13:05
Choć wcale nie mam na to ochoty -
podchodzi.
Stary, brudny, cuchnący. (kto powiedział, że ma być przyjemnie?)
Błyszczące na wąsach, dawno zaschnięte smarki
dodają mu swoistego uroku - mi
odbierają chęć na resztkę pozostałego w butelce
piwa.
"Masz na ćwiartkę? Nie..? (rozczarowanie, widać wyglądałem jakbym miał)
To szkoda... a skąd jesteś?
Aaa... wiem gdzie to jest.
Ja tam świniaki sprzedawałem koło CePeeNu,
w sześćdziesiątymczwartymalbopiątym. Nie pamiętam dokładnie.
Wiesz, miałem tam cztery kurwy,
ale jakie zdrowe - nie to co teraz! (z pogardą prycha)
To masz na tę ćwiartkę? Nie masz..? (podwójne rozczarowanie)
Nie, piwa nie piję, ani jaboli! (bardzo kategorycznie rzekł)
Wiesz, w sześćdziesiątymczwartymalbopiątym, (nie pamięta dokładnie)
też piwo i jabole piłem.
A kurwy takie zdrowe były... (wzdycha)
I wszystko tak piękne było!
Kiedyś...
To może na sto gram masz..?
Na bilet już tylko..? Rozumiem..."
Odchodzi.
Stary. Brudny. Cuchnący. (zawiedziony..?)
Wraca ochota na piwo. Dopijam więc.
Zapalam papierosa...
Wrocławski rynek jest już taki jak zwykle -
gołębie szlifują historyczny bruk,
niemieccy emeryci przekrzykują starość,
wiatr-swawolnik igra ze spódnicami dziewcząt. (zdrowych!)
Jest ratusz. Jest październik...
I niech ktoś powie mi, że to życie
nie warte było nawet tak marnego wiersza, (ci młodzi dzisiaj tacy wygodniccy...)
to próżną flaszką od "Magnata", z mety w łeb połuczy!
Otwieram kolejne piwo.
Wrocławski rynek: trzynasta zero pięć - Teraz,
czyli Kiedyś...
8 październik 1994
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Henryk Borowiec · dnia 09.05.2009 20:23 · Czytań: 752 · Średnia ocena: 4,2 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora: