no dobra, niech będzie, że musi być barbarzyńca, kolory ogrodu, krzyk i wspinanie się. ale i tak można tam dłubać w tych dwóch strofach na różne sposoby, żeby uzyskać takie brzmienie, żeby sprawiało przyjemność w czasie czytania na głos (mam tu na myśli siebie), a słuchaczy w stan przyjemnego odrętwienia i żeby jeszcze długo nie mogli zapomnieć wysłuchanego wiersza.
to nie jest żadna propozycja, nie myśl sobie, wolę jak autor sam ze swoim wierszem wyprawia różne cuda, aż wiersz zaczyna ocierać się o doskonałość. chcę Ci tylko pokazać moje "innowidzenie" Twojego wiersza, a w zasadzie dwóch pierwszych strof:
czas nie cofa się przed niczym
nawet w kolorach ogrodu
przed barbarzyńcą
który może przecież krzyczeć
później wspiąć się i z bocianiego gniazda
wypatrywać śladów na wodzie
a Ty teraz myśl i kombinuj, jeśli masz ochotę. a jeśli nie, to po prostu zostaw. zresztą wiesz, ze mnie żaden znawca, jeno najzwyklejszy w świecie czytelnik (po raz kolejny stwierdzam, że powinnam chyba mniej czytać jednak, bo jak się człowiek za dużo naczyta, to potem zachowuje się jak jakiś malkontent, albo Basia Niechcic, wieczna chimeryczka
)
pozdrowienia i jeszcze raz przepraszam za moje natręctwo i za nadużywanie Twojej gościnności