Bełkot i Urojony Problem Chorego Umysłu - Tom Pink
Proza » Historie z dreszczykiem » Bełkot i Urojony Problem Chorego Umysłu
A A A

   Tak to tylko bełkot mojego schorowanego umysłu, mej niegdyś spokojnej z należycie posegregowanymi i poukładanymi tak jak niezliczone księgi w bibliotece jaźni, która teraz opętana i splugawiona przez niecne i mroczne cnoty jest pozostawiona samej sobie. Jestestwo normalnego człowieka, zaprzepaszczone z powodu haniebnych i potwornych w swej naturze myśli. Myśli które ma każdy, lecz nie każdy je ignoruje i pozwala im w spokoju, rozwijać się i zapuszczać korzenie. Te umysłowe chwasty są podobne do innej, równie nikczemnej w swych knowaniach zarazy, zarazy którą każdy dobrze zna i w większości przypadków nie widzi w niej nic złego, nie dostrzega – a być może po prostu nie chce i oddala od siebie obrazy – milionów jej ofiar, niewinnych istnień których umysł, tak mocno otumaniony przez liczne psalmy, modlitwy i kazania kazał iść na śmierć. Śmierć pozbawioną sensu, tak jak z resztą cała religia. Ów wiara w niewidzialne istoty przychodzi do nas – tak samo jak wyżej wspomniane myśli – wtedy kiedy jesteśmy słabi, szukamy choćby chwilowej pociechy, oparcia i otuchy. Tak jak małe dziecko, same w ciemnym lesie, słyszące odgłosy potwora czmychnęłoby nawet do wilczej nory, tak jak tonący chwyciłby się nawet brzytwy. Wtedy nie ważne dla nas jest, czy to niewidzialna istota, która istnieje tylko w starej księdze, czy uczucie w którym możemy się zagłębić i zdać się na jego łaskę – dać mu pełną kontrolę i samemu ślepo wykonywać jego rozkazy. Uczucie to, czy jak wcześniej napisałem myśl, to złość, chęć zemsty i wyrządzenia krzywdy, coś co nie żyje w człowieku, lecz zawsze jest blisko niego, czyha, zasadza się niczym głodny wilk i kiedy tylko nadarzy się okazja, atakuje. A my, bezbronne owieczki, nie mamy wyboru, po prostu świadomi nadchodzącego końca, czekamy z nadzieją na szybką i bezbolesną śmierć.

   O tak, właśnie ta choroba, ta plaga naszych ludzkich serc, demoniczne i egoistycznie pragnienie uśmiecha się teraz na znak tryumfu w mojej głowie. Wygrało, nie mogło ponieść porażki, nie z takim błahym pomiotem którym jestem. Zawładnęło mną, choć wiedziałem o nim od samego początku, to i tak się mu oddałem. Niby uświadomienie się, że jest się chorym to pierwszy krok do wyleczenia, lecz tutaj było na odwrót. Mianowicie, kiedy zdałem sobie sprawę z tego mrocznego faktu jakim było opętanie mojego umysłu przez czarną otchłań zła i nienawiści, byłem oczarowany mocą jaką ono daje. Nie chciałem tego zakończyć, przeciwnie, chciałem kontynuować ten krwawy w skutkach akt. Całe życie słaby, teraz silny, a przynajmniej tak sądziłem. Sądziłem że makabra jakiej miałem zamiar dokonać jest słusznym posunięciem. Byłem pewny tego na tyle że zbrodni której się dopuściłem, nawet nie planowałem.

   Wszystko dokonało się w niedzielę, to jedyne co planowałem, zostawić krwawą plamę na znienawidzonym prze zemnie, bożym dniu. Była zima, dosyć mroźna. Z nieba leciały tony białego pyłu, a drzewa uchylały się pod siłą lodowatej zawiei.

   Obudziłem się wcześnie w nocy. Była zapewne pierwsza, może wpół do drugiej. Zrzuciłem z siebie kołdrę i wstałem z łóżka. To była piękna noc. Słychać było szum drzew i powiew wiatru. Od czasu do czasu, odgłosy ów zawieruchy zaczynały przypominać krzyk, ale nie taki zwykły, był podobny do krzyków obdzieranej ze skóry kobiety. Cóż, widocznie czymś sobie na to zasłużyła. Prócz tego dało się wyczuć woń świeżego powietrza – okno było otwarte.

   Doszedłem do drzwi i wyszedłem z pokoju trafiając tym samym do salonu. Nie zapalałem światła, wszystko dokładnie widziałem. Sypialnia moich rodzicieli była otwarta a pistolet na gaz pieprzowy jak zwykle leżał pod ich łóżkiem. Pochwyciłem go i odbezpieczyłem, następnie wycelowałem w parę przytulonych do siebie małżonków. Po wystrzeleniu całego zapasu żrącej substancji, przystąpiłem do działania. Wziąłem do ręki żelazny świecznik z szafki i zacząłem tłuc nim twarz ojca. Krztusił się, jego oblicze zalewała krew, a spojrzenie było coraz bardziej nieobecne. Jednakże nawet po swej beznadziejnej śmierci, zachował w swych oczach wyraz rozpaczy i strachu. Z matulą nie miałem problemów, udusiła się gazem, miała bardzo chore płuca od palenia papierosów, więc nie było w tym nic dziwnego.

   Teraz kiedy para tych pieprzonych, obrzydliwych, śmierdzących i zatruwający powietrze MOJEGO domu kochanków leżała martwa, poczułem się spełniony. Teraz mogłem swobodnie oddychać a smród który płynął z ich ust, już mnie nie irytował.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Tom Pink · dnia 02.03.2018 17:15 · Czytań: 260 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Darcon dnia 02.03.2018 17:15
Rzeczywiście, Autorze, tytuł dokładnie oddaje treść utworu.
mike17 dnia 02.03.2018 17:46
Z pozoru przypomina to E.A.Poe, ale tylko z pozoru.
Ogólnie tekst nie jest niczym wyjątkowym.
Syci się makabrą i to w niskopiennym wydaniu.
Nie popieram tej literatury grozy, wolę bardziej zakamuflowane kawałki.
Tekst wydaje się być płaski i nijaki, bo nie wywołuje żadnych uczuć ani emocji.
A w takich razach aż by się przydało przetrzepać widza, wstrząsnąć nim.
U Ciebie niestety sucha relacja.
A szkoda.
Bo z każdego tekstu można coś wycisnąć.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty