Ostatnio mam manię na punkcie cyfry cztery. Bo jak się tak dobrze nad tym zastanowimy, to w przyrodzie występuje ona nad wyraz często. Ot, choćby najprostsze, cztery pory roku dzielone na cztery miesiące, czy wschód, zachód, północ, południe, ziemia, ogień, woda, powietrze... I można wymieniać tak w nieskończoność.
Ale to dygresja tylko... Chciałam napisać, że wiersz mi się bardzo podoba, jest smaczny i jak zwykle operujesz świetnymi metaforami. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie pomarudziła. Oczywiście z czystej sympatii i chęci, by wiersz stał się jeszcze bardziej płynny
Pokażę Ci się coś:
Cytat:
na chłodny wzór poranka
obdarta do bieli(zny)
rozkładasz koronki
na trawie i liściach skupiając
w źrenicy piasek jak grudki
słonych słów
nie kupujesz bursztynowej biżuterii
na posejdońskim bazarze
troszkę się nazbierało tych identycznych przyimków, co rzuca się w oczy i nie pozostaje bez wpływu na jakość wiersza.
Mam jeszcze zastrzeżenie, co do słowa "obdarty". Jak dla mnie jest ono dla tego wiersza po prostu zbyt brzydkie i ciężki, gdyby wywalić z tego jedną literkę i stworzyć nieco mniej ciężkobrzmiące słowo byłoby, uważam, lepiej i z korzyścią dla tekstu.
Warte jednak wyróżnienia, są wersy, które najbardziej mi się spodobały:
Cytat:
skupiającw źrenicy piasek
jak grudkisłonych słów
nie kupujesz bursztynowej biżuterii
na posejdońskim bazarze
Tyle ode mnie.
Pozdrawiam Gabrysiu!