Pikuś - msh
Proza » Miniatura » Pikuś
A A A
Od autora: Z cyklu "Drzazg"

 

Pies był brzydki. Nawet nie dlatego, że nierasowy - po prostu był brzydki; miał skołtunioną sierść i zaropiałe oczy. I śmierdział. Nie musiał nawet rozwierać pyska, by wokół niego czuło się fetor, ale gdy go otwierał smród przechodził w wyższe rejestry i stawał się nie do zniesienia. Pies, jakby wiedząc o tym, co i rusz wystawiał brudne kły na powietrze, czy to, żeby zaczerpnąć tchu do wychudzonej klatki piersiowej, czy też by ich szczerzeniem dać do zrozumienia ewentualnym wrogom, że jeszcze potrafiłby się obronić. A wrogów miał wielu: od starego listonosza, roznoszącego pocztę w dzielnicy, po której się kręcił, poprzez wszystkie matki obawiające się o swoje dzieci, aż po inne psy, na które trafiał podczas wędrówek. Nawet one omijały go z daleka i warczały, dając do zrozumienia, że nie jest tu mile widziany. Jednak pies nie zwracał na to uwagi. Miało się nawet wrażenie, że świadom siły swojego oddziaływania, przechadza się jeszcze dostojniej po ulicy i nic nie robi sobie z kamieni, którymi go obrzucano. Od czasu do czasu przystawał, odwracał łeb w stronę przeganiających go ludzi i otwierał pysk najszerzej jak potrafił; a ustawiał się zawsze z wiatrem tak, by nawet najmniejsza ilość smrodu trafiła w miejsce swojego przeznaczenia. Gdy wokół rozlegały się ludzkie okrzyki, machał ogonem i szczerzył brudne zębiska w czymś, co przywodziło na myśl uśmiech, a później spokojnym i majestatycznym krokiem oddalał się w sobie tylko znane miejsce. Nie obchodziło go, co pozostawia za sobą; przed nim był następny etap życia.
Nie powiem, żeby był moim ulubieńcem (ten straszny smród!), ale kibicowałem mu z całego serca i życzyłem, oczywiście po cichu, by w końcu znalazł przyjazny dom.
Któregoś dnia zniknął. Nie widziałem go przez tydzień. W niedzielę wyjrzałem przez płot na ulicę, żeby sprawdzić czy przypadkiem się nie pojawił. Z zadumy wyrwał mnie głos:
- Zajebałem śmierdziela.
Naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy, stał sąsiad i uśmiechał się promiennie.
- Niech się pan nie boi, to bydlę już tu nie wróci – powiedział. - Zajebałem śmierdziela – powtórzył i zarechotał.
Jest taka cisza, której nie da się przekroczyć. Taka nastała właśnie wtedy. Nie odpowiedziałem, ale też nie rzuciłem się na niego, nie dałem w mordę, tylko stałem uśmiechając się głupkowato. Mężczyzna, zadowolony i radosny, oddalił się w kierunku domu, a ja ciągle stałem przy płocie wpatrując się w pustą ulicę.
- Pierdolony pies – wyszeptałem i po chwili również ruszyłem w stronę domu.
W nocy alarm samochodowy zbudził pół dzielnicy. U sąsiada spłonął garaż wraz z zawartością dwóch nowych aut, a smród spalenizny, który po tym wydarzeniu pozostał, utrzymywał się jeszcze przez kilka tygodni. Fetor, jaki wydzielał tamten pies, to był przy tym naprawdę pikuś…
 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
msh · dnia 18.02.2016 20:50 · Czytań: 715 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 14
Komentarze
Jaga dnia 19.02.2016 08:50
Witaj,
wzruszająca miniaturka. Bardzo prawdziwa i smutna. Mogę się przyczepić jedynie do zakończenia. Moim zdaniem tekst bez trzech ostatnich zdań miałby większą siłę rażenia. Ale może się mylę.
Pozdrawiam :)
Jaga
msh dnia 19.02.2016 09:09
J, na razie uważam, że tak powinno zostać. Jest to jedna z miniatur cyklu "Drzazg" i jako jedyna, przynajmniej na razie, pisana jest z pozycji narratora. Cieszę się ze wzruszenia, które wywołała. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
faith dnia 19.02.2016 10:03
msh napisał:
jako jedyna, przynajmniej na razie, pisana jest z pozycji narratora.


No właśnie, trochę oderwałeś się od dotychczasowego prowadzenia opowieści. Ale oczywiście rozumiem ten zabieg. Gdybyś wporwadził tu jakiegoś trzecioosobowego bohatera byłby on tylko zbędnym balastem.
Tu niby nic nie jest do końca powiedziane, ale wszysko można wyczytać między wersami.

Mi z kolei wcale nie przeszkadzają te ostatnie trzy zdania. Wręcz przeciwnie. Dla mnie są ciekawym połączeniem. Nadałeś miniaturze tytuł "Pikuś", co przy początku historii nasuwa na myśl, że jest to być może imię psa, a z kolei końcówka nadaje mu podwójnego znaczenia.

Pozdrawiam
msh dnia 19.02.2016 13:36
f, zakładałem, że ta miniatura będzie kończyć cały cykl, dlatego napisana jest w pierwszej osobie. Zobaczę jak będzie dalej, gdy wyczerpią się pomysły i uznam, że nie mam już nic do napisania. Cieszę się, że nie rażą tak bardzo te trzy ostatnie wersy. Tekst miał pierwotnie tytuł "Pies", ale jednego "psa" już napisałem, a ten pikuś dobrze mi się komponował z końcówką i dlatego został. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
AndreaR dnia 21.02.2016 20:11 Ocena: Świetne!
Podoba mi się, choć przygnębiaja mnie tego typu opowieści. Za "miętkie" serce chyba mam... :) Pozdrawiam
msh dnia 22.02.2016 17:43
A, zdaję sobie sprawę, że to nie jest "miła bajka", ale też i nie o taką mi chodziło. Skoro "przygnębiło" to właściwie mogę być "zadowolony", bo miało trafić prosto w serce. "Miętkie" serce to nic złego, więc mogę pogratulować. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
Miroslaw Sliwa dnia 23.02.2016 21:22 Ocena: Świetne!
Cześć msh. Nie mogłem pominąć Twojego tekstu. Co prawda w dupie mam landrynkowych obrońców zwierząt, ale Tobie chyba nie o to idzie.

Urodziłem się na wsi, a wychowałem się w małym miasteczku. Ludzie traktowali tam zwierzęta normalnie czyli bez zbytniej afektacji.

Wiesz, kiedy dzisiaj słyszę doniesienia, że na wsi ktoś źle traktuje psy, koty cz konie, to oczywiście mnie to oburza i zatłukłbym takiego drania osobiście. Lałbym bez opamiętania... ale...

Szczeniaczki czy kociątka wyrzucane przez okna limuzyn na przedmieściach metropolii w okresach poświątecznych; no o tym się nie gada. Cywilizowani, wykształceni, bogaci ludzie, przecież tylko popełniają omyłki. Jak porównać szczeniaka i jego potrzebę życia z potrzebą wygód krawaciarza z Warszawy.

Tysiące lat temu udomowiliśmy psa. On nas chroni, my zapewniamy mu wikt. Stało się jednak coś więcej; stało się coś czego nie przewidzieliśmy. Pies się z nami zaprzyjaźnił, niestety bardzo jednostronnie.

Pies pachnie jak pachnie; cieszmy się jednak, że nie spekuluje tak jak człowiek. Dla psa przyjaciel, to przyjaciel, a wróg, to wróg.

Więcej nie będę komentował.

Pozdrawiam.

Mirek
BeNeK dnia 23.02.2016 23:18 Ocena: Świetne!
Jak zawsze prosto pod skórę. Poruszasz ważne tematy. Ja czytając ten tekst za którymś razem zauważyłem, że zacząłem go analizować jako metaforę. Bo czy i wśród ludzi nie zdarzają się takie przypadki? Może nie koniecznie z takim zakończeniem, chociaż ręki uciąć sobie nie dam. Tekst bez żadnego zarzutu. Aby ta końcówka coś psuje mi odbiór wiersza. Ja wolałbym jakąś ogólniejszą puentę, w której czytelniki sam by musiał się domyśleć nastepstw zamordowania psa. Ale to twój tekst i twoja decyzja ;)
Pozdrawiam
Usunięty dnia 26.02.2016 17:20 Ocena: Świetne!
Wzorowa miniaturka: niebanalna a prosta, domknięta a otwierająca głowę, o smrodzie a pozostawiająca przyjemny "zapach".

Przeczytałem, bo krótkie, ale jednak wolałbym dłużej łazić za tym psem.
msh dnia 26.02.2016 18:39
MS, też jestem "przeciw" słitaśnemu bronieniu zwierząt, ale z drugiej strony każda forma jest dobra jeśli przynosi efekty. Mieszkam na wsi. Różnie tu z traktowaniem zwierząt (myślę, że jak wszędzie), ale i tak widzę pozytywne zmiany. Pewnie nie "zakochałbym się" sam w takim "śmierdzielu", jak ten z mojego tekstu, ale na pewno nie zrobiłbym mu żadnej krzywdy. W ramach swoich możliwości dokarmiam ptaki, po cichu koty i psy sąsiadów (prosili, by nie karmić, ale "miętkie" serce...) i sam trzymam kotkę w domu, która budzi mnie prawie każdej nocy ok. 2 i zmusza do wstania i wypuszczenia jej na dwór. Zawsze marzyłem o psie, ale kiedyś nie miałem warunków, teraz gdy mam muszę pracować, a psem trzeba się opiekować (koty są bardziej samodzielne). Może na emeryturze... Zresztą nawet lepiej, bo wtedy jest szansa, że mnie przeżyje i nie będę cierpiał. Pół roku temu oglądałem film "Mój przyjaciel Hashiko" i ja stary chłop spłakałem się jak bóbr... B, jak cieszy mnie, że te drzazgi "włażą" pod skórę - w końcu takie jest założenie tego cyklu. Może masz rację, co do końcówki, ale pozwalam sobie pozostać przy tej wersji dopóki, ewentualnie, czegoś innego nie wymyślę. ED, bardzo cieszy mnie zdanie "o smrodzie..." i oczywiście "wolałbym dłużej..." - sprawiło mi to ogromną satysfakcję. Dziękuję za przeczytanie i komentarze. Pozdrawiam serdecznie. msh
Usunięty dnia 26.02.2016 21:58
I bardzo dobrze, że temu facetowi spłonął garaż (chociaż szkoda, że nie razem z nim samym) - sama bym takiego zajebała za to, co zrobił, bo boli mnie krzywda zwierząt :(

Nie ma to jak trochę łez przed snem... Ale miniaturka, choć smutna, jak najbardziej na plus.
msh dnia 27.02.2016 15:21
S, wiem, że takim facetom powinny płonąć włosy, a nie garaże i samochody, ale czasami nawet taka krzywda im się nie dzieje, więc ten płonący garaż z samochodami nie jest taką lekką karą. Oczywiście powinno się takim obcinać różne "końcówki", ale żyjemy, podobnież, w cywilizowanym świecie (niezły żart). Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
mike17 dnia 27.02.2016 15:27
msh napisał:
Pół roku temu oglądałem film "Mój przyjaciel Hashiko" i ja stary chłop spłakałem się jak bóbr...

Nie tylko Ty.
Japoński pierwowzór amerykańskiego remake'u ukazuje koniec Chacziego w bardziej brutalny sposób, odarty z wszystkiego.
Scena końcowa, gdy martwy, wychudzony pies leży na dworcu boli mnie do dziś.
msh dnia 27.02.2016 16:29
Michał, nie da się tego oglądać inaczej niż "sercem" . W moim przypadku tak było jeszcze z filmami "Los człowieka" i "Zapamiętaj imię swoje" - rewelacyjne kino radzieckie. To są filmy, na które zawsze tak samo reaguję, a widziałem już sporo i niewiele rzeczy mnie zadziwia. Przepraszam, że bez związku z tekstem, ale musiałem dokończyć myśl z poprzedniego komentarza. Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie. msh
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty