Roksa - 11 - Dzieci - soczewica
Proza » Długie Opowiadania » Roksa - 11 - Dzieci
A A A
Od sześciu miesięcy nie przechodziłam przemiany (sama oczywiście tego nie wyliczyłam, to Kuba odznaczał każdy kolejny dzień, jakby w nadziei, że w końcu coś do mnie dotrze). Ta ciąża była jakaś inna, czy to przez tą bransoletkę, czy przez to, że byłam ciągle zajęta i czułam się mniej samotna.


Nie mogłam uwolnić się od strachu. Opowiedziałam Kubie o swoich doświadczeniach. Zrozumiał, jak bardzo się boję, ale nadal starał się zmienić moje myślenie na bardziej pozytywne:

- Dasz radę. Teraz nie jesteś sama. Na pewno tak się działo dlatego, że zarabiałaś tak... No, wiesz, to przez tych facetów tak się kończyło. Odpoczywaj. Nie musisz nawet tamtych obserwować, jak się gorzej czujesz.

Owszem, nie musiałam, robili to za mnie Skrzatowie.


O tym, że mąż tamtej kobiety uderzył dziecko, powiadomił mnie jeden z najmłodszych Skrzatów. Przybiegł do mnie, gdy się kąpałam. Ich naturalny brak dyskrecji bywał nawet dla mnie czasem krępujący.

- Roksa! Dziecko już nie płacze! On wyszedł z domu, a jej nie ma nadal!

O tym wiedziałam, zgłosiła się sama do psychiatry, bo podobno widziała małe, bure ludziki i twierdziła, że to depresja poporodowa i ogólne zmęczenie byciem matką. Poderwałam się tak szybko, jak na to pozwalało mi moje ciało i podążyłam we wskazanym kierunku.


Do domu, gdzie mieszkali tamci ludzie miałam kilka minut drogi na nogach. Weszłam na piętro, gdzie prowadził mnie Mały. Drzwi były pootwierane, dla Skrzatów żaden zamek nie był problemem, ich drobne rączki służyły za precyzyjne wytrychy. Przeszłam przez pusty korytarz. W kuchni na podłodze leżało małe ciałko. Chwyciłam je na ręce i wybiegłam z domu. Mały żył jeszcze, ale krwawił. Wylizywałam ranę na jego udzie i biegłam, ciągle pełna nadziei.


Pierwszą osobą, na jaką natknęłam się u siebie, był Dżi. Powiedział znaczącym tonem:

- Trzeba zatamować.

Spytałam:

- Jak? Czym?

Wskazał głową na mój nadgarstek, chociaż sama wiedziałam, o co mu chodzi. Nie wiem, czy nie wierzyłam, że naprawdę stawia mnie przed takim wyborem, czy naprawdę aż tak kochałam Kubę, ale zerwałam opaskę bez namysłu i zawiązałam dzieciakowi tak, aby krwawienie ustało.


Ledwie to zrobiłam, poczułam znajomy ból w dole pleców. Jęknęłam:

- Dżi...?

Po jego twarzy płynęły malutkie łzy, właściwie ich nie widziałam, pozostawiały jedynie ślady nieco szersze od pajęczych nici:

- Wybrałaś, które przeżyje.

Po nogach płynęła mi krew. Poprosiłam cicho:

- Nie zostawiaj mnie...

Objął ramionami mój palec:

- Jasne. Dasz radę! Musisz być silna. Dziecko Kuby też będzie potrzebowało matki.

Odetchnęłam głęboko i zaczęłam wyć, jak nigdy dotąd. Dzieciak leżał na moich kolanach. Podłoga zalana była krwią, a pode mną już leżało moje własne dziecko.

Synek Kuby rozpłakał się. Nie wiem, czy obudziło go moje wycie, czy zaczynał po prostu odzyskiwać siłę. Ja zemdlałam.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
soczewica · dnia 30.03.2011 07:05 · Czytań: 1383 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Komentarze
czarodziejka dnia 30.03.2011 09:36
Cytat:
O tym, że mąż tamtej kobiety uderzył dziecko, powiadomił mnie jeden z najmłodszych Skrzatów. Przybiegł do mnie, gdy się kąpałam. Ich naturalny brak dyskrecji bywał nawet dla mnie czasem krępujący.


- za dużo

Kolejny smutny fragment i kolejna strata. Ależ ta bohaterka ma przechlapane.:)
JaneE dnia 30.03.2011 10:01
Oj, bardzo to smutne. W sumie ciekawi mnie, czy gdyby Roksa miała więcej czasu do namysłu, podjęłaby taką samą decyzję.
Usunięty dnia 30.03.2011 14:28
Podświadomie nastawiłam się na takie jakieś ckliwe rozwiązanie. Że jedno i drugie maleństwo przeżyje. Ale z drugiej strony wiedziałam, że to bardziej moje chciejstwo... Ten jest tekst niezwykle spójny w niespodziankach... Pozdrawiam.
Usunięty dnia 30.03.2011 22:07
Ach ta Roksa... tutaj tylko westchnęłam, tzn. aż bardzo głośno westchnęłam. Smutno mi się zrobiło, a może zaczyna się u mnie przesyt na smutne obrazki...
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
dach64
28/11/2023 16:55
Bardzo słuszny wiersz. Niezwykle istotny i prawdziwy.… »
Marian
28/11/2023 08:25
Marku, dziękuję za odwiedziny. »
gaga26111
27/11/2023 17:56
Dziękuję:) za opinie i czas poświęcony na komentarze.… »
Lilah
26/11/2023 20:13
Bardzo dziękuję, ajw. Moje strofki mają trochę inne metrum… »
ajw
26/11/2023 19:47
Przepiękne tłumaczenie. Pozdrawiam serdecznie, Lilah :) »
ajw
26/11/2023 19:45
Wiolinie - piękna interpretacja :) »
ajw
26/11/2023 19:45
Niby nic, a jednak dzieje się w tym wierszu pomiędzy… »
mike17
26/11/2023 17:54
A ty liż mnie, to taka piękna gra :) Sztuka lizania to nie… »
Yaro
26/11/2023 14:12
Pozdrawiam:) »
Yaro
26/11/2023 14:11
Nie wiem czy celowy rozjazd światów , taki obraz się… »
Marek Adam Grabowski
25/11/2023 14:05
Kopiuje mój komentarz z innego mieszcza: "Ciekawy… »
nicekk
25/11/2023 14:00
NImfa, blacha i smsy. Celowo taki rozjazd światów? Ciekawe… »
ajw
25/11/2023 11:00
Nawet iskrą można wzniecić ogień, więc może nie wszystko… »
valeria
23/11/2023 20:51
Bardzo się cieszę, że mnie odwiedzają takie gwiazdy:) a… »
Pulsar
23/11/2023 17:47
Dziękuję za wpis. Również pozdrawiam. »
ShoutBox
  • Berele
  • 28/11/2023 08:40
  • Poranek; dźwięk budzika, odcisk brudnej ręki na ścianie, szum czajnika, strumień wody do kubka, silnik samochodu dostawczego za oknem; wciśnięcie klawisza w starym radio.
  • mike17
  • 14/11/2023 20:43
  • Sweet dreams, my love :)
  • Jaaga
  • 14/11/2023 12:23
  • Dzień dobry, zapraszam na herbatkę.
  • mike17
  • 13/11/2023 14:45
  • Dzień doberek całej literackiej społeczności :)
  • aleksander81
  • 13/11/2023 09:16
  • I dzień dobry w poniedziałek, do piątku już niedaleko ;)
  • mike17
  • 12/11/2023 14:02
  • Wesoły pozdrowczyk ślę dla wszystkich :)
  • aleksander81
  • 12/11/2023 08:46
  • Wczoraj było święto, w Poznaniu wszyscy maszerowali i jedli rogale marcińskie. Też fajnie!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty