Liczę na palcach kolejne jednostki. Napełniam strzykawkę. Zanurzam powoli końcówkę igły, niczym deskę surfingową w piasek. Podjęłam decyzję. To mój wybór. Patrzę na ciało eks-miss szkoły i nie poznaję siebie. Wychodzone ręce, sucha skóra, blizny i zrosty na przedramionach. Gdzie się podziały długie do pasa blond włosy, figura modelki? A jednak... Sama wybrałam tę drogę. To ścieżka ku samounicestwieniu. To jednak prawda, co mówią, że człowiek jest największym wrogiem samego siebie. W końcu to, czego nie zrobił Aleks ani alfonsi, którzy mnie sponsorowali, kończę sama. Wiem, że po tym strzale już się nie obudzę. Ale nie żałuję. Wpadłam zbyt głęboko, by wyjść z tego bagna. To jedyne, co mogę zrobić. Przynajmniej teraz mam wybór. Hera mnie zabiła. Albo i nie. Przecież i na początku miałam wybór. Ja już nie żyję. Zabiłam się przed laty, gdy po raz pierwszy wzięłam herę. A może jeszcze dawniej? Kiedy? Gdy spróbowałam kompotu? Paliłam trawkę z kumplami? Czy łykałam tabletki przeciw gorączce? Każda droga, choć zupełnie inna, prowadziła do jednego. No i there you go: złoty strzał.
Wybaczcie.
Marcin... Kochałam.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
lina_91 · dnia 16.12.2007 18:39 · Czytań: 3133 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: