Aniu, Siseyu, Milu, Clock,
ogromnie dziękuję Wam za tyle miłych słów i ciepłe przyjęcie tekstu
Jest to dla mnie tym milsze, że zupełnie się tego nie spodziewałam, oceniając wartość tekściku jako co najmniej dyskusyjną
Teraz czas mnie niestety już goni, więc odpowiem Wam szczegółowo wieczorem; jeszcze raz ogromnie dziękuję
Miłego dnia
Edit.:
Aniu,
cieszy bardzo, że coś Cię w wierszu rozbawiło
Fakt, że lubię
tongue-twistery, acz cieszy też bardzo, że odkryłaś w nim i inne, poważniejsze "twisty"
Cieszą bardzo Twoje odwiedziny
Serdeczności
Siseyu,
zdaję sobie sprawę, że skłonność do gier językowych jest moją słabością; i zgadzam się, że w tym tekście chyba za bardzo zakręciłam, ale odkręcanie go może się okazać jak odkręcanie butelki pod ciśnieniem - zawartość się rozleci. Ale dziękuję bardzo za sensowne sugestie poprawek, może kiedyś dojdę do takiej szlachetnej - jak sama oceniam - prostoty
Pozdrawiam serdecznie
Milu,
tak, zdaję sobie sprawę, że po drugiej stronie Ikeowych drzwi czai się smutek. To jest pewnie ten rewers sytuacji egzystencjalnej, której "dominantą emocjonalną" jest wzbierające poczucie klaustrofobii... Dziękuję Ci bardzo za obecność i za ciekawą refleksję
Cieszy bardzo Twoje ciepłe przyjęcie wiersza
Serdeczności
Clock,
dziękuję za tyle ciepłych słów o moim pisaniu
Mówisz, że w tym wierszu znaczenie spada na czytającego jak miecz na węzeł gordyjski?
Cieszy bardzo, że dostrzegłeś coś ostrego i wyraźnego w moim zapętleniu
Piękna jest także Twoja refleksja o immanentnej [i]bezdomności[i/] (poetów?). Nawiasem mówiąc, dasz wiarę, że kiedyś, w ostrym ataku schizofrenii, przez kilka godzin nie byłam w stanie wyjść z hipermarketu?
Lubię przypominać sobie z życiorysu takie sytuacje i o nich pisać.
Serdeczności