Mydlana trawa (cz.2) - wyrrostek
Proza » Obyczajowe » Mydlana trawa (cz.2)
A A A
Opowiadanie napisałem z zamiarem wzięcia udziału w konkursie "Zielona wyspa". Post factum zdałem sobie sprawę, że jednoznacznie narzucona regulaminowa wskazówka ...utracony raj czy piekło na ziemi?, jest sprzeczna z moimi odczuciami.
Opisywanie emigracji tęsknotą do ojczyzny to, w tym wypadku, nieporozumienie.
Przytoczę nieskromnie słowa wieszcza: ... ten tylko się dowie,
Kto cię stracił.

Nazwiska i imiona występujących osób zostały wymyślone.

Mydlana trawa (cz.2)

Dzięki tej egzotycznej znajomości mogłem wzmocnić parę razy nasz rodzinny budżet. Nie mówię oczywiście o wynagrodzeniach za prowadzenie samochodu, choć przeważnie od tego się zaczynało. Zawsze jednak początkiem był alkohol.
Rafał lubił życie towarzyskie i gdy nudziły go cztery ściany z ich zmęczonymi lokatorkami, wyruszał w miasto... lub na wieś. Knajpy były jego drugim domem. Wszędzie "rządził" i zawsze wracał ze szczebioczącym trofeum. Bezkarność rozpuściła go do tego stopnia, że pewnego razu niewłaściwie ocenił sytuację. W czasie trwania hucznej zabawy bardzo wymownie zachwycał się kształtami swojej partnerki. Zawsze lekceważył w podobnych sytuacjach protestujących gentelmanów, którym coś się tam wydawało. Nie znajdował więc powodów, by inaczej potraktować skromnie wyglądającego faceta, upominającego się o dziewczynę, z którą przyszedł.
Świadkowie wydarzenia opowiadali później z dużym zażenowaniem i oczywiście w całkowitej tajemnicy, o strasznym "łomocie". Obrońcą damy okazał się karateka posiadający czarny pas. Zniszczeniu uległo parę krzeseł i stół. Rafał dopiero po długich minutach, mobilizowany okrzykami "Policja już jedzie!", wstał i zataczając się wsiadł do auta. Jakimś cudem dojechał pod garaż. Nie widział podążającego za nim, w odpowiedniej odległości, radiowozu. Gdy zbierał siły, chcąc wyjść z samochodu, zobaczył "przyjaźnie" migające niebieskie światło. Przedstawiciele porządku poprosili o prawo jazdy, które to, po procedurze związaną z analizą krwi, zatrzymali na rok.

W okresie rekonwalescencji, u Rafała zamieszkała znana nam z wcześniejszych odwiedzin, Ewa. Miła i ładna blondynka, chronicznie licząca na sfinalizowanie obiecanego jej związku i zawsze gotowa do poświęceń.
Po tygodniu hospitalizacji, choć jeszcze parę plastrów zdobiło twarz obolałego Casanovy, nie wspominając już o bandażach chroniących połamane żebra, w słonecznych okularach wsiadł do auta, prosząc mnie o zawiezienie do miejsca pracy pewnej podopiecznej. Tam okazało się, że właścicielka knajpy ma problemy ze znikającą zastawą. Zasadniczy dylemat tkwił jednak gdzie indziej. Niespodziewana kontrola sanitarna zagroziła zamknięciem lokalu, jeżeli jego ściany w dalszym ciągu będą świecić brudem. Rozpoczęto dramatyczne poszukiwania malarza.
Rafał, znając moje potrzeby i możliwości, ustalił stawkę godzinną na dwadzieścia marek. Trudno było się nie zgodzić.

Zakres czynności oceniłem na równy tydzień machania pędzlem i wałkiem. Ponieważ codzienne dojazdy, ze względu na znaczną odległość i zmęczenie stały się nieopłacalne, dostałem gościnny pokój.

Wykąpany, chcąc zapomnieć o dniu skakania po szczeblach drabiny, marzyłem o łóżku. Usłyszałem pukanie i zanim zmobilizowałem się do odpowiedzenia, w drzwiach stanęła Jadzia.

- Napijesz się soku pomarańczowego? – W rękach trzymała dwie napełnione szklanki.
- A może wolisz coś mocniejszego? – zaproponowała widząc moje zdziwienie.
- Dziękuję, ale właśnie chciałem się położyć.
- Musisz wytłumaczyć Rafałowi, że ja nie mam nic wspólnego ze znikaniem talerzy.
- No pewnie, wierzę ci.
- Tak, jednak on jest na mnie zły.

Poły szlafroczka Jadzi zaczęły się rozchylać.

- Chyba czujesz, że powinieneś przekonać Rafała. Jakaś błahostka nie może przekreślić moich planów życiowych.

"Nie pożądaj żony kolegi swego, ani żadnej rzeczy, która jego jest"- Nie, nie było to kolejne przykazanie, choć takowego przestrzegałem. Również nie myślałem o swojej żonie i możliwości jej zdradzenia.

Głupio się czułem widząc gołe, rozchylone uda obiecujące błogość przed zaśnięciem. Rozmyślania nad postępowaniem kobiet, które dla zrealizowania swoich marzeń gotowe są na wszystko, też nie miały miejsca.
Ta dziewczyna i tak została już przez wielu skrzywdzona, więc nie chciałem, aby kiedyś pomyślała "Ten również był świnią!".
Obiecałem załatwić sprawę, dopiłem sok pomarańczowy.

- Dobrej nocy i do jutra.

Jadzia nie odpowiedziała. Z jej smutnego spojrzenia wyczytałem pretensję: "Świnia! Nie chce mu się porozmawiać z Rafałem".


Ewa podejrzewała swojego adoratora, ale nigdy nie nakryła go na zdradzie. Wiedziała, że o wielu interesujących sprawach mógłbym jej opowiedzieć. Nigdy jednak nie poniżyła się do zadawania pytań.

W dniu, w którym Rafał odzyskał dawną formę, Ewa wyjechała do Polski, a jej miejsce zajęła kolejna narzeczona.

Mijały wiosny i jesienie, i w końcu liczba chętnych do zamążpójścia osiągnęła stałą wartość. Nie starałem się zapamiętywać imion, operowałem jedynie kwartałami: "Mówisz o tej z lata poprzedniego roku?".

W międzyczasie Rafał przeprowadził się do bardziej komfortowego mieszkania. Dzięki temu stosunki towarzyskie nabrały intensywności. Dzieliły nas jedynie różne numery nad drzwiami wejściowymi prowadzącymi do tego samego bloku.
W wyniku sąsiedzkiej zażyłości i nierzadkim odwiedzinom wiedzieliśmy o sobie wszystko, no prawie wszystko.
Często spędzaliśmy razem czas wolny. Jeździliśmy samochodami do uroczych zakątków Bawarii, w góry, rzadziej nad wodę. Rafał unikał słońca, jego skóra nie potrafiła wytworzyć odpowiedniej ilości pigmentu.
Wspólne biesiady w trakcie rodzinnych uroczystości jeszcze bardziej zacisnęły nasze więzi.

Po letnim urlopie w Polsce dostałem od Rafała kopertę pełną zdjęć. Ze zdziwieniem obserwowałem jego podekscytowanie.

- Poznałem fajną laskę. Mówię ci, niesamowita rakieta!

Nie wiedziałem, co jest grane i miałem średnią ochotę na oglądanie pornograficznych ujęć. Ponaglany jednak rozbieganym wzrokiem Rafała, zajrzałem do środka. Zakłopotany, nie miałem odwagi podnieść głowy.
Wszystkie odbitki były identyczne, tak jakby ktoś wycykał cały film w przeciągu paru minut, nie zmieniając ustawienia aparatu. Oglądałem jakąś sypialnię z łóżkiem pod baldachimem i banalną scenę małżeńską; dwoje małżonków pod kołdrami, z siedzącym między nim dzieckiem. W tej sielance najfajniejsze wrażenie robiła mina faceta tak idiotycznie rozanielonego, jak gdyby dopiero przed chwilą stracił dziewictwo. Długo nie mogłem rozpoznać w błogim uśmiechu rysów Rafała.

- No, fajne zdjęcia. – W geście podziękowania, niemniej mocno zakłopotany, podałem całą kopertę.
- O nie, specjalnie dla ciebie zrobiłem te odbitki.

Byłem kompletnie zdezorientowany, choć zaczynałem kojarzyć. Nosił wilk razy kilka...

- Mówię ci, niesamowita laska i mnie naprawdę kocha.
- Kocha? O czym ty mówisz?
- No kocha... i ja ją też!
- Gdzie poznałeś to cudo?
- Na ubawie. A wiesz jak ona auto umie prowadzić!
- Pozwoliłeś jej jeździć toyotą?
- No. Bez problemu zapieprza.

Nareszcie zrozumiałem "co jest grane".
Prawdziwą miłością Rafała była Celica. Mył i polerował swoje cacko na okrągło. Zaufanie miał jedynie do mnie i do tej pory nikomu innemu nie pozwolił usiąść za kółkiem.


c.d.n.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wyrrostek · dnia 23.02.2010 08:35 · Czytań: 929 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 2
Komentarze
Usunięty dnia 02.03.2010 12:33 Ocena: Świetne!
A co ja tam będę Ci kadził...
Sam wiesz, że bardzo dobre.
wyrrostek dnia 03.03.2010 09:16
Saduś, fajnie że wpadłeś i dzięki za wszystkie komentarze z 2.03.2010 :)
pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
pociengiel
05/10/2024 20:09
Pulsar dnia 05.10.2024 19:50 Ocena: Słabe Czego się boisz… »
Pulsar
05/10/2024 19:50
Czego się boisz cwelu?? Do tej pory , nie można było… »
pociengiel
05/10/2024 19:14
No, no, no. Odezwał się element kosmosu. »
Pulsar
05/10/2024 16:41
Media mają duży wpływ na kształtowanie naszej świadomości.… »
Kazjuno
05/10/2024 16:13
Januszu Rosek. Przygody łowcy posagów czytałem z… »
Kazjuno
05/10/2024 00:18
Oczywiście akceptuję brak w osiedlu quada i skutera… »
ivonna
04/10/2024 15:39
Jest taka wzmianka, noooo może wzmianeczka ;): Postanowił… »
Kazjuno
04/10/2024 14:00
Chyba przegapiłem przyczepiony do traktora pług.… »
ivonna
04/10/2024 13:25
Hej, hej. Dawno mnie tu nie było, powoli tu wracam. I...… »
Kazjuno
04/10/2024 07:56
Wykreowana przez Ciebie Iwonno postać Andżeliki jest… »
Manuel del Kiro
03/10/2024 20:53
Jacek London dziękuję za komentarz. Masz rację w Forreście… »
Janusz Rosek
03/10/2024 11:23
Kazjuno, Dziękuję bardzo za Twój komentarz i ciekawe… »
Jacek Londyn
03/10/2024 10:58
Dobra, barwna, wiarygodna opowieść. Fragment o metalowych… »
pociengiel
02/10/2024 23:31
DZIĘKI »
Kazjuno
02/10/2024 22:55
Na wstępie przyjmij Wiktorze, gratulacje z okazji wydania… »
ShoutBox
  • Dar
  • 22/09/2024 22:52
  • Zbyś Oława . Mam nadzieję, że będzie dobrze.
  • Wiktor Orzel
  • 18/09/2024 08:33
  • Dumanie, pisanie i komentowanie tekstów. ;)
  • TakaJedna
  • 16/09/2024 22:54
  • Jesień to najlepszy czas na podumanie.
  • mike17
  • 15/09/2024 19:48
  • Jak jesień nadchodzi, to najlepsza pora na zakochanie się :)
  • TakaJedna
  • 12/09/2024 22:05
  • Jak jesień idzie, to spać trzeba!
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
  • ajw
  • 20/08/2024 14:13
  • I ja pozdrawiam, Zbysiu :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 12/08/2024 22:39
  • "Miałem sen, może i nie całkiem senny, zdało mi się, że zagasnął blask dzienny(...) Ziemia lodowata wisiała ślepa, pośród zaćmionego świata (...)Stało się niepotrzebnym, ciemność była wszędzie
  • Zbigniew Szczypek
  • 10/08/2024 19:12
  • Pozdrawiam wszystkich serdecznie, ciesząc się, że mogę do Was wrócić i że nadal tu jesteście - Zbyś ;-}
  • TakaJedna
  • 28/07/2024 16:41
  • Pozdrawiam niedzielnie!
Ostatnio widziani
Gości online:101
Najnowszy:Shamestone