Nie bardzo potrafiła sobie tego ułożyć. Bała się myśleć o tym. Dojrzała kobieta, ustabilizowane życie, łamane przez szaleństwo, „bo żyje się tylko raz, w końcu” ; „ życie jest ja pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co się trafi” .
Powietrze otaczające tą dwójkę ciekawych siebie ludzi, było już bardzo chłodne. Mogliby jednak siedzieć długo, patrząc na siebie. Rozmawiać ze sobą, dla czego coś takiego nie może mieć sensu. Spierać się, walczyć na słowa, przy obopólnym uśmiechu. Jednak kobiety, które mają rodziny, mają też związane z tym obowiązki.
Przykladowo było to przygotowanie ubrania, dla dziecka na następny dzień, oraz zrobienie obiadu. Dla tego ich spotkanie dobiegało powoli końca.
Wstali otrząsając spodnie z kurzu. Kate założyła swój płaszczyk, torbę przez głowę i ruszyli wolnym spacerowym tempem. Piotrek wydawał się przygnębiony tym, że to już koniec. Milczał długo. Zamyślony, patrzał w niebo. Kobieta wyrwała go z letargu.
- Czy jeśli nie miałabym męża, mógłbyś związać się z tak dojrzałą kobietą? Co powiedzieliby na to Twoi rodzice? – spojrzała na niego. Widziała zapatrzoną, milczącą twarz Piotrka zachęcając go do odpowiedzi szerokim uśmiechem, rysującym się na twarzy, która przez chwile oświetlona była latarnią, obok której przechodzili.
- Moi rodzice… - Westchnął. Na pewno mama nie miałaby nic przeciwko temu. Wychodzi z założenia, że człowiek jest wolny i robi co chce. Tym bardziej, jeśli jest dorosły.
- Tata, może miałby jakieś uwagi, ale zwarzywszy, że jest człowiekiem, który mało się odzywa, również by to strawił i pewnie stłamsił to gdzieś w sobie. W ogóle ja mam bardzo tolerancyjnych rodziców, za co dziękuje temu o tam. – Wskazał głową ku górze
Ponownie zapanowało milczenie. Oglądanie siebie do chwili kiedy wypluła na znaczną wysokość gumę do żucia. Pytała go żartobliwie, czy potrafi tak. Mówiąc od razu, że zawsze lubiła to robić. Opowiadała jak rozbiła się rowerem zjeżdżając ze wzniesienia po którym teraz wchodzili. Kiedy znaleźli się już na górze, oboje zaczęli żwawiej przebierać nogami. Tak chyba już jest, że powrót zawsze bywa szybszy.
Będąc już na miejscu w którym zaczęła się ich wspólna historia. Zmierzyli się wzajemnie.
- To co, wracamy do swoich światów? Piotrek przerwał ciszę.
Kobieta, tylko mu przytaknęła. Oboje jeszcze powiedzieli sobie dobranoc i rozeszli się do swych domów.
Żona i matka, która była spanikowana wewnętrznie, do końca nie wiedziała co zrobiła „Chyba nic „ - myślała. „ Przecież to tylko normalne wyjście na piwo…” – Tłumaczyła się wewnętrznie. Jednak rzeczywistość kreowała co innego. Strach. Że coś się rodziło i że nie może nad tym zapanować. Może to nie, aż tak ją przerażało, co fakt, że tak szybko.
Po drugiej stronie był Piotrek, którego rozpierała energia. Sterydy chowały się przy tym co działo się z jego ciałem. Był już innym człowiekiem. Czuł to dosadnie, mógłby skakać po chmurach.
Trwało to bardzo długo, ale w końcu wyszedł z kokonu. Dla niego dopiero teraz zaczynało się życie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
maszracje · dnia 07.02.2011 08:25 · Czytań: 810 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: