Rozdarty między dwiema, przecięty na pół,
dziś umysł jest u jednej, reszta z inną gra.
Jak drożdże chcę się dzielić - gdybym tylko mógł,
więc błądzę wśród szarości rozbitego dnia.
Dozgonne zaufanie to już tylko mit,
dziś burgund jest na topie, jutro jasny blond.
Wciąż szepczę w ucho czule - czemu mi nie wstyd?
Jak sztandar rwany wiatrem - z prądem i pod prąd.
Nie umiem wybrać drogi, kiedy w głowie szum,
na dwóch ramionach czarty, pokus w uchu moc.
Gdzież wczoraj byłem gościem łoża uciech stu?
Nieważne, dzisiaj pora z inną spędzić noc..