Inżynier czasu - tulipanowka
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Inżynier czasu
A A A
Dawno, dawno temu, gdy najpopularniejszymi narkotykami były papierosy z tytoniu oraz napoje etanolowe zdarzyło się raz, że inżynier czasu, człowiek o imieniu Dżosz chciał zabić kobietę Berenikę, z wykształcenia mikrobiologa, która urodziła się trzy wieki wcześniej niż on.

Dzięki podróżom w czasie Dżosz wiedział, że Berenika wynajdzie biologiczny sposób na obupłciowość. Po śmierci Bereniki narodzą się prorocy i propagatorzy nowej filozofii opartej na założeniu, że wszyscy powinni mieć takie same szanse, by doświadczać życia we wszystkich jego aspektach. Ludzkość zacznie się zachwycać tańcami godowymi pomrowów (lądowych ślimaków bez muszelek), ich pięknymi penisami, które wyłażą zza głowy. Pomrowy staną się symbolem nowej wolnościowej idei. Ludzkość przejdzie na obojnactwo. Wszyscy ludzie będą posiadać zarówno jądra i członki, jak i pochwy i macice. Każdy uzyska prawo, by doświadczyć cierpienia porodu, jak i łysienia głowy. Każdy będzie miał możliwość zakosztować uroków macierzyństwa, jak i męskiej, kopulacyjnej rozkoszy. Nikt nikogo nie będzie mógł obrażać, poniżać i dyskredytować ze względu na płeć. Nikt nie będzie zmuszony zachowywać się tak, jak nakazuje wzorzec płci. Nikt nie będzie mieć lepiej, ani gorzej niż pozostali.
Mimo cudowności i sprawiedliwości obojnactwa, Dżosz prezentował odmienne stanowisko. Uważał, że dwie płcie są potrzebne, dlatego postanowił zmienić przeszłość.
„Jeżeli zabiję Berenikę, przyszłość będzie inna. Zachowają się tradycyjne płcie” – myślał.
Wiedział, że mordowanie ludzi z przeszłości jest zabronione prawem i kodeksem lojalnościowym inżynierów czasu. Mimo tego postanowił zaryzykować w imię przekonań, w które głęboko wierzył.

***

Inżynier czasu przeniósł się do czasów młodości Bereniki.

Berenikę odbywała wakacyjną praktykę w fermie hodowlano-rozrodowej ślimaków w okolicach Paryża. W laboratorium pomagała przy konstruowaniu genetycznie zmodyfikowanych odmian jadalnych pomrowów. W weekendy, które miała wolne, jeździła zwiedzać Paryż.

Poznali się w Luwrze, a dokładnie przed słynnym obrazem Delacroix „Wolność wiodąca lud na barykady”.
- Z wolnością nie należy przesadzać – mruknął Dżosz do ucha stojącej przed nim Bereniki.
- Wolność jest największą wartością człowieka – odpowiedziała odwracając się.
Wtedy Dżosz spojrzał w piękną twarz kobiety i... uznał, że nic się nie stanie, gdy zabije ją za kilka dni.

Następnego dnia wybrali się razem, żeby zwiedzić paryskie kościoły. Zaliczyli bazylikę Sacre Coeur oraz katedrę Notre Dame, a potem poszli się kochać. Kolejne trzy weekendy miały podobny przebieg. W tygodniu spotykali się wirtualnie. Zakładali kombinezony czuciowe, aby mimo odległości poczuć się blisko.
Następne wolne dni – sobotę, niedzielę i poniedziałek (w poniedziałek wypadało jakieś święto) spędzili na wycieczce do Budapesztu.

Dżosz był przerażony faktem, że zbyt mocno zauroczył się Bereniką. Nigdy by nie przypuszczał, że ta stara, pokrzywiona baba, znana z podręczników historii, w młodości mogła być tak śliczną i fascynującą dziewczyną.
„Nie wolno mi ulegać emocjom. Mam do zrealizowania ważną misję” – upomniał sam siebie.

W szóstą wspólną niedzielę podczas zwiedzania paryskiego Muzeum Techniki inżynier czasu popchnął Bernikę w stronę pracującej maszyny.
- Ratunku! Zmiażdżą mi się dłonie! – krzyknęła przerażona kobieta. - Dżosz, kochanie, pomóż!
Wtedy Dżosz podbiegł do niej, lecz zamiast ją odciągnąć od urządzenia, zaczął ją dusić gołymi rękoma.
- Dżosz! Dżosz! Przestań! Dżosz! - krzyczała.
Mężczyzna wiedział, że powinien zabić, ale nie potrafił. Rozluźnił ucisk. Wtedy kobieta uderzyła go w twarz. Nie zareagował. Stanął w zamyśleniu. Dopiero, gdy ze złością zaczęła go okładać pięściami, złapał ją za nadgarstki i syknął:
- Jesteś najobrzydliwszą kobietą wszechczasów. Teraz jestem zakochany, ale przysięgam zabiję cię jeszcze. Przyrzekam. Muszę tylko się odkochać.
Berenika nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ pojawili się ochroniarze.
Skończyło się na tym, że „agresywni kochankowie” (tak ich gapie nazwali) zostali wyrzuceni z muzeum.

Zdenerwowany Dżosz przeniósł się do swoich czasów.

***

Minęło kilka lat.

Berenika pracowała w omega-laboratorium w stolicy planety Lumiere. Zauważyła, że ktoś lub coś fałszuje wyniki badań, które notowała w służbowym komputerze. Informatycy stwierdzili, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i że nie ma śladów włamania. Konkluzja była taka, że pewnie sama coś źle wpisała. Berenika przestała się upierać, żeby się nie ośmieszać przed współpracownikami. Jednak z każdym dniem zyskiwała coraz większą pewność, że jednak ktoś grzebie w jej naukowych zapiskach. Zmieniła komputer, zmieniła programy zabezpieczające, a także wprowadziła hasła dzienne. Nic nie pomagało.

W końcu napisała w zwykłym pliku tekstowym:
„Nie wiem, kim jesteś: człowiekiem, kosmitą, czy inteligentnym programem. Powiedz o co ci chodzi. Porozmawiaj ze mną. Może znajdziemy jakiś kompromis. Muszę rzetelnie zapisywać wyniki badań. Bez nich moje życie traci sens”.
Po chwili wyświetliła się odpowiedź:
„Zaprzestań badań. Jestem człowiekiem”
Odpisała:
„A z czego mam żyć, człowieku?”
Człowiek podał jej kilka alternatywnych propozycji nad którymi mogłaby popracować.
Kobieta zaczęła dyskutować i pytać o szczegóły techniczne zaproponowanych badawczych projektów. Z czasem zaprzyjaźniła się z tajemniczym „człowiekiem” i rozmowy objęły swym zasięgiem tematy różne.

***

Dżosz spał w swoim łóżku, które przypominało wyglądem przeźroczystą, szeroką szklankę. Gdy się przebudził poczuł, że jego ręce są przywiązane od nóg. Otworzył oczy i ujrzał Berenikę, która trzymała w dłoni mały, elektronowy nóż. Zaskoczony próbował wstać. Jednak skrępowane kończyny nie pozwoliły mu na poruszanie.
- Zabij mnie jeśli musisz – wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Gdybym chciała już byś nie żył – szepnęła Berenika uprzejmym tonem.
- Po co to wszystko? Jak udało ci się przenieść z twoich czasów?
- Dlaczego mnie zostawiłeś?
- Możesz mnie zabić, ale wiedz, że chciałem cię chronić. Nie mogłem ci dać tego, czego potrzebujesz. Nie mogłem ci niczego dać. - Dżosz postanowił nie wspominać o swojej walce z obojnactwem, ponieważ najpierw chciał się zorientować, jaką wiedzą dysponuje jego oprawczyni.
- Nie przesadzaj.
- Jestem niedoszłym mordercą, a ty pracujesz dla rządu Układów Omega.
Roześmiała się i odsunęła broń od jego szyi.
- Rozbawiłeś mnie. System działa tylko w warstwie pozornej. Jest rząd Układów, który działa poprzez rzesze żołnierzo-urzędników, czyli omegantów. Omeganci egzekwują prawo, żeby niby chronić mieszkańców planet. Planecierze mają obowiązek płacić podatki, żeby finansować władze Układów. Wszystkie legalne laboratoria podlegają Układowi i tylko dlatego...
- Sama widzisz, że stoimy po przeciwległej stronie barykady.
- Czy pamiętasz, co ci mówiłam, gdy płynęliśmy statkiem po Sekwanie?
- Nie byłaś zadowolona z niespodzianki. Powiedziałaś, że nienawidzisz niespodzianek.
- Wcale nie. Światła Paryża i my przytuleni. To był cudowny rejs. Niezapomniany – westchnęła głęboko. - Na początku byłam zła, bo gdybyś mnie uprzedził, to wzięłabym ze sobą spray na komary i inne robactwa.
- Wspomniałaś też, że nie lubisz włóczyć się nocami.
- No nie! Chodzi mi o coś bardzo ważnego. Przypomnij sobie.
- Powiedziałaś, że palenie papierosów zmniejsza objętość penisa w czasie wzwodu. Zły przepływ krwi i naczynia krwionośne nie takie. Choć nigdy wcześniej bym się tego po sobie nie spodziewał, od następnego dnia przestałem palić. Nie zmniejszałem ilości fajek, po prostu koniec i już.
- Proszę cię. Nie o to mi chodzi. Jak zaczynasz teksty w podobnym tonie od razu przypomina mi się wieczór w Budapeszcie. Spiłeś się i dyskutowałeś ze swoim siusiakiem.
- Po pierwsze długo nie wracałaś i dlatego zacząłem imprezę sam. Po drugie wypiłem tylko odrobinę. A po trzecie rozmawiałem z Bogiem.
- Akurat. Cytuję. „I jak ci tam na dole? Też ci smutno, jak mi na górze? Myślisz, że ona teraz ssie innego, nie ciebie? Masz rację, mały, też tak sobie myślę.”
- Ja tego nie powiedziałem! Cytujesz nie moje dialogi. Jak już to mogłem rozmawiać albo z Bogiem, bądź głośno myśleć.
- Staram się naprowadzić cię na swój sposób rozumowania, ale ty zawsze przeskakujesz na wątki seksualne – zauważyła Berenika.
- Toś mnie rozbawiła – zaśmiał się nerwowo Dżosz. Przyganiał kocioł garnkowi.
- Czy pamiętasz co ci opowiadałam o sobie podczas nocnego rejsu po Sekwanie? Tak, czy nie? Nie chodzi mi ani o romantyczne widoki, ani o palenie papierosów. Szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że do rzucenia tytoniu zmotywowała cię uwaga o wielkości członka. Wy faceci jesteście stuknięci. Nieważna śmierć, nowotwory i zadymianie pomieszczeń. Najważniejszy jest seks i wszystko co się z nim wiąże.
- Chyba dobrze, że rzuciłem palenie? – Dżosz zrobił niewinną minę.
- Pewnie, że dobrze, tylko... Nieważne.
- Dla mnie ważne. Palenie było moim nałogiem.
- Z nieważnością chodziło mi o to, iż nie mam w zwyczaju pouczania dorosłych. Ja też uwielbiam niezdrowe rzeczy i nie mam zamiaru z nich rezygnować. Nie wmawiaj mi, że namawiałam cię do rzucenia papierosów.
- Na statku podeszła do nas grupka nastolatków i spytała, czy możemy ich poczęstować papierosami. Wygrzebywałem właśnie paczkę z kieszeni, gdy ty wyskoczyłaś z gadką o wielkości penisów, że będą krótsze i chudsze.
- To ty miałeś zamiar trucizną poczęstować dzieci? Jestem wstrząśnięta!
- No wiesz... Poprosili grzecznie.
- Było minęło. Dzieciaki ostrzegam, że będą mniejsze pod względem wzrostu ciała i z innych powodów. Dzieci mają prawo nie wiedzieć wielu rzeczy, a obowiązkiem dorosłego jest ich ostrzegać.
- Ja rzuciłem palenie. Mam szansę dłużej żyć, a ty mnie chcesz dzisiaj zabić.
- Nie chciałam cię zabić. Nigdy nie chciałam cię zabić. Chciałam tylko pokazać, że mogłabym to zrobić, gdybym chciała. To zasadnicza różnica.
- Ale po co? – zapytał Dżosz.
- Ty mogłeś mnie zabić, gdybyś chciał. Nie zrobiłeś tego. To urocze z twojej strony. Dlatego chciałam byś wiedział, że ja potrafię zabijać i wykańczać ludzi z zimną krwią. Teraz zastosowałam strategię, którą ty zwykle walczysz.
- Zaskoczyłaś mnie.
- Obowiązuje mnie tajemnica służbowa, dlatego nie mogę ci powiedzieć, czym się zajmuję. To mi trochę pomogło w dotarciu do ciebie.
- Ja wiem. Pracujesz w laboratorium wojskowym i wymyślasz wirusy, które zabijają Planeciarzy Układu, czy wrogów spoza Układu. Broń biologiczna.
- No cóż, mój drogi, każdy musi z czegoś żyć.
- Nie jesteś lepsza ode mnie.
- Nie pamiętasz, co ci mówiłam w Paryżu, w czasie rejsu statkiem. Przypomnę ci raz jeszcze. Byłam dziewczyną gangstera, kiedy mieszkałam na planecie Koralowina. Wiesz co to jest trauma? Byłam świadkiem okropnych rzeczy. W rzeczywistości to gangsterskie grupy rządzą planetami. One decydują, a reszta mieszkańców musi się podporządkować. Jak nie - to palą się habitaty, ktoś umiera niby w wypadku kosmicznym, albo niby na chorobę pozytonową, komuś odcina się palce, albo jądra, komuś łamie się kości, albo zewnętrzny pancerz. O torturach psychicznych, praniu mózgu i szantażach nie wspominając. To jest straszne. A straszniejsze jest, że to się dzieje i nikt się temu nie przeciwstawia. Wiesz jak zachowują się omeganci? Udają, że nic nie widzą. Schodzą z drogi gangsterom. Jedni ze strachu, a inni, bo wiedzą, że system tak działa. Pozostali sami powiązani są z gangami. Bałam się. Bardzo się bałam. Wydawało mi się, że będę bardziej bezpieczna, wstępując w szeregi omegantów.
- I co?
- Lęk mnie nie opuszczał. Nauczyłam się jak inni omeganci nie widzieć, nie słyszeć i nie mówić.
- Konformizm.
- Uważasz, że powinnam była poświęcić życie dla idei? Potem zjawiłeś się ty. Taki dzielny i odważny.
- Chciałem cię zabić – przypomniał Dżosz.
- Ale tego nie zrobiłeś. Dałeś mi więcej niż ktokolwiek mógłby mi dać. Pokazałeś mi narzędzia do walki o wolność osobistą i odzyskałam odwagę. Przestałam się bać. Byłeś moją terapią i podniosłam się z gruzów. Zawsze będę ci za to wdzięczna. Od czasów praktyki na Ziemi nie potrzebuję długo spać, a wcześniej uciekałam w sen. Dałeś mi szczęście. Nie to materialne, ale duchowe.
- Naprawdę? – zdziwił się.
- Tak.
- A tak często narzekałaś, że się ciebie czepiam.
- Bo nie miałam na tyle mocnej psychiki, by umieć z pokorą przyjąć krytykę. Dalej nie mam.
- Wolisz nie wiedzieć i popełniać błędy?
- Może to nielogiczne, a wręcz głupie, ale tak. Ważne, że mam narzędzia i chociaż gangi nadal rządzą, to jednak czuję, że mogę się bronić. Komfort psychiczny. To ważne.
- Mnie ścigają omeganci – blefował Dżosz. Chociaż postępował nielegalnie – próbując zmieniać przeszłość, omeganci nie potrafili go skutecznie kontrolować.
- Jeśli przeszkadzasz korporacjom to...
- Nie wiem jak bardzo jesteś lojalna wobec Układu Omegi?
- Omeganci zajmują się odwracaniem uwagi i mają pewien wpływ na życie zwyczajnych ludzi. Gangi to właściwa władza. Jak się im podpadnie to koniec. Sztuką jest, żeby nigdy nie wejść im w drogę. Jestem lojalna wobec jednostek, ludzi, których cenię i szanuję. Układ Omega, tak samo jak gangi, to jedno, wielkie bagno.
- Ach tak - mruknął. - Jak mnie znalazłaś?
- Po stylu wypowiedzi domyśliłam się, że człowiekiem, który nie chciał, żebym prowadziła badania nad hormonami mięczaków, byłeś ty Dżosz. Zaczęłam łączyć różne wrzucane mimochodem przez ciebie słowa, aż niechcący zgadłam w jaki sposób można poruszać się w czasie.
- Ile podróży odbyłaś w czasoprzestrzeni?
- Szczerze powiedziawszy ta jest moją pierwszą. Nie znam jeszcze wszystkich tajników podróży w czasie. Szłam po twoich śladach. Z ciekawości. Chciałam wiedzieć, dlaczego chciałeś mnie zamordować w Paryżu, dlaczego jednak tego nie zrobiłeś, dlaczego zniknąłeś, dlaczego fałszowałeś wyniki moich badań, a także dlaczego podsunąłeś mi tyle genialnych pomysłów.
- Z których ty wybrałaś najgłupszy projekt.
- Nie boję się już panicznie, ale mimo wszystko wolę nie robić niczego ważnego, wolę nie zwracać na siebie uwagi, bo inaczej jacyś gangsterzy się mną zainteresują.
- Nie potrafię pojąć jak ktoś tak tchórzliwy mógł zapoczątkować obojnaczą rewolucję i zmienić całą ludzkość – westchnął Dżosz.
- Nie wiem o czym mówisz, o jakiej rewolucji?
- To jest związane z moją misją, z moją pracą.
- Proponuję, abyśmy zostawili ten temat. I tak ci nie pomogę w tej kwestii. Czy odpowiesz mi na moje pytania? Odbyłam podróż w czasie właśnie w tym celu.
- Nie powinnaś była. Wyprzedzasz swoją epokę.
- Chcesz, żeby wróciła? – spytała Berenika.
- Rozwiążesz mnie? Powinnaś też odłożyć nóż elektronowy.
- To jest elektronowy nóż? - spojrzała na broń w swojej dłoni. - Wygląda tak niewinnie.
- Odłóż go. Nie wiesz dokładnie, jak on działa. Możesz zrobić sobie krzywdę.
- Ufam ci, Dżosz. - To powiedziawszy Berenika odłożyła nóż i rozwiązała więzy krępujące ciało mężczyzny.
Uwolniony inżynier czasu natychmiast przewrócił kobietę na łóżko i usiadł na niej okrakiem tak, żeby nie mogła się poruszyć.
- Zejdź ze mnie. To boli. Jesteś ciężki. Auuu! Zejdź – jęczała.
Dżosz siedział nieruchomo, jakby zapadł w letarg. W rzeczywistości pozostawił swoje ciało, a duchem odbył podróż do przyszłości, żeby coś ważnego sprawdzić (podróże w czasie rzadko kiedy łączą się z teleportacją materialnego ciała).
Po chwili wrócił i zobaczył, że Berenika płacze.
- Co się stało? – spytał.
- Jesteś ciężki. Wolę umrzeć od noża niż godzinami być zgniatana. Boli!
- Przepraszam. Medytowałem – powiedział Dżosz schodząc z ciała kobiety.
Berenika chlipiąc rozmasowywała obolałe ciało, gdy Dżosz w dłonie ujął jej twarz.
- Bereniko czy zechcesz ze mną pozostać w moim czasie? – zapytał patrząc w oczy.
- Ale...
- Zakochałem się w tobie w odległych dla mnie wiekach, na Ziemi, w Paryżu. Chciałem zdusić w sobie zakazane uczucie. To było tabu dla inżynierów czasu. Sądziłem, że ludzie z różnych epok nie mogą być razem. Nie rozumiesz?
Berenika pokręciła przecząco głową.
- Kiedyś ci to dokładnie wytłumaczę. Wiesz jestem inżynierem czasu. Przeniosę się w czasie i zapiszę cię w omegackich rejestrach. Uwiarygodnię twoje istnienie. Nikt nie zauważy. No może paru moich kumpli, ale my inżynierowie czasu trzymamy się razem. W razie czego jeden drugiego solidarnie kryje.
- Dżosz, ja ciebie wspominałam każdego dnia i każdej nocy. Bardzo tęskniłam. Bardzo.
- Zostaniesz w moich czasach? Zobaczysz różne fajne, bajeranckie gadżety. Nie jest źle. Nie ma gangów. Można powiedzieć, że gangi przejęły władzę i stały się omegantami. To skomplikowane. W każdym razie tutaj, ze mną, będziesz czuć się bezpieczna. Obiecuję.
- Ojej – zakłopotała się.
- Nic się nie martw. Takiej sprawiedliwości, logiczności prawa i spokoju życia zwykłego planeciarza nie było nigdy wcześniej. Jest dobrze. Będziesz czuć się wolna. Więc, jak?
- A ty mnie kochasz?
- Oczywiście, kocham cię bardzo. - Dżosz pocałował kobietę.
Wtedy ona rozpłakała się. Kaskada stresujących i emocjonujących zdarzeń skomasowanych w jednym poranku, czyli krótkim odcinku czasu, wywołała duchowe cierpienie, któremu tylko łzy mogły przynieść ulgę.
- Nie płacz, przecież cię kocham.
- Przepraszam, ale za bardzo się wzruszyłam. Zejdzie mi jakieś pół godziny nim się uspokoję. – Berenika próbowała zachować dystans do swojej psychiki.
- To poczekamy – powiedział i przytulił kobietę.
Kiedy przez trzydzieści kilka minut Berenika płakała, Dżosz myślał o tym jak to bezkrwawo uratował ludzkość przed inwazją obojnactwa, a przy okazji znalazł swoje osobiste szczęście.
Potem się kochali.

Z kochania mieli czwórkę dzieci.
Berenika chciała dwójkę, a Dżosz siódemkę. Kompromisowo stanęło na czwórce.
Dżosz nigdy się nie przyznał, że chciał mieć tak liczne potomstwo wyłącznie dlatego, żeby Berenika nigdy nie miała czasu i siły, żeby wrócić do zawodu mikrobiologa.
„Lepiej niech zajmuje się dziećmi niż ślimakami” - myślał inżynier czasu. - „Powinni mi stawiać pomniki. Eeeech, ludzkość nie zna imion swoich prawdziwych wybawców i bohaterów. Rewolucjoniści z pomrowami na sztandarach będą musieli znaleźć sobie inne zajęcie”.

Berenika czuła się szczęśliwa głównie dlatego, że Dżosz ją prawdziwie kochał. Natomiast wychowanie dzieci oraz kontakt z wynalazkami nowej epoki, aż a nadmiarze zaspokajało jej potrzeby poznawcze.

***

Obecnie wdrożone programy przeciwdziałają modyfikacjom przeszłości. Podobna historia nie miałaby szans się wydarzyć. Dziś za mniejsze przewinienia inżynierów czasów skazuje się na operacje kasowania umysłu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 29.07.2010 09:19 · Czytań: 754 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty