Pawle, bardzo przekonuje mnie ten wiersz, ta szarość podkreślona tu na każdym kroku - myślę - nie bez powodu, staje się wówczas tak bardzo wyczuwalna. Codzienność jest często tak boleśnie szara, przytłamsza, zatraca, obarcza takim psychicznym ciężarem, zabiera radość, zamazuje wspomnienia, a z wiekiem jeszcze trudniej patrzeć nam w jasnych barwach, kiedy tyle uciekło, a wszystko co najlepsze wydaje się być za nami. Niezwykle trudno z tej szarości, odbieranej - tak silnie całym duchem - się wyrwać, otrząsnąć, pozbierać, odnaleźć sens, a jesień przecież sprzyja takim depresyjnym nastawieniom. Zdecydowanie jest to wiersz - inny niż Twoje poprzednie, wręcz krzyczy szarością, tu nawet usta są szare, to bardzo smutny wiersz! I bardzo dobrze oddaje nastrój codziennych dni – stan ducha, jaki nie jest mi obcy, przemawia do mnie ta paleta szarości – tak bardzo dotkliwie! A wszystkiemu winien uciekający czas, trudno go przecież nie zauważać i przejść nad nim do porządku dziennego, kiedy zwyczajnie wiele rzeczy przemknęło, inne nie cieszą już tak jak dawniej, tak wiele z nich spowszedniało, a całe mnóstwo planów zwyczajnie wzięło w łeb.
No i udzielił mi się ten nastrój, a za oknem tak ciemno. Jesień to ta pora roku, która zdecydowanie wprowadza mnie w tę melancholię, czasem myślę, że trudno będzie mi przeczekać jeszcze zimę i doczekać wiosny, brak światła doskwiera.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za ten wiersz.