nie jestem do końca pewna.
Cytat:
obiecany ląd, na któr uciekają zakłopotani kochankowie.

Zgubiłeś "y" w wyrazie "który". Swoją drogą, to część fragmentu, który podoba mi się najbardziej.
Cytat:
Jakby biała pościel pragnęła przytrzymać go jeszcze przez chwilę. Matka wygoniłaby z łóżka, o tej porze.

Przecinek po "jeszcze" i bez przecinka po "łóżka".
Cytat:
Kiedy był chłopcem jej spokojny i zmęczony głos

Przecinek po "chłopcem".
Cytat:
Nikt inny poza nim nie dostrzegał wibracji

Przecinek po "inny" oraz po "nim".
Cytat:
Jak już się trochę zaaklimatyzował Chloe zabrała go nad morze.

Przecinek po "zaaklimatyzował" .
Cytat:
Z brzucha wypchanego sześciomiesięczną ciążą wystawał wąski stożek pępka.

Przecinek po "brzucha" oraz po "ciążą".

Tyle, ile zauważyłam.

Czytam ten kawałek bardzo dobrej prozy już po raz kolejny, tym razem też do muzyki (O'Children Nicka Cave'a, nawet pasuje). Jestem zachwycona, a na dowód tego, jak bardzo mi się podoba, powiem tylko, że jestem na PP już od prawie 5 lat i pierwszy raz komentuję tekst z prozy. ;)
Margareta dnia 11.10.2015 16:57
Hej,

Podoba mi się nawiazanie do leworęczności Hendrixa i no właśnie przyciągnął mnie tu tytuł... widać też wyraźne nawiązania do tekstu piosenki w tej historii. Jednocześnie tekst może być interpretowany nie tylko jako brzmienie tamtych czasów, bo niebieskie ptaki istnieją do dziś pod każdą szerokością geograficzną... Fajne jest też to, że poniekąd odrzucenie miłości bohaterki ubierasz w wysokie, a jednocześnie niejednoznaczne tony, nie idąc po najprostszej linii oporu na zasadzie "bo my faceci tak mamy", ale idziesz tropem duszy potrzebującej wolności, poszukującej itd.

Podobalo sie.:)

Pozdrawiam.:)
bruliben dnia 11.10.2015 20:22
Opheliac, bardzo mi pomogłaś, więc postaram się przyciągnąć cię jeszcze raz , Pozdrawiam
Quentin dnia 16.10.2015 23:44 Ocena: Bardzo dobre
Hendrix jak żywy

Bardzo wyrazista relacja. Bez dwóch zdań taka "muzyczna" twórczość do mnie przemawia. Wygląda to trochę jak gra na gitarze elektrycznej, której motyw stale się przewija. W sumie to fajna opowieść o legendzie i ludziach wokoło. Sam temat można by eksploatować pewnie w nieskończoność, ale umiar jest potrzebny. Dobrze, że nie porwało cię i opowieść nie skończyła się na którejś z kolei stron. Z takimi historiami trzeba uważać.

Zakończenie bardzo sentymentalne. Motyw matki w tym przypadku pasuje idealnie.
Tak na marginesie Fender i Stratocaster należy chyba pisać wielką literą.

Pozdrawiam
Quen
bruliben dnia 17.10.2015 07:07
Dzięki za technikalia i nie tylko. Utrzymanie tego w ryzach, mimo pokus - tematyka przecież bogata - było sztuką, ale chyba się udało. Pozdrawiam,
MarcinD dnia 19.10.2019 09:04 Ocena: Bardzo dobre
Smutne takie. Oczywiście skojarzenia są oczywiste ;-). Historia muzyka, który szuka samego siebie, ale nie znajdzie, bo nie ma takiej natury, nie umie się ustatkować, chociaż wciąż ma przy sobie kogoś, kto go kocha, pomimo bycia razem miłością nieszczęśliwą - bo wydaje mi się, że tylko jednostronną. Dobry tekst, bardzo nawet ;-).
bruliben dnia 19.10.2019 09:29
Dziękuję MarcinieD za przywędrowanie do tekstu i twoją bardzo pozytywną ocenę. Mama mini serię
o muzykach przeklętych z klubu 27 - samobójców. Smutne, ale twórcy genialni. Wrzucę coś niebawem, a twoje odcinkowce będę dalej czytał.
MarcinD dnia 19.10.2019 10:00 Ocena: Bardzo dobre
bruliben napisał:
Dziękuję MarcinieD za przywędrowanie do tekstu i twoją bardzo pozytywną ocenę.


A proszę :-). Przyznam szczerze, że zerknąłem również na kilka Twoich wierszy, ale nijak znam się na poezji, choć mając trochę więcej czasu wolnego na pewno się wgłębię :-).

I miło, że zostaniesz przy moich seriach, zapraszam :-).
bruliben dnia 19.10.2019 10:31
Fajne masz nastawienie i odważnie, że spróbowałeś wierszy, szcześliwie. Zapraszam teraz
i w przyszłości. Wiersze będę pisał zawsze, tak czuję. Do następnych spotkań literackich :))
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, wprawdzie posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty