Nigdy więcej - rozdziały 1 i 2 - Lady GoGa
Proza » Historie z dreszczykiem » Nigdy więcej - rozdziały 1 i 2
A A A
I

Will przyniósł mi herbatę, ja leżałam na hotelowym łóżku. Wszystko mnie bolało, bo rano jeździłam na desce snowboardowej. Will uśmiechnął się do mnie. Jego uśmiech, nawet po roku małżeństwa, wydawał mi się niezwykły, najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek widziałam, a jednocześnie krył w sobie jakąś tajemnicę. Usiadł na łóżku obok mnie, a herbatę położył na szafeczce nocnej. Podniosłam się i usiadłam obok niego. Przytuliliśmy się. Byliśmy w hotelu w austriackich Alpach. Przyjeżdżaliśmy tu odkąd się tu poznaliśmy. To było chyba pięć lat temu.
Siedziałam sama w hotelowej restauracji. Zostawiłam portfel na stoliku. Will przyniósł mi go do pokoju i zapytał się, czy w ramach moich podziękowań może liczyć na kawę. Zeszliśmy do restauracji, ale to on zapłacił za kawę, mówiąc, że mogłabym znowu zgubić portfel. Okazało się, że oboje mieszkamy w Londynie. Już wtedy wiedziałam, że to nie mógł być zbieg okoliczności. To przeznaczenie. Will nie jeździł ani na nartach ani na desce. Był piłkarzem i jak się później okazało całkiem rozpoznawalnym na londyńskich ulicach. Grał w Arsenalu. W Alpy wyjeżdżaliśmy zazwyczaj w przerwie zimowej, zaraz po świętach. W Alpach o tej porze jest bardzo dużo turystów, więc miejsce w hotelu zamawialiśmy kilka miesięcy wcześniej. Jak już mówiłam, Will nie mógł jeździć na nartach, czy snowboardzie. Lubił spacerować i fotografować okolice i mnie. Na początku to mnie trochę denerwowało. Przecież nie jestem top modelką, a nawet nie jestem zbyt fotogeniczna. Will uważał inaczej. Miał talent do robienia zdjęć, fakt. Te, na których byłam z nim, naprawdę ładnie wyglądają, a wręcz ślicznie, a te najpiękniejsze ozdabiały kuchnię i sypialnię w naszym domu, tuż pod Londynem.
- Chcesz zobaczyć zdjęcia? - Zapytał Will.
- No jasne! - Powiedziałam wesoło ale nie bezczelnie. Will wyciągnął aparat cyfrowy i mi go dał. Oglądałam je powoli, tak, żeby Will też mógł je zobaczyć i skomentować w razie potrzeby.
- Ej! Co to jest?! - powiedziałam w żartach. Fotografia przedstawiało mnie, leżącą na śniegu z grymasem bólu na twarzy.
- Wyglądałaś tak śmiesznie, że nie mogłem przepuścić takiej okazji - Powiedział i zaśmiał się. Wbiłam mu w żartach łokieć w brzuch, delikatnie ale tak, żeby poczuł. On zaczął udawać, że nie wiadomo jak mocno dostał, zwijać w kłębek i chichotać. Trzepnął mnie w kolana. Syknęłam z bólu. Naprawdę mnie nie zabolało, ale później się zaśmiałam. Miałam na sobie wełniany sweterek z wielkimi guzikami, cały w kolorze żółto- limonkowym. Will kupił mi go na gwiazdkę. Pomogła mu moja siostra Maggie. Przesunęłam ręką po włosach Williama. Miał czarne włosy. Nie były ścięte na jeża, ani nie sięgały ramion, takie trochę długie i niezwykle czarne, mięciutkie i takie miłe w dotyku. On objął mnie, przysunął twarz do mojej twarzy i zatopiliśmy się w pocałunku.

II

Obudził nas mój telefon komórkowy. Leżeliśmy przytuleni do siebie. Był sylwester, a zegarek wskazywał dziewiątą szesnaście. Pewnie ktoś z rodziny z życzeniami. Zawsze dzwonili, ale nie tak wcześnie, zazwyczaj po południu. Trochę się zdziwiłam. Być może zadzwonili wcześniej, bo myśleli, że później nas nie zastaną.
- Miałaś wyłączyć telefon - jęknął zaspany Will.
- Już go wyłączam - powiedziałam cicho, jakbym się bała go obudzić, chociaż i tak już nie spał. Podniosłam się i wzięłam komórkę. To numer Meg.
- Halo - powiedziałam, ziewając.
- Halo? - odezwał się głos Meg, ale taki smutny i zdenerwowany, zupełnie do niej niepodobny. - Musicie przyjechać... Przepraszam, ale...- urwała i zaczęła cichutko płakać.
- Ale co się stało? - zapytałam, trzęsąc się ze zdenerwowania. Prawie wykrzyknęłam to zdanie, toteż Will szybko poniósł się i popatrzył na mnie z niepokojem.
- Michael... znaleźli go... -znów w słuchawce rozległ się płacz, ale tym razem nieco głośniejszy.
- Ale jak to go zaleźli? - tym razem pytanie zabrzmiało, jakbym to nie ja je wypowiedziała.
- On...- stłumiła płacz i powiedziała spokojniej - miał wypadek samochodowy. Znaleźli przy nim dokumenty, leży w szpitalu w śpiączce. Proszę, przyjedźcie...
- Dobrze, przylecimy, jak najszybciej się będzie dało - powiedziałam tak spokojnie, jak tylko umiałam.
- Czekamy na was w szpitalu.
Rozłączyłam się. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie. Michael leżał w szpitalu. Byłam jeszcze w szoku. Will usiadł obok mnie i mocno mnie przytulił.
- Co się stało? - zapytał bardzo delikatnie. Jego głos był najcieplejszym na świecie. Koił największy ból. Opowiedziałam mu, o czym mówiła moja siostra. Michael. Mój brat. Było nas czworo: ja, Megan, Michael i Benjamin. Ben mieszka w Sewilli, w Hiszpanii. Wyjechał tam ze swoją zoną, Hiszpanką, która przyjechała do Londynu na studia.Nazywa się Zaida. Ma czarne, długie włosy i śniadą cerę, tak, jak większość Hiszpanek. Przyjeżdżali w drugi dzień świąt i zostawali do Nowego Roku. Pewnie już są w szpitalu. Mój brat zaginął trzy lata temu. To było jakoś na jesień. Nie pojechaliśmy wtedy z Willem w Alpy. Mama poprosiła nas, żebyśmy zostali razem z nią i z ojcem. Michael wcześniej też uciekał, dlatego mama myślała, że wróci na święta. Ale poprzednie ucieczki nie trwały trzy lata. Najdłuższa zaledwie dwa tygodnie. Po niej wracał do domu, jakby nic się nie stało. Mówił, że musiał coś załatwić. Zaczęło się gdy miał siedemnaście lat. Wrócił po trzech dniach, jak gdyby nigdy nic. Nikt nie wiedział, gdzie był, co robił, gdzie spał. Nigdy z nikim o tym nie rozmawiał. Dziś ma trzydzieści lat. Ja mam dwadzieścia pięć i nadal nie mam pojęcia gdzie i po co uciekał. Znikał często, ze cztery razy na rok, ale mama i tak za każdym razem odchodziła od zmysłów.
Michael rzadko mówił o sobie, w ogóle był tajemniczy. Rodzina uważała, że ze mną miał najlepszy kontakt i po części mieli rację, bo rozmawiał przede wszystkim właśnie ze mną, ale nigdy nie wspominał, o tym, co robi, kiedy ucieka. Ja nie miałam o to do niego pretensji. Michael polubił Willa i często rozmawialiśmy we trójkę przy kawie i ciastku. Chłopaki gadali najczęściej o piłce, ja słuchałam i czasami wtrąciłam swoje zdanie.
Spakowaliśmy walizki i zamknęliśmy pokój, w którym mieszkaliśmy w tym tygodniu, ten sam, w którym mieszkamy co roku, ten sam, w którym zamieszkałam przed pięcioma laty, do którego Will zapukał z moim zielono-limonkowym portfelem. Pokój numer siedem. Will zaniósł klucz do recepcji, wymeldował nas i pojechaliśmy taksówką na lotnisko. Udało nam się zamówić bilety na dwunastą, ostatnie dwa. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc poszliśmy zjeść jakieś śniadanie w restauracji na lotnisku. W samolocie Will zamienił się miejscem z jakąś miłą, starszą panią i siedzieliśmy obok siebie. Złapał mnie za rękę i trzymał do końca lotu. Położyłam głowę na jego ramieniu i chyba zasnęłam. Will obudził mnie tuż po wylądowaniu. Pojechaliśmy taksówką do domu, tego pod Londynem. Rodzice mają dom jeszcze w granicach miasta. Przekręciłam klucz w drzwiach. Zamek szczęknął i drzwi cicho się otworzyły. Will wziął naszą walizkę i wjechał nią do naszej sypialni, na piętrze. Ja weszłam do salonu. Na stole leżała jakaś kartka. Zatrzymałam się. Ja jej ni zostawiłam. Will? Po co? Więc skąd się tu wzięła? Kartka leżała odwrócona. Było na niej napisane piękną, kaligraficzną czcionką, chyba długopisem, albo piórem; "Dla Willa". Nie podniosłam kartki. Patrzyłam na nią i myślałam, kto mógł ją zostawić. William zbiegł po schodach i wszedł cicho do pokoju.
- No chodźmy - powiedział. W ręce dzwoniły mu kluczyki. - Co jest? - spytał, widząc moją minę. Wskazałam mu na kartkę. - Co to jest? - podniósł i odwrócił. Czytał dłuższą chwilę.
- Leżało na stole. Nie chciałam czytać... Will, czy ktoś się do nas włamał? - zapytałam niespokojnie. On wciąż czytał. - Coś się stało? Skąd się to wzięło? - Na twarzy Willa malował się niepokój. Złożył kartkę na pół i schował do kieszeni swoich granatowych jeansów. Ciągle stał, ale teraz wsparł się o krzesło. Wziął głośno powietrze w płuca.
- Nie mów nikomu o tej kartce. Chodzi o Michaela - zaczął poważnie. Usiadłam na krześle. - To, co teraz ci powiem, nie może wyjść poza ciebie i mnie. Nie możesz tego powtórzyć ani matce, ani ojcu, ani żadnemu z twojego rodzeństwa. Nikomu - naprawdę zaczęłam się denerwować. - Michael tu był. Musiał tu być wczoraj lub przedwczoraj. Dzwonił do mnie z miesiąc temu. Nie chciał dużo mówić. Chciał się zatrzymać u nas na kilka dni pod koniec roku. Nie powiedział dlaczego, ja też nie pytałem, bo wiedziałem, że i tak mi nie powie. Zgodziłem się, bo przecież wyjeżdżaliśmy, więc dom był pusty. Powiedziałem mu gdzie są klucze.- Zrobił krótką przerwę, jakby się zastanawiając, czy mi powiedzieć, czy nie. - Michael miał kłopoty i teraz zwrócił się o pomoc do mnie. Nie mogę ci na razie powiedzieć o co chodzi, ale... - znowu przerwał, tym razem zwiesił głowę - będziemy musieli, a raczej ja będę musiał wyjechać do Kopenhagi.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Lady GoGa · dnia 13.06.2009 20:22 · Czytań: 625 · Średnia ocena: 1,5 · Komentarzy: 3
Komentarze
katarzyna_p dnia 13.06.2009 22:14 Ocena: Przeciętne
Ee... Styl leży i kwiczy, sorry. Zdania zwykle są krótkie, proste, aż nieprzyjemnie się czyta. Zanim się dobrze rozkręci zdanie, zostaje już zakończone, nie mówiąc już o (dla mnie) zbędnych niektórych opisach, typu: "dostałam sweterek od męża. od siostry pomadkę ochronną. i balsam do ciała" - nie rozumiem do czego to miało służyć? Po prostu - subiektywnie nie lubię opisów w co kto był ubrany, co zjadł na śniadanie i ile czasu spędził w łazience nakładając tusz na rzęsy.
Dalej: coś wreszcie zaczyna się dziać, ktoś się odnalazł, a wcześniej zaginął, leży w szpitalu! ojej! ...i nagle: mam 4 rodzeństwa. Mieciu mieszka w hiszpanii. jego żona...
eee - i po co TA wstawka? rozbiła całą fabułę w chwili, gdy COŚ SIĘ DZIAŁO, zwolniłaś akcję totalnie, co tylko np. mnie zdenerwowało i rozstroiło w czytaniu xD
Masz u mnie za to plusa za zakończenie - jakaś tajemnica, coś ciekawego, mąż ukrywa rozmowy ze szwagrem, no - za to plus.
Wierzę, że akcja się jeszcze rozkręci.
Wymczasem zaznaczam "przeciętne"
soczewica dnia 14.06.2009 09:56
Cytat:
Ja leżałam na hotelowym łóżku. Wszystko mnie bolało, bo jeździłam na desce snowboardowej.

mogłoby tam być wciśnięte, że dzień wcześniej, bo wychodzi na to, że jednocześnie leżała w łóżku i jeździła.
Cytat:
jęknął zaspany will.

Will
Cytat:
dokumenty, Leży

po przecinku nie trzeba dużej litery
Cytat:
- Nie mów nikomu o tej kartce. Chodzi o Michaela - usiadłam na krześle. - To, co teraz ci powiem, nie może wyjść poza ciebie i mnie. Nie możesz tego powtórzyć ani matce, ani ojcu, ani żadnemu z twojego rodzeństwa. Nikomu - naprawdę zaczęłam się denerwować. - Michael tu był. Musiał tu być wczoraj lub przedwczoraj. Dzwonił do mnie z miesiąc temu. Nie chciał dużo mówić. Chciał się zatrzymać u nas na kilka dni pod koniec roku. Nie powiedział dlaczego, ja też nie pytałem, bo wiedziałem, że i tak mi nie powie. Zgodziłem się, bo przecież wyjeżdżaliśmy, więc Dom był pusty. Powiedziałem mu gdzie są klucze.- Zrobił krótką przerwę, jakby się zastanawiając, czy mi powiedzieć, czy nie. - Michael miał kłopoty i teraz zwrócił się o pomoc do mnie. Nie mogę ci na razie powiedzieć o co chodzi, ale... - znowu przerwał, tym razem zwiesił głowę - będziemy musieli, a raczej ja będę musiał wyjechać do Kopenhagi.

tu w ogóle nie wiadomo, kto mówi.

ja poczekam z oceną, aż się rozkręci trochę - jak dla mnie za dużo opisów podajesz od razu. z tą całą historią trzeba było poczekać, dać w kawałkach, w dialogach, kilku wspomnieniach.
Jack the Nipper dnia 14.06.2009 16:08 Ocena: Słabe
Cytat:
Will przyniósł mi herbatę. Ja leżałam na hotelowym łóżku.


Te zdania aż się proszą o połączenie. Osobno sprawiają wrażenie czkawki.

Cytat:
Wszystko mnie bolało, bo jeździłam na desce snowboardowej.


Upadła, czy sie zmęczyła? Niejasne.

Cytat:
uśmiechnął się do mnie. Jego uśmiech, nawet po roku małżeństwa, wydawał mi się niezwykły, najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek widziałam, a jednocześnie krył w sobie jakąś tajemnicę. Odwzajemniłam mu uśmiech.


uśmiechnął - uśmiech - uśmiech

Cytat:
Podniosłam się i usiadłam obok niego i przytuliliśmy się.


Tuta z kolei "przytuliliśmy się" lepiej by wyglądało jako osobne zdanie.

Cytat:
Will nie jeździł ani na nartach ani na desce. Will


po co ciagle powtarzać "Will"

Cytat:
Wiedziałam to, bo od czasu naszego pierwszego spotkania zaczęłam się trochę tym interesować.


mega naiwne - czy bohaterka wie o tym co robi jej ukochany, dlatego że sie tym TROCHĘ interesuje? I co dokładnie znaczy TYM?

Cytat:
W Alpy wyjeżdżaliśmy zazwyczaj w przerwie zimowej,


Błąd - w Anglii, w rozgrywkach piłkarskich nie ma przerwy zimowej.

Cytat:
zdjęć, fakt. Zdjęcia,


2 x zdjęcia

Cytat:
zdjęcia? - Zapytał Will.
- No jasne! - Powiedziałam wesoło ale nie bezczelnie. Will wyciągnął aparat cyfrowy i mi go dał. Oglądałam zdjęcia powoli, tak, żeby Will też mógł je zobaczyć i skomentować w razie potrzeby.
- Ej! Co to za zdjęcie?! - powiedziałam w żartach. Zdjęcie


4 x zdjęcia

Cytat:
To mój kolor. Will kupił mi go na gwiazdkę. Pomogła mu moja siostra Maggie. Will wiedział, jaki jest mój ulubiony kolor, a Meg w czym będzie mi ładnie i co do mnie będzie pasowało.


Wygląda na to, że Will kupił kolor. Ostatnie zdanie jest zbędne.

Cytat:
zapytał Will bardzo delikatnie.


Will - zbędne

Cytat:
był moim bratem. Było


był - było

Cytat:
Ma na imię Zaida. Ma


ma - ma

Cytat:
nią i z ojcem. Wcześniej też uciekał,


drugie zdanie odnosi się do ojca.

Cytat:
mają Dom jeszcze w granicach


dom małą literą

Cytat:
była odwrócona. Było


była - było

Słabo, po prostu słabo.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty