Niczyja, Retro witajcie.
Niczyja dziękuję za uznanie, bo to zawsze miłe.
A propos scenki filmowej, którą przytoczyłaś; widzisz w tej sytuacji też jest jakaś, taka odwrócona, a przez to trochę surrealistycznie wyglądająca, obrona czegoś ostatniego, co bohater posiada. Tej choroby nikt mu nie odbierze. I oczywiście wcale nie o chorobę tu idzie, akcent kładzie się na posiadaniu czegoś bardzo osobistego. W moim tekście ludzie zawstydzili się utraty wizerunku, a z tym "jak cię widzą tak cię piszą" jest jak ze zdrowiem (fraszka Kochanowskiego); dopóki jesteśmy dobrze postrzegani, nie zwracamy na to szczególnej uwagi, ale kiedy zaczyna się źle dziać sprawa od razu staje się pierwszoplanową.
Dzięki Niczyja. Pozdrawiam i sukcesów życzę.
Retro
W tekście wyraźnie napisałem co jest wyznacznikiem, co staje się punktem granicznym dla sytuacji, w której człowiek uznaje, że oto stał się pariasem. Chodzi o utratę nadziei na lepsze jutro. Obiektywnie sytuacja tej osoby wcale nie musi być tragiczna. Rejestrujemy rzeczywistość i na zasadzie porównania definiujemy swoją sytuację wobec świata zewnętrznego.
Życie to nie turnus na kursie przetrwania, gdzie z góry wiemy, że po trzech tygodniach trudów, znoju i niedostatków wrócimy w końcu do bezpiecznego, suchego i ciepłego domu, że w tym domu będzie zasobna lodówka, a wokół nas przyjaźni i radośni bliscy. Życie człowieka, który uznał się za pariasa i tak z reguły jest postrzegany, staje się poniekąd pierwotną egzystencją, bolesną egzystencją, bo ciągle zadaje sobie pytanie: czemu nie mogę żyć tak jak inni, normalni ludzie? I tu nie ma się z czym kłócić, to jest bardzo dramatyczny fakt.
Zdarzenie opisane przeze mnie jest jak fuga; tu dwoje ludzi i tam dwoje ludzi, to samo życie i skrajnie inna sytuacja psychologiczna. Napisałem psychologiczna, bo przecież nie znam statusu materialnego tych osób, ale gdyby ta pani tak gwałtownie nie zareagowała, prawdopodobnie w ogóle na całą spraw nie zwróciłbym uwagi. To właśnie ta gwałtowna reakcja wywołała rozmowę między mną, a siostrą i te wszystkie ponure asocjacje w mojej głowie.
Co się tyczy tego obrazka z Norwidem, to wziąłem go dosyć luźno z "Dziedzictwa" Zofii Kossak. Jeśli jeszcze nie czytałaś, to bardzo polecam.
Dziękuję za lekturę i opinię.
Pozdrawiam serdecznie.
Mirek