Spacer z Kalinową - Josef Hosek
Proza » Miniatura » Spacer z Kalinową
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18
Zaprosiła nas na kolację - zadzwoniła zaraz po powrocie do kraju; chciała jak najszybciej się spotkać, pogadać, dowiedzieć jak i z kim żyję. Była wyczerpana - jak oznajmiła - miała za sobą tournee, podczas którego wyszła za mąż, przyszły na świat jakieś dzieci...  pragnęła spokoju i odpoczynku; mimo to nalegała na spotkanie. Zadzwoniła więc i umówiliśmy się; Kalinowa z początku niechętnie na to przystała, krzywiła się, nie chciała ze mną iść; miała inne plany na wieczór - wystawa dzieł kogoś bliskiego, jakiejś rzeźbiarki, z którą przyjaźniła się od lat, czy coś podobnego; do tego dostała miesiączkę, narzekała na bóle, ale w końcu, po długich namowach i proszku, który połknęła, uległa, a później nawet stwierdziła, że to całkiem fajny pomysł. I pojechaliśmy.

  Przywitała nas bardzo serdecznie, z miejsca wpadliśmy sobie w ramiona. Sprawiała wrażenie szczęśliwej. Oprócz nas było sporo osób:  nieznajome twarze zbite w kilkuosobowe grupki, rozsypane w nieładzie, w salonie, na tarasie, wszyscy, co do jednego,  zgięci w stawie łokciowym z toastami i wyszczerzonymi zębami;  wypindrzone foki chichotały brzęcząc biżuterią, spalone południowym słońcem, ukazując swoje nowe maski, maski masek; wydepilowane, wyszorowane i wyperfumowane, do bialej kości, w towarzystwie wyżelowanych i wyluzowanych, szarmanckich gachów -  nieważne -  piliśmy i jedli, rozprawiając radośnie i pobrzękując do siebie kielonkami,  a wszystko w ogrodzie za domem, pod lampionami, wśród krzewów, kwiatów i świec.
 
  Słońce powoli zawija swoje szkice na niebie. Ktoś rozsypał kokainę. Z mroku wyłaniają  się  nowe zjawy. Brzęczą rozmowy.

  Wieczór minął jakoś beztrosko; rozpierzchnęliśmy się po całym domu. Jedna z dziewczyn, wykorzystując zamieszanie, , gdy jakaś parka podpłynęła i zaczęła się żegnać, z żalem wytatuowanym na twarzy, kiedy akurat rozmawialiśmy zbici w grupce, wzięła mnie za rękę, cichaczem nakazując zachować spokój i pociągnęła za sobą na górę; niemo wpatrzony w skąpy strzępek majtek, uśmiechający się, pod koronkową sukienką, jędrne wijące się pośladki, odstające od całej reszty, płynąłem za nią jak we śnie, po schodach . Zupełnie zapomniałem o Kalinowej. Zastała nas na szerokim wyrku otoczonym czterema kolumienkami,  po jakimś kwadransie. Stanęła w progu, ogarnęła bystro sypialnie i rzuciła nam pozdrawiający uśmieszek. Nasze oczy skrzyżowały się. Kiedy weszła do środka miałem rękę głęboko zakotwiczoną pod spódnicą dziewczyny i puściłem jej oko. Podeszła do okna, wyjrzała na ogród, sprawdziła wilgotność powietrza za oknem, nosem, i poruszyła niemo wilgotnymi ustami. Po chwili odwróciła się i oparta o parapet, wlepiła w nas swój wzrok. Dziewczyna zaprosiła ją do wspólnej zabawy, skromnie odmówiła. Postała jeszcze chwilę,  po czym, najwidoczniej znudzona, rzuciła się do drzwi i opuściła nas. Przez krótka chwilę słyszałem jak klapie swoimi klapkami na schodach .

- Jak mogłeś mi to zrobić,  Josefie? - zapytała kiedy wskoczyłem do jej pracowni przez okno w kilka godzin później.

  Kątem oka spostrzegłem jakąś  obcą postać skuloną w łóżku, pod pościelą. Zdziwiło mnie to, ale nie dałem niczego po sobie poznać. Rozejrzałem się uważnie za jakimś miejscem gdzie mógłbym sobie klapnąć.

- Zrobiliście to na moich oczach... - powiedziała ze smutkiem.

- Myśleliśmy, że sie przyłączysz - odpowiedziałem przerzucając jakieś rzeczy z krzesła na łózko. - Byłaś taka zadowolona.  Stałaś zrelaksowana obok łóżka, machałaś nogą i zaciągałaś dymem z diabelską rozkoszą wymalowaną na twarzy.  Przyglądałaś się wszystkiemu tymi swoimi bystrymi tęczówkami  jakby ci to pasowało, jakbyś zaraz miała zdjąć  swoje szerokie żeglarskie szorty i majtki i wskoczyć do nas - dryfujących w prześcieradle. Nie wiem dlaczego tak nagle odeszłaś , spochmurniałaś; przypomniałaś sobie o rodzinnej tragedii sprzed lat?  Co ci się stało? Wstałaś i wyszłaś bez słowa, trzaskając drzwiami; nie pożegnałaś się nawet, a one, te wszystkie córy, nawet  cię polubiły. Zaraz chciałem za tobą biec - dodałem szybko-  ale ona, ta sucz, przywarła do mnie; jej podniecone, rozgorączkowane piersi, jak czarodziejska poduszka powietrzna schowały moja małą głowę w jakąś naelektryzowaną otchłań, jeździła po mnie swoim łonem, pruła mą szczenięcość swoim kurewskim dziobem, wprawiła w paraliż członki moje. Czy nie widzisz: jestem niewinny.

- Ty skurwysynu! - krzyknęła.

  Uchylam twarz przed ciosem. Boening 777 leci swoim dziobem prosto w stronę mojej jedynej prawej skroni.

- Później - ciągnę zawadiacko - zażyczyła sobie, bym odprowadził ją do domu; przed domem swej czcigodnej matki podciągnęła kieckę, oparła o czereśnie i rozstawiła nogi, szeroko, i wypięła dostojnie swoje obfite poślady. Cóż miałem robić? Przywitałem się po raz drugi, niewyżyta cipa, tym razem na szybko, pod nagim księżycem. Wyobraź sobie jakie to ryzykanckie, nawet bohaterski: gdyby tak mamusia przebudziła się i w drodze do klopa usłyszała te wszystkie klapsy, szermiercze pchnięcia i wszystkie odgłosy dochodzące z jej szanownej zagrody, które wydawała jej córeczka, istna commedia dell’arte...

  Fontanna piwa wylewa się strumieniem  spomiędzy cienistego pasemka jej ust , zmoczyła moje włosy i czoło; krople, zimne krople zmieszane z jadem jej śliny spływają po twarzy na krawat; poczułem przypływ energii.
 
- Orzeźwionko, co? - zachichotałem wycierając się w kawałek jakiejś szmaty.

  Postanowiłem jak najszybciej zmienić temat.

 - Kim jest ten gość? - wskazałem niby obojętnie głową w stronę łóżka i od razu przestrzegłem - Obudzisz go jak będziesz tak krzyczała.

  Patrzy na mnie wzgardliwie, milczy. Ćwierć wieku ćwiczyła ten manewr przed lustrem. " Tak właśnie spojrzę na niego po raz ostatni " - myślała sobie. Tak właśnie patrzy się na kogoś, kogo się chyba kochało i w kogo się pewnie wierzyło, w jego oddanie, do czasu jak nie wyblakł, nie znudziła się nim i nie zachciała czegoś nowego; chciałaby  zapiąć go w obroże, przypiąć sobie do pępka i rządzić jego wyborami. I nie pojmuje, że zawsze istnieje jakiś nowy świat, niedostępny dla niej - ciche kroki boga -  i, jeśli tylko nie zaprzedał się do końca tej swojej kurwie i nie poświęcił się na całej linii, wejdzie tam, w ten świat.

- Poznałam go na przejściu dla pieszych -wyznaje po chwili - kiedy wracałam, w środku nocy.

  Uśmiecha się pod nosem. Ukazuje skrawek perłowych zębów. Iskierki tańczą taniec wojenny w jej źrenicach.

- To moja podświadomość - ciągnie dalej tajemniczo - Nie wiedziałam, że mam tak silnie ją rozbudowaną. W głębi pragnęłam się zemścić i proszę... oto pojawił się, pięknie potraktował, przeprowadził na drugą stronę, pocałował na odchodne i odszedł, jak gdyby nic. Ot, zwyczajna przysługa o trzeciej w nocy. Żadnych imion, wymiany telefonów, nic. Odwróciłam się i krzyknęłam mu w plecy. Ucieszył się. Odprowadził do domu, rozmawialiśmy. Ach, jak pięknie rozmawialiśmy. Od razu poczułam się lepiej.  Znowu  poczułam się zrozumiana. Nie ma się czym przejmować, kiedy ktoś cie rozumie - niczym się nie przejmuję. Już mi lepiej. Chcę papierosa...

  Zapatrzyła się gdzieś poprzez cały ten mrok spowijający wszystko dokoła. Podałem jej ogień. Wiedziała, że ją obserwuje - zdradziły ją  kąciki ust.

- Kto kupił piwo? - zapytałem niby od niechcenia.

- On.

- Fajny koleś?

  Odwraca głowę w stronę wyrka, gdzie przez chwilę śle tęskne, miłosne spojrzenie, mokre z rozkoszy i przesycone alkoholem.

- Na razie dopiero co się znamy...  zobaczymy.

  Po chwili wybucha śmiechem, wspólnie z ognikami świec i cieniami drgającymi w szalonym tańcu na ścianach, podłodze i suficie. Zerka na mnie z ukosa, jak na jakiegoś krasnala, chce mnie rozpoznać, mruży oczy. Bierze sporego łyka. Prosto z butelki.

- Myślę, że się dogadamy - stwierdza.

- Myślę, że tak.

Na te słowa beka mi w twarz.

- Spierdalaj, Josef - mówi. - Jest już późno.

  Muszę coś zrobić; chcę zostać, zobaczyć, jak koleś budzi się ,a ona mówi mu : " cześć" i patrzą na siebie przez ułamek sekundy, dostrzegają jakieś rysy, kawałek DNA , a później udają, że już  zupełnie co innego ich interesuje, krzątają się, niewinne uśmieszki.
 
 Znowu beka, tym razem głośniej.

- To Koziorożec - mówi. - Ma trzydzieści trzy lata.

  Jej twarz nabiera cech świętości, umartwienia, dotyka skrzydlaście słowami zza ścian i skupia wzrok na białej kartce na biurku, jednocześnie i powoli.

  Zgarbiona jak przed ołtarzem: obserwuję ten akt sięgając po jedną z butelek piwa, którą jej kupił.

- Trzydzieści trzy lata!O, Mistrzu z Nazaretu, gdybyś wiedział...- wołam w zachwycie - Od razu przychodzą mi na myśl suche patyki porozrzucane na piasku pustyni, w jej afotycznej głębi, kto to tutaj podłożył, to całe ruchające się życie?

- W dupie z tym, przymknij się...

- "Leży to w przestrzeni, w której czasem muszę się znaleźć, nieunieknienie." - recytuję.

  Unosi dłoń jednoznacznie nakazując milczenie, niczym caryca. Musi coś zapisać. Właśnie wpadł jej do głowy jakiś pomysł, większa myśl, szkic, warty zapisania. Pochyla głowę, jej czarne loki  pełzają za nią po gładkim blacie.

- Kocham cię... - wymamrotałem.

- Nie będę cię słuchała - mówi, spokojnie skupiona,  gryzmoląc coś z uwagą - Nie będę słuchała o twojej głupiej miłości, pajacu i nie będę znosiła dłużej twojego pajacowania.

  Rzuca mi szybkie spojrzenie i ciągnie dalej, pochylona nad biurkiem:

-  Twoja miłość  jest niska; jesteś gówniarzem, ślepcem i błaznem, i mimo to nie potrafisz już mnie rozśmieszyć, i nic już nie zmienisz, rozumiesz, nie możesz niczego zmienić...
 
 Na ostatnie słowa kładzie szczególny nacisk; w ołówku pękł grafit. Spojrzała na zegarek.

- Rany, ale późno! Zaraz muszę wstawać...

  Chciałem coś powiedzieć, ale szybko mnie zgasiła.

- Stul pysk! - warknęła.

- To chyba jakaś wartka rzeka, jej odnoga...

- To zwyczajny dzień, zwyczajna noc, nieważna igraszka. Idź i nie przejmuj się już, kochanie.

Kichnęła. Uniosła w górę swój podkoszulek, odsłaniając brzuch, który kiedyś całowałem i wysmarkała się. Wstałem i wyszedłem na dwór. Chciałem popatrzeć na księżyc ale nie było żadnego księżyca na świecie.
 
 
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Josef Hosek · dnia 10.03.2016 05:02 · Czytań: 623 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
purpur dnia 10.03.2016 12:51
Heh...

Drogi Josef-ie.

Tak jak wpadłem w Twój świat, wyrysowany w poprzednim opowiadaniu, tak tutaj, wybacz, ale czym prędzej chciałem uciekać z powyższej kąpieli...

Ponownie ukryłeś sens tego tak głęboko, że nie udało mi się go odkryć. I prawdę powiedziawszy nie mam nawet ochoty go szukać. Poplątanie z pomieszaniem, do tego, dla mnie, całość nie sprawia wrażenia autentyczności. Rozmowy nie są dla mnie ani "snem" ani "jawą". Niektóre wprawdzie ciekawie poprowadzone, ale po chwili, któreś zdanie, albo sprawia wrażenie sztuczności, albo jest "z nikąd". No i burzy mi całość rozmowy.

Oczywiście, to ponownie, jest opinia jednej osoby, mnie - może jest dobra, może nie. Ja po prostu lubię czytać coś, co jestem w stanie zrozumieć, a nie mam tego wszystkiego co ty masz w głowie :) A niestety moim zdaniem, nie przelałeś wystarczająco na papier... Tak, jest to kwestia wyczucia, takiego którego się uczymy - pisząc. Zastanów się.

Fakt, dość ładnie napisane, ciekawie, chodź trochę dużo jak dla mnie przymiotników... Fakt, ja też je lubię, ale tutaj czułem przesyt.

Bardzo fajny pomysł z tą Kalinową - miejscami bardzo fajnie narysowana. Tak, jest tu parę elementów które mi się spodobały! Całość, po prostu, dla mnie, nie zagrała.

No ale, nie wykluczone, że innym przypadnie do gustu - każdy ma swój!

Pozwól, że wpiszę parę zdań, które mi wpadły w oko podczas czytania:
Cytat:
umówiliśmy się; Kalinowa z początku niechętnie na to przystała,
- tutaj jest nie logiczność, sama chciała, sama chciała się spotkać, a potem niechętnie na to przystała - ???

Cytat:
wypindrzone foki
- to odnosnie całego fragmentu, który w moim odczuciu jest po prostu za długi. Chyba miałeś ochotę to napisać, czuć tu emocje :) No ale pomijajc kwestię, że już "wypinderzone foki, cipy itp" lekko mnie nudzą, to uważam że to nie za wiele wnosi do treści.

Cytat:
Wieczór minął jakoś beztrosko;
- to zdanie również "z kosmosu". Zupełnie inne emocje wywoły u mnie poprzednie fragmenty, raczej bardziej "dekadencki", brudne itp A tu "wieczór mija beztrosko" :) Duże zderzeni emocji :)

Cytat:
najwidoczniej znudzona, rzuciła się do drzwi i opuściła nas.
- tu znowu nie pasuje mi rzuciła. Jest jakaś scena, z "otoczka" z pieprzem, ona stoi spokojnie, patrzy i nagle "rzuca" się... Spokojnie wyszła i coś w tym stylu, ale rzuciła się? Czemu? Dziwne...

Ciekawie piszesz, to na pewno, nie znam Twojego doświadczenia, to również jest pewnik. Po tych dwóch tekstach, odnoszę wrażenie, że szukasz, szukasz jeszcze drogi do pisania, sposobu prezentacji swoich myśli. Piszesz ładnie, w pokręcony, ale interesujący sposób. Uważam że jeszcze należy popracować nad przekazywaniem ich czytelnikowi... a mozę się mylę... diabli wiedzą :)

Być może nie jestem odbiorcą Twoich tekstów, tak może być. Ale trzymam kciuki za dalsze pisanie!

Więc pisz!
Gorgiasz dnia 10.03.2016 13:53
Po tak napisanym wstępie – zazwyczaj przerywam lekturę. Czasem, przypadek jakiś może, albo machinalnie – kontynuuję. Tak było i tym razem. Akurat tym razem nie żałuję.
Ale dlaczego przerywam? Policz końcówki „ła” trzeciej osoby liczby pojedynczej. O ile się nie pomyliłem (a można) to są ich dwadzieścia dwie. Wybacz, to jest nie do przełknięcia.

Cytat:
Zaprosiła nas na kolację - zadzwoniła zaraz po powrocie do kraju; chciała jak najszybciej się spotkać, pogadać, dowiedzieć jak i z kim żyję. Była wyczerpana - jak oznajmiła - miała za sobą tournee, podczas którego wyszła za mąż, przyszły na świat jakieś dzieci...  pragnęła spokoju i odpoczynku; mimo to nalegała na spotkanie. Zadzwoniła więc i umówiliśmy się; Kalinowa z początku niechętnie na to przystała, krzywiła się, nie chciała ze mną iść; miała inne plany na wieczór - wystawa dzieł kogoś bliskiego, jakiejś rzeźbiarki, z którą przyjaźniła się od lat, czy coś podobnego; do tego dostała miesiączkę, narzekała na bóle, ale w końcu, po długich namowach i proszku, który połknęła, uległa, a później nawet stwierdziła, że to całkiem fajny pomysł. I pojechaliśmy.

  Przywitała nas bardzo serdecznie, z miejsca wpadliśmy sobie w ramiona. Sprawiała wrażenie szczęśliwej.


A tekst ciekawy, choć bardzo nierówny, brak mu płynności, spójności wewnętrznej, chropowaty taki. Napisane bardzo niestarannie, jakby w pośpiechu, żeby nie powiedzieć lekceważąco. Nawet spacje są gdzie być nie powinny i odwrotnie; często, zbyt często. Ale czyta się i wciąga, trudną do sprecyzowania oryginalnością. Należałoby jednak nad nim trochę jeszcze przysiąść.

Cytat:
Kiedy weszła do środka miałem rękę głęboko zakotwiczoną pod spódnicą dziewczyny i puściłem jej oko.

Kiedy weszła do środka miałem rękę głęboko zakotwiczoną pod spódnicą dziewczyny, i puściłem do niej oko.

Cytat:
Podeszła do okna, wyjrzała na ogród, sprawdziła wilgotność powietrza za oknem,

Powtórzone „okno”.

Cytat:
- Jak mogłeś mi to zrobić,  Josefie? - zapytała kiedy wskoczyłem do jej pracowni przez okno w kilka godzin później.

Przecinek po „zapytała” oraz zbędne „w”.

Cytat:
Rozejrzałem się uważnie za jakimś miejscem gdzie mógłbym sobie klapnąć.

Przecinek po „miejscem:.

Cytat:
Myśleliśmy, że sie przyłączysz - odpowiedziałem przerzucając jakieś rzeczy z krzesła na łózko.

„się”
Przecinek po „odpowiedziałem”.
„łózko”

Cytat:
odpowiedziałem przerzucając jakieś rzeczy z krzesła na łózko. - Byłaś taka zadowolona.  Stałaś zrelaksowana obok łóżka,

Powtórzone „łóżko”.

Cytat:
Przyglądałaś się wszystkiemu tymi swoimi bystrymi tęczówkami  jakby ci to pasowało,

Przecinek po „tęczówkami”.

Cytat:
Wyobraź sobie jakie to ryzykanckie, nawet bohaterski:

„bohaterskie”.

Cytat:
Fontanna piwa wylewa się strumieniem  spomiędzy cienistego pasemka jej ust , zmoczyła moje włosy i czoło; krople, zimne krople zmieszane z jadem jej śliny spływają po twarzy na krawat; poczułem przypływ energii.

Czas teraźniejszy – czas przeszły – czas teraźniejszy – czas przeszły
Bałagan.

Cytat:
- Orzeźwionko, co? - zachichotałem wycierając się w kawałek jakiejś szmaty.

Lepiej: - Orzeźwionko, co? - zachichotałem wycierając się kawałkiem jakiejś szmaty.

Cytat:
- Kim jest ten gość? - wskazałem niby obojętnie głową w stronę łóżka i od razu przestrzegłem - Obudzisz go jak będziesz tak krzyczała.

Kropka po „przestrzegłem”.

Cytat:
chciałaby  zapiąć go w obroże,

„obrożę”

Cytat:
I nie pojmuje, że zawsze istnieje jakiś nowy świat, niedostępny dla niej - ciche kroki boga -  i, jeśli tylko nie zaprzedał się do końca tej swojej kurwie i nie poświęcił się na całej linii, wejdzie tam, w ten świat.

Bardzo dobre. Co prawda zamiast drugiego „i”, dałbym przecinek.

Cytat:
To moja podświadomość - ciągnie dalej tajemniczo - Nie wiedziałam,

Jeśli „Nie” dużą literą, to kropka po „tajemniczo”.

Cytat:
pocałował na odchodne i odszedł, jak gdyby nic. Ot, zwyczajna przysługa o trzeciej w nocy.

To całowanie, to już nie takie zwyczajne.

Cytat:
Nie ma się czym przejmować, kiedy ktoś cie rozumie

„cię”

Cytat:
Odwraca głowę w stronę wyrka, gdzie przez chwilę śle tęskne, miłosne spojrzenie, mokre z rozkoszy i przesycone alkoholem.

Usunąłbym „gdzie”.

Cytat:
Bierze sporego łyka. Prosto z butelki.

Poprawniej: „Bierze spory łyk”.

Cytat:
- Trzydzieści trzy lata!O, Mistrzu z Nazaretu, gdybyś wiedział...- wołam w zachwycie

Kropka po „zachwycie”.

Cytat:
- Nie będę cię słuchała - mówi, spokojnie skupiona,  gryzmoląc coś z uwagą - Nie będę słuchała o twojej głupiej miłości, pajacu i nie będę znosiła dłużej twojego pajacowania.

Albo kropka po „uwagą”, albo następujące „Nie” małą literą.

Cytat:
Na ostatnie słowa kładzie szczególny nacisk; w ołówku pękł grafit. Spojrzała na zegarek.

Skoro wprowadzasz czas teraźniejszy, to może konsekwentnie: Na ostatnie słowa kładzie szczególny nacisk; w ołówku pęka grafit. Patrzy na zegarek.

Cytat:
Chciałem popatrzeć na księżyc ale nie było żadnego księżyca na świecie.

Dobre zakończenie.
Przecinek przed „ale”.
Dobra Cobra dnia 10.03.2016 23:43
Przeczytałem owe dekadenckie opowiadanie. Wciągnęło. I chyba tak powinno być w literaturze, nie?


Ukłony, pozdrawiam,

DoCo
Josef Hosek dnia 12.03.2016 14:51
Dzięki za zapoznanie się z tematem i cenne uwagi. Pozdrawiam serdecznie!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:76
Najnowszy:Janusz Rosek