Opowieści z Przeklętej Doliny: Język Plonów - cz. III - Konrad Staszewski
Proza » Historie z dreszczykiem » Opowieści z Przeklętej Doliny: Język Plonów - cz. III
A A A
Opowieści z Przeklętej Doliny

Język Plonów


Część III-cia

- Jestem detektywem. Moim obowiązkiem jest służyć i pomagać ludziom.
- Od tego są Strażnicy.
Sam się przekonałeś jacy oni są.
W tej sytuacji Poitos nie mógł znaleźć żadnego kontrargumentu. Dobrze wiedział co Mothman miał na myśli. Z najdrobniejszymi szczegółami pamiętał sprawę Zakonu Ansuzyjczyków sprzed dziewięciu miesięcy i nieocenioną pomoc Strażników.
- Poza tym nie marnuj czasu, i tak mnie nie przekonasz.
Detektyw wstał i skierował się do wyjścia z pokoju.
- Jakby Agnes się obudziła i pytała o mnie to coś wymyśl.
- A za ile wrócisz?
- Za chwilę, idę tylko po gazetę.
Mothman wychodząc z pokoju nie zamknął za sobą drzwi. Poitos patrzył jak hrabia zakłada na siebie płaszcz. Po chwili widział przez okno jak nie oglądając się za siebie, zatopiony we własnych myślach przemierzał ogród energicznym krokiem. Okno w pomieszczeniu było uchylone i chirurg usłyszał nawet odgłos zamykanej furtki.
- John! - krzyk rozległ się w całym domu.
Wyrwany z zamyślenia lekarz wyszedł z pokoju. Nie miał pewności czy słuch nie spłatał mu figla ale na wszelki wypadek podszedł do drzwi małżeńskiej sypialni. Gdy ponownie usłyszał ten sam przejmujący krzyk był już pewny, że Lady M. się obudziła. Otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia.

- Gdzie jest John? - zaatakowała go gdy tylko pojawił się w progu. Siedziała na łóżku a cała zmiętoszona pościel leżała na podłodze. Rozpalone czoło i szkliste oczy świadczyły o tym, że gorączka znowu przybrała na sile.
- Wracaj - pomyślał chirurg ale wiedział, że Mothman nie wróci. Lekarz musiał jak najszybciej coś wymyślić.
*

Bez najmniejszego trudu znalazł gazeciarza. Jego wózek stał trzy ulice od domku, w którym mieszkał Mothman. Detektyw podszedł do starszego, chudego mężczyzny trzymającego w garści plik gazet i machającego nimi nad głową.
- Dzień dobry. Co dziś ciekawego w gazetach?
- Dzień dobry Jaśnie Panie - odpowiedział sprzedawca. Mothman zorientował się, że zaledwie w ciągu jednej nocy wszyscy zwiedzili się o jego statusie społecznym. - Prawie we wszystkich gazetach tematem numer jeden jest popełnione niedawno morderstwo i ostatni wywiad z chłopcem. W jednej z nich piszą o tym nawet na trzech stronach. - Rozgadał się gazeciarz.
- Poproszę właśnie tę gazetę.
Sprzedawca podał mu ją skwapliwie ale nie chciał przyjąć zapłaty.
- Dla takiej osobistości jak Pan wszystko powinno być darmowe.
Mothman nauczył się już, że w Przeklętej Dolinie warto jest czasem za coś nie zapłacić. Podziękował tylko i schował gazetę pod połę płaszcza. Postanowił jeszcze nie wracać do domu. Po kilku minutach spaceru znalazł skwerek z kilkoma ławeczkami. Przy jednej z nich umieszczona była lampa. Jej światło rozpraszało nieco poranną mgłę. Detektyw rozsiadł się wygodnie i rozłożył gazetę. Chciał jak najwięcej dowiedzieć się o sprawie chłopca i jego rodziców zanim przystąpi do pracy. Może w gazecie napisali coś więcej niż usłyszał w radiu.
Tu, w skwerku, na ławce miał czas na rozmyślania. Nie chciał nikogo angażować do rozwiązania tego rzekomego morderstwa, jeśli to nie będzie niezbędne. Postanowił niczego nie mówić nawet swojej żonie - Agnes powinna mieć teraz jak najwięcej spokoju.
Sam tytuł artykułu nie pozwalał przejść obojętnie obok gazety. "Tropy mordercy". Mothman zastanawiał się skąd ta pewność dziennikarzy, że popełniono morderstwo skoro ani w artykule ani w wywiadzie nie było ani słowa o przeprowadzeniu jakiegokolwiek śledztwa czy pobycie Strażników na miejscu tragedii. Sam sprawdzi to miejsce nim przybędą Strażnicy.

Znał imię i nazwisko chłopca z radia i gazety i nie stanowiło dla niego problemu znalezienie domu, w którym rozegrała się rodzinna tragedia. Cała okolica o niej huczała i wystarczyło zapytać pierwszego lepszego mieszkańca, żeby otrzymać adres zamieszkania rodziny Aarona. Wiązało się to niestety z wysłuchaniem najdziwniejszych teorii o śmierci ojca chłopca. W swojej karierze detektywistycznej Mothman nauczył się nie słuchać niczyich bajań i ufać tylko swojemu przeczuciu i doświadczeniu.

Obejrzał dokładnie domostwo, w którym jedynym mieszkańcem teraz był Aaron. Detektyw wszedł na ganek i nacisnął klamkę. Drzwi były zamknięte. Na kilkakrotne naciśnięcie dzwonka także nikt nie odpowiedział. Dziwne mu się zdawało, że wokół domu nikt się nie zatrzymywał, nie było żadnych gapiów jakby, pomimo wielkiego zainteresowania tragedią w radiu, gazetach wszyscy interesowali się tylko na pokaz. Jednocześnie miał wrażenie, że jest przez kogoś czujnie obserwowany odkąd przekroczył próg furtki przed domem.
Odstąpił od dzwonka i jeszcze raz przyjrzał się znakowi namalowanemu na drzwiach. Nie miał najmniejszych wątpliwości - znów miał do czynienia z runami. Pamiętał, że taka sama runa była wśród alfabetu namalowanego w Autobiografii Mary Mothman.
Ponownie obszedł dom i skierował się w stronę, w której według relacji chłopca zniknął tajemniczy osobnik. Zasnuwająca wszystko, raz gęstsza, raz rzadsza mgła ograniczała widoczność i nie dostrzegł nawet śladów nóg mordercy. Nadal czuł na sobie czyjś wzrok. Wrócił w okolice domu. Przy furtce ktoś na niego czekał.
- Czego pan tu szuka? Tu nie wolno wchodzić bez pozwolenia.
- Szukam odpowiedzi, rozwiązania zagadki - odpowiedział Mothman.
- Pan...
- John Mothman a pan?
- Sean Mclean. Nie wiem czy pan o mnie słyszał.
Imię i nazwisko hrabiego - detektywa działało chyba jak narkotyk bo głos i ton jego rozmówcy nagle złagodniał.
- Tak, to pan pomagał chłopcu w trakcie wywiadu.
Sean nie umiał ukryć swego zaskoczenia ale uśmiechnął się nieco przyjaźniej. Mothman postanowił mimo to mieć się przed nim na baczności - nie raz zawiódł się na takich szczerych ludziach.
- Nie jestem jego prawnym opiekunem ale staram się mu pomagać tak jak umiem.
- To się chwali. Rozumiem, że to pan ma klucze do domu chłopca. A może ich panu nie dał?
- Mam, mam - Sean odpowiedział szybko.
- W takim razie chciałbym nieco dokładniej obejrzeć miejsce zbrodni.
- Oczywiście, ale nie noszę ich wszędzie ze sobą. Na przykład teraz. Widzi pan, jestem tu akurat przypadkiem. Przechodziłem w pobliżu, zobaczyłem pana i chciałem poznać. Klucze są u mnie. Przy okazji może pan porozmawiać z chłopcem.
- Z przyjemnością - odparł Mothman. Detektyw uśmiechnął się do własnych myśli. Sprytnie Sean. Grasz na czas. Ciekawe co masz do ukrycia. Mothmanowi przyszło coś do głowy ale nie mógł teraz tego sprawdzić.

- Gdzie jest Aaron? - Zapytał Sean Steve'a gdy wraz z Mothmanem weszli do domu.
- Na górze. A kto to jest?
- Przyjaciel, syneczku. Ten pan chciałby tylko porozmawiać z twoim kolegą - Sean pogłaskał chłopca delikatnie po głowie.
- Proszę za mną.
Poprowadził Mothmana na piętro kręconymi schodami. Drzwi do pokoju, w którym gościnnie mieszkał Aaron były przymknięte.
- Aaron, masz gościa. Możemy na chwilkę wejść?
Chłopiec zastanawiał się chwilę nim się zgodził.
- To jest hrabia John Mothman. Bardzo ważna osoba - podkreślił Mclean a Mothman skrzywił się słysząc te słowa. - Chciałby zadać ci kilka pytań.
- Jak każdy detektyw.
Chłopiec był zimny i bardzo konkretny co zaskoczyło Mothmana. Albo bardzo dobrze grał wyuczoną rolę albo był bardzo inteligentny. Tak czy inaczej potwierdzało to tylko wcześniejsze podejrzenia detektywa.
- I zapewne chciałby to zrobić na osobności - Aaron czujnie wpatrywał się w hrabiego. Sean także na niego spojrzał a Mothman tylko w milczeniu skinął głową.
- Przyniosę klucze w tym czasie. - Mclean wyszedł z pokoju.
Gdy zostali sami detektyw przymknął drzwi i usiadł na krześle naprzeciwko chłopca.
- Cieszę się, że coś o mnie słyszałeś. To nam nieco ułatwi rozmowę.
- To pan dziewięć miesięcy temu odniósł opiewane przez wszystkich mieszkańców Przeklętej Doliny zwycięstwo nad Zakonem Ansuzyjczyków.
Hrabia ledwo zdusił w sobie irytację wywołaną ironicznymi słowami chłopca.
- Dlaczego chce mi pan pomóc?
- Słyszałem przeprowadzony w radiu wywiad z tobą i zainteresowała mnie historia tajemniczego mordercy.
- A ja myślałem, że namalowana na drzwiach runa - chłopiec znowu uśmiechnął się ironicznie.
- Co o nich wiesz?
- Dziwny zbieg okoliczności. Myślę, że ta runa przeznaczona jest dla pana.
Mothman chciał zadać Aaronowi jeszcze kilka pytań ale drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł Sean przerywając ich rozmowę.
- Mam już klucze. Myślę, że możemy obejrzeć miejsce zbrodni.
Detektyw podniósł się z krzesła.
- Chciałbym, żeby Aaron poszedł z nami. Nalegam.
Mclean spojrzał na hrabiego zaskoczony.
- Myślę, że to niezbyt dobry pomysł. Przeżycia mogą być jeszcze za świeże.
- Tym lepiej. Może sobie coś jeszcze przypomni.
- Zgadzam się z detektywem - niespodziewanie wtrącił się Aaron.

Mothman z przyjemnością stwierdził, że fundamenty jego pierwszej teorii zostały mocno podkopane. Ale Mothman lubił wyzwania. To, że początkowo o popełnienie morderstwa podejrzewał chłopca nie było jednak zupełnie bezpodstawne, ale pozory często mylą. Detektyw musiał przyznać, że Aaron był dziwny, jakby dwuosobościowy. Zastanowiły go ostatnie słowa chłopca o przeznaczeniu. W Przeklętej Dolinie nie ma przypadków - te słowa, zniekształcone czasem i doświadczeniem, które usłyszał dziewięć miesięcy temu na zawsze już utkwiły mu w pamięci. Ten chłopiec coś wiedział i Mothman musiał się dowiedzieć o co chodzi. Ale nie mógł o to pytać w obecności Seana. Hrabia miał już kolejną teorię. Krąg podejrzanych nagle się poszerzył. Mothman poczuł się jak ryba w siatce.

Mothman poczuł ciarki na całym ciele. Uczucie podniecenia opanowywało go za każdym razem gdy przekraczał próg miejsca zbrodni. Sean przekręcił klucz w zamku i gdy otworzył drzwi powiew stęchłego, słodkiego powietrza przyprawił ich o mdłości. Chłopiec nie czekając ani chwili wbiegł do domu. Hrabia i Mclean spojrzeli na siebie zupełnie zaskoczeni.
- Myślę, że nie powinniśmy...
Nim Sean dokończył swoją myśl detektyw pobiegł za Aaronem. Hrabia uśmiechnął się do swoich myśli. Wbiegł za chłopcem do pomieszczenia, które jeszcze niedawno służyło zapewne jako sypialnia jego rodziców. Aaron stał na środku pomieszczenia z szeroko otwartymi oczami. Mothman podszedł do chłopca, objął go i przytulił do siebie jakby przytulał własnego syna. Aaron zapłakał i Mothman czuł, że jego reakcja nie była udawana. Sean natomiast nie umiał powstrzymać swego okrzyku przerażenia gdy tylko wbiegł do sypialni i zobaczył co się stało.
- Niech pan zabierze chłopca do domu - polecił mu hrabia. - Sam się tu rozejrzę a potem do was przyjdę.
Aaron podszedł do Seana i razem wyszli z pomieszczenia. Mothman jeszcze długo słyszał szczery płacz chłopca. Musiał przyznać, że i on nie spodziewał się takiego widoku.
**

Poitosowi kończyły się już pomysły a Mothman jeszcze nie wrócił. Chirurg stał w przedpokoju plecami oparty o drzwi. Przekręcony klucz wystawał z zamka. Lekarz musiał siłą powstrzymywać Lady M. przed wyruszeniem na poszukiwania męża. Nawet środki uspokajające już nie skutkowały. Poitos bał się, że za chwilę kobieta wyważy drzwi tak jak zerwała sznur, którym musiał ją związać.
Zastanawiał się co może jeszcze zrobić żeby jakoś uspokoić hrabinę gdy niespodziewanie jej krzyk wściekłości przerodził się w krzyk bólu. Poitos bez namysłu otworzył drzwi i wbiegł z powrotem do sypialni.


Konrad Staszewski

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Konrad Staszewski · dnia 12.12.2007 11:04 · Czytań: 655 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:77
Najnowszy:ivonna