Prawdziwa historia Adama i Ewy - Miladora
Proza » Humoreska » Prawdziwa historia Adama i Ewy
A A A
Od autora: z cyklu Opowieści wierutne – Tryptyk biblijny.

Człowiek przestał być niewinny,
gdy utracił instynkt, a więc grzechem
pierworodnym jest jego świadomość.
              
Prawdziwa historia Adama i Ewy
 
Najpierw usłyszałem dźwięk…
     – Adamie! – Dźwięk przeszedł w głos.
Było ciepło i ciemno.
Potem pojawiła się szczelina światła. Coraz większa. I jakby coś zadrgało. Podniosłem owo coś. Blask poraził zmysły.
     – Spójrz przed siebie. – To chyba były słowa.
Jakaś część mnie podążyła w ślad za głosem, a wirujące plamy światła i kolorów zlały się w jeden rozwichrzony kształt. Zdałem sobie sprawę, że to Bóg i mój Ojciec, nie mając jednak pojęcia, kim jest i co może oznaczać.
     – Wstań – powiedział ten mój Bóg i mój Ojciec i natychmiast sprężyłem się posłusznie, a jakaś siła uniosła ciało ku górze. Stałem. Patrzyłem. Widziałem. Słyszałem. Czułem. Istniałem!
     – A to jest twoja żona, Ewa – powiedział Bóg-i-mój-Ojciec.
Za dużo naraz – przemknęło gdzieś tam w środku. – Co to jest żonaewa?
     – Odwróć się – rozkazał głos.
Coś przekręciło mnie w bok. Zza powiek (oczy, oczy! – podszepnął BógimójOjciec) wyłonił się następny, nieco mniej rozwichrzony kształt.
     – Nawet całkiem przyjemny – uznały moje, jak im tam, oczy.
     – A teraz idźcie i rozmnażajcie się – machnął czymś BógimójOjciec (to była ręka, takie długaśne byle co) i zniknął, zanim zdążyłem zapytać, czego ode mnie wymaga.
Zostaliśmy sami.
     – Do you speak English? – zagaiłem.
Kształt zwany żonaewa milczał i gapił się na mnie.
     – BożemójOjcze! – krzyknąłem w niebo, takie niebieskie coś nad moją głową. – Toto nie gada!
     – Do licha – zdenerwował się Bógojciec, stając ponownie przede mną. – Nie możesz mówić po ludzku?
     – Nie możesz mówić po ludzku? – powtórzyła Żonaewa.
     – Kwiaty… Daj jej jakieś kwiaty! – ponaglił szeptem Bógojciec. – I będziesz miał z głowy.
     – Ją będę miał z głowy? – spytałem z nadzieją.
     – Nie wytrzymam! – jęknął Bóg, łapiąc się za skronie.
     – Boziuojcze – zaszczebiotała Żonaewa. – On jest przecież strasznie głupi.
     – Nie szkodzi, córeczko, nie szkodzi – uspokajał Bógojciec. – Łatwiej ci przyjdzie nim kierować. Co ja mówię? – zreflektował się nagle.
Nie wierzyłem własnym uszom.
     – Et tu, Brutus, contra me*?! – spytałem gniewnie, zaciskając pięści.
     – Niedobrze – mruknął Bógojciec i ze świstem wciągnął powietrze.
Zrobiło się ciemno. Zniknąłem.
_______________________________________________________
                                       
    – Coś poszło nie tak – powiedział do siebie Bóg, pochylając się nad kupką gliny.
     – Panie – odezwała się z tyłu Ewa. – A co będzie ze mną?
     – Jeszcze tu jesteś? – Bóg odwrócił głowę. – No cóż, na razie pójdziesz spać…
     – Sama?! – nie wytrzymała Ewa.
     – Więc wolisz mężczyznę czy kretyna? – rozgniewał się Bóg. – Zdecyduj nareszcie!
     – A jest jakaś różnica? – zdziwiła się Ewa.
    Przedobrzyłem – pomyślał Bóg i chociaż nie był mężczyzną, zrobiło mu się głupio.
_______________________________________________________
 
Usłyszałem jakiś głos…
     – Adamie! – Głos wymówił moje imię.
Otworzyłem oczy. Jasność przede mną skupiła się w jednym, majestatycznym kształcie. Dookoła feerią barw zatańczyły kolory. Istniałem!
Podszedłem do Najwyższej Istoty, która była jednocześnie moim Bogiem i Ojcem.
     – Dziękuję ci, Panie. – Schyliłem głowę z pokorą.
     – No, wreszcie – mruknął do siebie Bóg. – Tyle kosztów…
Z dobrotliwym uśmiechem zwrócił się do mnie.
     – Adamie – powiedział. – A to jest twoja żona, Ewa.
Spuściłem skromnie oczy.
     – Spójrz na nią! – zirytował się Bóg.
     – Stań się wola Twoja – szepnąłem ulegle i popatrzyłem na Ewę.
Z początku niczego nie rozróżniałem. Jakiś obły, różowy kształt, jakieś wypukłości skromnie przysłonięte rozpuszczonymi włosami, w sumie nic specjalnego. Żeby chociaż była podobna do mnie… Spojrzałem po sobie. No tak, to było to. Muskularne nogi, tors, prężące się mięśnie… a z przodu? Aż zamarłem z zachwytu!
Szybko zerknąłem na Ewę, by sprawdzić, czy przypadkiem nie ma ładniejszego.
Nie miała. Nie miała w ogóle!!!
     – Panie – odważyłem się zwrócić do Najwyższej Istoty, która podobno miała być moim Bogiem i Ojcem. – Z całym szacunkiem, ale ona ma braki.
     – Jakie braki?! – zareagował z oburzeniem Bóg Najwyższa Istota. – Tak powinno być, żebyście mogli się rozmnażać!
     – Rozmnażać? Jak zwierzęta?! – spytałem z niesmakiem. – A ja sądziłem, że jesteśmy w Raju…
     – Wytłumacz to jaśniej – zażądał Bóg, zdobywając się na cierpliwość.
     – No bo przecież Raj miał być takim miejscem, gdzie wszystko robi się dla przyjemności – usiłowałem przekonać tę Istotę, która, jak widać, nie grzeszyła  rozumem.
Boga zamurowało na moment. Widziałem wyraźnie.
     – Przecież to JEST przyjemne! – zagrzmiał po chwili. – Spróbuj, a sam się przekonasz.
     – Z nią?! – zdziwiłem się szczerze. – Jak mogę to robić z nią, skoro jest inna?
Bóg wciągnął gwałtownie powietrze. Zniknąłem.
_______________________________________________________
 
     – Do trzech razy sztuka – mruknął Bóg z nadzieją, pochylając się nad kupką gliny.
Ewa milczała, niezadowolona.
     – To już wolałam tamtego – powiedziała z wyrzutem.
     – Wolałaś, wolałaś… A ja to co?! – gniewnie zapytał Bóg i splunął na glinę.
     – Chciałem mieć towarzystwo – mamrotał do siebie, ugniatając bryły – żeby ktoś mnie wielbił i wznosił ołtarze… A co mam?
     – Ja cię wielbię – przymilnie oznajmiła Ewa.
     – Ty? Jedna? I kobieta?! – lekceważąco prychnął Bóg i dodał z naciskiem: – A gdzie rzesze wyznawców, tysiące wiernych, dymy kadzideł, wojny za wiarę, wyprawy krzyżowe, stosy Inkwizycji… No gdzie?!
     – A jakby tak partenogenezę?... – podsunęła Ewa, chcąc wybrnąć z opresji.
     – Zwariowałaś?! Same baby? – oburzył się Bóg. – To już wolę własną metodę. Tradycyjną – stwierdził i zaczął ponownie mocować się z gliną.
_______________________________________________________
 
Usłyszałem jakiś dźwięk…
     – Adamie! – Dźwięk przerodził się w głos, a głos w słowo.
Było ciepło i ciemno. Potem mignęła szczelina światła. Coraz większa. A jeszcze potem obraz. Jakaś siła uniosła mnie ku górze. Obraz wygładził się, wypełnił kolorami i znieruchomiał. Zobaczyłem Boga i Ojca, Twórcę Świata, Najwyższą Istotę. Czekałem w milczeniu. Bóg przyglądał mi się z niepokojem.
     – A to jest twoja żona, Ewa – powiedział niepewnie.
Zerknąłem w bok na zachwycające kształty stojącej we wdzięcznej pozie niewiasty i coś natychmiast piknęło mnie w lędźwiach.
     – Widzisz? – szepnął Bóg do Ewy. – Udało się.
Ewa patrzyła na mnie z zachwytem.
     – A więc idźcie i rozmnażajcie się – radośnie oznajmił Bóg i spróbował zniknąć.
     – Nie tak szybko – ostrzegłem.
Boga cofnęło w pół kroku.
     – Co powiedziałeś? – spytał z niedowierzaniem.
     – Nie tak szybko – powtórzyłem spokojnie. – Mam warunki.
     – Czyżby?! – zadrwił Bóg, szykując się do starcia. – A kto cię stworzył?
     – To nie ma nic do rzeczy – odparłem z uśmiechem. – Już istnieję.
Czułem swoją przewagę i nie miałem zamiaru się poddać.
     – Możesz nie istnieć – stwierdził ostrzegawczo Bóg.
     – Piąte przykazanie. Nie zabijaj – przypomniałem cicho.
Boga cofnęło ponownie.
     – Panie – wtrąciła Ewa nieśmiało. – Może nie trzeba było pluć na glinę?…  
Bóg westchnął.
     – A więc czego chcesz? – spytał ugodowo.
     – Wolnej woli – odparłem z naciskiem. – Inaczej nie będę się rozmnażał.
     – Jeszcze ci ona bokiem wyjdzie – powiedział drwiąco Bóg. – Zastanów się, nie lepiej być posłusznym?
Milczałem, zaciskając zęby. Ewa dreptała w miejscu niespokojnie.
     – Cóż, trudno. Rób, jak uważasz – zrezygnował w końcu Bóg i zniknął nareszcie.
Zostaliśmy sami.
     Wokoło roztaczał się rajski ogród. Przepych zieleni, lazur nieba, szmaragdowa toń wody,  kwiaty,  owoce…  wszystko, o czym można marzyć. I ona,  Ewa.
Ująłem ją za rękę. Nie cofnęła dłoni. Szliśmy ścieżką pośród drzew w stronę piaszczystego brzegu. Od czasu do czasu zrywałem jakiś owoc. Brała go z uśmiechem, by potem kusząco przysiąść na trawie… Czułem się jak Bóg.
_______________________________________________________
 
     I na tym właściwie historia mogła była się zakończyć, gdyby nie ten nieszczęsny incydent z wężem. Choć to nie wąż był winien ani też nie Drzewo Wiadomości Dobrego i Złego. Ani nawet Ewa. A tym bardziej Bóg. To była wina Wolnej Woli wytargowanej przez Adama. I czysty przypadek.
     – Spójrz, jakie piękne jabłka – powiedział Wąż, wychylając się z listowia.
Ewa uniosła głowę.
     – Piękne – przyznała. – Ale nie nasze.
     – Jak to? – zdziwił się Wąż. – Przecież cały Raj należy do was.
     – Oprócz tego drzewa – przypomniał mu Adam.
     – Ale sknera – mruknął Wąż, wplatając się w gałęzie. – Najlepsze zostawił dla siebie.
     – Taki był układ – powiedziała Ewa i pogłaskała jedno z jabłek.
Niespodziewanie owoc oderwał się od szypułki.
Wąż zachichotał zachwycony.
     – No widzisz? Teraz już można je zjeść. Zmarnowałoby się tylko.
     – Adamie?… – szepnęła Ewa pytająco.
Adam zawahał się.
     – Sam bym zjadł – użalił się Wąż – ale wiecie przecież…
I Adam podjął decyzję.
 
     W wyniku tej decyzji jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, tacy, jacy jesteśmy, i robimy to, co robimy. A gdyby zapytano mnie, co myślę, powiedziałabym tak jak Ewa: Panie, może nie trzeba było pluć na glinę?
 
 
 
 
 


_____________________________________
 * Prawidłowo „Et tu, Brute, contra me”.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 24.11.2017 10:00 · Czytań: 662 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 29
Komentarze
pociengiel dnia 24.11.2017 10:29
Zgłaszam Votum Separatum wobec nieprzytoczenia istotnych słów Boga:
A Ty to się będziesz musiała malować.
Miladora dnia 24.11.2017 13:19
pociengiel napisała:
A Ty to się będziesz musiała malować.

Faktycznie, panie F. - ale na tym etapie Ewa jeszcze nie odkryła, że będzie musiała w jakiś sposób odkręcać braki w dziele stworzenia, a i Bóg nie miał dostatecznej wprawy (a może wyobraźni), by wyposażyć ją w nieskazitelną, niewymagającą poprawek urodę. :)

Dziękuję za następną wizytę i polecam się na przyszłość. :)

Miłego. :)
Usunięty dnia 24.11.2017 17:07
Bardzo fajne opowiadanko. To tworzenie od nowa Adama, przypomniało mi, że w starożytnych podaniach o stworzeniu człowieka, pierwszą kobietą była Lilith, która była bardzo kłótliwa i nie chciała żeby podczas rozmnażania się, leżeć na dole. Adam ją odrzucił, więc Bóg musiał mu stworzyć Ewę no i na tysiąclecia kobiety zapomniały czym jest wolna wola.
JOLA S. dnia 24.11.2017 18:04 Ocena: Świetne!
Bardzo przewrotny tekst i bardzo wewnętrzny. Trafia do mnie, ta przemyślana gra słów, przykryta lekką kołdrą humoru.

Cytat:
Wąż za­chi­cho­tał za­chwy­co­ny.


Bardzo dobry warsztat Autorki, pozwala na słowne gierki.

Tak, Milu, bawisz się czytelnikiem, ale robisz to pysznie. :)

W malutkim fragmencie przyczepiłabym się do treści, ale w porę cofnęłam rękę.;)

Cytat:
– Jesz­cze ci ona bo­kiem wyj­dzie – po­wie­dział drwią­co Bóg.


Serdeczności.:)
Usunięty dnia 24.11.2017 22:42
Cóż ja mogę? Zaskakujesz próbą zakłamania, odkłamania, zagmatwania historii... ta Twoja druga strona trochę miesza w moim pojmowaniu świata. Oby tylko wrócić na swoje (własne) tory. Nie wiem czy chcesz, abym dotknął sekatora... nie mam odwagi. A tak już na poważnie, nie dziwię się, że rozumiesz co piszę. Jest w nas coś, czego nie warto zamazać poprawnością...
Pozdrawiam i uciekam spać.
Miladora dnia 24.11.2017 22:58
hopeless napisał:
Jest w nas coś, czego nie warto zamazać poprawnością...

To się nazywa niepokorność, Hope. :)
Cecha indywidualistów.

Miło, że wpadłeś ponownie, ale gdybym wiedziała, być może podsunęłabym Ci coś, co nie namieszałoby w Twoim pojmowaniu świata. :)
Mówiłam Ci kiedyś, że lubię zabawę w słowa - no i uprawiam ją na wiele sposobów.
To tylko jeden z nich.

Serdeczności. :)


Przepraszam, Mrówciu - tak mi się otworzył widok, że nie zauważyłam Twojego komentarza.
Zacytowałaś:
Cytat:
– Jesz­cze ci ona bo­kiem wyj­dzie – po­wie­dział drwią­co Bóg.

Sama pomyśl, czy wolna wola nie wychodzi nam czasem bokiem. ;)
To cena, jaką płacimy za człowieczeństwo i prawo wyboru.

Masz rację - to przewrotny tekst. Ale czasem trzeba na coś popatrzeć na opak, by otworzyła się nowa perspektywa.
Dziękuję, kochana, że towarzyszysz moim różnym bohaterom. :)

Serdeczności i jak zwykle cmok krakowski. :)


22227 - Ciebie też przepraszam za niezauważenie komentarza na czas. :)
Napisałeś:
Cytat:
podaniach o stworzeniu człowieka, pierwszą kobietą była Lilith,

No właśnie. :)
Za duża indywidualistka, jak dla Adama, prawda?
To może ona wytargowała od Boga wolną wolę, a Adam przylazł i tylko jej odebrał?

Dziękuję serdecznie za wizytę i ciekawe spostrzeżenia. :)

Miłego wieczoru. :)
Alen Dagam dnia 24.11.2017 23:25 Ocena: Świetne!
Przysięgam, żę słychać bylo u mnie w pokoju, jak pierwszemu kandydatowi Ewy przepalają się ze skwierczeniem obwody (czy tam diody, czy podzespoły, nieważne).

Drugi kandydat najlepszy - grzeczny, opanowany, dobrze ułożony... Czyli jak zawsze w podobnych wypadkach: gdzieś coś MUSI być nie tak, jak powinno. Z punktu widzenia kobiety, oczywiście. Bóg by pewnie nie protestował, w końcu to uosobienie miłości także do odmienności, ale ździebko za bardzo jest sfiksowany na punkcie rozmnażania - a nad uchem mu jeszcze ponaglająco sapie rozpalona zleceniodawczyni... Ofiara wobec większego dobra wobec tego, co zrobić.

Trzeci: człowiek interesu, prowokator, szantażysta - jednym słowem, prawnik. Rekin, idol, macho w garniturze skrojonym na miarę. Pozornie ideał mężczyzny, który zadba o wszystko. Jego kobiecie nie będzie brakować niczego. A gdy - nie daj Boże - to wszystko przypadkiem (oczywiście, jakżeby inaczej) straci, to koniec i mogiła, bez alternatyw. Znajomy z dzisiejszych czasów? O, tak. Niezmiennie obiekt westchnień mas.

No i jaki ta biedna kobieta ma mieć wybór? A potem wszyscy mówią, że to była jej wina.

__

Czytałam wszystkie trzy Twoje ostatnie teksty. Tamte niezłe: [wstaw dowolne pochlebiające treści i formie przymiotniki].

A ten "mój". Ale za to naprawdę "mój"!


Ps. Tak ja odbieram literaturę: bardzo amatorsko - nie zwracam uwagi na poszczególne słowa, nie obchodzą mnie techniki. Przysysam się, wchłaniam prądy, gazy i co się jeszcze napatoczy i przylepi całym sobą, a gdzieś z boku wychodzi ze mnie spokojnie mały wydruczek z komentarzem. Niekoniecznie logicznym.

Dziękuję. To była prawdziwa przyjemność.
Niczyja dnia 24.11.2017 23:28 Ocena: Świetne!
To się nazywa talent i nieograniczona wyobraźnia. Chylę czoła Miladoro:)
Czytając, cały czas uśmiechałam łam się i podziwiałam lekkość z jaką piszesz prozę. Chyba właśnie poeci piszą najlepszą prozę. Znam takiego jednego...ale cicho sza;)

Zamówiłam właśnie "Pamiętniki Adama i Ewy" Twaina. Będzie pewnie moją kolejną lekturą.
Świetnie się czytało.
Pozdrawiam,
Niczyja
Miladora dnia 24.11.2017 23:43
Alen Dagam napisała:
No i jaki ta biedna kobieta ma mieć wybór? A potem wszyscy mówią, że to była jej wina.

Nie gniewaj się, Alen, ale czytając Twój komentarz, niemal oplułam monitor ze śmiechu. :)))
Ależ podsumowanko kandydatów zacnej i niewyżytej Ewci!
Ale jak wiemy z historii - zawsze dawała sobie jakoś radę. Jak nie tak, to inaczej. :)

Dziękuję serdecznie i masz dużego buziaka od Ewy. :)

Niczyja napisała:
Czytając, cały czas uśmiechałam

Uwielbiam, gdy czytelnik się uśmiecha, Niczyjko. :)
Dla autora to prawdziwa nagroda.

Dziękuję za ponowną wizytę i dobre słowo.
Serdeczności. :)
Alen Dagam dnia 24.11.2017 23:53 Ocena: Świetne!
Miladora napisała:
Nie gniewaj się, Alen, ale czytając Twój komentarz, niemal oplułam monitor ze śmiechu.


Nigdy się nie gniewam, gdy ktoś opluwa krupnikiem monitor. U Ciebie - niemal, a w mojej wyobraźni, tak dla spotęgowania efektu - w całości, porządnie i z rozpryskiem^^

Na zdrowie niech Ci wyjdzie! Trochę śmiechu po całym dniu poprawiania przecinków i gorszych nieposłusznych delikwentów chyba Ci się należy :) Tak? Myślę, że tak. :yes:
Miladora dnia 25.11.2017 00:02
Alen Dagam napisała:
Tak? Myślę, że tak.

Ja nie myślę - ja jestem pewna, Alen kochana. :)))

Na szczęście oplułam ekran herbatą - krupniku byłoby mi szkoda. ;)
Co ciekawe, systematycznie zaopatruje mnie w ten trunek mój ukochany Adam. Pewnie go dobry bóg ulepił z jakiejś innej gliny... :)

Buziaki. :)
Alen Dagam dnia 25.11.2017 00:31 Ocena: Świetne!
Ja też na "sucho", czyli napoje bez podskoków. Nie chciało mi się po nic iść.

Pozdrów Adama! Takich nielicznych, co to umknęli szczęśliwie z linii produkcyjnej trzeba dobrze schować, pilnować i dużo głaskać, poklepywać, masować, powiedz stop zanim się zapędzę!

Jak nie chcesz, żeby Ci wypominał te ostatnie ("no jakże to, przecież inna kobieta Ci tak kazała!";), to szybko przyklej w to miejsce na monitorze na przykład gumę do żucia. Mam nadzieję, że dobrze wytarłaś monitor, bo się inaczej nie będzie trzymać. I zawsze miej przy sobie gumę!

Zganią nas za offtop... a nie, wróć, czekaj, przecież jesteśmy w Prozie! To luzik, nic się nie stanie ;)

(Żebym sobie nie wykrakała Wielkiego Brata, O.o.)
Zola111 dnia 25.11.2017 00:33 Ocena: Świetne!
Milu,

Cytat:
– A jakby tak par­te­no­ge­ne­zę?... – pod­su­nę­ła Ewa, chcąc wy­brnąć z opre­sji.


- to mój ulubiony fragment. Ale całe Wierutne są moje ulubione, więc...

Bardzo lubię wszelkie reinterpretacje mitologicznych i biblijnych opowieści. Do dwóch historii Genesis dodajesz kolejne interpretacje, i czynisz to z humorem, gracją oraz niespożytą inwencją.
Przy tym wszystkim upewniasz mnie w przekonaniu, że Kopernik też była kobietą.

Kocham Wierutne, ale to wiesz.

z.
Miladora dnia 25.11.2017 01:52
Alen Dagam napisała:
przecież jesteśmy w Prozie! To luzik,

Spryciula. :)))

Zola111 napisała:
upewniasz mnie w przekonaniu, że Kopernik też była kobietą.

Każdy mężczyzna jest kobietą - tyle że nieudaną. ;)
W zasadzie od kobiet odróżnia ich jeden drobny szczegół. La difference - mówią Francuzi.
Po czym dodają: Vive la difference! ;)

Wiem, Zoleńko, że lubisz wierutne - i bardzo mnie to cieszy.
Dziękuję, że do nich wracasz. :)

Serdeczności - dla Alen i Ciebie. :)
Alen Dagam dnia 25.11.2017 03:18 Ocena: Świetne!
Nie śpię jeszcze, wciągnęłam się w ambitny projekt rozgryzania wirtajecznego wiersza, ale musiałam wrócić, bo coś mi tutaj nie pasuje. Założyłam, że Twój Adam zaopatruje Cię w herbatę, a teraz widzę, że niekoniecznie to miałaś na myśli. Może on ten krupnik Ci przynosi? Kurcze, ja nie wiem, czy umiem tego słowa (tak na stare lata) używać w innym znaczeniu niż zupa :/ Moja wyobraźnia odmawia współpracy. Wybacz, ale dla mnie przy wzmiankach o spożywaniu przez siebie krupniku będziesz raczyć się zupą. Nie wiem, jak wyglądasz, ale wiem, co jesz. Poza tym, nie potwierdziłaś, gdy zakładałam, że nie zupa. Nic nie napisałaś. Dlatego może to i zupa, kto Cię tam wie.
Jeśli on przynosi zatem zupę, to większy z niego pożytek, niż gdyby miał tylko z herbatą latać. Wspominałabyś o nim, gdyby to tylko herbata była? Hmm.
Rozumiem, że skoro z dobrej gliny, to za darmo Cię zaopatruje? Albo chociaż zniżkowo?
Spędziłam już tu tyle czasu, że od teraz nie tylko Wy, ale i ci rajscy będą mi się z miskami zupy przed oczami pojawiać. Drewnianymi miskami, jakby się ktoś dopytywał. I w ogóle każdy człowiek o imieniu bądż przezwisku Adam lub Ewa będzie zaopatrzony w krupnik. Krupnik dla każdego!
I po co ja tu w ogóle przychodziłam?
Wiedziałam, że mam poezji lepiej nie dotykać. Analizowanie mi się włączyło w środku nocy. Wolna wola, jasne.
A krupniku, tego zupnego, nie cierpię!
Wychodzę.
Miladora dnia 25.11.2017 11:40
Alen Dagam napisała:
Jeśli on przynosi zatem zupę,

Zupę to ja mu przynoszę. :)
Zresztą zaznaczyłam wyraźnie, że zaopatruje mnie w trunek, co dla wszystkich znających mnie nieco bliżej jest kwestią niewymagającą żadnych wyjaśnień.
Nawet na zdjęciach w Galerii urzęduję z kielichem w ręce.
Nie ma to jak wolna wola. :)
Prawda?

Buziaki. :)
Alen Dagam dnia 25.11.2017 12:16 Ocena: Świetne!
Zasypiałam tu już :p A potem jednak się przemogłam i dalej analizowałam wirtajeczne wiersze. Do rana. To, zdaje się, nie tak dawno temu było.

Miladora napisała:
trunek, co dla wszystkich znających mnie nieco bliżej jest kwestią niewymagającą żadnych wyjaśnień


Zanotowano w trzech niepowiązanych ze sobą miejscach, w celu zapewnienia tym cennym informacjom należytego bezpieczeństwa.

Miladora napisała:
urzęduję z kielichem w ręce


Słusznie. Berła i inne badziewia nieprzystosowane do przechowywania w nich trunków są już dawno niemodne.

Miladora napisała:
Nie ma to jak wolna wola


Jak również ta przyjemnie zniewolona w/w trunkiem.

Nie jest wykluczone, że brakuje mi snu. Ciekawe...

I buzi buzi z powrotem ;)
al-szamanka dnia 25.11.2017 16:36 Ocena: Świetne!
Leciutki, fajowy tekst, uśmiałam się serdecznie.
A gdy doszłam do tego momentu, wiedzialam, że go wykorzystasz:
Cytat:
– Wo­la­łaś, wo­la­łaś… A ja to co?! – gniew­nie za­py­tał Bóg i splu­nął na glinę.

Po prostu nie wypadałoby inaczej.
Potem przeczytałam poniższe:
Cytat:
– Panie – wtrą­ci­ła Ewa nie­śmia­ło. – Może nie trze­ba było pluć na glinę?…

A potem trzeci raz w końcówce.
I wydało mi się, że przez to drugie plucie osłabiłaś pointę.
Jest świetna, ale zabrakło momentu zaskoczenia.
Nie wiem, czy tylko ja to tak odebrałam, niemniej warto by było się zastanowić.

Pozdrawiam ciepło :)
Miladora dnia 25.11.2017 18:26
Alen Dagam napisała:
Jak również ta przyjemnie zniewolona w/w trunkiem.

Zapewne trunek ma własną wolną wolę. ;)

al-szamanka napisał/a:
I wydało mi się, że przez to drugie plucie osłabiłaś pointę.

A wiesz, że faktycznie coś w tym jest, Al? :)
Wydaje mi się, że wystarczyłoby pozbyć się słów Ewy z pointy - przemyślę na spokojnie.

Dziękuję pięknie, że wpadłaś z uśmiechem. :)
Serdeczności.
al-szamanka dnia 25.11.2017 18:38 Ocena: Świetne!
Raczej to usuń...
Cytat:
– Panie – wtrą­ci­ła Ewa nie­śmia­ło. – Może nie trze­ba było pluć na glinę?…

... a w poincie musi być, bo jest właśnie super. Tylko ciut oderwac. O, to wyczernione.
Cytat:
A gdyby za­py­ta­no mnie, co myślę, po­wie­dzia­ła­bym tak jak Ewa:


Hej :)
Alen Dagam dnia 25.11.2017 20:06 Ocena: Świetne!
Cytat:
– Panie – wtrą­ci­ła Ewa nie­śmia­ło. – Może nie trze­ba było pluć na glinę?…


A ja muszę zaprotestować. Nie rzuciło mi się pierwsze wspomnienie o glinie aż tak bardzo w oczy, zapomniałam o nim natychmiast, więc to drugie jak najbardziej wywołało efekt i dlatego nie usuwałabym go w ogóle. W poincie natomiast jest mi już obojętne :p

Jak to każdy inaczej odbiera, niesamowite.

Może dałoby się zmienić jednak to pierwsze? Może Bóg by tak sobie charknął soczyście albo zakrztusił się w gniewie i wypluł coś... kawałek języka, który przygryzł krzycząc na Ewę - może coś podobnego?

Przemyśl na spokojnie i powoli. A jeśli będziesz za szybko myśleć, to chyba wiesz, co powinnaś wtedy zrobić. Wolna wola, jak wiadomo, nie tylko zniewolona, lecz i spowolniona zostaje przy zastosowaniu pewnych magicznych płynów. Te zaś mogą zapewne dysponować swoją własną wolą, owszem, jednak ponad wszelką wątpliwość nie zostało to jeszcze udowodnione.

Ja nie sprawdzę dzisiaj żadnych tych ani podobnych teorii, ponieważ znów nie chciało mi się po nic iść. Leń żem. Przynajmniej kac mnie jutro nie dopadnie :)

Papatki!
Miladora dnia 25.11.2017 23:09
Alen Dagam napisała:
Jak to każdy inaczej odbiera, niesamowite.

To prawda. :)
Naplucie na glinę jest tak mało widoczne na tle rozmowy Boga z Ewą, że łatwo można je przeoczyć.
Z drugiej strony, słowa Ewy padają w bardzo odpowiednim momencie, więc szkoda usuwać.
A od zakończenia są na tyle odległe, że nie powinno przeszkadzać cytowanie ich w epilogu.
Dzisiaj już nie wymyślę nic mądrego - przytulę misia i pójdę spać. :)

Buziaki, Dziewczyny. :)
al-szamanka dnia 26.11.2017 09:13 Ocena: Świetne!
No tak, jak to każdy inaczej czyta i odbiera. Kocham słowo, dlatego delektuję się każdym z osobna i natychmiast wyłapuję takie smaczki.
To pierwsze plucie odebrałam huraganem śmiechu, i jak wspomniałam, od razu pomyślałam, że trzeba z tego zrobić dobre tąpniecie... pointa wydała mi się najlepszym momentem - oczywiście bez osłabienia drugim pluciem :D

Dobrego dnia :)
Miladora dnia 26.11.2017 12:37
al-szamanka napisał/a:
od razu pomyślałam, że trzeba z tego zrobić dobre tąpniecie...

Swoją drogą - my, piszący, wyczuleni na słowa - potrafimy wyłapywać różne smaczki, na które inni nie zawsze zwracają uwagę. Stąd normalna jest chęć ukrywania pewnych śladów, by nie stanowiły dopowiedzeń. :)
Ale nie wszyscy tak mają i dla nich zakończenie może być dobre właśnie w takiej formie, jak również uwaga Ewy na temat boskiego splunięcia.
Może kiedyś uda mi się nakarmić wilka i zachować owcę, ale teraz chyba jeszcze nie jestem na to gotowa. Jak mówią - wszystko musi mieć odpowiedni czas. :)

Serdeczności, Al, z podziękowaniem za rozmowę. :)
al-szamanka dnia 26.11.2017 12:43 Ocena: Świetne!
Tyś Autorką :)

Serdeczności odwzajemniam :)
Kazjuno dnia 27.04.2020 11:09
Powiem, Milu, że w paru miejscach prychnąłem śmiechem. Lecz płynąc przez tekst jako osobnik wierzący w istnienie Boga, chwilami byłem zakłopotany. Kilkukrotnie ośmieszałaś "partactwa" Wszechmogącego, co gdzieś w tyle głowy odbierałem jako szyderstwa z Boga i przestawało mi być wesoło.
Choć muszę Cię usprawiedliwić. Opowieść o Raju, Adamie, Ewie i Wężu jest podana tak nieprecyzyjnie i - można rzec - naiwnie, że jej interpretowanie zostawia ogromną przestrzeń do snucia przeróżnych teorii.
Ty, jako wolnomyślicielka skwapliwie to wykorzystałaś, tworząc prześmiewczy pastisz.
Rozbawił mnie dialog:
Cytat:
     – Więc wo­lisz męż­czy­znę czy kre­ty­na? – roz­gnie­wał się Bóg. – Zde­cy­duj na­resz­cie!     – A jest jakaś róż­ni­ca? – zdzi­wi­ła się Ewa.

Tak pewnie myślą wyzwolone kobiety odwiedzające przybytki z męskim striptizem, traktujące prężących muskulaturę adonisów, jako obiekty co najwyżej do naturalnej masturbacji. (Bo chyba nie jako partnerów z którymi chciałyby dzielić uczucia wyższe, czyli miłość. Zresztą podobnie do facetów odwiedzających lokale Go, go.
I chyba masz rację. Pewnie pierwsza Ewa nie należała do nadmiernie uczuciowych marzycielek, była pewnie prostą dziewczyną.
Trochę uwierało mnie plucie przez Boga na glinę, choć jak przeczytałem w niektórych komentarzach, właśnie to odebrali jako jeden z lepszych gagów.

Cóż pewnie ilu czytających tyle odczuć.

Współczesny kościół interpretuje proces STWORZENIA z powagą, lecz już nowocześniej. Nawet godząc się z pewnymi aspektami darwinizmu, bo na potwierdzenie procesu ewolucji są niezaprzeczalne dowody naukowe.
Otarło mi się to o uszy. Szczerze mówiąc nigdy nie wnikałem zbyt głęboko w kościelne dywagacje.

Muszę pochwalić pomysłowość ogólnej kompozycji. Także świetny język.

Pozostawiłaś mnie z mieszanymi odczuciami, ale na pewno budząc szare komórki. A to już działanie terapeutyczne. Więc przedśniadaniowa pigułka może nie: mniam mniam ale pychotka,
Jesteś córką farmaceutów, więc wiesz dobrze, że celem tabletek nie jest robienie nieba w gębie.

Dziękując za terapię, serdecznie pozdrawiam, Kazio
Miladora dnia 27.04.2020 13:00
Kazjuno napisał:
Kilkukrotnie ośmieszałaś "partactwa" Wszechmogącego

Nie nazwałabym tego ośmieszaniem, Kaziu. :)
Pomyśl logicznie - jeżeli człowiek z całym bagażem swoich różnych niedoskonałości został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, to Bóg również nie mógł być doskonały.

Kazjuno napisał:
– A jest jakaś róż­ni­ca? – zdzi­wi­ła się Ewa.

Tak myśli kobieta, która dopiero co obudziła się z nieistnienia i nie ma jeszcze zielonego pojęcia o mężczyznach. Daleko jej do wyzwolonych kobiet.

Kazjuno napisał:
Trochę uwierało mnie plucie przez Boga na glinę,

Rozzłoszczony Bóg splunął tylko raz. I to wystarczyło, by w Adamie zasiać ziarenko buntu. Sam powiedz, czy plucie na ludzi nie wzbudza w nich sprzeciwu? I gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby nie wolna wola?

Dla wierzących ta opowiastka faktycznie może być obrazoburcza, jednak od dawien dawna piszący brali na warsztat przeróżne znane dzieła i postacie, i nicowali je na wszystkie strony.
W poezji istnieje forma contrafactum - zaprzeczanie wszystkiemu, co jest w czyimś wierszu.
W prozie, jak widzisz, też można ją stosować.
A na koniec - dlaczego tkwić w sztywnych ramach wierzeń? Poznawanie różnych poglądów i teorii z pewnością może rozszerzać horyzonty.

Dziękuję za przełknięcie tej pigułki, Kaziu. ;)
Miłego dnia.
Kazjuno dnia 27.04.2020 16:38
Dużo, dużo racji w Twojej odpowiedzi.
Sam nie wiem, ale modlić się do kogoś, kto jak wielu na szmery pod kopułą? Potrafi być złoczyńcą? (Kataklizmy, wojny i choroby).
To już wolę przez Ciebie napisane usprawiedliwienie w Zabawie w Boga.
Ot Wszechmocny zafrasowany wszechświatem, albo przemęczony nadmiarem obowiązków, na chwilę przysnął, a może zagapił się w inną stronę. W żadnym wypadku nie chciałbym, aby jak to ludziska czasami dopuszczał się zabójstw, oszustw, opilstwa, narkomanii i innych bezeceństw.

Jestem oportunistą zbyt leniwym, aby mamrotać litanie czy różaniec. Jednak staram się nie zapomnieć rankami i na dobranoc o przeżegnaniu się. Miałbym więc dawać wyraz szacunku przed kimś, kto akuratnie knuje jak jakąś podłość?
Nie, nie zgadzam się! To byłaby profanacja wiary!
Wolę pozostać przy swoim.

Załączam serdeczności.
Miladora dnia 28.04.2020 13:29
Kazjuno napisał:
Wolę pozostać przy swoim.

Nikt Ci tego nie broni, Kaziu. :)
Tekst nie jest agitacją za przyłączeniem się do antybiblistów. Jest zabawą w słowa.

Miłego dnia. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ivonna
11/05/2024 02:24
Zbysiu, witaj! A przede wszystkim wielkie dzięki za… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 21:29
Ivonna Przeczytałem bardzo uważnie Twoje opowiadanie dla… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 20:12
Zdzisławie Dziękuję Ci za pozytywny komentarz i podzielenie… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 19:38
Jacku i Valerio Bardzo Wam dziękuję za rewizytę, tak kiedyś… »
valeria
10/05/2024 17:12
Ja wiem czy taki słodki, raczej humorystyczny:) dzieciaki,… »
Janusz Rosek
10/05/2024 16:39
Dziękuję za ten komentarz i podpowiedzi. Postaram się w… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:40
Dzień dobry. "Zapewne są odbiorcy takiego… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:15
Słodki tekst dla dzieciaków. Przeszukaj zakamarki w domu i… »
Jacek Londyn
10/05/2024 12:59
Dziękuję za komentarz i zwrócenie uwagi na rozsypkę… »
Zdzislaw
10/05/2024 09:46
Krótko, a treściwie - dobre opowiadanie, napisane sensownie… »
Kazjuno
10/05/2024 09:41
Rzeczywiście! Gapowata była moja ciekawość. Przecież… »
Zdzislaw
10/05/2024 09:26
PS. Większą humoreskę, z wykorzystaniem śmiesznych nazw… »
Zdzislaw
10/05/2024 09:20
OHP istnieje do dzisiaj. Jest możliwością ukończenia szkoły… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 09:17
Zdzisławie Tak, wszystko się zgadza, przypadkiem zamiast… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 08:01
Kaziu Ależ ja to wszystko rozumiem, sam tekst… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty