Ze skrajności w skrajność - Zagubiony
Proza » Inne » Ze skrajności w skrajność
A A A
W pokoju panuje półmrok. Jedynie blask księżyca zaopatruje wnętrze w odrobinę światła. Zamknięte okna skutecznie wygłuszają dźwięki ulicy. Idealna cisza i towarzyszący jej bezruch przedmiotów martwych, porozstawianych w pomieszczeniu tak, by służyć swojemu właścicielowi. Niemi świadkowie codziennych czynności. Dziś nawet one są jakby bardziej senne. Może, choć drzwi zaskrzypią, albo jakiś długopis niespodziewanie spadnie ze stołu. Nic. Nawet zegar nie tyka. Ani mru mru. Sąsiedzi również dostosowali się do klimatu. Żona nie krzyknie na męża. Dziecko nie zapłacze. Niezwykła melodia pustego pomieszczenia.
A jednak na kanapie majaczy kształt, nijak pasujący do otoczenia. Bez określonej formy, którą by można łatwo przypisać konkretnej rzeczy... moment... czy to jest?... Postać? Tak, zdecydowanie ktoś siedzi na kanapie. To ta myląca pozycja. Nie siedzi rozparty relaksując się bezczynnością. Nie leży chrapiąc, znęcony wieczorną ciszą. Łokcie wsparte na kolanach, twarz ukryta w dłoniach... męskich dłoniach. I ten całkowity bezruch, który efektywnie wkomponował żywą istotę w niezmienną postawę przedmiotów. Totalna martwota. Jak gdyby mężczyzna zgasł w tej pozycji. Nie słychać oddechu. Żeby, choć wypatrzeć ruch klatki piersiowej, dający pewność, co do przyjmowania życiodajnego tlenu. Niestety. Przy takiej ciszy bzyczenie owada byłoby niczym warkot silników samolotu.
Wydaje się, że nic nie jest w stanie przeszkodzić tej prawie mistycznej atmosferze utulić wszystko do snu.
Nagle jakiś hałas wdziera się w niezmąconą ciszę, wypełniając po brzegi każdy kąt bezgłosu. A to przecież tylko kroki i przytłumiony pogwar rozmów za drzwiami, na korytarzu.
Mężczyzna, pogrążony w letargu, nie reaguje od razu. Dopiero po chwili mózg rejestruje zdarzenie. Ręce uwalniają twarz, by zatrzymać się gdzieś w pół drogi. Głowa powoli wędruje w kierunku, skąd nadeszło brutalne przebudzenie. Światło księżyca, niczym reflektor wyłapujący z ciemności aktora na scenie, nadspodziewanie wyraźnie rysuje niemal każdą krzywiznę oblicza. Od razu uwagę przykuwa rażąca niezgodność między dotychczas zastygłym ciałem a nienaturalnie aktywną mimiką twarzy. W zachowaniu mężczyzny, mimo pierwszego wrażenia, nie ma wyciszenia, ani spokoju komponującego się z otoczeniem, ale ukryta furia, czekająca tylko właściwej chwili, by wyrwać się z kajdan opamiętania. Mięśnie twarzy, raz po raz, są napinane, zapewne pod wpływem zaciskanych zębów. To niewątpliwie grozi ich wykruszeniem, albo co najmniej trwałym szczękościskiem. Coraz wyraźniejszy stukot butów o betonową posadzkę oraz niczym nieograniczony słowotok przybliża mężczyznę do wybuchu. Wyraźnie widać wewnętrzną przepychankę pomiędzy samokontrolą a kipiącą frustracją. Być może, ta ostatnia, utopiona zawczasu w szklaneczce whisky, bądź przekuta w błogie zmęczenie po bezsennej nocy z ukochaną, byłaby teraz tylko niesmacznym wspomnieniem. Tym razem nie ma w pobliżu żadnych znieczulaczy. Ewidentna wściekłość, będąca wynikiem nagromadzonych i bez wątpliwości, negatywnych przeżyć, szuka ujścia.
Ale walka jeszcze trwa. Choć zamieszanie na korytarzu powoduje niemal zwichnięcie żuchwy, to walka jeszcze trwa. Dwie, może trzy osoby, wyraźnie czymś rozbawione. Niekontrolowany śmiech, zniekształcone, zapewne przez nadmiar wypitego alkoholu, rozmowy.
Jeszcze nic się nie stało. Jeszcze nie ma iskry. Mężczyzna powoli zmienia pozycję z siedzącej na leżącą. Jeszcze tylko lewa ręka wędruje nieco w górę a znalazłszy oparcie na czole, ponownie zastyga nieruchomo wraz ze swym właścicielem. Dobrze. Może już po wszystkim. Ale denerwujące dźwięki, nieustannie i bez najmniejszego problemu przedostające się przez ściany i drzwi, bombardują jego układ nerwowy.
Rozbawione towarzystwo, najwyraźniej zadowolone z faktu, że udało im się, zważywszy na niezaprzeczalny już teraz stan upojenia alkoholowego, powrócić do domu, nie omieszkało powiadomić o tym wszystkich lokatorów. Ich radość, nie wiedzieć czemu, znacznie wzrasta, gdy okazuje się, że umieszczenie klucza w niewielkim otworze, by otworzyć drzwi, jest dla nich zadaniem karkołomnym. Każda kolejna, nieudana próba wywołuje niekontrolowane salwy śmiechu. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności cała ta radosna atmosfera ma miejsce dokładnie naprzeciwko znajomego pokoju. Kolejny wybuch śmiechu i następuje zapłon.
Mężczyzna zrywa się z łóżka niczym bokser po gongu, rozpoczynającym pierwszą rundę. W jednej chwili zmienia się w furiata, a rozpryskująca się na drzwiach jakaś szklana rzecz, wyrzucona przez jego ramię z ogromną siłą, nie pozostawia wątpliwości, co do przyczyny wybuchu. Z jakiegoś powodu jednak nie wychodzi na korytarz. Gdyby to zrobił i poznał przyczynę radości balowiczów z pewnością uzmysłowiłby im, w mało szarmancki sposób, co sądzi o ich zachowaniu i gdzie oraz jak głęboko mogą sobie wsadzić swój klucz, za co zresztą, z dużą dozą prawdopodobieństwa, uzyskałby wdzięczność wszystkich mieszkańców. Powstrzymuje się jednak przed konfrontacją. Tylko szklane pozostałości pod drzwiami wskazują na jego dezaprobatę. Sięga po paczkę papierosów. Dla palacza czynność ta, w sposób oczywisty, jest dążeniem do obniżenia napięcia nerwowego. Niestety chwyta paczkę tak niefortunnie, że kilka papierosów wysypuje się na wykładzinę. Zamiast uspokoić, takie "zachowanie pieprzonych papierosów" irytuje mężczyznę jeszcze bardziej. Nerwowo zaczyna zbierać rozsypane papierosy i wkłada je z powrotem do paczki (zadziwiające zresztą jest jak trudno jest umieścić z powrotem w nowo otwartej paczce kilka papierosów, które uprzednio z wielką łatwością z niej wypadły). Sztuka ta okazuje się na tyle trudna, że większość z nich ląduje z powrotem w paczce połamana w kilku miejscach. Pozostawiwszy jednego papierosa, wkłada go do ust, sięga po zapalniczkę. Jej trzęsący się płomień świadczy o sile zdenerwowania mężczyzny. Szybko przypala. Jakież następuje zdziwienie, gdy zamiast przyjemnego uczucia wpływającego dymu do płuc, czuje niemiłosierny smród palącego się filtra. Zorientowawszy się, że papieros tkwi w jego ustach odwrotną stroną, wyciąga go pospiesznie i rzuca z taką siłą, na jaką jest go w tej chwili stać. Rakotwórczy przedmiot przelatuje przez pokój i tylko drzwi pozbawiają mężczyznę mistrzostwa świata w rzucaniu papierosem na odległość. Sytuacja wzbudza w nim taką furię, że w ślad za papierosem szybuje cała paczka a następnie bogu ducha winna popielniczka, która kończy swój nędzny żywot przechowalni petów na tych samych drzwiach. Niestety poziom irytacji nie spada jeszcze do poziomu pozwalającego na jej kontrolę. Dramat przedmiotów martwych trwa nadal. Mężczyzna gorączkowo rozgląda się za kolejną ofiarą. Los poprzednich rzeczy dzieli również krzesło, którego jedyną winą jest fakt, że stoi w zasięgu jego ręki. Drewniany przedmiot "ponosi śmierć" w zetknięciu z podłogą, a w ręku "mordercy" pozostaje jedynie oparcie. To ostatnie zdarzenie kończy sekwencję wybuchów złości pozostawiając bohatera całego zajścia w dość komicznej pozie z drewnianymi kikutami w dłoniach. Mężczyzna nieruchomieje w tej pozycji jeszcze przez chwilę jak gdyby oczekiwał, że ktoś wreszcie pstryknie zdjęcie. Nic takiego nie następuje, więc porzuca resztki krzesła i przeszedłszy kilka kroków, opada ciężko na łóżko. Przez chwilę głęboko oddycha, po czym całkowicie się uspokaja. A balowicze z korytarza nie rejestrują nawet dźwięków dramatu odbywającego się tuż za nimi. Znajdują nareszcie sposób na otwarcie zamka i niczego nieświadomi wchodzą do mieszkania. Już dobrze. Znowu cisza.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Zagubiony · dnia 23.06.2009 07:56 · Czytań: 805 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 3
Komentarze
Jack the Nipper dnia 23.06.2009 11:32 Ocena: Przeciętne
Cytat:
Jedynie blask księżyca zaopatruje wnętrze


Cytat:
co do przyjmowania życiodajnego tlenu


Cytat:
wyrzucona przez jego ramię z ogromną siłą


Sztucznie brzmiące zdania, zupełnie nie pasujące do opisywanej sytuacji ze względu na skupienie się na technicznych aspektach.

Cytat:
papierosów wysypuje się na wykładzinę. Zamiast uspokoić, takie "zachowanie pieprzonych papierosów" irytuje mężczyznę jeszcze bardziej. Nerwowo zaczyna zbierać rozsypane papierosy i wkłada je z powrotem do paczki (zadziwiające zresztą jest jak trudno jest umieścić z powrotem w nowo otwartej paczce kilka papierosów,


4 x papierosy

Cytat:
Rakotwórczy przedmiot przelatuje przez pokój


kolejne "sztuczne" zdanie

Cytat:
papierosem na odległość. Sytuacja wzbudza w nim taką furię, że w ślad za papierosem


2 x papieros


Miał być ironiczny opis, jak od spokoju przejść do furii, ale trochę zostało to pogrzebane przez nadmiar "sztucznych" zdań i ich bardzo technicznych okresleń, które pasują do zupełnie innego kontekstu. Z takim sposobem opisywania spotykam się bardzo często w recenzjach róznych płyt z muzyką, kiedy redaktor poczuje przypływ weny i zamiast konkretnie napisac o co chodzi sili się na udziwnienia, typu "przeżuwanie mięsa", "drażniący nozdrza zapach siarki" itp. Tu jest podobnie i ja tego nie kupuję.
Elwira dnia 23.06.2009 11:38 Ocena: Przeciętne
Jak dla mnie za dużo słów, za opisowo, za bardzo silisz się na poetyckie uchwycenie obrazów, zaistniałych sytuacji. spokój faktycznie uspokaja, a furia wprawia w złość, ale głównie ze względu na sposób przekazu, a nie jego treść. Mnie nie przekonałeś. Ja lubią wartki ciąg słów, z którego coś wynika albo taką zabawę słowem, która cieszy, a nie nuży.
Zagubiony dnia 23.06.2009 12:51
jack the Nipper i Elwira. Być może nie osiągnąłem zamierzonego skutku, ale użycie tych "sztucznych" zwrotów miało na celu podkreślenie śmieszności zachowania mojego bohatera, a nie tworzenie "poetyckich obrazów". Niestety najwyraźniej mi nie wyszło, skoro czytelnik odebrał to inaczej. Dzięki za opinie, dają do myślenia. Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty