Ogrom sali był dla niego przytłaczający. Kucał w kącie. Nad jego tłustymi i posklejanymi włosami górował olbrzymi parasol pajęczyny. Odgłos spadających kropel deszczu przyprawiał o dreszcze. Rozbijając sie o popekaną posadzkę zdawały się wykrzykiwać jego imię. One wiedziały. I on wiedział. Znał swoje grzechy. Także te, popełnine zeszłego wieczoru. Spojrzał na dłonie. Zaschnięta za paznokciami krew jeszcze raz przypomniała mu o czekającej go karze. Kroki...
Zbliżał się kat. Skulony mężczyzna głośno przełknął ślinę. Wstrzymał oddech i podniósł się. Zrobił to bardzo wolno. Zbyt wolno. Odczuł to w każdym stawie i mięśniu odpowiedzialnym za wykonany ruch. Domyślał się, iż jest to część kary. Jego, rozpoczęta kilka godzin temu, pokuta. Rozbieganymi oczami wyszukiwał wśród cieni zbliżającej się osoby. Sędziego i egzekutora. Uciekający przed wyrokiem mężczyzna ruszył w stronę schodów. Posępne bloki, monotonnie ciągnące się ku górze odpychały swym wyględem. Tak jakby starały się powiedzieć "Prowadzimy tylko do góry. Nikt po nasz jeszcze nie schodził". Wchodził na górę przygarbiony i skulony. Jak ktoś niższego gatunku, pogardzany i wyśmiewany przez środowisko. Poczucie winy ponownie uderzyło. Tym razem od środka, jak odruch wymiotny. Ramiona nie wytrzymały. Ugięły się pod ciężarem, sprowadzając głowę na schody...
Pieszczotliwe ciepło rozlewało się po policzku. Nie! Miał cierpieć. Kara nigdy nie jest przyjemna. Chwilę później poczuł kąśliwe ukłucie bólu na łuku brwiowym. Dziwne. Już nie słyszał swojego imienia, lecz zawołanie : "Idź! Wspinaj się! Uciekaj!"
Dotarł na drugie piętro. Światło wpadające przez olbrzymie okna oślepiło go. Po omacku podszedł do ściany i z wyciągniętymi rękami ruszył w stronę kłującej oczy światłości. Chłodny powiew na twarzy sygnalizował, że zbliżył się do okien. Świeże powietrze. Coś co utrzymuje przy życiu otaczający nas świat, a także jego osobę. Przez trzydzieści lat dzieliło z nim łoże życia. Było kochanką, żoną i przyjaciółką. Nawet teraz, dmuchając w spękane wargi chciało podzielić się z nim pieszczotą. Rozchylił usta. Przyjął pocałunek.
...stał nad stawem. Przyglądał się jak wiatr tańczy w szuwarach, a słońce powoli chowa się za mieniącą się miliardem barw taflą wody. Dobiegający do jego uszu śmiech dzieci sprowadził go z powrotem. Wiatr ucichł, a fearia barw rozpłynęła się jak mgła. Nachylił się nad wodą. Jego odbice falowało, wydawało się takie nierealne. Tak jak odbicie osoby stojącej obok niego.
- Piękny zachód, prawda? - zachwyt w głosie wywołał u mężczyzny dreszcze - Wiatr tak ładnie śpiewa.
Spojrzała w jego oczy. Skradła jego duszę. Poznała wszystkie sekrety. Nigdy nic nie dawał za darmo. Chciał tego samego. Nawet gdy jej niebieskie oczy zszarzały, a piersi przestały unosić się ku górze. Chciał wydrzeć jej sekrety. Znaleść je, głęboko ukryte wśród cieplutkiej czerwieni i różu. Zapach jej ciała wprowadził go w amok. Dzieci. Tak podobne to matki. Też miały sekrety. Poznał i te. Pachniały podobnie. Amok. Furia. Ciemność. I barwa niebia. Śpiewający wiatr, deszcz szeptający cichutko. Stary budynek...
Otworzył oczy i spojrzał za siebie. Na szczycie schodów stał kat we własnej osobie. Jego twarz wydawała się być przecięta szerokim uśmiechem. Ruszył w stronę swojej ofiary. Powoli, jakby chciał delektować się strachem emanującym od mordercy. "Skacz! Nie pozwól by cię dorwał!" krzyczał deszcz rozbijający się o fasady budynku. Mężczyzna uciekający od prześladowcy otarł krew z brwi. Czas zakończyć karę...
Strugi padającej z nieba wody obmywały jego głowę. Powoli zbliżająca się ciemność pozwalała zapomnieć o bólu, bodźcu dobiegającym z każdego zakamarka poraninego ciała. Powykręcane członki nadawały mu groteskowy wygląd. Oczy skierowane miał na piętro, z którego skoczył by uciec. Stojąca w wybitych oknach postać machnęła z pogardą ręką i rozpłynęła się w mroku. Trzydzietoletni mężczyzna zamknął oczy. Twarz pokrył grymas uśmiechu.
Głupek...
To słowo po wieki będzie szumieć w martwym umyśle mordercy.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Khalim · dnia 21.05.2006 22:32 · Czytań: 766 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: