Księżniczko na rolce papieru termicznego... - GaPa
Proza » Miniatura » Księżniczko na rolce papieru termicznego...
A A A

 

Księżniczka z uporem przypatruje się płonącej wieloświatłem tłustego księżyca kropli wody. Kropla poddaje się i po nawoskowanym liściu wpada do srebrnego dzbana, czemu towarzyszy kojący, cichy, lecz przenikliwy dźwięk. Kąciki ust dziewczyny unoszą się ku górze, czyniąc ją piękną. W łazience obmywa się księżycową wodą, nucąc skomplikowaną, monotonną pieśń. Przegląda się w lustrze. Zaczarowanym rzecz jasna. Odbicie nie przedstawia jej prawdziwie, nie ukazuje również księżniczki przepuszczonej przez subiektywny filtr postrzegania znajomych osób. Za każdym razem brutalnie pokazuje jak ― według niej ― widzą ją inni. Różnica wcale nie jest subtelna. Za duży nos, ciągle coś nie tak z talią, trądzik, niesforne kudły… Mocno się tym przejmuje.

Zaklęte rumaki pędzą silne wichurą spalin, szumem ulic i jazgotem klaksonów. Bal. Tradycyjnie pierwszy, drugi, płynnie przechodzące w kolejne. Gdzieś nawet zalicza krótkie macanko w kiblu, ale oczekuje więcej. Równym tempem wchłania dostępne na warunkach komercyjnych trunki. Krzywiąc się wstydliwie połyka niewielkie tabletki. Wymiotuje, wraca na parkiet. Oczy, oczy księcia są piękne. Nie zastanawia się, obiecują tak wiele. Przedstawia mu się pocałunkiem.

Jest taki zabawny! Czarodziejskim dywanem fruną do jej mieszkania. Chichoczą, rozpychając roztańczonym krokiem ściany. Oooooch, ooooooooooch, jakiż on realny! Czarne włoski na piersiach kręcą się niczym sprężyny chmurowych krzeseł. Książę nie zasypia. Spokojnym, uwodzicielskim głosem opowiada ciekawe, oderwane historyjki, pozwalając dłoniom błądzić po rozgrzanych udach, szyi, plecach. Jest i-de-al-nie! Księżniczka pochrapuje, szczęśliwa.

Rankiem oddaje naturze zbędny balast i cichutko powraca, wplątując się w ciepłe, silne ramiona. Książę nie otwierając oczu (wspomnienie ich piękna niemal wyciska łzy) zaczyna znowu ze swadą opowiadać, podczas gdy jego długie palce odnajdują właściwy rytm.

Żegna się z nieustającym uśmiechem, nie wplatając ani jednej fałszywej, niepotrzebnej nuty i księżniczka zostaje sama. Nawet nie próbuje ustawiać księcia w rankingu, wie że to odrębny gatunek. Królewski typ imprezowy, wspaniały, nie do zniesienia na co dzień. Jest wdzięczna, znowu pochrapuje.

 **

Zauważyliście, że taśmy czyhające na towar przy kasach w hipermarketach są czarne? Niczym otchłań. Umieszczam na niej sprawunki. Już po chwili przyodziana w bluzę firmy pracy tymczasowej księżniczka zewidencjuje mój dzień. Puszka ryby, trzy bułki, masło, musztarda, kiełbasa, zielona herbata, kulki zapachowe, parę gazet. Nakręcany uśmiech pyta czy potrzebuję torby, informuje o promocji na serek homogenizowany. Oczy omiatają mnie, nie widząc. Instynkt mnie dotąd nie zawiódł. Za chwilę dokonam kradzieży. Wstydzę się tego, ale pokusa jest nie do opanowania. Przeskanowane produkty chowam w płóciennym plecaku. Wyczekiwana okazja wciąż nie następuje. Podaję kartę kredytową, czekamy na zaakceptowanie transakcji i chwila nadciąga. Krótka niczym skurcz serca kolibra rozświetla oczy księżniczki wspaniałą iluminacją. Zabieram najmniej jak się da: malutka, żywa iskra.

Daję się nieść butom do domu, znają drogę. Szczerzę się, szczęśliwy, uważając by nie myśleć o iskrze zbyt intensywnie, zużywając ją zbyt prędko, nie wolno mi też o niej zapomnieć. Ślizgam się na zapiaszczonym chodniku, wciskam przycisk i semafor usłużnie podaje zielone światło.

Zastanawiam się, czy w pobliżu jest książę, katalizator blasku oczu księżniczki? Może steruje na budowie maszyną, wbijającą w udręczoną ziemię wielkie ceowniki? Przywiózł właśnie chleb do spożywczaka, prowadzi skrzypiący wózek złomiarza albo nowoczesne, wielkie volvo, rozciągnięte w bieli pędu?

Myję ręce i zasiadam do stołu. Przerzucam karty szkicownika. Od dawna nic się w nim nie pojawiło, żadnych nowych światów, odbić tworów rzeczywistych i wyimaginowanych. Zamalowane strony zawijają się z szelestem wyrzutu aż poraża mnie bezkształt nierozpoczętej pracy.

Pozwalam iskrze spłynąć na antracytowy grafit ołówka. Tracę poczucie czasu, strona zapełnia się mej woli posłuszna, a potem zostaję sługą sztuki. Pracuję zawzięcie, dysząc ciężko. Ubrania sfruwają ze mnie, wijąc gniazda na przyprószonej miesiącami oczekiwania podłodze. Coraz mniej miejsca do zapełnienia. Oto następuje! Tylko ja słyszę zwycięski ryk fanfar. Igrzyska dokonane! Odsuwam się i patrzę zachłannie w świetle nagiej żarówki na ukończoną pracę.

Obrazek żyje, zwodzi oko, sugerując ruch. Jest piękny. Najlepsza rzecz, jaką narysowałem. Wzdycham uradowany, kładę go na metalowej tacy i uchylam okno. Przyjaciółka noc i cierpliwa wierzba pochylają się nad nim, rozkołysane wspólnym rytmem. Zadowolone przyjmują dar. Przeciągam dłonią nad papierem i niebieskawy płomień połyka go zachłannie. Ulotne i zwiewne pozostałości oddaję nocy, wierzbie w długie ramiona wplatam głos puszczyka, ożywiającego przestrzeń.

Wyobrażam sobie, że uwolniona iskra wraca do księżniczki. Zmęczona dziewczyna stoi przygarbiona na przystanku, czekając na nocny autobus. Iskra wnika kącikiem oczu, pośród labiryntu kurzych łapek. Dziewczyna miękkim gestem dotyka tego miejsca, co zwraca uwagę zafascynowanego kierowcy lub innego sympatycznego kruka nocy. Nie mogę tego wiedzieć, tak tylko to sobie wyobrażam. Tak chciałbym.

Skrzypię furtą od Wtorku, ziewam potężnie i daję susa w miękką pościel. Otchłań przyjmuje mnie, odwdzięczam się tym samym. Lis szczeka ostrzegawczo, kuna dyszy chrapliwie, pająk-komandos drwi z grawitacji. Przez chwilę jestem nimi, trójgłowy bóg w dwumetrowym łóżku z sieciówki. Upstrzona drogowskazami świateł przestrzeń skręca się, wywiewając myśli z głowy i staję się wiatrem, ciężkim od zapachów źródłem informacji. Autostradą pragnień, murem forteli i palisadą strachu. Nie martwię się, czy zdążę na pierwszym promieniu motocyklem słońca odnaleźć własne ciało. Nie jestem bolesną potrzebą lecz potrzebny. Jak nieporadnie wicher bez mojej pomocy rozbijałby się o drzewa, nie umiał fantazyjnie zatrzepotać spódnicą czy szelmowsko poświstywać na zamarzniętych taflach jeziora. Więc nie zasnąłem, lecz zostałem przebudzony. Gwiżdżę wesoło i skradam się ku tobie. Nie tęsknij, błądź ale nie wstrzymuj oddechu. Wypełniaj drzewa płuc wonnym powietrzem. Jestem nim.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
GaPa · dnia 15.05.2017 09:35 · Czytań: 545 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 2
Komentarze
Niczyja dnia 15.05.2017 18:40 Ocena: Świetne!
Ten tekst mogla napisac tylko jedna osoba, znam ja. Znam ten sposob pisania, te cudowna lekkosc, gdy slowa slizgaja sie po mojej glowie i roznymi szczelinami wnikaja do krwiobiegu, docieraja do serca... Pieknie napisane, tak ulotnie, tak slodko i mistycznie, tak cieplo i poetycko. Cudownie, czuc dusze artysty i znawcy ludzkiej duszy w roznych jej wydaniach...
Co wiecej moge dodac. Chyba tylko przeprosic za brak polskich liter w komentarzu, coz pisze z komorki.
Dziekuje za zwiewnosc, ulotnosc chwili i magie slow:) Dziekuje Ci, kimkolwiek jestes.
Niczyja
GaPa dnia 16.05.2017 22:07
Hej, pewnie pisane z telefonu, albo z Nowej Zelandii, stąd zapewne brak polskich liter. Nie kłopocz się tym! Cieszę się, że "wzięło" Cię tak po przeczytaniu, jak mnie podczas pisania.
Czuję się spełniony ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 12:43
Tak Jacku, moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Zdaję… »
Jacek Londyn
06/05/2024 12:23
Drogi Kazjuno. Przyznam, że bardzo zaskoczyła mnie… »
Kazjuno
05/05/2024 23:32
Szanuję Cię Jacku, ale powyższy kawałek mnie nie zachwycił.… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:54
Ks-hp Zajrzałem za Tetu i trochę się z nią zgadzam. Ale… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 21:39
Jacku No tak, to prawda - nie to jest ładne, co jest ładne… »
Jacek Londyn
05/05/2024 19:17
Zbigniewie, ten serial to żadne badziewie. Miliony Polaków… »
valeria
05/05/2024 16:12
Cieszy mnie wszystko co piszecie, dobrze, że coś… »
tetu
05/05/2024 15:48
Niezaprzeczalnie atutem tego wiersza jest rytmiczność.… »
tetu
05/05/2024 15:43
Zbysiu, przeczytałam Twój komentarz z przyjemnością i… »
Zbigniew Szczypek
05/05/2024 14:15
Tetu Tak sobie pomyślałem dzisiaj, czytając Twój wiersz,… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
Ostatnio widziani
Gości online:27
Najnowszy:dompol.2024