Potępienie pamięci - cz. III - Bezsenny
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Potępienie pamięci - cz. III
A A A
Od autora: Ostatnia część opowiadania ;)
Klasyfikacja wiekowa: +18

Starzec zakasłał, wypluwając krew na swój habit. Widać było również, że krwawił ze skroni. Musiał zostać ogłuszony podczas bitwy i wzięty za zabitego.

            - Swój? - wydyszał mnich.

Baldwin przez chwilę zastanawiał się czy odpowiadać Starcowi czy może nie zabić go od razu oszczędzając sobie próżnych rozmów. Nie mógł zabić ot tak kogoś kogo kiedyś nazywał nauczycielem oraz przyjacielem.

            - Jak myślisz? - zdecydował się na odpowiedź.

Starzec otworzył swoje usta w wyrazie niedowierzania mrużąc swoje oczodoły. Był to naturalny odruch, którego nie mógł się pozbyć. Wbite gwoździe zbiegły się ku sobie.

            - Spośród wszystkich Synów to musiałeś być Ty Baldwinie. Stwórca zaprawdę prowadzi nas krętymi ścieżkami. - złapał powietrze – Moje dziecko, mój uczeń – wysapał mnich.

Jego serce przyśpieszyło zalewając jego umysł falą gniewu, który równie szybko ustąpił pod naporem żalu. Jego oddech był coraz płytszy.

Wycieńczony Baldwin oparł się mocniej o drewniany znak. Deski zaskrzypiały cicho co nie uszło uwadze starca.

            - Nie dotykaj go! On nie jest Twój! - podniósł głos zachrypnięty starzec machając w powietrzu dłonią, tak jakby starał się przegonić swojego byłego ucznia. Był jednak za słaby i wycieńczoną dłoń złożył ponownie na swojej piersi.

            - Te wszystkie przysięgi – wydukał mnich – te wszystkie przysięgi, które złamaliście. Baldwin przetarł skroń po raz kolejny. Poczucie winy jeszcze mocniej uderzyło w serce Baldwina. Czy starzec chciał grać na jego emocjach? - zamyślił się.

            - Nie pamiętasz sierpniowych zbiorów, kiedy byłeś jeszcze chłopcem? Pamiętasz jak Bóg hojnie obdarzył nas wtedy ziarnem? Czy z tych błogosławieństw chcesz zrezygnować?

            Baldwin pamiętał. To było dwa miesiące wcześniej. Wraz z mnichem i jego przyjacielem zanosili modły do Boga o obfite zbiory. Pole nie różniło się za bardzo od tego, które wdział teraz z góry. Wraz ze swoim przyjacielem kręcili kołatkami po każdej strofie wypowiedzianej przez mnicha. Ten z kolei błogosławił co chwilę ziemię oraz ofiary które zostały wybrane na  poświęcenie. Każda z ofiar leżała związana na ziemi mając ręce związane w geście modlitwy. Przy każdej z nich stało dwóch akolitów w białych szatach mających najpierw zawiązać pętlę na szyjach ofiar a następnie przeciągnięciu ich przez całe pole w rytm kręcących się kołatek oraz modlitwy prowadzącego ceremonię. Osoba miała umierać powoli z coraz to większego braku dopływu powietrza. Każda z ofiar miała oddać swoje życie aby inni nie musieli cierpieć głodu. Baldwin zaczynał rozumieć wtedy jak ważnym i świętym celem jest poświęcanie się dla innych. Nie rozumiał tylko dlaczego musieli poświęcić jego ukochanego wuja. Wuj jak i inni wybrani byli bardzo spokojni podczas ceremonii tak jakby byli przygotowani do tej chwili. Niektórzy odmawiali modlitwy na tyle ile mogli w trakcie rytuału. Inni zachowywali oddech by jak najbardziej wydłużyć moment opuszczenia duszy z ciała. Wierzono, że im dłuższe i godniejsze znoszenie cierpienia tym milsze jest ono Panu. I wszystko może byłoby skończyłoby się dobrze, Baldwin wróciłby do domu i przespałby wtedy całą noc, gdyby na chwilę krótszą niż kilka uderzeń serca nie połączył spojrzeń ze swoim wujem. Jego była już fioletowa z braku tlenu, ślina zaczęła napływać mu do kącików ust i za chwilę miał odejść z tego świata. W oczach wuja Baldwin jednak nie dostrzegł spokoju czy ulgi tak jak u innych. W jego oczach  dostrzegł paniczny strach. Od tego momentu w Baldwinie zagościło na stałe zwątpienie choć w chwilach zwątpienia tłumaczył sobie wszystko wolą Pana oraz wyższym dobrem. Nie potrafił jednak pozbyć się grymasu wuja w momencie jego śmierci. Przy każdym większym święcie w czasie gdy ofiarowano ludzi w różnych intencjach, stawała mu przed oczyma. Czy to chłostanie mężczyzn podczas świąt Wielkiej Nocy czy też  mordowanie noworodków w czasie wspomnienia Bożego Narodzenia. Mnich zapłakał.

            - Czy nie widzisz jak Bóg mocno nas ukochał? Dlaczego pozostajesz ślepy na Jego dary? Baldwinie błagam Cię, jeszcze nie jest za późno, możemy ponownie zwrócić wzrok Boga ku sobie, znowu stać się Jego dziećmi. Wszystko co osiągnęliśmy do tej pory, działo się dzięki Jego miłości – wyrecytował starzec jednym tchem.

Słysząc to w Baldwinie zapaliło się ponownie uczucie, które pchnęło go oraz innych do rebelii. Mała iskierka, która doprowadziła do erupcji.

            - Jeżeli Twój Bóg Cię kocha – rzekł Baldwin – to dlaczego teraz giniesz? - mówiąc to odepchnął się od symbolu i wbił ostrze swojego miecza w brzuch starca. Mnich odruchowo złapał metal, zaciskając dłoń na nim, tak jakby gest ten miał odgonić smak porażki oraz samą śmierć. Jego oczy były zaciśnięte w grymasie bólu. Baldwin przekręcił miecz obiema dłońmi to w jedną to w drugą stronę. Poległy nie krzyczał. Wydał z siebie tylko cichy jęk po czym przestał walczyć.             Baldwin mógł w końcu odpocząć. Usiadł na ziemię opierając się o symbol. Na polu bitwy pojawili się kapłani, którzy porzucili dawne nauki uznając je za kłamstwa oraz zabobon. Teraz chodzili z kadzielnicami wśród zwycięzców błogosławiąc ich oraz słuchając ich spowiedzi. Baldwin uświadomił sobie jak wiele pracy jeszcze ich czeka. Ile traktatów musi zostać przepisanych, ile ksiąg rzuconych w zapomnienie. Wszystko to aby zbudować nowy, lepszy świat. Zapomnieć o starym mechanizmie pochłaniającym swoimi trybami, dziesiątki dusz dziennie. Zbudować nowy, oparty na miłości oraz wybaczeniu. Czytał kiedyś jak wrogowie wczesnego kościoła stosowali w swoim społeczeństwie dosyć nietypową karę względem osób wyjętych spod prawa. Osobnicy wyjątkowo zepsuci, nie mający sobie za nic obyczaje ani panujące prawo byli skazani na zapomnienie. Niszczono ich podobizny na murach, w pałacach, wymazywano wszelkie wzmianki o nich w kronikach historycznych, konfiskowano medaliki z ich podobiznami a w końcu niszczono pomniki wzniesione na ich cześć. Kara ta nazwana była Damnatio Memoriae.

             Kilka dni później, ciała z pola bitwy zostaną zebrane. Zostaną ceremonialnie spalone na miejscu swojej kaźni przy modlitwach kapłanów o przebaczenie za ich występki. Nowo mianowany hierarcha, którego nazwano papieżem wyda edykty rozkazujące wymazać jakiekolwiek wzmianki o przeszłości i panujących zwyczajach nazywając okres w którym dominowała stara religia wiekami ciemnymi. Jakakolwiek próba powrotu lub też wzmianki w przestrzeni publicznej miała zostać sprawiedliwie osądzona i ukarana. Powołane zostanie Święte Oficjum ścigające oznaki – teraz już - herezji. Stosy miały płonąć jeszcze długo, a wszystko to w imię wyższego dobra. Nikt już więcej nie miał poświęcać życia dla przebłagania Boga. Symbole zaś, które górowały nad polem bitwy zostaną ściągnięte. Drewniany trójkąt, oko oraz język zostaną rozmontowane. Od teraz symbolem nowej religii oraz kierunkiem za którym podąży świat będzie prosty krzyż, znak męki oraz zwycięstwa nad śmiercią.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Bezsenny · dnia 29.10.2019 10:16 · Czytań: 416 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:30
Najnowszy:pkruszy