Mała Niedźwiedzica - iri
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Mała Niedźwiedzica
A A A
Prolog

Malla biegła. Rozjaśniony słońcem las migotał jej przed oczami plamami złota i złocistej zieleni. Przed nią wielkimi susami sadził Mort. Gdyby go nie widziała, nie wiedziałaby, że tam jest. Nie było stworzenia, które mogłoby usłyszeć Wilkołaka. Dobiegła do wodospadu i rozejrzała się wokół. Pustki, nikogo nie ma. Nie zastanawiając się dłużej wrzuciła sztylet w migoczącą, wzburzoną wodę. Wystawiła na chwilę twarz pod prysznic błyszczących, jakby diamentowych, kropelek, po czym obróciła się szybko, przytuliła Morta i lekkim krokiem ruszyła z powrotem do domu. Nie musiała się już niczym przejmować, zajęła się wszystkim i wszystko jest już w porządku. Jeśli jest ktoś, komu może ufać, to tylko jej towarzysz – nie powie nikomu ani słowa o dzisiejszych wydarzeniach..
* * *
Mała Ula weszła do ogrodu szukając Pana Ogrodnika. Nadszedł Czas Obiadu i Pan Ogrodnik powinien już myć ręce w sionce, a ciągle go nie było. Wiedziała, że wołanie Pana Ogrodnika na nic się nie zda, ponieważ Pan Ogrodnik słyszy tylko wtedy, kiedy stoi się tuż obok niego. Obróciła się szybko i zanim się spostrzegła zaczęła wirować, jednocześnie wpatrując się uważnie we wszystkie kąty oświetlonego słońcem ogrodu, omiatała wzrokiem każdy krzak i każdą grządkę. Miała wrażenie, że promienie słoneczne migoczą lekko na brzegach liści i między łodygami kwiatów. Nagle… Wydało jej się, że coś zobaczyła kątem oka. Gwałtownie wstrzymała wirowanie, poczuła wyraźne szarpnięcie, niewiele brakowało, a przewróciłaby się. Znów ten sam błąd, Malla tyle razy powtarzała, że powinna wszystko robić ze spokojem. W każdym razie zatrzymała się i dopiero teraz zobaczyła wyraźnie, co, a raczej kto, leży pod krzakiem bzu. Momentalnie rozpoznała spodnie i buty Pana Ogrodnika. Ale dlaczego leżał na brzuchu po krzakiem bzu? Mała Ula podeszła bliżej, a wtedy zobaczyła resztę Pana Ogrodnika, a potem niewiele już pamiętała oprócz tego, że zaczęła bardzo głośno krzyczeć. Miała wrażenie, że pojawiło się przy niej mnóstwo ludzi, że zadają jej jakieś pytania, na które nie mogła odpowiedzieć, ale pierwsza rzecz, którą zapamiętała jasno, to moment, kiedy znalazła się we własnym łóżku.
* * *
Silvus zaczynał być zdenerwowany. Czekał na Jerzego. Powinien być na polanie już pół godziny temu, a Jerzy nigdy się nie spóźniał.
-Gdzież on jest- zamruczał z irytacją pod nosem – Czy myśli, że nie mam nic lepszego do roboty niż czekać na niego? – tupnął ze zniecierpliwieniem nogą. Gdyby nie to, że Jerzy zapowiedział przekazanie bardzo istotnych informacji, już 20 minut temu by go tu nie było. A może… Może odwiedzić Jerzego…? W końcu to tylko człowiek. Całkiem sympatyczny, oczywiście, ale jednak zwykły śmiertelnik. Może jest na przykład chory. Silvus westchnął. Utrzymywanie kontaktów ze śmiertelnymi bywało męczące. Potrząsnął głową, jakby chciał odpędzić gnębiące go myśli. Oczywiście wiadomości Jerzego mogą być dla niego zupełnie nic nie warte, ludzie przejmują się rzeczami, które w rzeczywistości nie mają żadnego znaczenia, ale z drugiej strony… Silvus westchnął po raz kolejny. Trudno, najwyżej narazi się Władcy. Co prawda dzisiaj nie ma zbyt wiele do roboty i jego zastępcy spokojnie mogą się wszystkim zająć. Wzruszył ramionami. Wiedział, że Władca nie znajdzie lepszego od niego doradcy. Podniósł się z pniaka i ruszył, by odnaleźć Jerzego.
* * *
Nie był przygotowany na to, co zobaczył.
Najpierw udał się do domu Jerzego, ale tam go nie było. Poszedł więc poszukać go w ogrodzie, pora obiadu już minęła, więc powinien pracować. Nie dane mu jednak było dostać się do środka. W ogrodzie, o który Pan Ogrodnik dbał tak drobiazgowo i z taką czułością, kłębił się tłum ludzi przeszukując wszystkie krzaczki, klomby, zakątki dzikie i nie dzikie. Deptali kwiaty, łamali gałęzie… Silwus zazgrzytał zębami. Kiedy jednak minęła pierwsza złość na takie niedbalstwo, zaczął się zastanawiać gdzie jest Jerzy. Przecież to niemożliwe, żeby pozwolił obcym w taki sposób panoszyć się w jego ogrodzie. Musiało się coś stać. Zrozumiał, że zostało mu jedno - dostać się do domu i porozmawiać z Anielą. Nie mógł jednak pozwolić, by go zauważono, przybrał więc formę niewidzialną i ruszył w kierunku domu. Zobaczył ją na ganku dużego drewnianego dworu. Bielał on i błyszczał w słońcu tak, że miało się wrażenie, iż cokolwiek mogło się wydarzyć w ogrodzie ten dom nie miał z tym nic wspólnego – promieniował z niego spokój i pewność siebie.
„Nie bądź głupi, dom nie może promieniować pewnością siebie” – skarcił się w duchu Silvus. Cóż, kiedy wrażenie pozostało.
Aniela stała wpatrując się w ogród i poszukiwaczy. Na szczęście była sama.
-Wejdź do środka. To ja Silvus.
Nie rozejrzała się nawet. Wzdrygnęła się lekko, ale posłuchała. Weszła do domu, a potem do małego pokoiku na piętrze.
-Och, stań się widzialny.- jęknęła błagalnie - Nie znoszę rozmawiać z kimś, kogo nie mogę zobaczyć.- Silvus posłuchał. – Jak się dowiedziałeś o wszystkim tak szybko? Właśnie się zastanawiałam jak was powiadomić.
-Przyjmij do wiadomości, że nic nie wiem. Jerzy miał się ze mną dziś spotkać i się nie pojawił, więc przyszedłem to sprawdzić.
-Jerzy nie żyje.
-Co??
-Został zamordowany. Nożem. Cios w serce.- dopiero teraz rozpłakała się.
* * *
Inspektor Virkus spojrzał na swojego adiutanta i uniósł lekko brwi, aby okazać niedowierzanie. Adiutant wzruszył tylko ramionami i skinął głową.
-To na co czekasz- zdziwił się inspektor. - Oczywiście, że prosić.
Adiutant odsunął się i otworzył szerzej drzwi. Do pokoju wszedł Zarządca ogrodów i lasów Władcy, Silvus.
Inspektor był zaskoczony, a niewiele było rzeczy, które wprawiały go w ten stan. Czego chciał od niego drugi elf w państwie? Oczywiście Virkus znał Silvusa. Byli mniej więcej w jednym wieku i obaj należeli do osób wpływowych, jednakże raczej się nie odwiedzali – nie darzyli się sympatią. Różnili się bardzo odkąd sięgali pamięcią. Dla Virkusa istniała bowiem tylko jedna linia postępowania – ta zgodna z prawem, dlatego był świetnym policjantem. Jeśli ktoś stosował się do obowiązujących przepisów nie musiał się obawiać inspektora policji, czegokolwiek by nie zrobił. Tymczasem Silvus nade wszystko przedkładał Władcę. Zrobiłby wszystko dla panującego. A jak łatwo się domyślić, „wszystko” nie może być zawsze legalne. Z drugiej strony Zarządcy nie zawsze odpowiadały sposoby działania inspektora. Prawo nie zawsze jest sprawiedliwe. I chociaż Silvus nieczęsto martwił się sprawiedliwością, to jednak…
Cóż, mieli swoje różnice, ale czasami zdarzało się im działać razem. Niektórych rzeczy nie da się uniknąć.
-Witaj Silvusie. Co cię do mnie sprowadza?
-Przychodzę prosić cię o przysługę.
-Wolę upewnić się z góry – czy można prośbę odrzucić?
-Ależ oczywiście! Co prawda… No cóż, na pewno nikt już nie pamięta jak 15 lat temu… - Silvus był mistrzem w zawieszaniu głosu.
„Ach, te jego wielokropki” - zdenerwował się w myślach inspektor. Stanowczo wolałby normalną rozmowę, ale niewielu miało szansę na takową z Zarządcą. Nie żeby Virkus nie rozumiał wielokropków, tylko, że było to strasznie męczące. Oczywiście wiedział, że Silvus doskonale zdaje sobie z tego sprawę i dokładnie o to mu chodzi – zirytowanie przeciwnika.
-Rozumiem. W takim razie słucham. Oczywiście z największą ochotą ci pomogę.
-Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Chodzi o to, że jest, a właściwie był, człowiek, który miał mi dostarczyć pewnych wiadomości. Ten człowiek został dzisiaj zamordowany i wszystko wskazuje na to, że przez innych ludzi. Wolałbym jednak się upewnić. Chciałbym, żebyś pokręcił się trochę po okolicy i przekonał się czy nie jest w to zaplątany jakiś elf. I stanowczo wolałbym, żebyś to zrobił osobiście. – Zarządca wiedział, kiedy można, a nawet należy przejść do rzeczy. Nie pierwszy raz rozmawiał z Virkusem.
-Rozumiem – powtórzył inspektor – A któż to jest, ten nieszczęsny człowiek?
-Jerzy.
-Czy to nie ten, który był twoim kontaktem odkąd skończył 7 lat? Którego uczyłeś jak uprawiać ogród?
-Owszem ten sam.
-I podejrzewasz jakiegoś elfa? Szczerze mówiąc gdyby w tej sytuacji jakiś elf miałby być podejrzany, to tylko ty – znałeś go najlepiej. – inspektor nie potrafił całkowicie usunąć złośliwości ze swojego głosu.
-Bardzo ci dziękuję za dobre słowo – Silvus uśmiechnął się lekko. – Nie, nie podejrzewam nikogo i przychylam się raczej do twierdzenia, że to człowiek. W końcu po co elf miałby zabijać jakiegoś ogrodnika, w dodatku nożem, kiedy jest tyle innych możliwości. Takich, które nie zostawiają żadnego śladu i pozwalają myśleć o przyczynach naturalnych. Jednakże z powodu zaistniałych okoliczności wolałbym mieć pewność.
-I ja mam tej pewności dostarczyć – powiedział w zamyśleniu Virkus. Przyglądał się uważnie Zarządcy i nie mógł się pozbyć wrażenia, że śmierć Jerzego znaczy dla niego więcej, niż się wydaje. Można by to złożyć na karb długiej znajomości, ale Virkus nie potrafił uwierzyć, żeby Silvus był zdolny do tak głębokich uczuć względem człowieka. Cóż, najprawdopodobniej to wiadomości, które Jerzy miał dostarczyć Zarządcy, były dla niego tak istotne.
-Dobrze. Zajmę się tym natychmiast. Jerzy ciągle mieszkał w Zatoczynie?
-Tak i pracował w domu między morzem a lasem.
-Stanowczo tylko dzięki temu, że uczył się u ciebie potrafił utrzymać tam ogród.
-Dziękuję za uznanie.- Silvus skłonił się teatralnie.
-Zwykły fakt. – odparł sucho inspektor.
Zarządca uśmiechnął się tylko:
-Cóż, skoro uzgodniliśmy wszystko, to do widzenia. Gdybyś potrzebował jeszcze jakichś informacji, zgłoś się do mnie.
-Nie omieszkam. – Virkus pochylił lekko głowę.



CO BYŁO PRZEDTEM
1.

Lasy i ziemie Władcy były rozległe. Panował on nad wszystkimi ich mieszkańcami, również nad tymi, którzy nic o tym nie wiedzieli. Jego główna siedziba znajdował się w Centralnym Uroczysku, w Ciemnym Lesie. Był to ogromny pałac, widzialny jedynie dla tych, którzy umieli patrzeć, czyli elfów. Wszystkie inne rasy, jak ludzie, krasnale, wilkołaki, wampiry, wróżki, zwierzęta itp. nie mogły go zobaczyć. Chyba, że zostało im wydane pozwolenie samego Władcy. Wyjątkiem byli ludzcy czarodzieje – wyjątkowi osobnicy potrafiący patrzeć, jednakże takowi rzadko zapuszczali się w Ciemny Las, a jeszcze rzadziej trafiali na Centralne Uroczysko. Tereny te nie cieszyły się dobrą sławą.
Władza i wiedza elfów z Centralnego Uroczyska była ogromna. Wszyscy o tym wiedzieli, ale nie było zbyt wielu ludzi, którzy znaliby kogoś stamtąd. Mieszkańcy bowiem strzegli zazdrośnie swoich tajemnic i raczej nie utrzymywali kontaktów z innymi rasami. Tworzyli zamkniętą społeczność, co nie przeszkadzało im panować nad rozległym obszarem. Działali dzięki pojedynczym kontaktom zawieranym potajemnie i nigdy nie ujawnianym. Nikomu nie opłacało się zdradzać tajemnicy…

2.

Dom Małej Uli i jej rodziców znajdował się na samym skraju Ciemnego Lasu. Wystarczył jeden rzut oka by zrozumieć, że rodzina jest zamożna – sam dom był obszerny, a otaczał go rozległy, zadbany ogród. Tego dnia wszystko to skąpane było w blasku późnego letniego słońca. Mała Ula siedziała na schodkach z bawialni do ogrodu i przyglądała się pszczółkom buszującym w różach. Roześmiała się wesoło na widok kółeczek, które zaczęły wywijać wokół jednego z kwiatów. Ruszały się tak szybko, że tworzyły wokół kielicha złotą obręcz. Nagle usłyszała szelest liści i z krzaczka (Ula była pewna, że z jego samego środka) wyłoniła się dziewczynka. Miała długie włosy, dłuższe nawet niż Ula, sięgały je prawie do stóp, w kolorze złotego naszyjnika Mami. Mała Ula patrzyła na nią z zazdrością, jej włosy miały zwyczajny brązowy kolor, nic nadzwyczajnego, sięgały do ramion i nie chciały już więcej rosnąć. Dziewczynka nawzajem przyglądała się Uli. Wodziła po niej niebieskimi oczami, które błyszczały podnieceniem.
Po dłuższej chwili ciszy Ula doszła do wniosku, że nie spełnia należycie roli gospodyni, podniosła się więc:
-Dzień dobry. Jestem Ula. A ty?
-Malla. – dziewczynka wciąż wlepiała oczy w Ulę, aż zaczęło się jej robić nieprzyjemnie.
-Wyszłaś z krzaka róży?
-NIE MOŻNA wyjść z krzaka róży.- parsknęła dziewczynka.
-To skąd się tu wzięłaś?
-Jeszcze się zastanowię, czy ci powiedzieć. Umiesz zachować sekret?
-Och, no pewnie!
-Muszę mieć pewność. Jak się przekonam, to powiem ci skąd przyszłam i jeszcze różne inne rzeczy.- Malla uśmiechnęła się. Podeszła do Uli, za nią z krzaków wyskoczył duży pies – To Mort.- dodała dziewczynka.
-Mort? Dziwne imię..
Pies warknął. Malla położyła dłoń na jego głowie uspokajającym gestem.
-Jest trochę drażliwy.
-Jest wspaniały.- roześmiała się Ula.- Moi rodzice nie lubią psów. Nie zgodzili się na żadnego.
-Od razu wiedziałam, że będziemy się razem wspaniale bawić. – powiedziała Malla.

LICZNE ROZMOWY
1.
-Więc mówisz, że się tym zająłeś?
-Tak, panie. Virkus bada sprawę.
-Naprawdę myślisz, że ktoś się dowiedział? – głos Władcy nie zdradzał ani grama zaniepokojenia, najwyżej zaciekawienie. To ten, kto wie powinien się bać.
-Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Te wiadomości Jerzego, to oczywiście mogła być jakaś bzdura, ale trochę to wszystko dziwne, jeśli to zbieg okoliczności.
Władca skinął głową.
-Informuj mnie.
-Oczywiście, panie.
2.
Inspektor Virkus, jak to elf, był osobnikiem wysokim i przystojnym, tak więc nawiązanie kontaktów z Anielą nie sprawiło mu trudności, mimo że nie wiedziała kim jest i dlaczego naprawdę pyta. Potrafił też być sympatyczny, kiedy chciał. Pojawił się w Zatoczynie i został włączony do śledztwa ludzkiej policji, ponieważ miał w niej kontakt. Między innymi dlatego tak łatwo się zgodził na prośbę Silvusa. Dokładnie rzecz ujmując znał miejscowego inspektora. Został więc przedstawiony jako gość z Przyleśnej, „gdyż w sprawie przez niego prowadzonej wystąpiły pewne podobieństwa”. Nie mógł powiedzieć Anieli kim jest, nie miał pozwolenia Władcy, a Silvus nie poinformował go, że się znają. Miał swoje powody…
Siedział teraz w bawialni dworku, przestronnej i jasnej, naprzeciwko pani domu i pił wspaniałą herbatę. Przyglądał się jej uważnie zastanawiając się w jaki sposób najlepiej z nią rozmawiać. Zdecydował się na nieco zakłopotaną szczerość.
-Dziękuję, że zgodziła się pani ze mną porozmawiać.
-Inspektor Stateczny powiedział, że wszelkie informacje mogą panu pomóc. Miał pan podobną sprawę w Przyleśnej?
-Nie wolno mi udzielać żadnych informacji, przepraszam.- lekkie zakłopotanie.
-Rozumiem – Aniela uśmiechnęła się – To pan zadaje pytania, tak?
Odwzajemnił uśmiech
-Dokładnie.
-To proszę zaczynać.
-Na początek podstawowe pytanie – kto i kiedy znalazł ciało?
-Moja córka, Ula. Poszła zawołać go na obiad. Byliśmy zdziwieni, bo się spóźniał. Mimo że nie miał zegarka zawsze wiedział, która jest godzina i zawsze był na czas.
Inspektor przyjrzał jej się uważnie.
-Rozumiem. O której jecie państwo obiad?
-Około drugiej.
-Czy córka opowiadała może o tym jak to się stało?
-Jak już minął pierwszy szok… Powiedział, że wyszła do ogrodu, zaczęła się rozglądać, zobaczyła najpierw buty i spodnie, podeszła bliżej… - Aniela wzdrygnęła się lekko - Potem strasznie krzyczała.
-Będę chciał potem obejrzeć to miejsce, ale najpierw proszę mi powiedzieć, kto widział ostatni… - zawiesił głos – To był ogrodnik, zgadza się?
-Tak, ogrodnik. – wyszeptała drżącym głosem. Wyglądała, jakby się miała rozpłakać.
Virkusa zdziwił ton jej głosu. Co ją łączyło z tym człowiekiem, jeśli był to tylko ogrodnik? Nie zdziwiłby go szok, ani pewna doza żalu – to normalne jeśli się kogoś często widuje, ale żeby aż tak…
-Wobec tego – kto widział ostatni tego ogrodnika?
-Policja już próbowała to ustalić. Ja… Nie jestem pewna.
Inspektor skinął głową, ale jednocześnie był przekonany, że nie mówi całej prawdy.
„O co tu chodzi? Jakby próbowała kogoś kryć. Tylko kogo? I dlaczego? Chyba nie mordercę? Uff… Przecież ja nie prowadzę tego śledztwa”- opamiętał się.
-A kiedy pani widziała go po raz ostatni?
-Rano, jak przyszedł do pracy. – zamilkła na chwilę, a potem dodała cicho – Zawsze pytał czy mam jakieś specjalne życzenia, chociaż wiedział, że wszystkie ogrodowe sprawy zostawiam jemu.
-Czyli on zajmował się wszystkim? Pani nawet nie planowała? – teraz Virkus naprawdę się zdziwił.
-Miałam do niego całkowite zaufanie. – powiedziała sztywno.
Bardzo szybko przeskakiwała z nastroju w nastrój. Była miła, uprzejma, a nawet słodka, ale od czasu do czasu miało się wrażenie, że przy najlżejszej próbie dotknięcia czegoś, co nie ma być dotknięte – ukłuje.
Virkus, wbrew sobie, czuł się coraz bardziej zafascynowany. I coraz bardziej zainteresowany tą sprawą, mimo że dotyczyła przecież ludzi.
-Długo u państwa pracował?
-Odkąd tu zamieszkałam, czyli odkąd wyszłam za mąż.
Inspektor uniósł lekko brwi.
-5 lat.- wyjaśniła Aniela.
-Znała go pani wcześniej? Czy może to pani mąż go zatrudnił?
-Znam go od dziecka, był naszym sąsiadem.
-Może wie pani, kto mógłby mu źle życzyć?
Potrząsnęła głową:
-To był dobry człowiek.

3.
Virkus uważnie przyglądał się dziewczynce. Miała delikatne rysy i włosy, które wyraźnie nie tolerowały wstążek i spinek. Często potrząsała więc głową, odrzucając je z twarzy. Teraz patrzyła na matkę.
-Pan inspektor zada ci kilka pytań. Musi wiedzieć, co dokładnie widziałaś.
Usiadła obok Uli i położyła jej dłoń na ramieniu. Obie czekały, pełne napięcia, niespokojne. To oczekiwanie wydobyło całe ich podobieństwo, a może tylko wzmocniło… Virkusowi zdawało się, że widzi w dziewczynce coś znajomego, co nie ma nic wspólnego z matką. Inspektor nie został inspektorem bez powodu, jego przeczucia były zazwyczaj trafne, oparte na znakomitym zmyśle obserwacji – czasem jakiś szczegół, który zwrócił jego uwagę okazywał się przydatny w śledztwie, choć wcześniej wydawał się być bez znaczenia. Dlatego nigdy nie lekceważył „przeczuć”. Wiedział, że gdy przyjdzie czas znajdą swoje miejsce w układance. Na razie zanotował jedynie w pamięci, że powinien uważnie przyjrzeć się Uli.
-Chciałbym, żebyś mi dokładnie opowiedziała wszystko, co robiłaś i widziałaś od momentu, kiedy weszłaś do ogrodu. Nie pomijaj niczego, choćby ci się wydawało nieważne. – powiedział spokojnie. Zaintrygowało go, że dziewczynka patrzy na niego bardzo intensywnie, jakby go oceniała: „Ciekawe co myśli takie dziecko. Czy ludzkie dzieci bardzo różnią się od naszych?”. Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Niezbyt często miał do czynienia z ludzkimi dziećmi. Zresztą… jakby się nad tym zastanowić, to nie miał zbyt wiele do czynienia z dziećmi w ogóle…
Ula potraktowała polecenie Inspektora poważnie. Podobało jej się, że nie traktuje jej jak dziecka, które nie rozumie, co się dzieje. W dodatku ogarnęło ją dziwne uczucie, że jeśli coś ukryje, on będzie wiedział: „To jest PRAWDZIWY inspektor”- pomyślała. Sama nie do końca zdawała sobie sprawę, o co jej chodzi. Gwałtownie pokręciła głową, strząsając z siebie te dziwne myśli i, spojrzawszy jeszcze raz uważnie na Inspektora, zaczęła opowiadać. Virkus wsłuchiwał się w każde słowo, a także w to wszystko, co znajdowało się między nimi. Ula mówiła szczegółowo, był pewien, że niczego nie zmieniała i nie ukrywała, aż nagle…
-Kręciłam się w kółko i wtedy zobaczyłam go pod krzakiem.
Kręciła się w kółko? Co miała na myśli mówiąc to? Dziwne… Nie powiedziała, że się rozglądała, albo obracała, próbując wypatrzyć Jerzego, nie… Kręcąc się w kółko… „To na pewno przypadek”- przekonywał sam siebie, jednocześnie miał dziwne uczucie, że to bardzo ważne i że jeszcze się przyda. A rzeczy, które „jeszcze się przydadzą” zawsze czekały na swoją kolej w małym zakamarku pamięci. Inspektor zostawił je tam i skupił się na reszcie opowieści, a kiedy skończyła, zapytał:
-Czy od znalezienia ogrodnika do dzisiaj rozmawiałaś z kimś spoza rodziny? Nie chodzi mi, oczywiście, o policję.
-Nie. – odpowiedź była szybka i zdecydowana. Poparta gwałtownym kręceniem głową. Inspektor jej nie uwierzył.
-Dziękuję, to na razie wszystko.
Pożegnał się szybko i postanowił jak najszybciej udać się na tutejszy posterunek. Musiał koniecznie obejrzeć ciało.

4.
Wzrok Silvusa wyrażał przede wszystkim niedowierzanie:
-Chcesz powiedzieć, że zabił go elf?
-Nie widzę innego rozwiązania. Obrażenia zostały zadane Sztyletem Gonara, co może oznaczać dwie rzeczy – albo morderca znał ofiarę i nie chciał by cierpiała, albo zależało mu by śmierć nastąpiła szybko i cicho, albo jedno i drugie. W dodatku ta mała Ula coś ukrywa. Jestem pewien, że wie więcej niż mówi. To dziwne dziecko. Potrafi milczeć.
-Myślisz, że to dziecko może być zamieszane w zamordowanie ogrodnika?! Chyba oszalałeś!
-Nie powiedziałem, że jest zamieszana w cokolwiek. Po prostu coś ukrywa. Może to być coś zupełnie nieważnego, co ma znaczenie tylko dla niej, ale nigdy nie wiadomo. Może widziała coś lub kogoś i z jakichś powodów nie chce o tym mówić. Nie wiem. Zresztą jej matka też nie jest zbyt chętna do pomocy. Mam wrażenie, że chciałaby wiedzieć co się stało, ale wolałaby nie być w żaden sposób zaangażowana w śledztwo – dotyczy to również przesłuchań.
Silvus westchnął: „Będę musiał sam z nią porozmawiać” – pomyślał, a głośno powiedział:
-Dowiedz się, kto to zrobił. Z pewnych względów to jest ważne.
-Przyznaję, że zrobię to chętnie. Zaintrygowała mnie ta historia.
Silvus tylko skinął głową. Czekał go teraz trudniejsza misja – przekazanie tych informacji Władcy.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
iri · dnia 22.10.2010 08:57 · Czytań: 693 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 4
Komentarze
Mic dnia 23.10.2010 11:23 Ocena: Bardzo dobre
Historia kryminalna jest ciekawa. Na początku nie podobało mi się umieszczenie akcji w kopi Tolkienowskiego świata. Teraz widzę, że to nie taki zły pomysł.Tylko żebyś napisała kolejną część:smilewinkgrin:.
Miladora dnia 26.10.2010 19:46
Miałam akurat wolną chwilę… ;) Tylko się nie stresuj. ;)

Na początek interpunkcja w dialogach:

-Gdzież on jest- zamruczał z irytacją pod nosem – Czy myśli, - interpunkcja do poprawki:
- Gdzież on jest? - zamruczał z irytacją pod nosem. – Czy myśli,

- już 20 minut temu – dwadzieścia (słownie)

-Och, stań się widzialny.- jęknęła błagalnie - Nie znoszę – poprawki jak wyżej:
- Och, stań się widzialny! - jęknęła błagalnie. - Nie znoszę

-()Przyjmij do wiadomości – () = spacja do dodania

-()Jerzy nie żyje.
-()Co?? – nie daje się dwóch pytajników, sugeruję pytajnik i wykrzyknik ?!
-()Został zamordowany. Nożem. Cios w serce.()- (D)opiero teraz rozpłakała się. – po kropce wielką literą zaczynamy.

- To na co czekasz(?)()- zdziwił się inspektor.

-()Witaj(,) Silvusie. Co cię do mnie sprowadza? – (,) = dodaj przecinek
-()Przychodzę prosić cię o przysługę.
-()Wolę upewnić się z góry – czy można prośbę odrzucić?
-()Ależ oczywiście! Co prawda… No cóż,

- tylko, że było – w tego typu łączeniach bez przecinka (mimo że itp.)

-()Rozumiem. W takim razie słucham.
-()Wiedziałem

-()Rozumiem – powtórzył inspektor(.) – A któż to jest, ten nieszczęsny człowiek?
-()Jerzy.
-()Czy to nie ten, który był twoim kontaktem odkąd skończył (siedem) lat? Którego uczyłeś jak uprawiać ogród?
-()Owszem(,) ten sam.
-()I podejrzewasz jakiegoś elfa? Szczerze mówiąc(,) gdyby w tej sytuacji jakiś elf miałby być podejrzany, to tylko ty – znałeś go najlepiej. – (I)nspektor nie potrafił całkowicie usunąć złośliwości ze swojego głosu.
-()Bardzo ci dziękuję za dobre słowo – Silvus uśmiechnął się lekko

Dodaj resztę spacji sama. ;)

-()Zwykły (fakt. – odparł) sucho inspektor. – przed kwestiami „mówionymi” nie dajemy kropki. (fakt – odparł)

- Zarządca uśmiechnął się tylko: - dwukropek nie jest potrzebny, daj kropkę

- Jego główna siedziba znajdował się – znajdowała się

-()Malla. – (D)ziewczynka wciąż wlepiała oczy w Ulę, aż zaczęło się jej robić nieprzyjemnie. – dziewczynce zaczęło się robić nieprzyjemnie? ;)

-()NIE MOŻNA wyjść z krzaka róży.()- parsknęła dziewczynka. – bez kropki przed spacją

-()To Mort.()- dodała dziewczynka. – spacja i bez kropki po „Mort”

-()Jest wspaniały(.- roześmiała) się Ula.()- Moi rodzice nie lubią psów. Nie zgodzili się na żadnego. – możesz potraktować to jako kontynuację zdania i wtedy dać „wspaniały – roześmiała” albo „wspaniały. – Roześmiała”
-()Od razu wiedziałam, że będziemy się razem wspaniale (bawić.) – powiedziała Malla. – bez kropki

-()Nie wolno mi udzielać żadnych informacji, przepraszam.()- (L)ekkie zakłopotanie.
-()Rozumiem – Aniela uśmiechnęła się(>;) – To pan zadaje pytania, tak?
Odwzajemnił uśmiech(.)
-()Dokładnie.

- Aniela wzdrygnęła się lekko(.) – Potem

- ostatni… - zawiesił głos(.) – To był ogrodnik, zgadza się?
-Tak, ogrodni(k.) – wyszeptała drżącym głosem. – bez kropki

-()Rano, jak przyszedł do pracy(…) – zamilkła na chwilę, a potem dodała cicho(:) – Zawsze pytał(,)czy mam jakieś specjalne życzenia, chociaż wiedział, że wszystkie ogrodowe sprawy zostawiam jemu.
-()Czyli on zajmował się wszystkim? Pani nawet nie planowała? – (T)eraz Virkus naprawdę się zdziwił.
-()Miałam do niego całkowite zaufani(e.) – powiedziała sztywno. – bez kropki

-()(Pięć) lat.()- wyjaśniła Aniela. – bez kropki po „lat”

- nieważne. – powiedział spokojnie – bez kropki

- jakby go oceniała(:) „Ciekawe co myśli takie dziecko. – kropka zamiast (:)

- wiedział: „To jest PRAWDZIWY – kropka zamiast dwukropka

-()Nie. – (O)dpowiedź była

- Silvus westchnął: „Będę musiał sam – kropka zamiast dwukropka

Resztę spacji uzupełnij według podanych wzorów i interpunkcja w dialogach będzie w porządku. Co do innych usterek – sprawdź tekst pod kątem powtórzeń słów, a zwłaszcza „się”. Uważaj też, żeby nie powtarzać myśli parokrotnie, bo to wydłuża tekst, niczego nie dając. Po poprawieniu wszystkiego, sprawdź przecinki – czasem je opuszczasz, chociaż i tak jest z nimi nieźle.

Co do samego tekstu – piszesz sprawnie i lekko, w sposób naturalny i płynny. ;) Jako taki podobał mi się. Jedynie do konstrukcji miałabym lekkie zastrzeżenia, ponieważ jeżeli zaczynasz opowieść od tylu małych scenek, w dodatku z przeskokiem czasowym, czytelnikowi mogą zacząć mylić się postacie. Nie wszystkie jest w stanie ogarnąć i zapamiętać od razu. ;) Może wstawka na temat krainy powinna znaleźć się we wprowadzeniu w tekst?

Gdyby potrzebna była Ci ściąga interpunkcyjna, to są z boku, po prawej, na stronie głównej pp „poradniki użytkownika”.

Buźka i powodzenia. :D
iri dnia 27.10.2010 10:39
Bardzo dziękuję za poprawki:) Z interpunkcją faktycznie bywam na bakier, zwrócę na to uwagę i w pierwszej wolnej chwili zrobię edycję:) Co do konstrukcji, to zrobiłam to specjalnie - właściwie całość ma się składać z małych scenek, ale może faktycznie trochę inaczej je uszereguję. Zastanowię się jeszcze jak:)
Silvus dnia 03.05.2011 21:09
Miło mi, że jestem nieczęsto martwiącym się sprawiedliwością oraz niewidzialnym Zarządcą ogrodów i lasów Władcy, który jest mistrzem w zawieszaniu głosu. :smilewinkgrin:

W dodatku potraktowanym cztery razy niełacińską odmianą, bo nie Silvusa, a Silvi, i nie Silvusie, a Silve... B)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty