Wierszowąż
Portal Pisarski » Wspólne Pisanie » Poezja
Autor
RE: Wierszowąż
Lilah Użytkownik
  • Postów: 616
  • Skąd:
Dodane dnia 13-06-2016 22:54
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
akacjowa agnes Użytkownik
  • Postów: 1597
  • Skąd: Lubasz
Dodane dnia 14-06-2016 17:46
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata ;)
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
Miladora Użytkownik
  • Postów: 7498
  • Skąd: Kraków
Dodane dnia 14-06-2016 20:42
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia
Zawsze tkwi we mnie coś, co nie przestaje się uśmiechać (Romain Gary).
Do góry
Numer GG
Autor
RE: Wierszowąż
kamyczek Użytkownik
  • Postów: 218
  • Skąd:
Dodane dnia 14-06-2016 21:04
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia
skąd u ciebie tyle pychy
Trudno uchwycić właściwy czas, lecz łatwo go przegapić. (Sima Qian)
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
akacjowa agnes Użytkownik
  • Postów: 1597
  • Skąd: Lubasz
Dodane dnia 14-06-2016 21:58
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia
skąd u ciebie tyle pychy Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata ;)
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
Lilah Użytkownik
  • Postów: 616
  • Skąd:
Dodane dnia 15-06-2016 11:31
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia
skąd u ciebie tyle pychy Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
akacjowa agnes Użytkownik
  • Postów: 1597
  • Skąd: Lubasz
Dodane dnia 15-06-2016 17:11
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia
skąd u ciebie tyle pychy Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata ;)
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
SzalonaJulka Użytkownik
  • Postów: 2351
  • Skąd: Bronowice
Dodane dnia 16-06-2016 13:57
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia
skąd u ciebie tyle pychy Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
nikt nie reklamował
szczęścia jak podpasek
jesteś tego warta
(ja)
Do góry
Numer GG
Autor
RE: Wierszowąż
kamyczek Użytkownik
  • Postów: 218
  • Skąd:
Dodane dnia 16-06-2016 15:23
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
Trudno uchwycić właściwy czas, lecz łatwo go przegapić. (Sima Qian)
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
Miladora Użytkownik
  • Postów: 7498
  • Skąd: Kraków
Dodane dnia 17-06-2016 09:53
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
albo nawet dwie za moment
Zawsze tkwi we mnie coś, co nie przestaje się uśmiechać (Romain Gary).
Do góry
Numer GG
Autor
RE: Wierszowąż
Lilah Użytkownik
  • Postów: 616
  • Skąd:
Dodane dnia 17-06-2016 14:52
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
albo nawet dwie za moment

lecz czy damie to przystoi
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
akacjowa agnes Użytkownik
  • Postów: 1597
  • Skąd: Lubasz
Dodane dnia 17-06-2016 19:35
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
albo nawet dwie za moment

lecz czy damie to przystoi
tak pociągać już od świtu
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata ;)
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
Miladora Użytkownik
  • Postów: 7498
  • Skąd: Kraków
Dodane dnia 17-06-2016 22:20
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
albo nawet dwie za moment

lecz czy damie to przystoi
tak pociągać już od świtu
bozia gotów skórę złoić
Zawsze tkwi we mnie coś, co nie przestaje się uśmiechać (Romain Gary).
Do góry
Numer GG
Autor
RE: Wierszowąż
akacjowa agnes Użytkownik
  • Postów: 1597
  • Skąd: Lubasz
Dodane dnia 18-06-2016 14:12
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
albo nawet dwie za moment

lecz czy damie to przystoi
tak pociągać już od świtu
bozia gotów skórę złoić
i cellulit z tyłka wytłuc
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata ;)
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
Lilah Użytkownik
  • Postów: 616
  • Skąd:
Dodane dnia 18-06-2016 16:06
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
albo nawet dwie za moment

lecz czy damie to przystoi
tak pociągać już od świtu
bozia gotów skórę złoić
i cellulit z tyłka wytłuc

chociaż co do cellulitu
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
akacjowa agnes Użytkownik
  • Postów: 1597
  • Skąd: Lubasz
Dodane dnia 18-06-2016 17:23
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
albo nawet dwie za moment

lecz czy damie to przystoi
tak pociągać już od świtu
bozia gotów skórę złoić
i cellulit z tyłka wytłuc

chociaż co do cellulitu
rzecz jest przecież całkiem jasna
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata ;)
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
Lilah Użytkownik
  • Postów: 616
  • Skąd:
Dodane dnia 18-06-2016 18:28
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
albo nawet dwie za moment

lecz czy damie to przystoi
tak pociągać już od świtu
bozia gotów skórę złoić
i cellulit z tyłka wytłuc

chociaż co do cellulitu
rzecz jest przecież całkiem jasna
nikt nie lubi go na tyłku
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
Miladora Użytkownik
  • Postów: 7498
  • Skąd: Kraków
Dodane dnia 18-06-2016 18:29
Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
albo nawet dwie za moment

lecz czy damie to przystoi
tak pociągać już od świtu
bozia gotów skórę złoić
i cellulit z tyłka wytłuc

chociaż co do cellulitu
rzecz jest przecież całkiem jasna
z niego nie ma się profitu
Zawsze tkwi we mnie coś, co nie przestaje się uśmiechać (Romain Gary).
Do góry
Numer GG
Autor
RE: Wierszowąż
akacjowa agnes Użytkownik
  • Postów: 1597
  • Skąd: Lubasz
Dodane dnia 18-06-2016 20:53
Sorry, Milu, Lilah była minutę szybsza :)


Kiedy rano ścielę łoże
góra gnomów na mnie siada
bardzo twardy jest to orzech
ale jam - Szeherezada

bez problemu dam im radę
sprawa nie jest trudna
mając tylko jedną wadę
nadzieja nie jest złudna

jeszcze więcej mogę zrobić
byle tylko chciała wola
mogę pomknąć i w sto koni
a cóż - wciąż nie brzmi chorał

spojrzę tylko z gniewem w niebo
czemu złości się i grozi
nie - to gnomy bimber pędzą
czyniąc to pod okiem bozi

no a bozia jak to bozia
w łaskawości swojej macha
lepszy bimber niźli woda
można zdrowo się nahahać

gnom do gnoma mówi zatem
jeśli niebo tak łaskawe
bierzmy życie dziś na klatę
bozia będzie sprzyjać sprawie

napędzili bimbru tyle
że popłynął niczym rzeka
usłyszały krokodyle
i pomknęły wygrać przetarg

konkurencja była duża
nawet bozia stanął w szranki
niespodzianka - wygrał w cuglach
no i zabrał wszystkie fanty

krokodyle wpadły w rozpacz
gnomy drapią się po brodach
jednak przetarg - rzecz nieprosta
a wszystkiemu winna bozia

pościeliłam łoże z trudem
bo pijany gnom w nim zasnął
a nie jestem przecież gburem
choć korciło by go trzasnąć

nagle czuję wzrok na plecach
a to bozia na mnie patrzy
ładnie to gniew w sobie wzniecać?
przytul gnoma no i zaśnij

ale z gnomem zmiłujże się
przecież śpi zalany w pestkę
coś mamrocze przez sen wierszem
i zajmuje tylko miejsce

gnom nie gnom miłować trzeba
chociaż może nie fizycznie
kochaj zrozum błędy przebacz
łezka się na oko ciśnie

tak więc legam obok trolla
a on psubrat ani ani
widać taka bozi wola
nagle wskoczył mi do krtani

chwytam czarta resztką siły
na wykrztuśnej pluję śliną
wtem napastnik zaczął kwilić
gdzie mój binokl gdzie mój binokl

każda zemsta słodką bywa
bozia zakrył dłońmi oczy
nie chcąc ujrzeć wieloryba
albo jakiejś głupiej flądry

gnom się schował na dnie flaszki
o binoklu myśl porzucił
za to skrzętnie zbiera fakty
a ja gdzieś posiałam bucik

reklamacje składaj bozi
tupię przy tym bosą nóżką
która w bucie nie chce chodzić
but należy się kopciuszkom

bozia patrzy na mnie krzywo
z zachowania dam ci pałę
i nie wezmę cię na piwo
choć znam świetnych pubów parę

gnom na gnoma zerka chytrze
z oczu bije kino grozy
choć ma stwora niezły wytrzeszcz
to jest zdolna do hipnozy

o żesz jasna - mówi bozia -
gdy hipnozę włączy stwora
szlag mi trafi bimbru podaż
chyba wezwę tu znachora

albo lepiej egzorcystę
może ten oczyści klimat
przy czym łyknie małpkę czystej
ździebko z boczku się przekima

a co z nami - jęczą gnomy -
czy nam nic się nie należy
każdy z nas byłby łakomy
jak bez bimbru w bozię wierzyć

wy łachudry wy niecnoty
zagrzmiał bozia z wyżyn nieba
a brać mi się do roboty
wtedy będzie bimbru wlewa

gnomy stają w równym rzędzie
bo nagroda warta pracy
zaś zwycięzca ważny będzie
chyba że... to jakiś haczyk

stoję patrzę zbaraniała
gnom zawraca kijem rzekę
dżyzas czyżbym skretyniała
chyba muszę wypić setę

rzucam grzywką w lewo prawo
zamiast bimbru rzeka mleka
bozia mruczy: chłeptaj babo
więc ja chłeptam i nie zwlekam

a tu w ustach ajerkoniak
co za cuda co za dziwy
a to się sprawiła bozia
gnomy z miejsca: cud prawdziwy

gdy jajeczny trunek płynie
korci by napełniać kadzie
z butelkami ciągnę skrzynię
gnomy się rzucają na mnie

chyba męczę się z deżawi
znowu ranek - ścielę łoże
a straszydła - pal je diabli!
byle tylko było zdrowie

już zakładam barwną kiecę
trochę różu na policzki
jeszcze tylko jakiś pretekst
i kankana biegnę ćwiczyć

bozia zacznie gwizdać z werwą
ja rytm złapię ekspresowo
gnomy wręczą złote berło
i ogłoszą mnie królową

krokodyle złożą pokłon
kobra z boą zwiną w warkocz
a ja się zachwycę sobą
bo warto naprawdę warto

bój się boga - mówi bozia -
skąd u ciebie tyle pychy
duma twoja mknie na płozach
bacz byś nie została z niczym

och ja prószę niewymowne
kac morderca ściska skronie
chyba sobie setę golnę
albo nawet dwie za moment

lecz czy damie to przystoi
tak pociągać już od świtu
bozia gotów skórę złoić
i cellulit z tyłka wytłuc

chociaż co do cellulitu
rzecz jest przecież całkiem jasna
nikt nie lubi go na tyłku
kiepsko gdy spódnica ciasna

[Dodano 19-06-2016 18:30]
To co, dziewczęta, zmieniamy wątek? Która podrzuci nowy początek? :)

[Dodano 20-06-2016 17:44]
Lilah zaproponowała nowy początek, więc ja dokładam swoje trzy grosze:

Noc Kupały całkiem blisko
zbierać kwiecie czas najwyższy
Jestem kudłata, łaciata i piegata, lecz koło pióra równo mi to lata ;)
Do góry
Autor
RE: Wierszowąż
Lilah Użytkownik
  • Postów: 616
  • Skąd:
Dodane dnia 20-06-2016 20:19
Noc Kupały całkiem blisko
zbierać kwiecie czas najwyższy
no i drewno na ognisko
Do góry
  • Skocz do forum:
Polecane
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?