zwykle tego nie robię i mam nadzieję, że odbierzesz to jako chęć pomocy; zaznaczyłam w tekście wyrazy, wersy, które są moim zdaniem zbędne, a nawet szkodzą tekstowi (te pogrubione); nie wiem dlaczego uparcie nie chcesz zrezygnować z nadmiaru metafor (kiepskich metafor), bo to nie pierwszy tekst przecież; myślę, że da się uratować i jeśli mogę coś poradzić, to radzę spróbować napisać wprost, bez udziwniania, skupiając się na konkrecie, pomyśl, że masz coś do przekazania i chcesz to zrobić, więc zrób tak żeby zainteresować/zastanowić czytelnika, żeby współodczuwał.
pod sufitem zastanowienia leżąc
udaję, że nie widzę
skurwysyństwa chodzącego po ulicach
wklepanego dokładnie w każdą płytką chodnika
zamykam oczy ciężkie
wbijam je w lustro
i to samo skurwysyństwo uderza mi ze źrenic
a ja dalej udaję,
udaję, że nie widzę
że go w ogóle nie ma na świecie
i poza powłoką ozonową też nie
unicestwione brakiem tlenu
krzyczę nienawiścią do ściany sprzeciwu
i wychodzę w brudny śnieg
zabijam marzenia o utopii
gdy tak pięknie kwitną róże znieczulenia