Help Yourself - Antabuss
Proza » Miniatura » Help Yourself
A A A

Kuba szedł przed siebie zaludnionym chodnikiem, starając się nie patrzeć na twarze, jakby bał się, że dotknie go to, co dotknęło tych ludzi. Dotknie, a potem stanie się nim, pozbawi na zawsze czegoś ważnego, zabierze żywcem, powodując, że wszystko stanie się już inne.
W poniedziałki to małe miasto tętni życiem. I tylko w poniedziałki. Jakby jeden dzień wysysał energię z całego tygodnia, a potem wypluwał ją w postaci wyblakłych cieni. W poniedziałki męka ustępuje miejsca szokowi, który jest zbyt silny, by mogło się odczuwać jakiekolwiek zmęczenie.  
Kuba skręcił w alejkę, potem w następną, i w następną, aż znalazł się w zapuszczonym „parku”, który to właściwie parkiem nie był, a jedynie żałosnym skupiskiem śmieci na zarośniętej dziko przestrzeni. Oczywiście większość przykładnych obywateli omijała to miejsce z daleka w obawie przed zapachem owych śmieci, każdego rodzaju, bowiem „park”, przez lokalnych nazwany urokliwie „sadkiem”, przyciągał również najbardziej zużytych ludzi, zaś w sobotnie i piątkowe noce watahy, tej gorszej, nie znającej smaku Sturbucks’owej kawy, młodzieży.
Usiadł na oparciu ławki, której siedzenie było obsrane przez ptaki, zapalił papierosa i przyglądał się gołębiom, współwinowajcom tego całego syfu, lecz które bynajmniej nie czuły się współwinne. Człapały po krzywym chodniku, wydziobując resztki z porozrzucanych dookoła łupin słonecznika, a potem zaczęły odgrywać scenę gołębich zalotów. Potem, jak to w tanich, gołębich melodramatach bywa,  nadleciała para kruków i rozgoniła towarzystwo. Obserwowanie ptaków było dość ciekawym zajęciem w przeciwieństwie do wielu zajęć jakie przyszło wykonywać Kubie. Wymagało pewnego zrozumienia i cierpliwości, a zdecydowanie łatwiej było przejawiać te cechy w stosunku do ptaków niż do ludzi.
I w końcu zjawił się pierwszy. Kuba wiedział że się zjawi. Było to pewniejsze niż pewne. Dostrzegł go w oddali, gdy był jeszcze niewyraźnym punktem i żeby ktoś, w tym momencie, siedział obok niego poszedł by o zakład i by go wygrał. Przez litość, którą wyssał z mlekiem matki i przez którą, jego życie nie należało z pewnością do najłatwiejszych, dał, chylącemu się nad nim biedakowi kilka drobnych, o papierosa też go biedak poprosił, to też mu dał, a potem oddalił się, bo biedak, jak to biedak, do tego ledwo trzymający się na nogach, za bardzo oddalać się nie chciał. Jego niewyraźny bełkot na koniec był chyba czymś w rodzaju błogosławieństwa dla dobrego człowieka. Nazywanie kogoś dobrym, przychodzi ludziom z zadziwiającą łatwością. Jedynie nazywanie kogoś geniuszem, przychodzi łatwiej.
Lokalni pijaczkowie powoli gromadzili się przy ławkach. Kuba znał ich twarze i imiona, i wiedział, że niebawem go zaczepią,a potem będą stali tak, ramię przy ramieniu, i zaczną wygłaszać swoje przemowy na temat niesprawiedliwości życia i marzeń, które wszystkie, bez wyjątku, dotyczyć będą posiadania pieniędzy i których realizowanie rozpoczną dopiero jutro. Nie dziś, nie w poniedziałek. Poniedziałki są od przemyśleń i od planowania. Jutro. I tak przez kilka lat.
Byli to ludzie nieszkodliwi. Ludzie wiecznej nadziei, bo cóż jak nie nadzieja mogła utrzymywać ich na powierzchni. Nadzieja i oczywiście matki. Mieli po 20-30-40-50 lat, większość nigdy nie była z kobietą, jakby kapryśna natura, dla żartu, pozbawiła ich jakiejś istotnej cechy charakteru. Ratowali się więc wyobraźnią, internetem i komentarzami,które padały z ich ust, gdy nieopodal przechadzała się dziewczyna, kręcąc na boki tyłkiem. Wspólnie stanowili jeden twór osiedla. Uboczny efekt małomiasteczkowego kapitalizmu i amerykańskich filmów, w których amerykański sen spełnia się jedynie pod wpływem dobrej woli.
Kuba nie poszedł dziś do pracy. Jego szef, typowy dorobkiewicz, który gdzieś, kiedyś odpowiednio się zakręcił, teraz przekonany, że o to posiadł w tym małym mieście moc samego Boga, zapewne przekreślał właśnie jego nazwisko z listy pracowników. Kuba wyobraził jego kipiącą ze wściekłości twarz i zaczął się śmiać. Co ten stary idiota sobie myślał? Współczuł tym wszystkim ludziom, choć i tak, nie zawarł tam żadnej znajomości. W miejscach, w których dusza ludzka nie ma odwagi przebywać, nie da się zawrzeć znajomości, tym bardziej jakiejkolwiek przyjaźni. Wstał i ruszył na przystanek autobusowy. Potem wsiadł do pierwszego lepszego i ruszył w długą podróż. Słońce powoli zanurzało się w odległy horyzont i wtedy kierowca autobusu włączył radio, a w nim wesoło leciał utwór Amy Winehouse - Help Yourself. 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Antabuss · dnia 15.03.2017 11:31 · Czytań: 554 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 2
Komentarze
Nihil Vanite dnia 15.03.2017 19:20
Ciekawa, lecz smutna opowieść. Przypadła mi do gustu - nie tylko dlatego, że miewam czasem podobne przemyśleniem, ale także ze względu na styl pisana, który zdecydowanie zachęca do lektury :) Gdybym miał się do czegoś przyczepić, byłyby to niewielkie usterki:
Cytat:
pozbawi na zawsze z czegoś ważnego

Powinno być: pozbawi na zawsze czegoś ważnego
Cytat:
W poniedziałki te małe miasto

Powinno być: to małe miasto
Poza tym bardzo przyjemnie się czytało :)
Pozdrawiam :)
mickiewiczada dnia 06.04.2017 22:24 Ocena: Dobre
W każdym jest czasem taki pijaczek. Dobrze, lekko się czytało. Czepiłabym się tylko tego "parku". Ale to dlatego, że nie lubię gdy nadużywany jest cudzysłów :smilewinkgrin:
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty