MarcinD napisał:
Rzeczywiście, pokusić by się można o napisanie historii współpracy wampirzycy i policjanta, który odtąd staje się niemal wszechmocny, mając ze sobą taką pomoc.
Nie ma takiej potrzeby. Uważam, że po prostu mogłeś rozegrać to lepiej.
Przed samym końcem nie pojawiła się wzmianka o powracającej przeszłości. Wręcz przeciwnie. Przeszłość siedziała cicho i grzecznie nie mieszając się w sprawy teraźniejszości. A teraz w jednej, z resztą bardzo wygodnej chwili powraca. Masz jakieś wytłumaczenie dlaczego Liwia była akurat w tym miejscu o tej porze, gdy przechodziła tamtędy Maja? Mam założyć, że wywęszyła ją i biegła, ukrywając się w krzakach, żeby tylko mogła złowrogo siedzieć na ławce? Że dali radę namierzyć współlokatorkę jeszcze rozumiem, ale policjanta. Film został zniszczony i wiadomo było tylko, że dostał ostry łomot.
A rozwalenie Mai na środku ścieżki obrzynem? Niepraktyczne, za dużo sprzątania. Jeżeli dobrze rozumiem wampiry w Twoim świecie, srebrna kulka w tył głowy by wystarczyła. Ciało można zapakować wtedy w elegancki worek i wywieźć na miejsce kremacji. Ewentualnie, jeżeli koniecznie chcieli ją ukarać, mogli przypiąć ją gdzieś na słońcu. Mam wrażenie, że powiesz, że to przez to, że Liwia chciała się z nią zobaczyć. Ale sam zaznaczyłeś, że wampiry nic nie czują, czy coś w tym stylu. Poza tym, od kiedy ona miała coś do gadania?
Nie mam nic przeciwko temu, żeby wykończyła ją przeszłość, ale wolałbym żeby rozegrało się to w mniej rozczarowujący sposób. Żeby przeszłość dogryzała sie do niej powoli. Po kawałku zdobywając informacje i będąc coraz bliżej coraz bliższej paranoi Mai. No wiesz, likwidując gościa od strony, współlokatorkę, policjanta i w końcu samą Maję, próbującą zmyć się z miasta.
Poza tym, jeśli samobójstwo pod hipnozą liczy się do zostania wampirem, ich tworzenie jest dziecinnie proste.