„Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń” - emilec12
Publicystyka » Reportaże » „Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń”
A A A
Puste kartki
Nieduże, jasne pomieszczenie – jedna z wielu sal wykładowych Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Siadamy naprzeciwko siebie, przez uchylone okno wpadają odgłosy kampusu. Za Joanną połyskuje zielona tablica, obok jej dłoni piętrzy się niewielki stos białych, niezapisanych kartek. To one umożliwią nam „rozmowę”. Joanna nie słyszy od urodzenia.
Hałas dobiegający przez okno tylko zaostrza panującą między nami ciszę. Joanna czyta z ruchu warg, ale nie dostatecznie dobrze, byśmy mogły „normalnie” porozmawiać. Jej ręce spoczywają nieruchomo na blacie biurka, ale czasem porusza nimi mimowolnie, jakby chciała zacząć migać. Nawet gdyby zaczęła, nie zrozumiałabym. Jest ode mnie niewiele starsza, mieszkamy w tym samym mieście, mam ją na wyciągnięcie ręki, ale nie możemy się porozumieć.
Ja-głucha
Joannie podobne sytuacje, pełnie niezręcznych uśmiechów i niewiele dających, dobrych chęci, są dobrze znane. Słyszący rodzice, słyszący trzej bracia. Dopóki nie nauczyli się, ze względu na nią, chociaż trochę języka migowego, rozdzielała ich cisza. Porozumiewali się za pomocą krótkich słów i zdań zapisywanych na karteczkach, nie zawsze zrozumiałych dla siebie gestów. „Rodzice po prostu nie wiedzieli, co ze mną zrobić – mówi – Mieli trzech zupełnie zdrowych synów, a nagle pojawiłam się ja-głucha. Nie od razu zauważyli, że jest ze mną coś nie tak. Potem mama zaczęła się zastanawiać, dlaczego nie wodzę za nią wzrokiem, gdy do mnie mówi, nie wzdrygam się na dźwięk hałasu. To była dla nich wielka tragedia, dopiero niedawno się z tym pogodzili. To było tak dawno, a ja byłam mała, więc pamiętam tylko bezsilną złość, kiedy widziałam dookoła siebie twarze poruszające ustami, ale z zupełnym brakiem zrozumienia”.
Bardzo dobrze za to pamięta dzień, w którym rodzice zawieźli ją do specjalistycznego ośrodka szkolno-wychowawczego we Wrocławiu. Dla jej dobra – musiała przecież zacząć chodzić do szkoły, poza tym wreszcie przebywałaby w środowisku i towarzystwie osób podobnych do siebie. Joanna miała jednak siedem lat i trudno było jej zrozumieć takie racjonalne argumenty. Była tylko dzieckiem rzuconym w obce miejsce, zostawioną w zawsze towarzyszącej jej ciszy. „Myślałam, że mnie zostawili, że nie chcą takiego niedobrego dziecka, które nie słyszy ani nie mówi- opowiada- Bałam się tych obcych ludzi wokół mnie, chciałam do domu. Ale czas mijał, a ja zaczynałam rozumieć, że to teraz będzie mój nowy dom i coś w rodzaju nowej rodziny”. Rodziny, w której nie była już niemym wyjątkiem.
Ludzie słyszący nie zastanawiają się nad tym, w którym momencie zaczynają mówić. Jest to dla nich tak naturalny proces, że w ogóle go sobie nie uświadamiają. Głusi, jeśli uczą się w szkole, gdzie wiodącą metodą jest oralna, muszą przyswoić sobie mowę znacznie później niż zdrowe dzieci i przychodzi im to z dużym trudem. Jedynie niewielu osiąga zadowalające efekty, większość nie mówi wyraźnie i niechętnie zastępuje język migowy mową w sytuacji komunikacyjnej. „Nie macie pojęcia, jakie to jest ciężkie i męczące-nauczyć się mówić zupełnie od podstaw, nigdy wcześniej ludzkiej mowy nie słysząc. Długotrwała nauka prawidłowego układania ust i kontrola wydobywających się dźwięków. Nie dość, że to koszmarne i wielu z nas wydawało się bezsensowne, to zabiera jeszcze czas, jaki mógłby zostać przeznaczony na uczenie się zwykłych szkolnych przedmiotów.” Dlaczego tak wielu uczniów twierdziło, że nauka mowy jest niepotrzebna? W ich świecie wystarczył język migowy, a nie czuli potrzeby kontaktu z innym.
Szansa?
Joanna skończyła szkołę, studia, pracuje jako lektorka polskiego języka migowego. Osiągnęła sukces, ale zawsze bolało ją, że jest on postrzegany przez jej rodzinę w szczególnych kategoriach. „Rodzice oczywiście mnie wspierali, byli dumni z tego, co osiągnęłam, ale miałam wrażenie, że za każdym razem, gdy mnie chwalili myśleli-jak udało jej się to zrobić, przecież jest inna, głucha. Nie mogli pogodzić się z moją głuchotą - mówi – a przez to ja także miałam z tym problem.”
Wtedy pojawiła się możliwość wszczepienia implantu ślimakowego, elektronicznego urządzenia przetwarzającego sygnały akustyczne w elektryczne pobudzające nerw słuchowy. Nie zwraca on niesłyszącym fizjologicznego słuchu, daje tylko jego wrażenie. Nie jest to jedynie kwestia operacji chirurgicznej, ale również wielomiesięcznej rehabilitacji, a ceny samego zabiegu są bardzo wygórowane. Ona się wahała, rodzina natomiast nalegała. „Dla nich to byłoby, jak zerwanie z traumą. Wreszcie mieliby normalną córkę. Ja miałam poważne wątpliwości. Bałam się, bo nie potrafiłam sobie wyobrazić samej siebie-słyszącej.”
Pamięta rozstrzygającą rozmowę. Siedzieli w kuchni, cała rodzina przy stole, ona jedna oparta o ladę. Matka zaczerwieniona z emocji, usiłowała migać, pisać na karteczkach to, czego nie umiała wyrazić rękoma. Za rodzinę najwięcej mówił średni brat, najlepiej miga. Chyba w tamtym momencie podjęła ostateczną decyzję o rezygnacji z implantu „Nie mogli zrozumieć, złościli się, bo według nich odrzucałam szansę na normalność, pełnowartościowe życie. Pierwszy raz zarzuciłam im, że nigdy nie zaakceptowali mojej głuchoty. Pora, żeby zaczęli wreszcie patrzeć na mnie taką, jaką byłam, czyli głuchą, bo ja się wcale nie chcę zmieniać. Wszystkim się wydaje, że życie niesłyszącego człowieka jest dużo gorsze, ale tak nie jest. Uczyłam się, pracuję, mam przyjaciół. Już bardzo dawno przestałam o sobie myśleć, jak o kimś niepełnosprawnym… zresztą może nigdy tak nie myślałam. Dla was normalny jest dźwięk, a dla mnie cisza.”
Życie Joanny miało szansę się zmienić. Na lepsze czy na gorsze trudno jest ocenić, jedno jest pewne – bardzo. Wybrała cichą pewność, którą znała. Otacza ją cisza, ale ona sama jest pełna dźwięku. Jej ręce prawie nigdy nie zastygają w bezruchu, ruchliwa twarz wyraża czasem czytelniej to, czego wypowiedziane słowa nie potrafią.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
emilec12 · dnia 07.10.2010 08:59 · Czytań: 1306 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
Usunięty dnia 07.10.2010 09:37
Cytat:
Głusi, jeśli uczą się w szkole, gdzie wiodącą metodą jest oralna, muszą przyswoić sobie mowę znacznie później niż zdrowe dzieci i przychodzi im to z dużym trudem.

Coś jest w tym zdaniu dziwnego... Nie do końca jest jasne.

Jak dla mnie - za krótko. Można by tu powiedzieć o wiele więcej, a jest tylko tak po łebkach. Można by też trochę tekst dopieścić, bo momentami zgrzyta. Ogólnie jest dobrze, słabo wypada tylko ostatni akapit, takie podsumowanie na siłę.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Janusz Rosek
08/05/2024 17:58
Dziękuję za komentarz. To, co napisałeś Zbigniewie jest… »
Wiktor Orzel
08/05/2024 15:23
Fajnie się czytało, taka sobie zgrabna i całkiem zabawna… »
Zbigniew Szczypek
08/05/2024 09:56
Zdzisławie Podobało mi się Twoje opowiadanie/wspomnienie.… »
Wiktor Orzel
08/05/2024 09:45
Wstęp ma skoczy i fajny rytm, ale od tego momentu coś się… »
Jacek Londyn
07/05/2024 22:15
Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że udało mi się oddać… »
OWSIANKO
07/05/2024 21:41
JL tekst średniofajny; Izunia jako Brazylijska krasawica i… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 21:15
Florianie Trudno mi się z Tobą nie zgodzić - tak, są takie… »
Zbigniew Szczypek
07/05/2024 20:21
Januszu Wielu powie - "lepiej najgorsza prawda ale… »
Kazjuno
07/05/2024 12:19
Dzięki Zbysiu za próbę wsparcia. Z krytyką, Jacku,… »
Kazjuno
07/05/2024 11:11
Witaj Marianie, miło Cię widzieć. Wprowadzając… »
Marian
07/05/2024 07:42
"Wysiadł z samochodów" -> "Wysiadł z… »
Jacek Londyn
07/05/2024 06:40
Zbyszku, niech Ci takie myśli nie przychodzą do głowy. Nie… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 20:39
Pulsar Świetne i dowcipne, a zarazem straszne w swoim… »
Zbigniew Szczypek
06/05/2024 13:43
A przy okazji - Zbyszek, a nie Zbigniew. Zbigniew to… »
Jacek Londyn
06/05/2024 13:19
Kamień z serca, Zbigniewie. Dziękuję, uwierzyłem, że… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty