Gdybym miała opisać Twoje "opowiadanie" jednym słowem, byłoby to słowo "naiwny". Facet ma chorą na białaczkę żonę, która wyjeżdża w delegację. Naprawdę myślisz, że chora na białaczkę osoba może sobie jeździć po świecie w tę i nazad? Przecież to choroba, w której nawet najmniejsza infekcja może doprowadzić do śmierci. Wróćmy jednak do fabuły. Kobieta wyjeżdża a jej mąż, za namową kumpla zadaje się z inną kobietą. Kiedy żona nakrywa ich razem, facet jak gdyby nigdy nic zdradza ją znowu. A przecież tak bardzo ją kocha. Kto normalny w ten sposób by postąpił? Na pewno nie ktoś, kto bardzo kocha drugą osobę. Dalej fabuła idzie tak, że nic nie trzyma się kupy.
Najbardziej jednak rozwaliła mnie końcówka. Kobieta miała mieć przeszczep szpiku (rozbawiło mnie wyrażenie "szpik do wymiany'
. Następnie po udanym zabiegu postanawia dowiedzieć się, kto jej oddał szpik. Dowiaduje się tego, a co najśmieszniejsze, okazuje się, że to kochanka męża. Radzę poczytać trochę o
układzie zgodności tkankowej i o procedurach przeszczepiania szpiku, a potem dopiero wziąć się do pisania o takich rzeczach.
Kolejna rzecz. Dlaczego coraz częstsza jest maniera nadawania bohaterom pretensjonalnych, obcych imion i przenoszenia akcji do Stanów czy innego kraju, o którym tak naprawdę nie ma się pojęcia. Od tego opowiadanie nie stanie się lepsze.
Jeśli chodzi o kwestię techniczną, to, wzorem poprzedników, nie wypowiadam się.