Cicho - sza - jeden
Proza » Miniatura » Cicho - sza
A A A

Pierwsze wspomnienie - miałam cztery czy pięć lat, tak, pamiętam to, opowiedziałam matce jak weszłam cichutko, cicho - sza, do gabinetu ojca i zobaczyłam go siedzącego za biurkiem a na kolanach miał jakąś kobietę. Z jej wyglądu zapamiętałam wtedy, że miała dziwny, pstrokaty kapelusz, a bluzka - tak to była czarna bluzka, była rozpięta i wystawała z niej jedna naga pierś, a czubek tej piersi znikał w ustach ojca. Opowiedziałam o tym matce. Powiedziałam - "tata miał w buzi śmietankowego loda, jej jedną wypukłość". "Śmietankowy lód w wafelku" - tak to wtedy widziałam. Nie znałam słowa na określenie piersi, ale wiedziałam, że występują one parami. Wciąż potrafię przywołać ten obraz. Waflowy rożek, czubaty, wypełniony po brzegi lodami rożek z jego końcem w ustach mojego ojca.

*

Ojciec woła - Ewunia przychodzi. Ciemność traci podszewkę z chmur, księżyc to książę nagości. Wchodzi, już rozebrana. Wysoka jak duch, płaska jak jakiś czarny pokrowiec, w koszuli nocnej, zbyt dużej jak na trzynastolatkę. Bezszelestna na swoich bosych stopach, tego samego koloru co cień w którym stanęła w przedpokoju, aż się zdawało jej, że nie ma stóp, a paznokietki u nóg, leciutkie, zwiewne i nieruchome jak dwa rządki przykurczonych robaczków leżą na podłodze kilka centymetrów poniżej rąbka koszuli. Wyczuł pod palcami wystające kości policzkowe, zziębnięte zimnem i strachem i usta gorące namiętnym dziecięcym ciepłem, w które zagłębiał się jego palec. Koniec tych słów, drgań, myśli, stop!
Wtedy wracał strach. Wspinał się od dołu jak szalony, jakby od nóg, rozpalał łydki, blokował mi pęcherz, docierał do nerek, aż w końcu ogarniał nieśmiałe piersi jakby był ciężką gorącą chmurą. Docierał do głowy. Wytarta świadomość dostrzegająca tylko biel w miejscu jego twarzy.
Chociaż nie, czasem, rzadko, strach rodził się gdzieś w środku głowy, schodził w dół i miałam wrażenie, że dotyka mnie, gdzieś w środku, napiętnowuje jak rozpalonym żelazem, a wtedy... no właśnie. Ewunia dzielna, zbyt dzielna, wspaniała kobietka, kokietka, lolitka. Pogłaskana, zagłaskana, dzielna budziłam się z ustami pełnymi snu, czasem otwartymi od krzyku. Zwięzłe usta bezgłośnie przeżuwały papkę na martwe słowa, suchy głos, ja - uciszona niemal jak popiół, przyciskałam rękę do podbrzusza tuląc swój ból i uciszam ten kłębek zwierzęcej rozpaczy: cicho - sza.

*

Uciekłam, aby żyć z odpadków zorganizowanej nicości. Odzyskać życie - dyszące pełną piersią, silne jak nigdy. Odżywa moje ciało, które wskutek pogardy stało mi się obce, czuję jak w środku wszystko się odwraca, jak mięśnie uwalniane od skurczu rozluźniają się wreszcie, jak oba układy nerwowe ulegają konwersji. Mam dwadzieścia lat. Jestem Ewą, już nie Ewunią, nie lolitką, nie dziewczynką, jestem kobietą.
Ostatnie sekundy nerwowości, już tylko szukanie szpilek i pończoch, drżenie przy nakładaniu tuszu, szminka, bieganie między łazienką a korytarzem, szukanie torebki, chusteczki, opuchnięcie ust, drżące wokół papierosa wargi, lżejszy chód, łazienka, fizjologia, lżejsza o lekki ubytek na wadze. Pięć godzin Marka, mogłoby to wystarczyć na parę dni pewności, dla podtrzymania krążenia, dla podniesienia ciśnienia, jako profilaktyka, dzika kuracja, dotyk gorącymi wargami i gorącymi dłońmi, a ja w tym dotknięciu jak jesienne liście.

*

Mówię mu o wszystkim, chcę cię uratować, chcę cię ratować od tego potwora.
Marek już wie, gniew powleka bladością i wykrzywia mu twarz. Widzę jak tkliwa gorączka w jego nieco zagłębionych oczach wybucha wprost we mnie. Nie pyta. Wychodzi. Duszę się ze strachu, boję się straty, mam jeszcze coś do stracenia, tylko to jest ważne, ale jak to się nazywa, wiem jak to się nazywa, ale nie mogę sobie przypomnieć, bo... I siadam przy telefonie, i czekam i palę i dzwonię do Marka, jestem nieobecna duchem, co to duch? Co to nieobecność ducha? Gdzie jest teraz mój duch? Chcę usiąść, cieszę się ponieważ uciekłam i znów żyję w nieobecności ducha.
*

Mój ojciec późno przychodzi do domu, matka na niego czeka, ja skulona za zasłoną, łzy we mnie drżą.
Wiem już, że matka wie wszystko, kazirodztwo, to było kazirodztwo, w śmiertelnym strachu patrzę na ojca, patrzę na matkę. Napad wściekłości, depce, tratuje, nie mogę już patrzeć na ojca, tulę się do matki i zaczynam krzyczeć, tak, to było to, to było kazirodztwo. Spostrzegam, że matka nie odzywa się i nie rusza, a w moim głosie nie ma odrobiny dźwięku, tylko szept beznamiętny i suchy, znajomy posmak popiołu, krzyczę, ale nikt mnie nie słyszy, nic nie słychać, tylko otwarte niemo usta, zabrali mi głos, nie mam już słów na własność, które chciałabym wykrzyczeć, i wytężenie, suche otwarte usta, dostaję obłędu, pluję ojcu w twarz, ale słaba ślina spada moje stopy, bo nie mam już w ustach śliny, a ojciec jest nietykalny, nieporuszony. Matka sprząta rozdeptane przez ojca doniczki, śmieci trzyma w milczeniu - dom w czystości i mówi: "Urodzić, trzeba to dziecko urodzić."

*

Zanurzam się głębiej i krzyczę w wannie pod wodą: Nie! Już nie chcę! Już nie mogę! To ważne, by krzyczeć pod wodą, bo w taki sposób odgania się rekiny, więc krzyk powinien odpędzić też ojca, który chce mnie zjeść, powoli rozszarpać swoimi kłami, napaść, dopaść mnie, znów spać ze mną, nawet teraz - w moim stanie, choć ciężko zrozumieć mi swój własny stan. Krzyczę: nienawidzę cię, nienawidzę, nienawidzę cię bardziej od życia jakie mam dla samej siebie, przysięgam, że cię zabiję! Gdzie jest moje miejsce? U matki w pokoju, przygarnęła mnie w swoim rozczłonkowanym, rozgałęziającym się ku głębinom odrętwieniu, czepiam się tych odgałęzień i choć ledwie dotykam koniuszkami palców dna, to żyję, ale ojciec sięga po mnie od czasu do czasu i wtedy to on krzyczy: przysięgam sobie, że cię zabiję! A ja krzyczę: nienawidzę cię bardziej od tego życia.

*

Moje dobre życie. Mam dobre życie, coraz lepsze dzięki Markowi. Nie czuję nienawiści do mojego życia, tylko w nocy nie mam oparcia. Wstaję ostrożnie, nie mogę naruszyć mojego dobrego życia, czas spływa na ciszę, a ja stawiam wodę na herbatę, potrzebuję herbaty, w kuchni marznąc w za długiej koszuli nocnej, czekając na Marka robię tę herbatę.
Wchodzi Marek z tobą na rękach, ty śpiąca, malutka, niesie cię jak malutkie zwierzę, jak krew ziemi, gwałtowność, milczenie, uśmiech, płacz.

*

Nie wiem czemu tego nie zauważyłam. Miłość czasem potrafi zrobić z kobiety biednego, nic nie wartego ślepca. Gdy napisałaś mi o tym w liście pożegnalnym odczułam to, jakby wyciek szpiku z moich kości. Z trudem łapałam oddech, żal i smutek, ciężko było mi nawet postarać się o rozpacz. Ale wściekłość pojawiła się samoistnie. Czekałam na niego, aż wróci z pracy, aż zaśnie, a wtedy wstały moje tragiczne, nieme i nieczułe kości, zaniosły mnie do szafki skąd wyjęłam wcześniej przygotowane dwa długie noże. Zaskoczona krew wzięła we władanie jego ciało, a ostrza sztyletów w mojej głowie wnikały do środka i dźgały razem z moimi rękami.

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
jeden · dnia 15.10.2016 10:36 · Czytań: 745 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 12
Komentarze
skroplami dnia 15.10.2016 18:50 Ocena: Świetne!
Zatykające, doskonale napisane w sposób pozwalający dotknąć wrażeń, odczuć bohaterki, stać się jej częścią. Tylko zakończenie. Niedopowiedziane. Można wnioskować że Marek zrobił to ich córce co ojciec robił bohaterce, można wnioskować że odszedł (list pożegnalny) lub chciał odejść bo nie mógł znieść jej stanów pewnych a bohaterka z rozpaczy zabiła (mało możliwe), można że było jedno i drugie a ona nie zauważyła bo
Cytat:
Mi­łość cza­sem po­tra­fi zro­bić z ko­bie­ty bied­ne­go, nic nie war­te­go ślep­ca.

Możliwe też widzenie z punktu dziecka i matki, czasu przeszłego i teraźniejszego, i jednocześnie z boku czyli jesteśmy w dwu źródłach, matka bohaterki jest też bohaterką, czuje, dostrzega, niszczy tego którego kochała i który ... .
Tak, zakończenie to znaki zapytania.
Jednak przed nimi wieszanie serca czytelnika na haku rzeźnickim, na szubienicy, topienie w gnoju, rozpuszczanie w kwasie siarkowym, itd. Całość więcej jak poruszająca, poruszająca wybitnie. Gratulacje też za styl, jest jak woda, da się pić bez problemu.
jeden dnia 17.10.2016 21:58
skroplami
Jestem pod wrażeniem Twojego spojrzenia na zakończenie, pozostawiam wolną drogę wyboru dla wyobraźni czytających. Nie dopowiem nic.
Dzięki za wysiłek przeczytania i za miłe słowa.
Pozdrawiam.
Usunięty dnia 18.10.2016 02:39
Jestem porażona tym tekstem. Autentycznie porażona.
Ania_Basnik dnia 18.10.2016 09:27 Ocena: Świetne!
Twój tekst jest rewelacyjny! Tak trzeba pisać o tych cichych tragediach. Krótkimi, zdecydowanymi zdaniami, ale o mocy atomowej. Co do zakończenia - myślę, że zabity został ojciec, sprawca wszystkiego i zrobiła to matka, zostawiając list pożegnalny. Bohaterka ma szansę na dobre życie. Ale nie jest to takie proste, syndrom ofiary jest w niej tak głęboko, że tylko dobry psycholog i psychiatra może to zmienić. Tekst super - jestem pod wrażeniem dojrzałości warsztatowej!
JOLA S. dnia 18.10.2016 10:14 Ocena: Świetne!
Szarpnął mną ten tekst i nie posiadam się ze zdziwienia, że w garści słów - umiejętnie dobranych - tyleż opowieści o Świecie można zawrzeć.
Pozdrawiam
czarodziejka dnia 19.10.2016 11:07
Serce wali mi jak po maratonie. Bardzo fajny, aczkolwiek smutny teks. Piszesz w powalający sposób. Teks jest pełen niemego krzyku, emocji. Jestem pod dużym wrażenie, że w takim krótkim utworze jest zawarte tak wiele elementów. Przyjemnie mi się czytało jeśli chodzi o twój sposób tworzenia.
jeden dnia 20.10.2016 10:14
Ustiusza
Cieszę się, że ten tekst był do tego zdolny.
Pozdrawiam

Wiolinowe Basnie
Dziękuję za miłe słowa. Co do zakończenia - to jednak według mojego zamysłu na końcu zabity został Marek, a to córka Ewy napisała list pożegnalny.
Pozdrawiam

JOLA S
Smutne jest tylko to, że czasem Świat nie pozostawia wyboru i tak wyglądać musi.
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.

czarodziejka
Wszelkie arytmie w trakcie czytania zawsze wskazane. Dziękuję za tak wiele miłych słów.
Pozdrawiam
Procesja dnia 20.10.2016 10:18 Ocena: Świetne!
Przeczytałam dzisiaj to opowiadanie i kilka Twoich poprzednich. Masz naprawdę świetny styl pisania, prowadzenia narracji, miejscami jakby się słyszało własne poplątane myśli. Jestem ciekawa, jak sprawdziłbyś się w kawałkach o mniej "sensacyjnej" tematyce (śmierć, seks, szaleństwo, gwałt...), czy podobnie zdołałyby one utrzymać uwagę czytelnika. Piszesz też takie? Pozdrawiam!
Wolff dnia 21.10.2016 17:52 Ocena: Świetne!
Najlepszy tekst, jaki przeczytałem na tym portalu.
Temat niby już banalny, ale czy nie wszystko stało banałem w tym świecie? Niemniej, ślicznie napisane. Śliczny mrok. Jakby było jej wszystko jedno, jakby ten akt nie był niczym nadzwyczajnym. Takie miałem odczucia, przez co wszystko staje się jeszcze chłodniejsze, ale też nieprzejaskrawione (!) w swojej brzydocie.
Dzięki.

Pozdrawiam.
jeden dnia 22.10.2016 12:05
Procesja
Procesja napisała:
czy podobnie zdołałyby one utrzymać uwagę czytelnika. Piszesz też takie?

Chyba nie potrafię odpowiedzieć, piszę o tym co wydaje mi się interesujące. Czy jest to sensacyjna tematyka? Nie wiem, to istotna część życia, której nie można pomijać.
Dzięki za miłe słowa.
Pozdrawiam.

Wolff
Wolff napisał:
staje się jeszcze chłodniejsze, ale też nieprzejaskrawione (!)

Cieszę się, że ktoś tak to odebrał.
Dzięki za zatrzymanie się nad tekstem i wysiłek skomentowania.
Pozdrawiam.
szybki_pisarz dnia 27.10.2016 16:42 Ocena: Świetne!
Do dziś byłem przekonany, że nie da się pisać w taki sposób, taki który dynamicznie zrywa umysł do ucieczki z codzienności. Świetnie budujesz napięcie, widać że pasują Ci trudne tematy. Z każdą linijką, czyta się to szybciej i szybciej. Czułem się jak głos w głowie tej dziewczyny. Tekst do oprawienia w ramkę nad biurko.
jeden dnia 31.10.2016 14:46
szybki pisarz - cieszę się, że rytm tekstu zgrał się z rytmem Twoich myśli. Dzięki za miłe słowa. Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty