Dwie kreski - dzień 1. - soczewica
Proza » Długie Opowiadania » Dwie kreski - dzień 1.
A A A
23. września - sobota

Coza stała przed lustrem i i oglądała uważnie swoje odbicie. Nie zadowalał jej fakt, że na pierwszy rzut oka wyglądała na co najmniej o dziesięć lat młodszą. Z uporem maniaka i zaciętością masochistki szukała na swojej skórze i figurze znaków upływu czasu. Jednocześnie śmiała się z siebie w duchu: "Narzekasz na nadmiar ciała? Kiedyś marzyłaś o takich piersiach, do tego stopnia, że chciałaś sobie zrobić operację plastyczną! No i przyznaj - twarz ci się zaokrągliła, dzięki czemu nie masz jeszcze zmarszczek!"
Jo patrzyła na nią z uśmiechem:
- Twoja mina wskazuje na uczucia sprzeczne.
- Niepokoi mnie to, że nie czuję się stara, nie wyglądam staro i w ogóle... - Coza poprawiła sobie kwiatek za uchem. Joasia objęła ją:
- Niepokoi cię to, że nie łazi za tobą żaden facet? A czego chcesz, skoro mieszkasz z Jonem? - Coza zaśmiała się głośno:
- Jesteś wstrętną smarkulą, wiesz? - Joasia zawtórowała jej:
- Charakter mam po matce! - Z biegiem lat stawała się dla Cozy najlepszą przyjaciółką, a była dojrzała do tego stopnia, że kobieta bała się, że zabiera jej część dzieciństwa. Jednocześnie nie potrafiła przerwać tej sytuacji, bo brakowało jej tu zdrowego, babskiego wsparcia, odkąd Kat wróciła do Polski. A Kat wrócić musiała - po porwaniu Jasia czuła się zagrożona i na próżno Coza tłumaczyła jej, że takie rzeczy zdarzają się wszędzie, bo wszędzie są chorzy psychicznie ludzie, a polska policja na pewno nie wykazałaby się taką skutecznością. Odbijało się to od niej, jak od ściany. Coza została w Ameryce, z trójką dzieci i byłym mężem, który wciąż plątał się w jej okolicy z jakąś młodą, uroczą kobietką, nieprzeciętnej urody, które Coza złośliwie określała zasłyszanym gdzieś zdaniem: "Gdyby od obwodu jej biustu w centymetrach odjąć iloraz inteligencji, to pozostałaby liczba trzycyfrowa", mimo iż znała Ediego na tyle, żeby wiedzieć, że zalety umysłu cenił na równi z urodą. Zdawała sobie sprawę z tego, że jest niesprawiedliwa, bo drażniło ją to, że rozwód dał im obydwojgu wolność, którą Edi potrafił wykorzystać, a ona nie.
- Edi będzie na imprezie? - Joasia przerażała ją swoją przenikliwością. Coza kiwnęła głową:
- Będzie. Jako menadżer Marty. A ja będę myśleć tylko o tym, że dla niej zostawił mnie. - Córka położyła głowę na jej ramieniu:
- Bądź dzielna. Zawsze przecież byłaś. I będziesz się świetnie bawić. Zawsze tak jest, jak nie chcesz iść gdzieś. Sama mi to mówiłaś... - przytuliły się do siebie.

W drzwiach stanął Jon:
- Nie wybaczę ci tego, że nie chcesz mnie tam zabrać. Miałaś zaproszenie na galę dla dwóch osób. Chcesz tam łapać męża? - Coza wzruszyła ramionami:
- W mojej rodzinie i kulturze to kobiety są łapane. Nawet te czterdziestoletnie!
- Czterdziestodwuletnie też? - lubił ją, ale tym bardziej złościło go to, że nie traktuje ich związku jako czegoś, co dawałoby mu do niej jakiekolwiek prawa. I wiedział, że Coza będzie się tam widziała ze swoim "eks". Wydawało mu się, że tym bardziej powinna mieć jakieś męskie wsparcie.

Ale Coza nie dała się zdołować. Obciągnęła sukienkę, wypięła pierś i zaśmiała się mu w twarz, stając blisko, bardzo blisko. Nie znosiła wykonywania takich gestów w obecności dzieci, ale nie potrafiła sobie odmówić przyjemności wyobrażania, co w tej chwili czuje Jon. Zresztą, jak lepiej mogła mu udowodnić, że pomimo wieku z jej atrakcyjnością jest wszystko w porządku?

Mężczyzna wycofał się. Coza miała nad nim przewagę. Jej uczucia przeżarł cynizm. Zawsze starała się utrzymać facetów na dystans i nie odkrywać się przed nimi, ale od czasu rozwodu sprawiała wrażenie całkiem zamaskowanej. Najwyraźniej nie był dość dobry, by obudzić w niej z powrotem ciepło, które wiedział, że posiada. Przecież znał ją trochę dłużej. Na odchodnym szepnął jej do ucha:
- Cokolwiek zrobisz, powodzenia. Jesteś piękna. - prychnęła w odpowiedzi.

"Dlaczego zgodziłam się na to? Nie potrafię się tak uśmiechać, nie mam już takiej figury, jak kiedyś, teraz wraca moda na anorektyczki... Dlaczego, jak ja tak wyglądałam, to modne były wielkie cyce?" Uśmiechnęła się do fotoreportera, zniosła błysk flesza: "Wolałabym, żeby bili po twarzach! Potem zobaczę się na okładce, ale poznam się po podpisie zdjęcia, bo będę tak poszerzona, że niby po odejściu męża się tuczę..." Potknęła się i wpadła na jakiegoś mężczyznę, którego nie znała ani osobiście, ani z mediów:
- Przepraszam... - Uśmiechnął się do niej pod wąsem:
- Nie ma sprawy, możesz częściej. - Zorientowała się, że przeprosiła po polsku, a on odpowiedział jej w tym samym języku. Podała mu dłoń, którą on uścisnął:
- Coza.
- Igor. - Ktoś klepnął ją w ramię. Dotyk dłoni, która zawsze wywoływała u niej dreszcz niepokoju, nawet za ich najlepszych czasów...
- Edi? Ty tutaj? - udawała zdziwioną, przecież nie mógł się dowiedzieć, że przeszukiwała prasę, żeby sprawdzić, czy jej "eks" będzie na uroczystości. No więc - był. U jednego jego ramienia uwieszona była Marta, ze słynnym pierścionkiem zaręczynowym na dłoni, a na drugim wisiała... O, tej nie znała - delikatna, niska, ciemnooka dziewczyna, która wzbudzała sympatię od pierwszego wejrzenia. I patrzyła na Cozę z takim uśmiechem, że ta przez chwilę zastanawiała się, co takiego widziała w mężczyznach...

Marta była najwyraźniej spięta, jak zwykle, kiedy spotykała byłą żonę swojego narzeczonego. Coza wydawała się jej zimna i niedostępna, choć przecież swego czasu to ona zatrudniła ją, Martę, jako opiekunkę do dzieci i wtedy się lubiły... Tym razem jednak Coza nie zwracała uwagi na Ediego, tylko wgapiała się w...
- Coza, to jest Lina. Bo, widzisz, Marta jest znowu w ciąży, a Lina jest położną i ma się nią opiekować, aby tym razem obyło się bez przykrych niespodzianek. - "Tak, tłumacz się, po co ci kolejna laseczka u boku, tylko co taka słodka istotka widzi w tobie?" pomyślała Coza. Jednocześnie współczuła Marcie, która po dwóch poronieniach nie wyglądała, jakby ciąża była spełnieniem jej marzeń. Potrafiła się domyślić, co czuje Marta, bo miała to za sobą, do dziś, po tylu latach nie umiała przejść nad tym do porządku dziennego: "Co to zmieni, że położna będzie obok niej? Marta musi odpocząć! To nie są żarty... I na pewno nie powinna być teraz tu, tylko w łóżku..." Nie odezwała się, mając nadzieję, że Edi, znający ją od dziecka, domyśli się, co znaczy wyraz jej twarzy... Dłoń Igora wsunęła się pod jej ramię i poczuła ulgę:
- A to Igor. - Nie dodała nic więcej, wychodząc z założenia, że jeśli ma zrobić wrażenie na Edim, to zrobi bez wymyślania bajeczek. Nie zdążyła jednak tego sprawdzić, bo Igor obrócił ją przodem do siebie i zaproponował taniec. Kiedy oparła dłoń na jego ramieniu, spytał:
- Próba sił? - Kiwnęła głową:
- Dzięki. Fajnie, że mnie stamtąd wyciągnąłeś! - Roześmiał się:
- To miło, że się cieszysz, bo dla mnie to poświęcenie wręcz skrajne. Nie umiem zupełnie tańczyć... - Coza spojrzała w jego oczy i postanowiła się po prostu dobrze bawić. Igor nie był facetem "z okładki", ale miał zielone, wesołe oczy, z jakąś iskierką, a jego uśmiech, kryjący się gdzieś pomiędzy brodą a wąsami, intrygował ją bardzo. Zwykle nie szafowała wielkimi słowami, ale tym razem określenie: "Przyjaciel" samo cisnęło się jej w podświadomość.

Kiedy podał jej kieliszek szampana, zapaliło się w niej czerwone światełko. Szampan upijał ją zaskakująco szybko, a co gorsza, miała po nim koszmarnego kaca:
- Ale tylko jednego. Bo będziesz mnie musiał odwozić. - A jednak nie skończyło się na jednym, kiedy go wypiła, przyszła jej do głowy myśl: "A może trochę szaleństwa, mamuśka? Wolna jesteś przecież. Nawet jak sobie pobaraszkujecie i grzecznie pożegnacie, to co z tego...? Ostatni seks, nie licząc Jona wspominasz sprzed dziewięciu lat? Pomijając fakt, że z Jonem to chyba też ze trzy lata..." Po następnym kieliszku uznała, że trzeba by się usamodzielnić, odciąć od Jona, nie mieszać mu dłużej w życiu i domu, po trzecim jej głowę zaprzątnęło wrażenia, jakie odniosła, dotykając ramienia Igora: "Siła mięśni... O, tak, bardzo mi potrzeba teraz męskiego ramienia..." Czwarty kieliszek sprawił, że zaczęła mieć ochotę sprawdzić smak jego ust: "Właściwie nigdy nie całowałam takiego zarośniętego faceta... Wszystkiego trzeba spróbować..." Przy piątym wyłączyła myślenie. Igor w końcu, jakby zauważył jej grę, ujął ją wpół i szepnął do ucha:
- Odwieźć cię? - Uśmiechnęła się i zachichotała:
- Czy jestem aż tak pijana? - Wzruszył ramionami:
- Nie AŻ TAK, ale wolałbym, żebyś nie była bardziej! - "O, coś nowego. Facetowi nie zależy tylko na tym, żeby spić kobietę i wyruchać, ale... Czyżby chciał mojej aktywności w łóżku? Jak tak, to już za późno...", pomyślała. Zaprowadził ją do samochodu. Cozie imponowało to, że sam nie wypił ani kieliszka, ale trochę ją to niepokoiło: "Może to jakiś psychopata? Na trzeźwo mnie zgwałci, a potem potnie na kawałeczki. Albo na odwrót!" Zaraz podzieliła się z nim tą myślą, bo wydała jej się niesamowicie zabawna. Odparł ze śmiechem:
- Lubisz horrory? Fajnie, bo ja też.
- Żartujesz? Nienawidzę! - prawie krzyknęła, po czym dodała spokojniej:
- Moi synowie uwielbiają. Córka uważa za marnowanie czasu, a jestem skłonna sądzić, że nie przesadza, bo bywa, że oglądamy razem w czwórkę i nic na niej nie robi wrażenia. Ale ją najlepiej określił Jon: Wednesday. Ja się panicznie boję horrorów, krwi i tak dalej... - Objął ją ramieniem:
- Dziwne. A życia się nie boisz? Upiłaś się i wsiadłaś do samochodu z obcym mężczyzną, który najprawdopodobniej waży dwa razy tyle, co ty, nie masz żadnych szans na obronę i to cię nie wzrusza? - Spojrzała na niego, poważniejąc:
- A powinnam się bać, czy wyjść? - Nachylił się, jakby chciał ją pocałować w czoło, ale zrezygnował:
- Cozo, jesteś rozbrajająca. - Położyła mu dłoń na policzku, ale odsunął się:
- Czekaj, zapomniałem zostawić wiadomość kilku osobom.

Kiedy wrócił, Coza spała twardo. Nie dała się dobudzić, więc pojechał do siebie. Zaniósł ją, nieprzytomną, do sypialni i zaczął się martwić, jednak w końcu otworzyła oczy. Jęknęła:
- Cholera, będzie źle... - Spytał:
- To znaczy?
- Teraz mnie zemdli, potem będzie kac, więc jeśli chcesz cokolwiek, to się spiesz... - prawie warknęła, bo zawartość żołądka wędrowała już jej do gardła, a wraz z dolegliwościami natury fizycznej budził się rozsądek i trzeźwość, której tak bardzo chciała uniknąć. Igor przewrócił ją na łóżko i niespodziewanie dla niej po prostu głaskał ją przez chwilę po policzku:
- Ech, kobieto, gdzie dostałaś eliksir wiecznej młodości? Masz taką gładką skórę... - W tej chwili nie wytrzymała i krzyknęła:
- Zostaw mnie w spokoju! Teraz mi chcesz komplementy prawić? Miałeś na to cały wieczór! Teraz to mi zrób wolną drogę do łazienki. Z dużymi drogowskazami, bo napaskudzę ci w łóżku, albo w drodze! - "Problem w tym, że wy, mężczyźni, nigdy nie zrozumiecie, że dla nas, kobiet nie znaczy nic to, że sprawiacie wrażenie dobrze się bawiących i to, że dla was wynika z tego samoistniejący komplement, że niby jestem atrakcyjną towarzyszką!" Ona wiedziała to wszystko, ale jak każda inna potrzebowała słów i czuła się niedoceniona, gdyż Igor nie powiedział podczas wieczoru nic, co sugerowałoby, że był pewien podziwu dla zalet jej ciała i umysłu.

Wstał tylko, żeby przynieść jej miskę. Kiedy wrócił, zastał ją śpiącą na brzuchu, z głową na poduszce. Zwinięta w kłębek sukienka leżała na podłodze. Zajrzał pod koc, pod którym leżała. Miała na sobie tylko stringi. Uśmiechnął się na ten widok, pocałował ramię kobiety. Położył się obok i objął ją przez koc.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
soczewica · dnia 06.05.2009 10:18 · Czytań: 735 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 4
Komentarze
Krystyna Habrat dnia 06.05.2009 13:00 Ocena: Dobre
Sprawnie napisane, tylko lepiej by było, żeby odróżniało się to czymś od podobnej do siebie tematycznie popularnej literatury kobiecej. Bohaterka o wysokim II - tak myślę, skoro zbyt niski wyszydza u swej następczyni - powinna czymś więcej zafrapować, mieć bogatszy świat wewnętrzny i wybierać sytuacje nietuzinkowe.
soczewica dnia 06.05.2009 13:27
generalnie jest tak, że te o niskim ii wyszydzają niższy u innych :) te z wysokim raczej tego nie robią :)

zresztą - wyjaśnienie jest w następnym zdaniu :)

co oczywiście nie zmienia faktu, że specjalistka od akcji nie jestem, a że opowiadanie już jest w całości napisane, ciężko będzie mi cokolwiek zmienić... zresztą - spróbuję na bieżąco.
Usunięty dnia 08.05.2009 19:34 Ocena: Dobre
Nie wiem, czym to wyjaśnić, ale strasznie irytuje mnie Twoja bohaterka. Wydaje się okropnie pretensjonalna, albo może raczej zdziecinniała? Dobrze napisane, nawet chciałam drugą część przeczytać, ale jak sobie pomyślę, że ona znowu będzie wygadywać takie głupoty i zachowywać się jak zjęłczała siksa, to mi odchodzi ochota.
Daję dobry, bo napiane dobrze, tylko ta bohaterka... To tak celowo w krzywym zwierciadle? Ja bym ją na końcu ukatrupiła ;-)
soczewica dnia 09.05.2009 11:26
cóż - tak sobie wyobrażam siebie za piętnaście lat :) jest to w pewnym sensie krzywe zwierciadło...
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty