Paweł z Elą czekali niemal godzinę nim, przyprowadzono ich córkę. W międzyczasie dowiedzieli się, jaki był powód zatrzymania. Gosia wpadła w ramiona matki, zanosząc się płaczem. Paweł bez słowa obserwował tę scenę, nie potrafił się przełamać.
- Zawiodłaś mnie – odezwał się wreszcie, gdy byli w samochodzie.
Małgosia milczała, wtulona w matkę, która siedziała z nią na tylnim siedzeniu.
- Wiesz, czym się zajmuję, wiesz, kim jestem, jak mogłaś się zadawać z tymi ludźmi? Czy tak źle cię wychowałem? – mówił spokojnie.
- Paweł proszę cię, nie mówmy o tym teraz. Będzie jeszcze okazja. Ochłońmy. Możesz to dla mnie zrobić? – poprosiła Ela.
Odezwał się, gdy zatrzymali się na światłach:
- W porządku, ale to cholernie bolesne. Czuję się winny.
Anastazja wylogowała się z poczty i spojrzała na monitor komputera. Kojący obraz na pulpicie wcale jej nie uspakajał, czuła gniew. To była jednak konstrukcyjna złość, spowodowana chęcią zemsty, wściekłość, która ją napędzała, odkąd skończyła szesnasty rok życia. Była już tak blisko osiągnięcia celu. Zdobyła zaufanie Pawła Wiśniewskiego, lubił ją, a poza tym podobała mu się. Tylko jego żona mogła stanowić zagrożenie wobec planów, które snuła Anastazja. Wyjęła z torebki portfel i spojrzała na niewielkie czarno-białe zdjęcie, które się w nim znajdowało. Chwilę patrzyła na twarz młodej kobiety o dumnym spojrzeniu. Anastazja miała bardzo podobne spojrzenie.
Gosia nie odezwała się nawet jednym słowem przez całą drogę. Kiedy wchodzili do mieszkania, także milczała, wyjęła z chlebaka suchą bułkę i poszła do swojego pokoju.
- Nie myśl, że zakończyliśmy całą sprawę, jeszcze porozmawiamy, gdy wszyscy ochłoniemy – ostrzegł Paweł, gdy zamykała drzwi.
Nie wątpiła, że ta sprawa będzie miała ciąg dalszy. Kiedy tylko usiadła na łóżku, włączyła laptopa i zalogowała się do gadu-gadu. Musiała szybko porozumieć się z Majką.
- Jesteś już? – na komunikatorze wyświetliło się pytanie Majki.
- Tak – odpisała Gosia. – Ale chyba przez kilka dni pozostanę niewidoczna. Nie chce mi się z nikim rozmawiać.
- Tak źle?
- Dużo się zdarzyło.
Gosia westchnęła głęboko i zawiesiła palce nad klawiaturą.
- Mów! W tej chwili. Co z Alanem? – ponagliła ją Majka.
- Już piszę. Został zatrzymany na pałach. Pewnie do jutra go nie wypuszczą, ale i tak nie szybko jego starzy pozwolą mi się z nim zobaczyć. Miał przy sobie chyba ze trzy sztuki palenia. Ci durnie grożą, że oskarżą go o handel. Mogą to zrobić?
- Nie wiem. Mogę zapytać kuzynkę, kończy prawo. A był już karany?
- Chyba nie. Nic mi nie mówił.
- To co, nie wiesz takich rzeczy?
Gosia zmarszczyła czoło. Martwiło ją, że Alan o tylu sprawach jej nie mówił. Kochali się, a mimo to był tak zamknięty w sobie. Taki niedostępny.
- Jestem pewna. Nie był.
- To chyba będzie dobrze. Ale i tak będzie miał przejebane. Gosia, powiedz mi …
- Tak?
- To jest prawdziwa miłość?
- Tak! Zdecydowanie. Tak wiele nas łączy. Nigdy nie czułam nic podobnego. Rany, chyba zwariowałam dla niego.
Łzy zakręciły się w oczach Gosi.
Po drugiej stronie, w mrocznym pokoju wypełnionym plakatami Vadera i Behemota, nastolatka o krótko przystrzyżonych włosach także płakała. Majka odeszła od komputera i rzuciła się na łóżko. Nakryła twarz wielkim pluszowym kotem, jedyną jasną rzeczą, którą posiadała – prezent od przyjaciółki – i zapłakała.
Anastazja zamknęła za sobą odrapane drzwi kawalerki, w której mieszkała, i odetchnęła swobodnie. Było ją stać na wynajęcie lepszego mieszkania, ale nie chciała szukać czegoś innego. To lokum wydawało się idealne. Nie mogła zaprosić nikogo do mieszkania, w którym od ram w oknach odpadały płaty białej farby, a gumoleum w aneksie kuchennym było niemożliwe do całkowitego wyczyszczenia, tak mocno brud połączył się z tworzywem.
Uniosła zieloną sukienkę, odsłaniając wysportowane, lecz nieprzesadnie umięśnione uda, i odpięła włosiennicę, którą nosiła na lewej nodze. Zapiekło, gdy kolce zwolniły uścisk. Prawie jęknęła z bólu. Rozebrała się do naga i stanęła przed lustrem. Przyglądała się płaskiemu brzuchowi, kształtnym ramionom i jędrnym piersiom. To ciało, którego tak nienawidziła, które tyle razy było powodem cierpienia i upokorzenia, teraz miało stanowić broń. Chciała sięgnąć po pejcz, zadać mu ból, ale musiała się powstrzymać, nie mogła go zbytnio zniszczyć, jeszcze nie teraz. Było jej potrzebne.
- Adam, mam do ciebie sprawę – Ela powiedziała do słuchawki, gdy tylko przywitała się ze współpracownikiem męża.
- Zamieniam się w słuch, Elu.
- Będę mogła cię odwiedzić w tygodniu? Wpadłabym do biura.
- Pewnie. Paweł wziął wolne, może chcesz go zastąpić? – zaśmiał się do słuchawki.
- Wiesz, chciałam porozmawiać. Mamy trochę problemów, ale to nie sprawa na telefon, poza tym chętnie napiję się z tobą kawy i porozmawiamy.
- Hej, a może ty chcesz poznać naszą nową praktykantkę?
- Słucham? Nie bardzo rozumiem?
- Oj, nieważne. Jak przyjdziesz, to sama zrozumiesz, co mam na myśli. To widzimy się w przyszłym tygodniu
- W porządku. Miłego dnia. Do zobaczenia.
- Cześć, Elżbieto – zakończył Adam.
Co miał na myśli, co miała zrozumieć? Czyżby Anastazja była piękna, a przynajmniej interesująca. Ela trzęsła się ze zdenerwowania. Dawno nie czuła się tak zazdrosna. Chciała odgonić myśli, które w tym momencie przychodziły jej do głowy, ale w duchu cieszyła się, z afery, w którą wkręciła się ich córka. Przecież Gosia nie zrobiła nic takiego, a Paweł, nie będzie miał czasu zajmować się pracą i tym, co w niej na niego czyhało. Adam był singlem, niech nim zainteresuje się praktykantka. Uśmiech pojawił się na ustach Elżbiety, to był świetny pomysł. Nalała wody do elektrycznego czajnika i zasypała kubek mieloną arabicą. Aromat świeżej kawy rozniósł się po kuchni.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
TomaszObluda · dnia 29.10.2010 08:21 · Czytań: 972 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 14
Inne artykuły tego autora: