Nasz bohater postanowił wrócić ze szkoły autobusem linii numer 4. Wsiadł, niepostrzeżenie wyjął bilet ze swojej tylnej kieszeni, okazał go kierowcy i kocim ruchem wślizgnął się na tył autobusu, gdzie mógł w samotności egzystować i konsternować piosenkę pod tytułem "Its okay, to be gay" . Gdy zaczął rozglądać się po autobusie, zauważył swojego długowłosego brata, jeszcze bardziej długowłosego Bodzia, a także Hindusa. A za nimi stała pani o całkiem ślicznych brązowych oczach, które wydały mu się dziwnie znajome. Nie były ładniejsze od zielonych i okrągłych oczek jego dziewczyny, lecz miały w sobie jakąś dziwną aurę skrywanego szaleństwa i mocy...
Wpadał swoim wzrokiem na jej oczy przez całą drogę. Zdawało mu się, że zerkała na niego, lecz ona tak naprawdę była zamyślona czymś innym. Możliwe że myślała o krasnoludkach krzyczących do wiewiórek "Gdzie są wichajstry?!" . To był bardzo poważny temat, nad którym rozmyślało wielu naukowców, dochodząc do wniosku, że jest trochę nieświeży i trzeba umyć mu zęby... Sytuacja w autobusie robiła się coraz bardziej napięta. Ludzie wsiadali tabunami by skrócić swoją podróż życia - z pracy do domu - o jak najwięcej. Kierowca z pewnością zastanawiał się nad wejściem hipisa w krótkich spodenkach, który powtarzał wszystkim, że ich kocha. Paru ukrytych dresów siędzących obok bohatera wstało i zaczęło tłuc niepełnosprytnego pana przebranego za hipisa. Gdy dziwna przygoda kilku panów skończyła się orgią, kierowca zainterweniował. Wyjął swoje magiczne dildo i wyrzucił je przez wyjście bezpieczeństwa, będące.. oknem w dachu. "Ciekawe jak ludzie by wychodzili tym oknem..." zastanawiał się. Cały czas czuł na sobie zerknięcia tej dziwnej dziewczyny. Poczuł na swojej twarzy but. To niepełnosprytny, lecz bardzo zwinny hipis wyskoczył owym wyjściem. Niezastanawiając się nad tym co się stało, młodzieniec znów konsternował piosenkę. Po chwili jednak ją wyłączył, ze względu na dziwne spojrzenia ukrytych dresów.
Żółto-czerwony - a może bordowy? - autobus dojechał do przystanku gdzie nasz bohater musiał wysiąść. Niespodziewanie podążył za nim również Hindus, jego stary kompan zabaw z piaskownicy. Miał cichą i niewytłumaczalną nadzieję, że brązowooka również wysiądzie. Stawiając kolejne kroki jego serce coraz szybciej pulsowało. Nigdzie nie było jej widać. Tabuny ludzi wypływały z przetłoczonego pojazu użytku miejskiego. Bohater tracił już nadzieję, gdy nagle ujrzał czarny kozak i obcisłe dżinsy. Noga - taszcząc za sobą reszte ciała - zaczęła opuszczać pojazd. Robiła to z nieziemską gracją. W głowie bohatera zaczęły snuć się dziwne myśli. "Skąd ona jest? I czemu ma moje oczy?! Są tylko moje! Musze je jej ukraść. To napewno podróbka!". Skąd owe myśli się wzięły? Czyżby z zazdrości? Czyżby ktoś ukradł mu te ironiczne i pełne sarkazmu oczy? Nie, na pewno nie. W tym czaiła się jakaś nutka epickości. Ta opowieść nie może się tak szybko skończyć. Młodzieniec musi dojść do niej, porozmawiać, poznać jej przeszłość, a także teraźniejszość i musi poznać odpowiedź na pytanie...
"Czemu porusza się całkowicie w lini prostej?".
Koniec części pierwszej.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Akasavir · dnia 10.09.2010 09:18 · Czytań: 876 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: