Ostatnie komentarze Wasinka
Adela napisała:
Wasinko, dziękuję. Myślisz, że uda się następny tomik?
Owszem. Kibicuję.
Adela napisała:
No, tak, wszyscy mnie o to pytają, dlaczego teraz śmierć w wierszach, skoro obok nowe życie. Sama nie wiem, dlaczego.
Kochana, ja w sumie nie pytam... Stwierdziłam tylko, że drogi naszych skojarzeń bywają niesmowite. I przynzam, że Twoje wcale bardzo mnie nie dziwią.
Pozdrawiam z nowiem w Rybach.
Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Bo wiersze lubią wpętlać się również w przeszłość. Wszak procesy odbywają sie z użyciem wszelkich wymiarów, w tym tego, co było.
A do Księżyca na dachu chętnie powracają myśli, z sentymentem, bo jakże inaczej.
Uśmiechy sobotnie podrzucam.
No i zapomniałam ostatecznie o przecinku, więc przyleciałam jeszcze raz:
Cytat:
tak(,) to on,
Ogólnie to niesamowite jest, jak się pewne tematy w nas otwierają wraz z otwieraniem się w życiu nowej bramy. Wydawać by się mogło, że gdzie narodziny, tam więcej myśli o życiu, a tu jednak człowiek grzebie nagle w innych głębokościach, bo nowy teren pcha do nowych poszukiwań.
Czekam na Twój tomik, bo kiedyś przecież musi się narodzić.
Również dygam i pozdrawiam sobotnim słońcem, choć spoza chmur.
Oj, Adelko, jak bardzo to się czuje.
Twoje zestawienia są dotykające i zapętlające się w narodzinach i śmierci.
Koło się zatacza; monotonnie i nieubłaganie.
A że "moi umarli lubią odchodzić w lecie" - ach.
Jeśli mogę się wtrącić - nie zmieniałabym tytułu. Aktualny jest bardziej wyrazisty, dodający treści całości.
I tutaj:
Cytat:
Mówisz(,) żebym przestała z tym umieraniem,
przecinek (Mówisz, żebym)
Cytat:
głośna, nieznośna(,)
nie słyszę siebie,
Cytat:
Cienie moich umarłych,
tu bez przecinka
Cytat:
Żadnej odpowiedzi i tak samo jak w dzieciństwie(,)aby napisać wiersz, muszę schować się w szafie.
Cytat:
kiedy leżę na kocu, wystawiając uda do słońca(,)
i myślę,
Pozdrawiam ciepło.
Zahaczenia teraźniejszości w przeszłość, ślady, które zostają - czasem o nich nie wiemy, a czasem odkrywamy...
Są momenty, kiedy zauważamy coś, czego nigdy wcześniej nie potrafiliśmy dotknąć czuciem, zmysłem. A może nawet zwyczajnie wzrokiem i zrozumieniem. Pewne sprawy umykają, bywa, że perspektywa i zdarzenia z życia przypominają, pokazują od nowa coś, co zaczynamy rozumieć inaczej. A może po prostu mocniej. Zaczyna mieć znaczenie to, co kiedyś zdawało się nikłe i mało istotne.
Nawiązania do drzew zawsze będą mnie urzekać.
A puenta... ach, działa, Basiu, tak. Ma moc.
Pozdrawiam ciepło.
L-u,
14 lutego to dość wiele mówiąca data w naszej współczesności. Zatem naprowadza nieco - zapewne tak być miało, skoro została zaznaczona.
Tak czy owak - podróż do środka, jednak starania o perspektywę...
Bo
Cytat:
widok jeden z tychnajbliższych, a my wciąż nie wiemy, w którym kierunku patrzeć.
Jakie to mówiące. Ładnie ujęte, widać i czuć.
Tracenie równowagi, by jednak poczuć stabilność, opierając się na wersach... Choć poziom nie zawsze określa pewność...
Dobrze, że znów oddałeś się Liryce.
Pozdrawiam w przedwiośnie i Księżyc zaplątana.
L-u,
wiele tu złożeń, które docierają. Teraźniejszość jako drganie sekund, potykanie się na puentach, wstyd wobec luster czy pulsowanie dwukropkiem - ach, wyraziste tak. Choć nie tylko to oczywiście.
Jest klimat, słowa drżą w zestawieniach, łączysz je tak, by ze sobą współpracowały na nowy sens i głębię.
Odwijaj się, przenikaj szyby - często dzięki temu można poznać inne światy, zrozumieć kolejne kroki w odczuwaniu i reakcjach.
Pozdrawiam księżycowo, być może zza lustra.
Ściskam bezprzecinkowo!
Adelko,
Ty wiesz, że ja bardzo odczuwam takie nawiązania.
Nie do końca wszystko jednoznacznie jest tutaj poustawiane, jakby dwie myśli zabiegały o względy.
Kiedy historia wkracza na arenę, a nawet wspomnienia tylko, ciężar kolejny wkładamy do plecaka. Lub ktoś nam go dorzuca. Jednak... niczego do końca nie można skreślić, bo z jednego rodzi się drugie, czasem dobre, czasem złe. A nawet jeśli więcej wydaje się złego, to czy jedna dobra rzecz nie sprawia, że weźmiemy również te, które sprawiają ból?
Czasem pytania pozostają bez odpowiedzi, jednak strach przed ciemnością zawsze przytłacza...
Obrazy, zestawienia przemawiają. Między wersami lub pod nimi kryje się dużo więcej.
Pozdrawiam księżycowo.
PS Proponuję zrezygnowanie z tych dwóch przecinków, skoro w innych miejscach nie ma.
Rzeczy biegną jedna za drugą, uwijaja się dość szybko, a za nimi (czy też pod nimi) nadlatują skojarzenia, rekwizytu budzą myśli, nic nie jest bez powodu.
A na koniec puenta, która wszystko podkreśla (śmierć z gumką mi się pojawiła przed oczami, ale dobrze, że nawet ona nie wygumuje tego, co powinno trwać).
Pozdrawiam z zaśnieżonym Księżycem.
Hmm... znowu pojawiają się kłamstwa... Tak, to jedno z wielu, na co człowiek może liczyć w życiu. Jednak tutaj "odwróceni", więc raczej biegnie ku lepszemu.
Przyjemnie rozegrałeś nawiązania miar odległości, czasu do tego, co toczy się pomiędzy dwojgiem ludzi.
"Powróceni" - jeśli w dobre miejsce, a widać, że tak, to optymistyczny akcent już na samym wstępie.
Pozdrawiam śnieżnie, z uśmiechem.
L-u,
no i jesteś znowu w wierszu; słowa nie uciekły, czucie pozostało. By stworzyć liryczne wyznanie.
Pierwszy wers od razu ustawia czytelnika w miejscu (świetne to "obok czepka"
, z którego trzeba spojrzeć na resztę. Ładnie to wszystko rozegrałeś, posługując się w pierwszych wersach pewnymi związkami myśłowymi, nakreśliłeś bezczepkowe odczuwanie życia, zdarzeń.
Czasem tak dobrze jest wierzyć w kłamstwa. Bywa, że tworzą wygodny, bezpieczny (mimo że czasem pozornie), miękki dywan.
Czasem tak dobrze być niedojrzałym, by dalej wierzyć w to, co nie do uwierzenia, co mogło po drodze uciec.
Uśmiechy księżycowe podrzucam.
Rozumiem; nie chodziło mi o jakąś konkretną zmianę sposobu przekazu, ale o zwykłym doszlifowaniu.
Niczyja,
śliczne dzięki za zajrzenie. Jak to człowiek może się zaskoczyć, że jeszcze czasem ktoś wpadnie w progi jego pisań...
Cieszy mnie bardzo, że podoba Ci się miniatura. Dziekuję za twój odbiór. Pewnie, że zgadza się z założonym. Natalia to kobieta na krawędzi, która znalazła powód, by żyć - córkę (imiona bohaterek też są znaczące). Kiedy okazuje się, że ów powód nigdy nie istniał, staje się coś... a co - Czytelnik sam sobie dopowie...
Mogłabym tu wiele napisać, bo starałam się wiele tutaj zawrzeć, ale myślę, że w większości da się radę zobaczyć, wyczuć.
Jeszcze raz niezmiernie dziękuję za Twoje czytanie i emocje, którymi się ze mną podzieliłaś po przeczytaniu.
Pozdrawiam księżycowo.
Podobnie to zobaczyłam, czyli jest czytelnie, plus to, co napisałam powyżej.