Padał śnieg. Mroźno. Wietrznie. Anett przymknęła powieki, ale to tylko pogoda. Wargi szczypały, jak mocno szczypały. Ale to już nie ważne, ważne było to, co przed nią. Uśmiechnęła się.
Czasami gdy jest ci ciężko zastanawiasz się jakby to było, gdyby wszystko zostawić. Nie, nie zostawić, porzucić. Zostawia się coś na chwilę, na miesiąc, na później. Porzuca się na zawsze, niekoniecznie wiedząc, że to co zagubione, nie zniknie z pamięci. Nie odnajdzie się, ale pozostanie w sercu. Zauważ iż nie jest to proste. Powiem inaczej; coś ulotnego, jak skrawek duszy, może znaczyć więcej niż wszystkie słowa wypowiedziane w najczulszych żargonach świata.
Spojrzałbyś w jej oczy. Brązowe, o cudownie szerokich źrenicach. Te oczy mówiły, że jest kimś kto wie co znaczy żyć. Być świadomym wyboru, cudownie porażająco świadomym! Ale nie byłbyś pewien czy były wesołe. Chowały się w nich cichuteńkie błyski zadumy. Nie wiedziałbyś co ukrywają. Jednak świadomość ich mentalnej dorosłości mogłaby Cię przygnieść do ziemi.
Malutkie obcasy delikatnie stąpały po zmarzniętym chodniku. Co pewien czas słychać było odgłosy ulicy, śpieszących się przechodniów, przejeżdżających pojazdów. Torba nie mogła być ciężka, więcej nie pozwolono jej zabrać.
Widzisz mój drogi, łatwo podjąć decyzję której później będzie się żałować, ale skąd możesz wiedzieć, że ta łatwość może również dotyczyć, czegoś, co stanie się Twoją pociechą, powołaniem?
Anett miała w sobie cząstkę piękna całego świata, między pulchnymi dłońmi skrywała kawałek papieru z wyraźnie wykaligrafowanym adresem. A teraz mogłoby zaświecić słońce, bo już dotarła do skaju drogi. Już niedaleko. Drogowskaz przedstawiał kilka alternatyw.
Zgromadzenie Sióstr Nazaretanek i Dom Samotnej Matki...
Po raz kolejny dziewczyna uśmiechnęła się. Zgniotła karteluszek w dłoni i ruszyła w stronę... w stronę przeznaczenia.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
whitedream · dnia 19.04.2008 11:38 · Czytań: 679 · Średnia ocena: 3,5 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora: