Człowiek ze szklanej kuli - andro
Proza » Miniatura » Człowiek ze szklanej kuli
A A A
CZŁOWIEK ZE SZKLANEJ KULI.

Kiedy byłem mały, w naszym mieście pojawił się człowiek w szklanej kuli. Nie wiem, kto pozwolił mu albo kazał to zrobić. Po prostu któregoś zimowego dnia kula stanęła na placu w centrum, między pomnikiem przyjaźni a kinem, w niej zamknięty był człowiek. Z początku wzbudzał sensację, pamiętam, że ilekroć przechodziłem tamtędy z mamą, widziałem tłumek ludzi zgromadzonych wokół kuli. Zawsze pragnąłem podejść i zobaczyć go z bliska, prosiłem o to mamę, ale ona marszczyła twarz i przyspieszała kroku szarpiąc mnie za rękę. Uparcie oglądałem się przez ramię i wpatrywałem w błyszczącą kapsułę, dopóki nie przesłoniła jej chmura dymu z ogórkowego autobusu marki jelcz albo narożnik budynku Instytutu Morskiego. Czasami Instytut był szybszy, a czasami jelcz.

Mówili o nim w szkole, najpierw po cichu, na każdej przerwie, a potem już głośno, swobodnie, ale rzadziej - przeważnie rano: "Jak, stoi? No to niech stoi", albo: "Słyszałem, że mają go jutro wyturlać". Nadstawiałem ucha, chciałem usłyszeć, jak wygląda, co robi, czy sypia, co je? Przecież widać go było przez cały czas, ludzie powinni to wiedzieć. Myślałem o nim ciągle, tym więcej, im bardziej stawał się obojętny dla mieszkańców miasta.
Wreszcie zacząłem sam chodzić do centrum, mama czasami wysyłała mnie do delikatesów - "Pani Krysia da ci dwie paczki kawy, odłożyła dla mnie". W tym czasie koledzy z klasy łazili po dachu starej kotłowni, albo huśtali się na linie w poniemieckim parku. Miałem to w nosie, najważniejsze było to, że mogłem go zobaczyć. Wtedy już nikt nie zwracał uwagi na szklaną kulę, stała się jeszcze jednym pomnikiem, znakiem drogowym, latarnią uliczną. Ludzie jakby zapomnieli o tym, że tam, w środku, jest żywy człowiek. To tak, jak w życiu, na co dzień - otacza nas mnóstwo żywych ludzi, ale wcale nas oni nie obchodzą.

Pamiętam pierwszego papierosa. Zaciągnąłem się i odcisnąłem ślad buta w śniegu, to miał być znak. Pomnik przyjaźni, kino, paczka radomskich w kieszeni i on - mimowolny świadek. Patrzył na mnie, czasami jakby się uśmiechał, czasami marszczył brwi, nigdy nic nie mówił. Chyba nie mógł, może ktoś mu zabronił, ktoś kazał milczeć. Odtąd przychodziłem tutaj codziennie przez cztery lata. Myślałem, że mogę się zaprzyjaźnić z tym człowiekiem, chciałem tego, ale ciągle patrzyłem na niego jak na gada w terrarium, to było silniejsze. I nie pomogła bliskość pomnika przyjaźni.

Później wyjechałem na studia i zacząłem pić. Zapomniałem przyjechać do domu na Boże Narodzenie, na Wielkanoc też się nie zmobilizowałem. Mama wydzwaniała na numer pani Głowy, u której wynajmowałem pokój, a ta uspokajała ją, mówiąc, że dba o mnie i że mam dużo nauki. W jednej ręce trzymała słuchawkę, drugą przytulała mój zaśliniony policzek do swoich wielkich, ciepłych piersi. Uzależniłem się szybko, pod koniec drugiego semestru musiałem codziennie mieć ćwiartkę przed snem, przeważnie było pół litra albo więcej. Pani Głowa rzeczywiście o mnie dbała. Najgorzej było latem, w domu się nie przelewało, przynajmniej nie to, co musiało się przelać we mnie, żeby atomy znieruchomiały. Kradłem drobiazgi w sklepach i na bazarach, sprzedawałem to za grosze podchmielonym turystom. Życie płynęło, toczyło się swoim torem w niewiadomym kierunku. Wieczory były duszne, od tygodni zbierało się na deszcz. Łaziłem pijany po starych śmieciach, mazałem palcem esy-floresy po zakurzonej szklanej kuli. On nie mógł chodzić, nie wiem kto mu zabronił, kto kazał mu siedzieć tam, w środku. Miał piwne oczy. Takie, jak ja.

Na drugim roku było jeszcze gorzej, i tak do końca studiów w postępie geometrycznym. Wreszcie, po pani Głowie, Soplicy i Lady Ciecierko (te inne pamiętam słabo) osiągnąłem jakieś rozpaczliwe constans: dwa piwa z rana, ćwiartka do obiadu, dwie paczki poznańskich, a wieczorem do bólu, aż ten ból, wściekły i zły zamieniał się w świt. I znów Afrodyta rodziła się z piany. To cud, największy cud Pana, że skończyłem te studia.
Dlaczego? - Myślałem, kiwając się nocą na placu między kinem i pomnikiem przyjaźni. - Ty maczałeś w tym palce, o takie! - I groziłem mu palcem, mrugałem porozumiewawczo okiem, wymiotowałem w trawę, która urosła spora wokół szklanej kuli. Nikt już nie przychodził specjalnie po to, żeby popatrzeć na niego. Ludzie przemykali się obok za dnia, pochłonięci swoimi sprawami, w nocy było tu cicho i pusto - idealne miejsce do medytacji dla alkoholika- amatora. Świat zaczął się kurczyć. Albo moje wyobrażenia o nim napęczniały jak balon. W środku pusty.

W Amsterdamie rzuciłem papierosy, wiadomo - po co się truć jak jest coś leczniczego do palenia. Brzegi Amstelu stały się moim azylem, mekką De Buurvrouw przy St Pieterspoortsteeg 29. Po ziołach i alkoholu jest niezła szajba, to dziwne - jej intensywność była wprost proporcjonalna do stanu mojego konta. Doszedłem do wniosku, że Holendrzy kochają jednostki samo-destrukcyjne. Mniej więcej po ośmiu miesiącach miałem przetestowane wszystkie gatunki rzeczy do picia i palenia dostępne w mieście Spinozy, a w dziewiątym poznałem Sigrid, dziewczynę z Brofjorden. Wtedy już nie potrzebowałem kobiet dla ich pieniędzy, przepijałem swoje własne. Zastanawiałem się więc, co ona może mi dać? Dostałem więcej, niż mogłem się spodziewać, to było takie proste: MDMA.

Po dwóch latach w Holandii raczyłem odwiedzić matkę, wtedy już rak zżerał ją z apetytem, chemia przestała przynosić rezultaty. Spędziłem z Sigrid miesiąc w świecie mojego dzieciństwa, miasteczku podupadłym, zgarbionym, które wyszło z mody. Turyści rzadko tu teraz zaglądali. Porzucili to miejsce tak, jak się porzuca starą matkę chorą na raka. Szwędaliśmy się po słabo oświetlonych ulicach, nurkowaliśmy w zaspach żółtych liści, z głów kipiała nam dopamina. Pokazałem Sigrid człowieka w szklanej kuli, przez długą chwilę patrzyli na siebie, jej twarz stężała, coś z niej wyssało całą euforię. Podeszła bliżej i przyłożyła dłoń do brudnego szkła, on przyłożył swoją od wewnątrz.
- Znam go - wyszeptała zbielałymi wargami.
Neon nad kinem był martwy, świeciło się tylko kilka latarni i wystawa sklepu monopolowego. To był znak, taki sam jak ten, który odcisnąłem w śniegu przy pierwszym papierosie.

Zmieniła się, zaczęła coś bredzić o uzależnieniu, rozglądać się ze strachem, jakby ktoś nas śledził, jakbyśmy byli agentami Bóg wie czego. W końcu zgodziła się z kimś tam, i pojechała na odwyk. Nie odwiedzałem jej, nie życzyłem powodzenia. Słyszałem potem, że jej się udało, ale nie szukała mnie po wyjściu. Tak się skończyła dla mnie historia dziewczyny z Brofjorden. Nigdy nie powiedziała mi, skąd zna człowieka ze szklanej kuli. Dowiedziałem się o tym w innych okolicznościach, najmniej dla mnie spodziewanych. Droga do tego była prosta, wystarczyło pompować w siebie każdą truciznę jaka była pod ręką, wszystko, co w jakikolwiek sposób zmienia stan świadomości - nieważne, na jaki. Byłem w tym dobry, nie oszczędzałem się. Pan znów czynił dla mnie cuda: na moje konto w Rabobank regularnie wpływały uśmiechnięte kwoty z firmy. W ciągu roku od pożegnania z Sigrid awansowałem dwa razy, a po piętnastu miesiącach przenieśli mnie do ślicznego gabinetu ze skórzanym fotelem w Genui. Nie miałem czasu pojechać na pogrzeb mamy. Dopiero pół roku po jej śmierci szef położył mi dłoń na ramieniu i powiedział:
- Jedź do domu, odpocznij z miesiąc.
Wiedział, czy nie - jakie to ma znaczenie? Spakowałem walizkę i przed odjazdem na lotnisko spojrzałem w lustro. Wyglądałem jak wrak. Jak to się stało, że wcześniej tego nie zauważyłem? Od tamtej chwili coś zaczęło kiełkować w mojej głowie, rozrastał się w niej jakiś straszny płód obcej istoty. Skąd miałem wiedzieć, jak długo trwa taka ciąża?

Postawiłem pomnik mamie, zaciągnąłem zasłony, usiadłem w zakurzonym fotelu i rozpocząłem podróż. Całymi dniami słuchałem winylowych płyt na starym adapterze: Irena Santor, Anna Jantar, Homo Homini... Przeglądałem zdjęcia, na niektórych był ojciec, na tych najstarszych. Potem już tylko mama i ja. Pani ze sklepu na rogu szybko przestała pytać, czym może służyć - na mój widok kładła na wagę kilo parówek, sięgała po bochenek chleba i stawiała na blat pół litra. To było wszystko, czego potrzebowałem ze sklepu. Nocą chodziłem do niego, przykładałem czoło do szkła i stałem tak godzinami, spowiadałem się, trzeźwiałem, płakałem, sam nie wiem, co jeszcze. Czasami jakiś poranny przechodzień klepał mnie po policzku i pytał: - Panie, żyjesz pan? A ja tak naprawdę nie wiedziałem, czy żyję. Budziłem się zwinięty w kłębek na wycieraczce, w wannie wypełnionej do połowy zimną wodą - w butach i płaszczu - albo przy stole, z niedojedzonym kawałkiem parówki wypychającym policzek. Kapuściński napisał, że stół jest ogniskiem przyjaźni - ten był krawędzią otchłani, z której dyszało szaleństwo, poniewierały się po nim kolorowe pastylki, strzykawki, puste butelki, spleśniałe kromki chleba i czarno-białe fotografie. Brałem je w palce kolejno i przykładałem płomień zapałki. Spalone zdjęcie - kieliszek, spalone zdjęcie - kieliszek...

Szef zadzwonił po pięciu tygodniach, obiecałem, że się pozbieram w trzy dni, ale wiedziałem, że gadam bzdury. Jeszcze spora suma na koncie, jeszcze mieszkanie do sprzedania, tyle czasu, żeby spróbować zrozumieć, żeby zrobić coś, tylko co? Wiedziałem, że to ma związek z człowiekiem w szklanej kuli, że to on mnie tu trzyma, że całe życie byłem na jego smyczy. Nie ruszę się stąd, dopóki nie rozwiążę tej zagadki - kim jest, skąd przybył? Kto go ukarał i za co?
Kupiłem duży łom i poszedłem na plac w środku jakiejś nieprzytomnej nocy, z czarnego nieba walił obficie deszcz ze śniegiem. Opadłem z sił po godzinie, na szkle nie powstała nawet rysa. Lodowate strumyki spływały po kuli drżącymi zygzakami, on patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Miałem wrażenie, że chce mi coś powiedzieć tym spojrzeniem, coś ważnego. Próbowałem się skupić, odebrać jego myśli, nawiązać jakikolwiek kontakt pomiędzy naszymi umysłami. Ale poczułem tylko, że stwór w mojej głowie pręży się, rozpycha, zwija jak podrażniony wąż i szuka wyjścia.

Myślałem, że to będzie trochę bolało. Ale nie, najpierw zrobiło się bardzo jasno, jakby pokój był tunelem, do którego wjeżdża lokomotywa. Chyba nawet słyszałem ten charakterystyczny stukot, potem gwizd. Może nie byłem w pokoju, nie wiem, wziąłem tego tyle, że mogłoby zabić słonia. Światło zaczęło mnie oślepiać, musiałem zmrużyć oczy. Wtedy rozpoznałem kontur butelki, podniosłem ją do ust i pociągnąłem parę łyków. A potem wszystko zgasło.
...........................................................................................

Powieki poruszają się z trudem, sklejone snem, ciężkie od czasu. Obraz rozpływa się we mgle, stopniowo zaczynam wyławiać z niej kształty. Pomnik przyjaźni - odwracam mozolnie głowę - kino. Jego neon błyszczy anielskim błękitem. Nade mną gwiazdy i wirujący w powietrzu liść muskany światłem latarni. Opada coraz niżej, błyska i pląsa w pośmiertnym tańcu. Zatrzymuje się nagle w przestrzeni, nad moją głową, jakby ktoś go wyłączył. Potem zsuwa się w dół po niewidzialnym łuku i spada na szorstką, chodnikową płytę. Kto kazał mu tam upaść, albo zabronił gdzieś indziej?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
andro · dnia 29.11.2009 09:30 · Czytań: 2025 · Średnia ocena: 4,64 · Komentarzy: 32
Komentarze
Jack the Nipper dnia 29.11.2009 14:26 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
mu było. Ktoś mu zabronił mówić, ktoś kazał milczeć. Odtąd przychodziłem do niego codziennie przez cztery lata. Myślałem, że mogę się z nim zaprzyjaźnić, chciałem tego, ale ciągle patrzyłem na niego


mu - mu - niego - nim - tego - niego = zaimkoza

Cytat:
w domu nie przelewało się,


szyk: się nie przelewało

Cytat:
mamie, zaciągnąłem zasłony, usiadłem w zakurzonym fotelu i rozpocząłem podróż. Całymi dniami słuchałem winylowych płyt na starym adapterze mamy:


mamie - mamy = powt

Bardzo dobrze napisane. Troche zaimki przytnij.
Tak sobie myślę, ze człowiek z kuli nigdy nie istniał, a jego obecność tłumaczy sie tylko tym, ze bohater chce go tam widzieć. I na niego zwalić wszystko, czego w życiu doświadczył - ktoś musi być winny.
Usunięty dnia 29.11.2009 14:45 Ocena: Świetne!
Chciałabym napisać coś mądrego, powytykać jakieś błędy, ale niestety wymiękam wobec kunsztu, wrażliwości i talentu...
Świetne :)
andro dnia 29.11.2009 15:27
Jack, poprawki wykonane - ad.1 częściowo, bo czasem po prostu się nie da tych wszystkich zaimków zastąpić. Ale myślę, że tak jak jest teraz, to już może być.
Dzięki za cierpliwość przy czytaniu. ;)
tulipanowka dnia 29.11.2009 15:57 Ocena: Świetne!
ciekawa opowieść;
tutaj jest liść :)

pewnie miejsce i czas nieodpowiednie, ale pytam w przestrzeń - dlaczego tekst o pijaku jest dopuszczalny, a o olbrzymach i wampirach nie???
andro dnia 29.11.2009 16:01
Ja nigdy nie twierdziłem, że olbrzymy i wampiry są be. O so chozi?
sirmicho dnia 29.11.2009 16:07 Ocena: Świetne!
Andro, magiczny tekst. Bardzo dobrze napisany, a do tego pozostawia szereg możliwości interpretacji. Błędy jeżeli są to nieznaczne, ale opowiadanie jest tak świetnie napisane, że w ogóle ich nie widać.

Trafiłeś do mnie, świetny tekst.
Elwira dnia 29.11.2009 17:41 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
pojawił się człowiek w szklanej kuli. Nie wiem kto pozwolił mu, albo kazał pojawić się.

:O

Cytat:
Oglądałem się uparcie przez ramię i


szyk trochę toporny: Uparcie oglądałem się przez ramię i wpatrywałem... (chyba lepiej?)
Cytat:
mówił. Chyba nie mógł, może ktoś mu zabronił mówić,


mówić bym usunęła i tak będzie wiadomo o co chodzi

Dalej już popłynęłam. Przecinki powstawiaj, bo ich brak. :)

Bardzo dobry tekst. Czyta się szybko, płynnie. Fabuła wciąga od początku do końca, toczy się gładko. Szkoda, że podobnych tekstów na PP jest mało.
A człowiek ze szklanej kuli - jest był i będzie.
Pozdrawiam i czekam na kolejną dawkę emocji ;)
przyroda dnia 29.11.2009 18:03 Ocena: Świetne!
Bardzo dobre rozwinięcie mongolskiego przysłowia..."jak se pościelisz tak się wyśpisz"...w takiej kuli to przesrany żywot:yes:
Świetne:)
Aleksandra Meister dnia 29.11.2009 18:11
Sprawnie, dobrze napisane.

Wyciąg z regulaminu:

2.6.4. Komentarz powinien być tak rozbudowany, aby autor domyślił się co przeszkadzało lub podobało się komentującemu.


dop. JtN
Izolda dnia 29.11.2009 22:09 Ocena: Świetne!
Tekst z gatunku głębokiego rowu psychologii tektonicznej. Powiedz mi kim dla Ciebie jest człowiek w szklanej kuli, a powiem ci o twoich lękach i czarnych zakamarkach duszy.
To pierwsze wrażenie. Potem poszłam w inne symboliczne dywagacje i bezapelacyjnie zdominował wszystko to, co ostatnio przeczytałam, może właśnie przez ten niedopowiedziany czar symboliki skojarzeń oraz pętlę łączących się z kulą wątków. Jestem pewna, że nie złapałam tego samego czego ty się uchwyciłeś pisząc (bo nie wszystko jeszcze poukładałam w głowie i dwie zagadki za mną chodzą) ale wystarczająco dużo interpretacji podeszło do mnie miękko jak kot.

Tylko jak na miniaturę to on dla mnie dłuuuuuugaśny. Wsadziłabym bez dwu zdań w psychologię, nawet jeśli sam nie zauważasz co Ci tu powychodziło, to zapewniam – pięć szpadli minimum byłoby potrzebnych żeby wykopać wszystko to co ja widzę. Świetny tekst.
andro dnia 30.11.2009 07:17
Elwiro, jesteś maszyną gramatyczną w skórze białogłowy... Dzięki za uwagi, poprawki wprowadzone. przyroda, A.M. - dzięki za odwiedziny.
Izolda - pewnie Ty najlepiej potrafiłabyś wytłumaczyć tulipanowce, że to nie jest "tekst o pijaku". Nie wiem, czy złapałaś to samo, czego się uchwyciłem, pisząc.
To był impuls, iskra, lub - jeśli ktoś woli - pomysł. W zasadzie napisałem początek spontanicznie. Ale przyznam, że potem sporo nad tą historią pracowałem. Nad symboliką właśnie, pętlą wątków i możliwością interpretacji - tzn brakiem dosłowności.
Pewnie sami wiecie, jakie to uczucie (więc nie będę tłumaczył), kiedy nasz tekst uruchamia w ludziach myślenie. Wynalazca czuje chyba to samo, kiedy widzi, że coś, co zmajstrował działa... :)
andro dnia 30.11.2009 07:21
sirmicho, wybacz, brachu - zapomniałem o Tobie... Dzięki za ocenę, cieszę się, że trafiło - na zdrowie!
Usunięty dnia 30.11.2009 10:00 Ocena: Bardzo dobre
Hmmm... Trochę przeszkadzały mi nie koniecznie płynne przejścia pomiędzy kolejnymi etapami i ja bym, mimo wszystko trochę ten tekst wygładziła, ale takie już chyba moje zboczenie.

Ja mam niestety wrażenie, że jak pisałeś początek, to myślałeś o innej fabule. Niby wszystko gra, ale jakiś to ma inny charakter.

Ogólnie wszystko przyzwoicie, ale nie kopnęło mnie w mózg.
SzalonaJulka dnia 30.11.2009 12:01 Ocena: Świetne!
A mnie kopnęło w mózg, aż się potoczył, jak szklana kula.
Chciałabym wiedzieć, ile ze mnie jest po tej, ile po tamtej stronie szkła.
Myślę od wczoraj, co tu napisać, ale obawiam się, że to kolejny Twój tekst, który ze mną zostanie - czytany wciąż i wciąż inaczej. Szlag by trafił, jak ja lubię Twoje pisanie...
Bardzki dnia 30.11.2009 12:33 Ocena: Świetne!
Szukam, patrzę andro coś skrobnął. Trzeba koniecznie przeczytać. Nie myliłem się. Jest super. Idea kuli jest doskonała jak sama figura. Uniwersalny kształt dający możliwość dowolnej interpretacji. Małą magiczna szklana kulą z śniegiem wewnątrz. Powrót do dzieciństwa do świadka naszych wzlotów i upadków. Przechowana do dziś gdzieś na dnie biurka. Tekst prawie doskonały.
ginger dnia 30.11.2009 13:32 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo dobry tekst. Podoba mi się, bo jest pełen znaczeń i interpretacji, i mimo, że nie bardzo długi, to jednak myślenie nad nim zajmie mi sporo czasu.

Pomysł jest rewelacyjny, trafił do mnie. Ani przez chwilę się nie nudziłam, popłynęłam z tekstem nie zwracając uwagi na błędy i niedociągnięcia. Gratuluję :)
Miladora dnia 30.11.2009 14:25 Ocena: Świetne!
Witaj, Andro... przyszłam Cię podręczyć... :D
- Nie wiem(,) kto pozwolił mu, albo kazał to zrobić. - bez przecinka przed "albo"
- między pomnikiem przyjaźni a kinem, w niej zamknięty był człowiek. - sugeruję "między pomnikiem przyjaźni i kinem, a w niej zamknięty był człowiek."
- marszczyła twarz - sugeruję "brwi"
- w błyszczącą kapsułę(,) dopóki
- jelcz, albo - bez przecinka
- Przecież widać go przez cały czas, - sugeruję "widać go było"
- pomnikiem przyjaźni. Ty maczałeś... - daj myślnik przed "Ty", bo to część dialogu z sobą samym
- palce, o takie! - I groziłem mu palcem, - powt. (może "pięścią"?)
- przetestowane wszystkie gatunki rzeczy do picia i palenia - trochę niezręczne, sugeruję "cały asortyment rzeczy..."
Opowieść rozkręca się i potem płynie już swobodnie, jak rzeka. I ta rzeka uniosła mnie do świata, którego nie znam, ale rozumiem... Między innymi poprzez takie teksty... Nie będę dociekać, kim był człowiek w szklanej kuli - wystarczy mi intuicyjne przeczucie, kim mógł być.
To świetny tekst, Andro.
buźka - trochę smutna, trochę refleksyjna... potrzeba nieco czasu bowiem, by się otrząsnąć po takim opowiadaniu... ;)
PS. W zasadzie przed "albo" nie daje się przecinków, ale nie będę się upierać, że nigdy...
andro dnia 30.11.2009 21:59
Oke - właściwie pomysłem był początek i zakończenie, pozostało połączyć te dwa punkty opowieścią o jakimś tam życiu. Ja zrobiłem to tak, bo (i tu masz rację) w trakcie pisania zacząłem dostrzegać możliwości, jakie daje ten układ. Na pewno można to było połączyć inaczej, i o to między innymi chodzi.
Cytat:
Kto kazał mu tam upaść, albo zabronił gdzieś indziej?


Julka - właśnie: ile nas wszystkich jeszcze zostało dla nas samych i dla siebie nawzajem? A ile już zmarnowaliśmy bezpowrotnie?
Co do reszty - miło mi ale chyba Podkowińskiemu lepiej by poszło, jakby znał Ciebie... :)

Bardzki - pamiętam te kule ze śniegiem w środku. Chyba nawet teraz można je kupić - made in China ;)

ginger - i o to chodziło, żeby popłynąć i żeby pomyśleć potem ;)
dzięki.

Miladora - :upset: Już myślałem, że jest dobrze, a tu Mila wjeżdża ze swoją aluminiową walizeczką i rozpoczyna sekcję zwłok.
Pozwól, że zajmę się tymi poprawkami jutro, ok? I dzięki, oczywiście za poświęcony czas i uwagi - doceniam to.
Z tymi przecinkami przed "ale" to jest właśnie makabra dla mnie, bo - jak się okazuje - czasami się wstawia... Jutro nabazgram więcej.

Dziękuję wszystkim za przeczytanie, polecam się bezczelnie.
Miladora dnia 30.11.2009 23:49 Ocena: Świetne!
Nie sekcję zwłok, Andro, tylko wiwisekcję... :lol:
Moim zdaniem wyszedłeś na cacy... :D
To nie przed "ale"... przed "ale" zawsze daje się przecinki, to przed "albo" się nie daje... :D
Chociaż, skoro można dać przed "i" (czasem), to być może, że przed "albo" w specyficznych warunkach też można... ;)
Nie wyciągnęłam Ci ich wszystkich, sprawdź sam te "albo".
buźka :D
andro dnia 01.12.2009 19:09
Ok. Poprawiłem te przecinki, które wskazałaś i chyba ze dwa inne. Zmieniłem też na "widać go było". Natomiast zostawiam "zmarszczyła twarz", "wszystkie gatunki rzeczy..." itp.
Wytłumaczę się może z jednego, tzn. "Ty maczałeś w tym palce, o takie! - I groziłem mu palcem, mrugałem porozumiewawczo okiem,..."

No nie może tu być, moim zdaniem, żadnej pięści, stopy ani podbródka. Musi być powtórzenie, nie ma wyjścia. Wyobraźmy sobie tę scenę - gość wyrzuca człowiekowi z kuli, że maczał w tym palce i pokazuje mu, jakie. I co robi? Wymachuje pięścią? No ja tego nie kupuję. A właśnie widzę go, jak z pijacką drwiną grozi mu paluchem, trochę przekornie, uśmiechając się kwaśno, czkając i kolebiąc na boki jak stara galera.
Poprawność stylistyczno-gramatyczna - tak! Ale nie za wszelką cenę :)

A przecinek przed "i" to można postawić, można...
Miladora czyta teksty i je poprawia, i sprawdza, i gnębi autora, i mieli, i dusi, i gniecie. Aż mu się tak porobi, że zacznie pisać po ludzku. I o to chodzi :)
Miladora dnia 01.12.2009 19:22 Ocena: Świetne!
Cytat:
Wyobraźmy sobie tę scenę - gość wyrzuca człowiekowi z kuli, że maczał w tym palce i pokazuje mu, jakie. I co robi?


Zgadzam się - pokazuje mu jakie palce... ;)
Ale możesz uniknąć powtórzenia, Autorze, opisując gest i nie wymieniając palców, czyż nie? :lol:
Andro - pisanie to nieraz ekwilibrystyka, ale warto się pogłowić, żeby otrzymać tekst klarownie jasny i stylowy... ;)
A ja jestem sadystką, wiem... :lol:
Bajdurzysta dnia 01.12.2009 19:54 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo stylowo napisane.
Nie przepadam za historiami, w których losy bohaterów są sprowadzone do kilkunastu stron - nie wierzę, by można było dokonać względnie wiarygodnej ekspozycji postaci w tak krótki sposób. Muszę się zatem przyznać, że czytałem Twoją pracę z rosnącymi wątpliwościami, język jakim operujesz zmusił mnie jednak do tego, by dobrnąć do jej końca. I nie żałuję.

Na chwilę obecną wystawiam BDB. Choć myślę, że ocenianie czegoś, czego w pełni się nie rozumie jest z mojej strony błędem.
Pomyślę nad przesłaniem, jak również i nad tym co sam wyciągam z Twojego tekstu, do jutra. I wtedy dokonam, mam nadzieję, rzetelniejszej oceny. Pozdrawiam gorąco.
SzalonaJulka dnia 01.12.2009 21:44 Ocena: Świetne!
Cytat:
Co do reszty - miło mi ale chyba Podkowińskiemu lepiej by poszło, jakby znał Ciebie...

nie całkiem rozumiem... to znaczy, że Podkowiński spartaczył, czy (w kontekście mojej wypowiedzi) Tobie dobrze idzie, bo... ?:shy:
andro dnia 01.12.2009 21:53
Bajdurzysto - nie było moim celem stworzenie psychologicznego portretu postaci ani, tym bardziej, wiarygodnej ekspozycji. wręcz odwrotnie, starałem się jak najmniej opisywać bohatera, zarówno fizycznie, jak i pod względem jego psychiki i filozofii życiowej. Nie wiadomo zatem, jak wygląda, co lubi (oprócz SOŚ - Stan Odmiennej Świadomości), o czym marzy, jak ocenia... Widać tu głównie jego czyny. Głównie, ale nie tylko - trochę jednak myśli... ;)
andro dnia 01.12.2009 22:00
Julka - teraz to ja nie bardzo kminię... :lol:
Ale chodziło mi o to, że Szalona jesteś (pisząc te pochlebstwa) i - w związku z tym - przydała by mu się choć odrobina z tego szaleństwa. ;) Pozdrawiam.
SzalonaJulka dnia 01.12.2009 22:10 Ocena: Świetne!
ano jestem... :rol: Pozdrawiam
Bajdurzysta dnia 01.12.2009 23:25 Ocena: Bardzo dobre
Witaj Andro.
Szukam w czytanych tekstach każdorazowo jakichś odniesień do pschologii postaci i wyższych motywów jej postępowania. To zboczenie zbyt silne, by móc je okiełznać, a co dopiero z nim walczyć. W perspektywie Twojej pracy nie odnoszę się krytcznie do prowadzonej przez Ciebie fabuły, ani też do opisów bohatera. Co więcej cenię takie metody eskpozycyjne, gdyż skłaniają czytelnika do bacznego śledzenia prozy.
Tym, co mi nie opdowiadało, była natomiast prędkość. Zarówno w zmianach miejsce akcji, jak i w działaniach głównego bohatera. Dużo tu się dzieje, jeszcze więcej rozgrywa się w tle fabuły. Zmieniaja się czasy, studia, później praca, przychodzi chwila powrotu do miasteczka, śmierci matki, miłości ... tylko wszystko jest tak gwałtowne, (niezamierzoność i zaskoczenie są wprawdzie plusami), tak szybko i pobieżnie opisane, że nie mogę się zagłębić w nowych wydarzeniach. Czyny, tak jak sam piszesz, są widoczne - tekst jest bowiem klarowny - cóż z tego jednak, skoro nie przyciągają mojej uwagi. Nie uwierzyłem w prawdziwość wydarzeń, gdyź przeprowadziłeś mnie przez swoją literaturę z prędkością światła. Stworzony przez Ciebie SOŚ zasługuję na uwagę i poświęcę mu odpowiednią dojzę mej uwagi, ale dopiero jutro. Na chwilę obecną potwierdzam swoję zdanie, że narracja jest zbyt szybka, a wydarzenia i czyny bohatera nie pozwalają mi stworzyć spójnego obrazu postaci.
Nie miałeś tego na celu. Nie chciałeś prezentować bohatera z perspektywy jego postaw życiowych i filozofii. OK. Mniej jednak wzgląd na to, że czasami czytelnicy - a ja się do takich upierdliwców zaliczam - cenią sobie wyżej bohatera niż prezentowaną fabułę. By postać literacka mogła mnie zaciekawić muszę znaleźć w niej pewne własne cechy. I nie muszę tychże cech wcale szukać w narracyjnych opisach ociekających psychologią. Nie. W postępowaniu bohatera jego motywy mogą się przecież odbijać niczym w zwierciadle. A ja, z drobną pomocą narratora, zrozumiem wtedy wszystko.
Do Twojego dzieła wrócę jutro. Prześwietlę je dokładnie. Mimo wszystko to bardzo dobra proza, bardzo stylowa. Masz godne uwagi pióro. Pozdrawiam.
andro dnia 03.12.2009 22:17
No tak. Dzięki za szczegółowe wyjaśnienia. Cóż mogę powiedzieć? Może to, że wszystko jest względne, a zwłaszcza prędkość :) ( pamiętam nieszczęsne lekcje fizyki). Z tego punktu widzenia to właściwie prędkość narracji można uznać za zerową - oczywiście to zależy od tego, czy się odpowiednio nastawimy (czyt. umiejscowimy).
Bo przecież, tak naprawdę, to przez cały czas nie dzieje się nic, szklana kula stanęła i stoi, w niej zamknięty jest człowiek. A reszta jest tylko tłem... ;)
Cieszy mnie, że znalazłeś chwilę na poświęcenie tej drobnostce (tekstowi).
Pozdrawiam!
Slavek dnia 02.01.2010 10:52 Ocena: Świetne!
andro chłopie, rewelacja!!! nie znam się na prozie (na innych rzeczach też nie), zresztą Twoja jest pierwszą jaką przeczytałem tutaj i jestem pod wrażeniem:yes: poruszająca historia. Bajdurzysta napisał, że aby postać literacka go zaciekawiła musi w niej odnaleźć siebie...dziwne, że nie odnalazł (pewno źle szukał) bo przecież każdy ma swojego człowieka w szklanej kuli
Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku
andro dnia 02.01.2010 22:38
Cieszę się, Slavek, że Ci się podoba. Jak również miło mi, że moja proza jest pierwszą przeczytaną przez Ciebie na tym pokładzie. Ale nie pierwszą w ogóle tutaj, bo komentowałeś "Lalkę w dziupli" ;)
Najlepszego, Slavku! I polecam więcej prozy na PP. Mnie rozmontował na kawałeczki taki np. tekst (Jacka The Nippera) :
http://www.portal-pisarski.pl/readarticle.php?article_id=15505
Slavek dnia 03.01.2010 21:21 Ocena: Świetne!
a guzik nie komentowałem, ale wiesz kiedyś poznałem pewną dziewczynę, przedstawiliśmy się sobie, a ja potem, przez miesiąc zastanawiałem się jak ma na imię-Ilona czy Iwona.
z tego powodu unikałem sytuacji, w której musiałbym ją przedstawiać, aż pewnego razu na mieście spotkaliśmy jej matkę
- cześć Bogusia! - zawołała mama...
to tyle jeśli chodzi o moją pamięć, więc być może coś z prozy komentowałem:rip:
na pewno będę teraz czytać to i owo. na pewno Ciebie i JtN-a
pozdro:)
andro dnia 03.01.2010 22:22
no to sorki, powinienem sprawdzić najpierw. ale net mi się tak muli, że zanim sprawdzę cokolwiek, to spora kula z gila zdąża mi się ulepić... siema!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty