Wychodząc na imprezę w sobotni wieczór, wyglądałam niezwykle atrakcyjnie. Nie wiem, czy sprawiły to godziny spędzone przed lustrem, czy wewnętrzny ogień, trawiący mnie od jakiegoś czasu. Ostatnio działo się ze mną coś niepokojącego, coś czego nie potrafiłam określić, a spędzało sen z oczu. Tęskniłam za czymś, nie wiedząc, co to jest. Szukałam w pamięci, starając się w logiczny sposób rozwiązać zagadkę własnej duszy. W domu właściwie wszystko w porządku, tylko ty stałeś się jakiś milczący, smutny i zamknięty w sobie. Najgorsze, gdy nie wiesz, czego chcesz, albo boisz się to nazwać.
Siedziałeś przed telewizorem z papierosem w ręku, kątem oka obserwując moje poczynania. Nie powiedziałeś ani słowa, nie zapytałeś, o której wrócę i dlaczego tak późno. Nic. Cisza. Początkowo nie zdawałam sobie z tego sprawy, zaaferowana czekającą mnie imprezą, ale, trzymając już rękę na klamce drzwi wyjściowych, odwróciłam się i spojrzałam w oczy. Czego tam szukałam? Akceptacji, nagany, troski? Nie zobaczyłam niczego, prócz pary pustych oczu. Wzruszyłam ramionami i, trzasnąwszy drzwiami, ruszyłam na podbój wieczoru.
*
Wróciłam dość wcześnie, coś mnie ciągnęło do domu. Stanęłam w ciemnym korytarzu obserwując cię przez uchylone drzwi. Siedziałeś pochylony przy komputerze, a błękitna poświata ekranu monitora oświetlała ci twarz. Nagle wyprostowałeś się i, wyczuwając chyba czyjąś obecność, powoli odwróciłeś w stronę drzwi. Cofnęłam się spłoszona: nie chciałam, żebyś pomyślał, że cię podglądam. Po chwili wróciłeś do poprzedniej pozycji, wziąłeś głęboki oddech i zwiesiłeś głowę na piersiach.
Moje ciało zalała nagła fala gorąca, gdy uświadomiłam sobie znaczenie myśli właśnie rozkwitłej w umyśle. Szybko pobiegłam do sypialni, starając opanować wzrastające podniecenie, lecz nawet lodowaty prysznic nie przyniósł ulgi: nie, to nie tak, tak nie wolno! Długo leżałam myśląc o tobie, aż łaskawy sen położył swe dłonie na zmęczonych powiekach.
*
Zaraz po przebudzeniu zamknęłam ponownie oczy, żeby jeszcze przez chwilę być z tobą. Przypomniałam sobie dotyk twoich dłoni na moich piersiach. Czułam jak delikatnie je pieścisz, nie chcąc mnie obudzić. Drżałeś z podniecenia i emocji. Nie wiedziałeś jeszcze, że ja też tego pragnę, że jestem szczęśliwa, iż odważyłeś się ich dotknąć.
Delikatnie masowałeś sutki, a one, pobudzone, nabierając ciemniejszej barwy, stawały się twarde i sprężyste. Przysunęłam się do ciebie, wciąż trwając we śnie, ale wyczuwając już nadchodzące pożądanie.
Guziki piżamy same odpinały się wraz z narastającym podnieceniem. Byłeś coraz śmielszy, a ja coraz bardziej uległa, zwłaszcza, że sen nie do końca jeszcze opuścił rozgrzane ciało. Ustami wpiłeś się w lewą pierś, jakbyś chciał wyssać mleko, którego nigdy tam nie było. Moje wcześniejsze wątpliwości, czy wolno nam to zrobić, rozmyły się w ułamku sekundy, zastępując je narastającymi emocjami.
Dotykałeś coraz bardziej natarczywie, a ja łaknęłam twojej obecności we mnie, lecz zwolniłeś. Delikatnie odsunąłeś kołdrę, odsłaniając moje półnagie ciało. Nasycałeś się widokiem przez lata dla ciebie zakazanym: tabu, którego nie wolno było dotknąć, zobaczyć. W tym momencie złamałeś wszelkie zasady i miałeś mnie w zasięgu dłoni, długich palców, o których wczoraj zamarzyłam. Patrzałeś mi w oczy, obawiając się jakiegokolwiek sprzeciwu, ale weta nie było. Wyciągnęłam rękę, dotykając twych pełnych, różowych ust. Zdałeś sobie wtedy sprawę, że zrobisz ze mną wszystko, co podsuwała ci od lat chłopięca, nienasycona wyobraźnia. Wolno przesunąłeś ręką po nagim brzuchu, zahaczając o luźne bokserki i, nie zwalniając, zsunąłeś je do kostek. Instynktownie uniosłam biodra w łagodnym ruchu, odsłaniając całą, bezwstydną istotę kobiecości. Twoja dłoń zmysłowo dotknęła miękkiego wzgórka, a kciuk ostrożnie zanurzył się w środku. Stłumiłam jęk rozkoszy, przygryzając wargi w oczekiwaniu kolejnych doznań. Poczułam twój ciepły oddech na skórze ud i gorące wargi pokrywające pocałunkami wewnętrzne ich strony. Kolana zaczęły drżeć, a palce rąk i stóp zakotwiczyły w pościeli. Wiedziałeś dokładnie czego pragnę, jak dotykać najczulszych miejsc, jak sprawić, żebym odpłynęła w rozkoszy. Badałeś ciało milimetr po milimetrze, pokrywając skórę pocałunkami. Jakbyś sprawdzał jej stan, czy jest cała i zdrowa. Z ogromną czułością dotykałeś każdego zadrapania, blizn na kolanie, śladów po oparzeniu, gdy byłam dzieckiem...
Wsunąłeś dłonie pod moje pośladki unosząc je do góry i wszedłeś we mnie językiem. Muskałeś wewnętrzne płatki warg i, jakby przypadkowo, od czasu do czasu zahaczałeś o łechtaczkę. Była już nabrzmiała i zaczęła pulsować własnym tempem. Wówczas przyssałeś się do niej, jednocześnie penetrując mnie palcami. Łydki drżały, a zaciśnięte na twoich włosach palce zbielały z wysiłku.
Aż nadszedł moment, gdy poczułam cię całego. Przylgnąłeś do mych piersi, pieszcząc ucho czułościami. Pod opuszkami palców czułam naprężone mięśnie, wystające łopatki, twarde pośladki. Stopniowo wszedłeś we mnie, bez żadnych oporów, bo moja wilgoć zrobiła już łatwą ścieżkę. Poczułam cię głęboko, bardzo głęboko, aż jęknęłam z bólu. Cofnąłeś się trochę, obserwując mą twarz. Już dobrze. Nasze ciała zaczęły rytmicznie poruszać się w uniesieniu. Szybkie, krótkie pchnięcia zakazanej miłości. Po skroniach spływały ci kropelki potu, łącząc się z moimi na czole i nosie. Gorące oddechy i szalejące z podniecenia serca, oczekiwały spełnienia. Szczytowaliśmy równocześnie, tłumiąc jęk ekstazy.
W ciszy wspólnie wypaliliśmy papierosa. Podniosłeś się bez słowa, pocałowałeś krótko i ostrożnie zamknąłeś za sobą drzwi.
- Mój starszy brat – szepnęłam w poduszkę.