Good bye, Wowo - Tucza
Proza » Długie Opowiadania » Good bye, Wowo
A A A
Wowo siedział na wymyślnym fotelu z wykrzywioną grymasem twarzą zwróconą w kierunku ogrodu. Nie był to grymas spowodowany jakimś doraźnym doznaniem. tylko trwałe skrzywienie twarzy powstałe w momencie, gdy dokonywała się tragiczna przemiana chłopa na schwał w mumię. Za sprawą paraliżu.
Wymyślny fotel był wózkiem inwalidzkim robionym n specjalne zamówienie. Przypominał kanapę na kółkach wyposażoną w system dzwonków i lusterek, dzięki którym Wowo dawał znać otoczeniu , że istnieje.
Wowo miał faktycznie na imię Anzelm, czego wstydził się ogromnie. Z niezrozumiałych powodów dał mu je ojciec, prawdopodobnie w stanie upojenia alkoholem. To imię było zawsze przedmiotem drwin kolegów. Niestety Anzelma trudno było przekształcić w zdrobniałą formę. Krzysztof mógł być Krzysiem, Jerzy Jurkiem, Grzegorz Grześkiem, a Tadeusz po prostu Tadkiem. W przypadku Anzelma, nikomu z najbliższych nie przychodziło do głowy nic efektownego. On w skrytości ducha uważał że ANZ brzmiałoby dość tajemniczo i efektownie. Ale wstydził się jakoś powiedzieć o tym. Był więc przez lata Anzelmem i imię to nosił niczym garb.

Mimo to życie jego toczyło się właściwie pomyślnie, bez większych wstrząsów. Skończył studia. Zajmował odpowiedzialne stanowisko. Bez trudu uzyskał małe, ale samodzielne i miłe mieszkanie.
Wszystko zmieniła Honorata. Średnio urodziwa, zgrabna, miała jednak jak mawiają Francuzi 'psa".. Z tego też powodu miała niewątpliwie powodzenie, a kobiety się z tym godziły.. W każdym razie jawnie nie okazywały zazdrości.
Jej pozycja wynikała również , czy może przede wszystkim , ze szczególnej przedsiębiorczości, którą potocznie nazywa się talentem do robienia pieniędzy.
Już jako młoda dziewczyna prowadziła firmę, która produkowała drewniaki. Potem stała się właścicielką sklepu, cichym wspólnikiem kilku prywatnych przedsiębiorstw. Przy czym fenomenem była jej niezwykła sprawność, dzięki której zawiłe interesy nie pochłaniały jej bez reszty. Wręcz przeciwnie. Bawiła się w eleganckich knajpach stolicy, Zakopanego i wybrzeża. Była bohaterką skandali i skandalików.

Poznała Anzelma bodajże w Jastarni. On wodził za nią oczami -bez większych nadziei. Nie sposób dociec, po co i dlaczego Honorata wzięła go jak swego. Tak jednak było. W życiu Anzelma stało się wówczas bardzo wiele. Właściwie wszystko co miało być istotne w jego biografii. Powstał nowy człowiek czyli Wowo. Ostatecznie sprawiła to też Honorata. Gdy w zgiełku nocnej knajpy jakiś zapijaczony facet przyczepił się do Anzelma, myląc go z kimś i krzyknął ":Wowo ty kochany bradziago", Honorata niby żartem, ale konsekwentnie i z uporem zaczęła używać tego niezwykłego imienia. Początkowo zwracała się tak bezpośrednio do Anzelma. Stopniowo utrwalała to w rozmowach z otoczeniem Wowo to, Wowo tamto. Tak też zostało..

Nowy człowiek Wowo miał nowy status i dość nowe, w stosunku do Anzelmowych obyczaje. Jego praca, którą nadal przyzwoicie wykonywał, przestała być podstawą jego utrzymania. W Warszawie zamieszkał z Honoratą w jej pięknym dwupoziomowym apartamencie. Szybko zrobił prawo jazdy. Zaczął jeździć eleganckim samochodem. Nowe okoliczności spowodowały całkowitą zmianę jego osobowości. A więc ten samochód. Ale również wszystkie drobiazgi. Koszule, piżamy szyte w najelegantszych pracowniach bieliźniarskich. Oczywiście również garnitury, płaszcze, kurtki. Papierosy. Nabrał pewności siebie. Był nadal życzliwy ludziom. Ale z innej już pozycji. Zaczął mieć do bliźnich stosunek protekcjonalny. Miał wszakże na to pokrycie i w zasadzie był powszechnie lubiany.

Również przez dziewczyny. Nie sposób tu jednoznacznie rozstrzygnąć czy fascynowała je nowa osobowość Wowa, czy też chciały poderwać chłopa Honoracie. Tej niedoścignionej Honoracie. Może zresztą jedno i drugie. Faktem jest, że Wowo nie bez przyczyny zaczął uchodzić za kobieciarza. O dziwo Honorata, przynajmniej na zewnątrz tolerowała taki stan rzeczy. Być może schlebiało jej, że Wowo jest napastowany przez inne. Była w końcu pewna swego. Bez niej nie byłoby Wowa. Również w przyszłości.

Zawiadomiono ją nagle, lecz w miarę oględnie, że Wowo dostał wylewu w mieszkaniu znajomych. Jak się potem okazało w trakcie miłosnych zapasów został prawie całkowicie sparaliżowany. Opiekowała się nim z poświęceniem. Mieszkali już wówczas w eleganckiej willi z ogrodem.
Tak więc Wowo ten król życia siedział w wymyślnym fotelu, na tarasie. Z grymasem na twarzy zwróconej w kierunku ogrodu. Również do słońca.

Miał wówczas pięćdziesiąt parę lat. Honorata była trochę starsza. Nadal prowadziła swoje przedsiębiorstwa. Zestarzała się bardziej niż można było przypuszczać na podstawie jej niesamowitej witalności. Była mniej sprawna. Praca pochłaniała więcej czasu. Może szukała w niej ucieczki. Nosiła się jednak jak nastolatka, co było przedmiotem mniej, lub więcej jawnych drwin otoczenia.
Wowo całymi dniami trwał w wymyślnym fotelu, na który codziennie wkładała go Honorata niczym atrapę. Względnie dobrze funkcjonowały organy wewnętrzne. Słyszał i widział. Wypowiadał się jednak tylko w formie przeraźliwych jęków i ryków. Kobiety nadal go interesowały.

Kobiety nadal go interesowały. Honorata twierdziła, że pozostał jurnym samcem, z czego korzystała ochoczo choć wymagało to odrobiny akrobacji. Kierowana jakąś przewrotną perwersją namawiała przyjaciółki i to nie tylko te, które gziły się kiedyś z "królem życia, by popróbowały niezwykłych stosunków. Podobno bez większego powodzenia.
Wowo miał dużo czasu do rozpamiętywania swoich wyczynów seksualnych, uprawiał też swoisty onanizm przeżywając w wyobraźni to co nie mogło już być spełnione. Domagał się by kąpała go pielęgniarka. Gdy myła mu podbrzusze, z jawną lubością demonstrował zadowolenie.

Bywał marudny, a nawet złośliwy. Pielęgniarki często się zmieniały. Odchodziły mimo że miały znakomite warunki i wysokie uposażenie.
Eliza przyszła w wyniku ogłoszenia w gazecie. Szczupła, gładko uczesana blondynka. Miała buzię Madonny. Skromniutko ubrana. Z majątkiem osobistym, który mieścił się w wyświechtanej torbie. Zamieszkała jak poprzedniczka, w pokoiku na piętrze. Izba była niewielka, ale ze smakiem i sensownie umeblowana. Miała do dyspozycji mały telewizor. Taki pokój służbowy miał pewnie podkreślić zamożność domu i humanitarny stosunek właścicieli do zatrudnionej dziewczyny. Jednocześnie wieczorem, gdy jej usługi były niepotrzebne, nie miała pretekstu by przebywać w salonach. Eliza nie była zawodową pielęgniarką.

Eliza nie była zawodową pielęgniarką. Twierdziła, że po skończeniu szkoły, której dokładnie nigdy nie określiła, była służącą. Ostatnio ponoć jej praca polegała na opiece nad staruszką, która zmarła. O rodzinie nic konkretnego też nie powiedziała. Nie miało to w zasadzie znaczenia, gdyż ze swych obowiązków wywiązywała się nieźle. J ej aparycja i ujmujący sposób bycia zostały przyjęte jako wystarczająca rekomendacja.
Wowo od początku traktował ją bardzo łaskawie. Zrezygnował ze swoich kaprysów. Starał się ułatwić mycie, ubieranie i inne czynności, które potrafił wszak uczynić utrapieniem dla poprzedniczek Elizy. Wodził za nią rozanielonym wzrokiem, a każdy rutynowy gest dziewczyny kwitował z wyraźną lubością, wydając odrażające odgłosy.

Prawie cały dzień spędzali sami na piętrze willi. Honorata zajęta interesami wracała na obiad późnym popołudniem kuchni na parterze krzątała się kucharka staruszka. Gotowała znakomicie, choć była na tyle niedołężna, że wejście na piętro, nawet po wygodnych schodach traktowała jako niczym nie usprawiedliwioną ekstrawagancją.
Tak więc na piętrze praktycznie byli tylko oni.
Eliza szybko nauczyła się odgadywać znaczenie jęków kaleki. Najczęściej nagabywał ją w ten sposób o koniak. Jako pierwsza z pielęgniarek, pewnego razu, dała mu tyle trunku, ile się domagał.
Skutki były koszmarne. Z pijanej powykrzywianej mumii wyciekało na wszystkie sposoby, co było możliwe. Przerażony lekarz zabronił podawania jakiegokolwiek alkoholu. Wtedy Wowo wpadł w szaleństwo. Bezsilna furia sprawiała, że dostawał konwulsji

Po tych makabrycznych przygodach ustalono, że Wowo ma prawo do trzech kieliszków dziennie. Pierwszy w południe, następne po obiedzie i wieczorem .Na ten pierwszy czekał najczęściej cierpliwie. Po wypiciu go , bywało, domagał się całej dziennej porcji. Honorata uprzedziła Elizę, że gdyby ta uległa naleganiom Wowa, natychmiast powinna pakować swoją wyświechtaną torbę. Eliza poważnie potraktowała tę przestrogę i bezwzględnie wydzielała porcję alkoholu.
Z tego powodu była narażona na różne wyrazy niezadowolenia Wowa. Wynagradzała jednak pacjentowi nieprzejednaną postawę w dość wyrafinowany sposób.

To dziewczę o twarzy Madonny stawało się, a może cały czas było wyrafinowaną kurtyzaną. Gdy poprawiała mu szczegóły garderoby, włosy, gdy podawała mu napoje, zawsze kończyło się to jakimś szczególnym dotknięciem, wyrafinowaną pieszczotą Nie były to gesty płochego dziewczęcia po których by się żachnęła, zawstydziła. Obserwowała z zimnym spokojem efekty swoich poczynań. A było na co popatrzeć. Twarz Wowa zmieniała sposób deformacji ,z nieruchomych oczu wyzierała jakowaś ekstaza. Ślinił się obficie. Wszystko to sprawiało jej widoczną satysfakcję.

Często w dni słoneczne, gdy Wowo siedział na wymyślnym fotelu z wykrzywioną grymasem twarzą, przynosiła sobie na taras prześcieradło kąpielowe , rozkładała je starannie obserwując Wowa, po czym wchodziła do wnętrza domu. Trwała tam kilka, czasami kilkanaście minut nie zwracając uwagi na jęki pacjenta. Wracała praktycznie goła. Jedynie w niewielkich majteczkach.. Wykonywała któryś ze swoich wyrafinowanych gestów i kładła się na prześcieradle. W miejscu, które Wowo mógł dostrzec jedynie kątem oka. Wiercił się z pojękiwaniem żeby zwiększyć pole obserwacji. Eliza czasami wstawała smarowała się kremem, zagadując do Wowa niewinnie. Ten wpijał się wzrokiem w rękę dziewczyny , która wcierając krem wyraźnie pieściła swoje małe zadziorne piersi, brzuch, pachwiny. Czasami z umęczonego Wowa wydobywał się jęk udręki, czy może zachwytu. Nie reagowała na to.

Wydawało się, że Eliza wrosła w ten chory dom. Nie prowadziła rozmów telefonicznych. Żadnej korespondencji Jakby w ogóle nie miała żadnych bliskich znajomych W niedziele i czasami w soboty po południu po prostu miała wolne. Wówczas wychodziła bez względu na pogodę. Znikała na kilkanaście godzin. Nie mówiła dokąd chodzi i co robi. PO prostu wracała jak gdyby nigdy ni c. Jakby ten czas nie istniał. Podejmowała swoje obowiązki z obliczem na którym w ciągu kilkunastu godzin nie zapisały się żadne radości ani smutki.
Tak więc Wowo siedział na wymyślnym fotelu z wykrzywioną grymasem twarzą zwróconą w kierunku ogrodu. Poprzedniego dnia Eliza miała swoje tajemnicze wychodne. Tym razem wróciła wyraźnie ożywiona. Coś tam, nuciła, gwizdała. Wieczorem gdy w przedpokoju zdejmowała płaszcz. Rano w łazience.

Byli oboje na tarasie. Ona, tym razem w sukience, siedziała po turecku. Nieruchomo. Bez słowa. W pewnym momencie spojrzała na zegarek, poszła na parter w kierunku drzwi wejściowych. Wróciła bezszelestnie. Za nią cicho stąpał wypłowiały młodzieniec, albinos. Na pozór niechlujny i jakby trochę zaspany.
Eliza dotąd tak powściągliwa w gestach, poruszała się krokiem tanecznym. Buzia Madonny stała się promienna, roześmiana.
Dzisiaj jest Wowa wielki dzień.-Po raz pierwszy użyła jego imienia.

Dzisiaj jest Wowa wielki dzień - Po raz pierwszy użyła jego imienia.- Będzie miał wspaniałe widowisko, Zobaczy swoją małą Elizę w roli dziwki i wielkiej damy. Słowa te wypowiedziała, niewiadomo czy do albinosa czy też do Wowa. Chodź Rudi ,tam jest to ogromne łoże małżeńskie z lustrami.
Poszła do sypialni Wowa i było słychać stamtąd szelest przekładnej pościeli. Albinos stał niedaleko fotela Wowa. Nie zwracał na niego uwagi. Oparty o balustradę patrzył bez większego zainteresowania na wspaniałe krzewy w ogrodzie.
Wowo początkowo próbował ustosunkować się do nowej sytuacji jękami , może nawet głośniejszymi niż zwykle. Grymasy, które wyczyniał spowodowały jedynie to, że się paskudnie uślinił. Toteż zaprzestał swoich popisów i trwał w bezruchu, próbując językiem rozmazać wyciekającą ślinę.

Wowo początkowo chciał przystosować się do nowej sytuacji...
-No chodź już Rudi -wzywała Eliza z sypialni. Albinos poszedł. Coś tam szeptali, po czym odgłosy dochodzące stamtąd wskazywały na to, że w sypialni odbywają się w sposób nieskrępowany ostre zapasy miłosne.
W pewnym momencie wszystko umilkło. Znów szepty i albinos z sterczącą męskością wyszedł chwycił poręcz fotela Wowa i skierował go do sypialni.
Ciężka zasłony były zasłonięte. W półmroku Wowo wyraźnie dostrzegł Elizę rozwaloną na jego małżeńskim łożu. Jedną ręką pieściła swój brzuch i krocze. Spojrzała na Wowa jakby pytająco. Nic jednak nie powiedziała. Tym bardziej że drab zostawił Wowa opodal łożnicy i zajął się Elizą. Bardzo aktywnie.

Wowo był na wyszukanym seansie pornograficznym. Mógł te popisy oglądać bezpośrednio, lub w ogromnym lustrze, które na ścianie przeciwległej do łoża kazał przed laty umieścić, On też dawał popis, Buntu i niemocy. Nic innego zrobić nie mógł. Bulgotał tylko ślina, która obficie wyciekała na brodę i koszulę. No i straszliwe spojrzenia, które miotał wybałuszonymi oczami.
-Wowo uwielbia takie rzeczy. To jest wielki lubieżnik.
Eliza wypowiedziała te słowa do albinosa, który wyraźnie był w transie. Układał Elizę w coraz to nowych pozycjach i wwiercał się w nią z niekłamanym upodobaniem. Przyznać trzeba, że dziewczyna wykazywała też wiele pomysłowości w tych figlach.

Ustali w końcu w bezruchu. Wszyscy. Wowo był chyba najbardziej zmęczony.
Eliza poszła do przyległej łazienki. Albinos leżał na wznak bawiąc się swoim przyrodzeniem. W pewnym momencie, jakby sobie coś przypomniał- spojrzał na Wowa i mrugnął do niego porozumiewawczo.
Eliza wyszła z łazienki z miną osoby, która spełniła pokładane w niej nadzieje.
-Teraz będę damą Piękne szmaty Honoraty są szyte jakby na moją miarę. Nosimy ten sam rozmiar butów. Biżuteria jest bezwymiarowa. Pasuje do każdej osoby..
Otworzyła drzwi szafy wbudowanej w całą ścianę. Ogarnęła wzrokiem kiecki. Oglądała. Była to jednak zabawa.

W pewnym momencie wyraźnie znudzona, jednym ruchem wyjęła to o co od początku chodziło. Skromną w kroju sukienkę, z naturalnego jedwabiu w czarno czerwone kwiaty, przypominające maki. Wyglądała w niej prześlicznie. Siadła na pudle przed toaletką i poprawiała makijaż. Albinos kilkoma ruchami wskoczył w swoje proste ciuchy.
Eliza wybrała sobie czarne lakierowane sandałki. Wstała, przeciągnęła się zmysłowo. Wymownie spojrzała na Wowa. Zdjęła ze ściany obraz, pod którym były metalowe drzwiczki. Raz jeszcze spojrzała na Wowa. Poszła do salonu po swoją torebkę. Wyjęła z niej dwa kluczyki. Pasowały do zamków sejfu.


Eliza wyjęła dwa kluczyki. Pasowały do zamków sejfu. Honorata chowała tam biżuterię, Powtórzyła znowu swoje igraszki. Bez większego zainteresowania oglądała brylantowe pierścionki, ciężkie złote bransolety..
I znowu jednym zdecydowanym ruchem otworzyła szkatułkę w której był naszyjnik z pereł i takiż pierścionek. To tylko założyła. Resztę niedbale wrzuciła do sejfu. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wyraźnie zadowolona odwróciła się do Wowa z łagodnym, dziewczęcym uśmiechem. Chyba wiedziała gdzie był czarny słomkowy kapelusz, czarna torebka, rękawiczki. Choć może to była kwestia intuicji.
Tak wystrojona spojrzała raz jeszcze na zaplutego kalekę. Wypchnęła wózek na taras. Podeszła do balustrady. Chwilę patrzyła na ogród .Musnęła czoło Wowa delikatnym pocałunkiem.
-Good bye Wowo. Tyle tylko usłyszał. Nie doszło do niego głośne przecież skrzypienie schodów .Trzaśnięcie drzwi wyjściowych.

W następnym odcinku sentymentalne refleksje z cyklu : a mnie jest szkoda lata i....
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Tucza · dnia 29.11.2010 09:09 · Czytań: 763 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
czarodziejka dnia 30.11.2010 09:14
Już na samym początku zauważyłam literówkę i powtórkę oraz kropkę zamiast przecinka, nie wskaże gdzie, bo nie wiem jak cytować.:confused: Uporządkuj spacje przed przecinkami i myślnikami ( ja też popełniam takie błędy) i oczywiście interpunkcję. Ja nie jestem w tym dobra, ale na pewno doświadczeni użytkownicy portalu wskażą ci gdzie. Pozdrawiam:)
Znawca_Sztuki dnia 17.02.2011 18:32
Bardzo słabiutki ten tekst, stracony czas.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:84
Najnowszy:Janusz Rosek