Pomiędzy Wisłą a Palmą - Marek Adam Grabowski
Proza » Humoreska » Pomiędzy Wisłą a Palmą
A A A
Od autora: Moje debiutanckie opowiadanie z niewydawanej już "Lampy".
Siedzieliśmy spokojnie na ławce i oglądaliśmy płynące wody Wisły. Tego dnia nurt był wyjątkowo szybki a poziom wody wysoki. Rzeka była ładna; i nie zmieniały tego nawet płynące po niej śmieci. W prawej ręce miałem szluga, w lewej piwo. Bidon na odwrót, w lewej miał szluga, a w prawej piwo.

- Zapaliłbym!- jęknął Bidon.

- Przecież palisz, debilu!- odparłem zanurzywszy usta w piwie.

- EEE, tam; tylko fajkę, a ja bym chciał skręta- marudził dalej.

-Pojebało cię?- spytałem retorycznie- po skręcie cię skręci. Po co ci to?- po tych słowach włożyłem papierosa do ust.

- Widzisz Piotrek, ja muszę odlecieć, gdyż nudzę się - kontynuował stanąwszy przy tym. Teraz, kiedy już nie siedział, lepiej było widać, jaki ma tłusty brzuch- Nudzę się strasznie; a wiesz dlaczego?

-Skąd mam to wiedzieć?- odparłem puściwszy dymek z ust.

- Bo tu jest, kurwa, nudno!- mówiąc to, aż łaził w te i we wte i wymachiwał rękoma.- Nudno! Nudne, jest moje życie i nudna jest Warszawa! Chciałbym żyć gdzie indziej lub kiedy indziej!

- Przykład?- poprosiłem.

- No problem- odparł z angielska Bidon, a właściwie Paweł, gdyż tak on ma na prawdę na imię.- Na przykład podczas Powstania, wiesz w czterdziestym czwartym. Wtedy to była zabawa, faszyści rozpierdolili te wszystkie kamienice! Dziadek mi opowiadał!- mówiąc to chodził w kółko.

- Długo będziesz jeszcze tutaj siedział?- zmieniłem temat, gdyż miałem dość słuchania tych bzdur.

- W sumie to już muszę spierdalać- odparł i spierdolił.

Zostałem sam. Szybko wypaliłem papierosa i dopiłem piwo, po czym podniosłem się. W tym czasie po Wiśle płynęły barka i opona. Nie było sensu dłużej tutaj siedzieć, lecz nie chciałem wracać do domu (adres Barokowa 57). Postanowiłem się przejść.

Szybko przeszedłem po kamiennych schodkach, przeszedłem przez chodnik i wszedłem do wejścia podziemnego. Jest tam mnóstwo napisów i rysunków, lecz trudno je rozszyfrować, gdyż wewnątrz jest bardzo ciemno. Jeden mój kumpel ma uraz do tego miejsca, gdyż dwa razy drechy sprały mu tutaj mordę. Za pierwszym razem, gdyż nie miał dżointów, wiec nie mógł ich poczęstować. Za drugim razem, gdyż miał dżointy, a oni nie tolerowali ćpunów.

Jak już wyszedłem z podziemi, moim oczom ukazał się przepiękny widok; nadwiślańskie fontanny, a za nimi kamienice Nowego Miasta. Fontannom przyglądali się ludzie i psy. Gdy przechodziłem obok, chłodny strumień wystrzeliwującej wody z lekka mnie ochlapał. Było to nawet orzeźwiające. Ludzie, którzy stali w pobliżu w większości robili wrażenie zamożnych. Wyjątek stanowili dwaj podstarzali panowie cierpiący na lekki zespół Downa (przynajmniej tak wyglądali) i wylegujący się na ławce stary półnaturysta. Piszę pół, gdyż był w spodniach, jednak tors miał nagi. W słońcu niemalże lśniły jego grypserskie tatuaże.

Minąłem kilka drzewek i dotarłem do zielonego wzniesienia. Teraz musiałem tylko przejść po schodach, żeby znaleźć się na terenie Nowego Miasta. Jego kolorowe kamienice były już dobrze widoczne. Najpierw przeszedłem obok starej prochowni, a potem znalazłem się wśród dawniejszych zbudowań. Poczułbym się jakbym przeniósł się do renesansu, gdyby nie napisy na kamieniczkach.

Zbliżyłem się do Barbakanu. Mury wyglądały imponująco. Dzieliła mnie od nich tylko kręta alejka. Idąc nią, zostałem pogłaskany po głowie przez nisko zwisającą gałąź.

W końcu wszedłem na mur obdzielający Nowe Miasto od Starego. Przechodził tam jak zwykle tłum ludzi. Wśród tego tłumu najbardziej rzucała się w oczy wycieczka Japończyków uzbrojona w aparaty fotograficzne. Pod murami stali zaś sprzedawcy handlujący bohomazami, które niczego nie przypominały. To zbytnio ambitna sztuka, ażeby mogła być do czegokolwiek podobna.

Skierowałem się w kierunku Placu Zamkowego i wszedłem na Stare Miasto. Szybko minąłem rynek, oraz dwa Kościoły: Jezuicki (ten w którym wykładał Piotr Skarga) i Bazylikę. Po drodze zaczepiła mnie chuda Cyganka.

- Daj pan na dziecko!- jęknęła.

- Nie!- odburknąłem nie patrząc jej w oczy.

-To daj pan chociaż na wódę!- krzyczała jeszcze za moimi plecami.

I tak dotarłem na Plac Zamkowy. Był tam jeszcze większy tłum niż w reszcie Starówki. Głównie turyści, wycieczki szkolne i wagarujący studenci. Było też kilku ludzi przebranych za zwierzęta. To taka głupia praca, można za pieniądze zrobić sobie z nimi zdjęcia. Oczywiście za darmo też, a to jest nawet fajniejsze, gdyż wówczas odzywają się. Dokładnie krzyczą:

-A gdzie zapłata? Zaraz pójdę na Policję złodzieju!

Najbardziej jednak rzucał się w oczy Król Zygmunt, który obserwował wszystko z kolumny. Jest niemal tak doniosły i piękny jak na puszce z piwem. Dalej ruszyłem Krakowskim Przedmieściem. Jak zwykle było tam mnóstwo lasek, chłopaków wciskających ulotki lub do niczego nie przydatne produkty oraz jakiś dziadziuś w marynarce w kratkę, który mówił, żeby uważać na Ufo. Bez zmian stał tam pomnik Adama Mickiewicza, otoczony przez żelazne kraty, który wzór naśladuje kwiaty. Idąc nieopodal Pałacu Namiestnikowskiego minąłem kilku emerytów i kilkanaście emerytek, trzymających drewniany krzyż i transparent z napisem: Żądamy Pomnika Smoleńskiego. Połowa z nich modliła się: Zdrowaś Mario... ; połowa krzyczała: Bij Bolszewika !

Ci ludzie protestują przeciwko Pomnikowi Ks. Józefa. Dalej był Bristol, przy nim czarne mercedesy. Następnie mały park, obok które są dwa pomniki; pierwszy przedstawia Prusa, drugi Wyszyńskiego. Potem doszedłem do Uniwersytetu, czyli miejsca gdzie samemu studiuję socjologię. Minąłem pomnik Kopernika i siedzibę PAN-u. Na Świętokrzyskiej na chwilę zatrzymały mnie światła; lecz po chwili postoju przeszedłem na Nowy Świat. To chyba najpiękniejsza ulica na całym globie. Charakteryzują ją niskie kamieniczki. Jest tam pełno sklepów, biur partii politycznych i kawiarni (zarówno gorszych jak i lepszych). Przy stolikach należących do tych lepszych siedzą nieskromnie ubrane damy, a przy należących do tych gorszych skromnie ubrani pijacy. Chodnikiem szło mnóstwo młodych dziewcząt ubranych przeróżnie; od buntowniczych eksperymentów w stylu metali czy emo; do dziewczyn w kapeluszach. Jest to nakrycie głowy tak staroświeckie, że aż nowoczesne. Idąc Nowym Światem spojrzałem kilka razy na niebo. Było przecudnie błękitne, a chmurki rozlewały się na nim niczym słodka pianka śmietany.

I tak doszedłem do końca skrzyżowania z Alejami. Do ronda gdzie stoi sztuczna palma, główny element Afryki w Warszawie. Zapaliwszy papierosa i spojrzawszy na nią pomyślałem sobie:

- Ale ten Bidon głupi, że nudzi się w takim miejscu.

Marek Adam Grabowski

Warszawa 2014

Opowiadanie ukazało się w "Lampie" nr. 3-4/2014 oraz na Blogu "Zapisać Marzenia"

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Marek Adam Grabowski · dnia 25.07.2018 07:26 · Czytań: 604 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 10
Komentarze
Usunięty dnia 25.07.2018 23:45
Przeczytałem, ale muszę powiedzieć, że błędów tu co nie miara. Najczęstszy to powtarzanie wyrazów. Ale i jest interpunkcja, oraz czasem nie najlepsze słowa. W zasadzie nie mogę powiedzieć nic na temat tego tekstu, bo ani mnie on nie wzruszył, ani nie poczułem, że jestem w wymienionych miejscach. Ot, takie opowiadanko o stolycy. I tyle. Poprzednie Twoje teksty, które czytałem, były o niebo lepsze.

Pozdrawiam
Kazjuno dnia 26.07.2018 09:15
Co mnie wciągnęło? Opisałeś TRASĘ - tak w języku cinkciarsko, sutenersko, esbecko, doliniarskim, określano opisany tu kawałek Warszawy. Od Barbakanu, do obecnie stojącej palmy, poruszało i porusza się najwięcej turystów. Co to znaczyło w czasach mojej młodości? Wraz z turystami przemieszczały się ich portfele zawierające twardą walutę. A dolary, funty, franki, korony, nawet włoskie liry, jeny i inne waluty wolnego świata miały magiczną moc. Można było kupić nowy ciuch w Pewexie i właściwie każdy towar o wiele wyższej jakości od tych spotykanych w państwowym handlu. Posiadanie zachodnich dewiz podnosiło prestiż.
Właśnie na tej TRASIE jako młokos działałem jako cinkciarz. Stać mnie było na posiłki w luksusowych hotelach, podrywało się luksusowe laski, chodziło do elitarnych dyskotek, rządziło w sopockim Grandzie i wyglądało jak zachodni playboy. Ech, łezka się w oku kręci. Jak wylali mnie ze studiów spotkałem na TRASIE osiłka, który obiecał we Wrocławiu, że spuści mi łomot. Chciał się odegrać za kolesia, którego zmasakrowałem w czasie solówki (solówka - to pojedynek sam na sam). O dziwo przystojny osiłek przywitał się ze mną serdecznie i zacząłem się z nim umawiać na kawę w Europejskim tudzież Bristolu, albo Krokodylu. Poznawał mnie z super laskami i szybko się zorientowałem, że te seksówy to niezarejestrowane prostytutki. Pracował więc jako sutener. Nie skorzystałem z oferty podjęcia współpracy jako opiekun cichodajek. Za to parę lat później ON i jedna z jego FAWORYTEK zagrali w moim autorskim paradokumentalnym krótkometrażowym filmie. Robiliśmy z operatorem wiele próbnych zdjęć różnym dziewczynom i ich chłopakom. Osiłek miał aktorski talent, gorzej pracowało się z jego wybranką, miała za to wszystko co fascynuje mężczyzn, no i parcie na szkło. (Później została modelką w Wiedniu).
Hmmm. Nie będę Cię już nudził swymi wspomnieniami, zresztą mam nie mało wspomnieniowych tekstów, kiedyś może i tu coś opublikuję.

Wracając do twego opowiadania, jedynie scena z Cyganką niosła w sobie namiastkę dramaturgii, a wymieniane przez Ciebie elementy architektury i pomniki jedynie budziły pewne wspomnienia.
Tekst, powiedziałbym średnich lotów.
Zapraszam do rewanżu i odegrania się na moich tekstach. Byłbym zaszczycony.

Pozdrawiam, Kj

PS Osiłka spotkałem niedawno na Nowym Świecie, rozmawialiśmy długo. Pochwalił się, że był etatowym oficerem SB, opowiadał o wiedeńskiej karierze Moniki (mojej aktorki). Teraz w centrum stolicy ma parking, codziennie wieczorami chodzi po pensję, jaką ja czasem osiągam przez miesiąc. Zdarzają się miesiące nieco lepsze.
Niczyja dnia 26.07.2018 22:20
I co dalej?
Przeszedl sie gosciu przez Warszawke, wymienil co wazniejsze punkty turystyczne. I co dalej?
Moze dla kogos kto lubi Wawe tekst jjest ok, na mnie jednak nie robi wrazenia, choc jest dobrze napisany.
Pozdrawiam,
Niczyja
JOLA S. dnia 03.09.2018 10:45
Nie wiem jakiej miary jesteś literatem. Jeśli marnym - to źle, jeżeli dobrym to jeszcze gorzej. Przeczytałam kolejny Twój tekst i nie odmienił mojego życia. Nudnawy, z błędami, interpunkcja kuleje. Kształt literacki jak na humoreskę trochę dziwny, przynajmniej mnie nie odpowiada.
Informujesz o publikacji w "Lampie", czytaj: zapowiedź wielkiego tematu, a tu rozczarowanie. Spoglądam z dezaprobatą.

Pozdrawiam
JOLA S.
Przemir dnia 03.09.2018 11:41
Cytat:
Potem do­sze­dłem do Uni­wer­sy­te­tu, czyli miej­sca gdzie sa­me­mu stu­diu­ję so­cjo­lo­gię.

E, tam, wstaw tu lepiej jakąś pracę zaliczeniową z socjologii. A tak poważnie, to z grubsza zgadzam się z wypowiedzią Niczyjej, także Antoniego.
Marek Adam Grabowski dnia 03.09.2018 15:09
Jolu, nie wielkiego, ale (chyba) dla ciebie za dużego.
Pozdrawiam
Marek Adam Grabowski
Nalka31 dnia 07.02.2019 10:38
Do humoreski temu tekstowi jest bardzo daleko. Nie ma nic, co mogłoby na to wskazywać. Tekst zawiera masę błędów ortograficznych, interpunkcyjnych, stylistycznych i gramatycznych. Poza tym masz mnóstwo powtórzeń, które w pewnym momencie zaczynają nużyć.

To nie jest złośliwość, tylko stwierdzenie faktów. Jedyne, co jest na plus, to miejsca, które wymieniasz po drodze, dla kogoś kto nie zna miasta może mieć znaczenie.

Cytat:
a wła­ści­wie Paweł, gdyż tak on ma na praw­dę na imię.


naprawdę - piszemy razem.

Cytat:
Na przy­kład pod­czas Po­wsta­nia, wiesz w czter­dzie­stym czwar­tym. Wtedy to była za­ba­wa, fa­szy­ści roz­pier­do­li­li te wszyst­kie ka­mie­ni­ce!


Powstanie nie było zabawą, a pisanie w ten sposób o tamtym okresie również nie jest zabawne.

Cytat:
Szyb­ko prze­sze­dłem po ka­mien­nych schod­kach, prze­sze­dłem przez chod­nik i wsze­dłem do wej­ścia pod­ziem­ne­go.


Nadmiar powtórzeń w jednym zdaniu, a informacja o chodniku całkowicie zbędna.

Cytat:
zna­la­złem się wśród daw­niej­szych zbu­do­wań.


Zabudowań

Cytat:
To zbyt­nio am­bit­na sztu­ka


zbyt zmbitna

Cytat:
Skie­ro­wa­łem się w kie­run­ku


To brzmi tak, jakby powiedzieć masło maślane.

Cytat:
oraz dwa Ko­ścio­ły


kościoły - to nazwa budynku, a nie nazwa własna.

Cytat:
więk­szy tłum niż w resz­cie Sta­rów­ki


Reszta odnosi się do rzeczy policzalnych, Starówka nie da się policzyć.

Cytat:
do ni­cze­go nie przy­dat­ne pro­duk­ty


nieprzydatne

Cytat:
oto­czo­ny przez że­la­zne kraty, który wzór


których

Cytat:
Ci lu­dzie pro­te­stu­ją prze­ciw­ko Po­mni­ko­wi Ks. Jó­ze­fa.


Naprzeciwko, jeśli już, albo protestują stojąc naprzeciwko pomnika.

Cytat:
Potem do­sze­dłem do Uni­wer­sy­te­tu, czyli miej­sca gdzie sa­me­mu stu­diu­ję so­cjo­lo­gię


gdzie sam studiuję

Cytat:
palma, głów­ny ele­ment Afry­ki


Palma nie jest rośliną występującą w Afryce, może warto poczytać. :)

To tylko kilka drobnych uwag, więc dobrze byłoby pochylić się nad tekstem. W obecnej formie odbieram go podobnie, jak Niczyja i Jola.

Pozdrawiam
Marek Adam Grabowski dnia 07.02.2019 13:24
Nalka Co do fabuły może ci się podobać lub nie. Masz do tego prawa. Co do uwaga. Dobrze sprawdziłem, palmy rosną w Afryce. Palma była nawet symbolem Bożego Narodzenia dla pierwszych chrześcijan (tak jak teraz choinka). Zdania o zabawie nawiązywało do emocjonalnego faszynowania się wojną, które występuje u części obecnej młodzieży. W zwrocie "przeciwko Pomnikowi" nie zrozumiałaś sarkazmu.

Pozdrawiam!
Nalka31 dnia 07.02.2019 13:46
Marek Adam Grabowski napisał:
Dobrze sprawdziłem, palmy rosną w Afryce. Palma była nawet symbolem Bożego Narodzenia dla pierwszych chrześcijan (tak jak teraz choinka)


Marku, co palmy, zapomniałam dodać, że palma występuje nie tylko w Afryce. To raz. Gałązka palmy jest symbolem Wielkanocy, a nie Bożego Narodzenia, stąd Niedziela Palmowa rozpoczynająca Oktawę Wielkanocną Tyle jeśli chodzi o symbolikę świąt u Chrześcijan, chociaż jest ona zdecydowanie bogatsza, więc radziłabym bardziej doczytać. Palma na Rondzie De Gaulle'a, nawiązuje do czegoś innego w związku z tym radziłabym poszukać troszkę więcej.

Marek Adam Grabowski napisał:
Zdania o zabawie nawiązywało do emocjonalnego faszynowania się wojną, które występuje u części obecnej młodzieży.


Może i młodzież fascynuje się Powstaniem, ale w tym tekście nie wydaje mi się właściwe wspominanie o tym i z takim porównaniem. Takie jest moje zdanie.

A jeśli z pomnikiem, to ma być sarkazm, to jak dla mnie niewłaściwe dobrane słowa. Może ktoś inny odbierze w ten sposób, jak miałeś na myśli.

Pozdrawiam :)
Marek Adam Grabowski dnia 07.02.2019 14:32
Palmy są na wszystkich kontynentach, jednak w popkulturze kojarzą się z Afryką. Ja nie pisałem o gałązce, ale o tym, że kiedyś przystrajano palmy, a potem gdy centrum chrześcijaństwa przenosiło się inne miejsce palmę zamieniła choinka. Chodzi o to, że symbolem świąt jest drzewo. Dla europejczyka podstawowym drzewem jest choinka, a dla mieszkańców pogranicza Afryki i Azji palma.

Czemu drzewo? Gdy drzewa człowiek zerwał owoc, ale również z drzewa był zrobiony krzyż.

Co do sarkazmu; wiesz kiedy to pisałem miałem obawy czy będzie jasny? Teraz widzę, że słuszne.

Pozdrawiam!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty