Linia życia - julanda
Proza » Obyczajowe » Linia życia
A A A



- Dlaczego nic już nie mówisz? Czego ci brakuje? – pytała, patrząc na mnie jakby nieobecnym wzrokiem. Siedziałam sama na tarasie, który powstał tylko na chwilę w mojej wyobraźni. Chciałam odpocząć i dla zabawy opisywałam w myślach brzuszki kasztanów, których tej jesieni chyba już nikt nie chciał zbierać, więc zasypywały alejki w parkach i uliczki osiedla.
- Nie oczekiwałam wizyty - odpowiedziałam bardzo opryskliwie, w każdym razie poczułam, że tak to zabrzmiało.
- Czekałaś na mnie, bo źle ci tu samej. Zaprosiłaś, nie zaprzeczaj.
Zaczęłam się zastanawiać. Mogłam jej przyznać rację. Było mi samej źle, może dotkliwiej niż zwykle odczuwałam samotność? Balansowanie na linie życia wydawało się coraz trudniejsze i pozbawione sensu.
- Nie wiem, o czym miałabym z tobą rozmawiać. Wszystko już zostało powiedziane. Świat nie powstał przed minutą. Jest stary, a myśl ludzka wypełniła się słowami i faktami.
- Myślisz o tamtej książce? - Wskazała dłonią na tę, która leżała obok. Była to chyba kwintesencja wszystkiego, co można powiedzieć o człowieku i życiu. Ile razy brałam ją do rąk, docierało do mnie, że nic już więcej nie można dopowiedzieć.
- Tak, przez nią milczę - zgodziłam się.
- Ale przyznasz, że nie tylko?- W jej głosie nie było ciekawości. Wyraźnie oczekiwała potwierdzenia.
- Tak, nie tylko przez nią – odpowiedziałam. Jeśli to jest wypalenie, jak mówią, to jest w takim razie trudniejsze, niż sobie wyobrażałam i nie mam siły na rozmowę. Nawet, gdybyś umiała zmienić zdarzenia, cofać czas, i tak mi wszystko jedno. Mam nadzieję, że zrozumiesz.
- Poszłabyś ze mną na spacer? - spytała nagle, ale bardzo delikatnie, może wyczuła, że jestem gotowa atakować?
- Dokąd? Tam nad rzekę, którą wymyśliłam, jak tę werandę? - Podniosłam głos. - Może jeszcze chcesz obejrzeć mój dom, sny? Jesteś intruzem w moich myślach. Nie mam dla ciebie miejsca i czasu. Żegnam... - Obserwowałam, w jaki sposób zareaguje. Była bardzo spokojna.
- Spróbuj wymyślić coś jeszcze, pomyśl sobie, że się uda. - Patrzyła uważnie, czekając, co odpowiem.
- To wykluczone! Jeśli coś można dodać temu światu, to już nie ja! Nie potrafię. Jeśli mówisz, że mnie znasz, wiesz i resztę.
- Dlatego tu jestem! – Spojrzała z widoczną troską.
- Nie na ciebie czekam... - Miałam wrażenie, że o tym też wie.
- Ale teraz i tak jesteś sama, a ja ci proponuję spacer.
Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego podniosłam się z fotela i zamknęłam drzwi domku.
- Zamykasz? - spytała. Przecież to dom twojej wyobraźni. Nie zamykaj. Roślinom zabraknie powietrza, zresztą powinnaś je podlać. - Upominała, jak nauczycielka w szkole.
- Bez znaczenia. Nic się im nie stanie. Wiesz, że mi wszystko jedno.
- Nie jest ci wszystko jedno, bo chcesz żyć, a do końca jeszcze trochę zakrętów...
- Myślisz o zakrętach losu? - spytałam, bo tylko tak mi się skojarzyło. - Boję się ich, boję panicznie, jak nigdy przedtem...
Szłyśmy obok siebie równo wzdłuż jakiejś niewidocznej linii. Pomyślałam, że moja towarzyszka jest bardzo szczupła, zbyt szczupła. W powietrzu gęstniało milczenie, łaskotane szumem szarzejącej w oddali pod ciężarem wieczoru rzeki. Zrobiło się chłodno. Wyprzedziła nas dwójka roześmianych dzieci. Uśmiechnęłam się. Taki widok zawsze wywoływał we mnie radość, niezależnie od nastroju, tym razem też.
Mała piłeczka, którą odbijały od drogi, podskoczyła nagle wyżej uderzając w konar drzewa i wpadła do rzeki. Nie wiem, dlaczego podbiegłam i weszłam po nią do wody. Mokrą oddałam maluchom, które zdziwione nie odezwały się słowem. W końcu to nieważne, że nie powiedziały "dziękuję", bez znaczenia.
- Jesteś mokra! - Moja towarzyszka patrzyła, jak na suchy piasek ścieżki, którą szłyśmy, skapuje woda, kiedy nagle piłka znów znalazła się rzece, a ja wbiegłam po nią ponownie. Sytuacja powtarzała się wielokrotnie. Zauważyłam, że zabawa sprawia mi przyjemność. Aż za kolejnym razem stało się coś, co zmieniło sytuację w koszmar...
Dzieci pobiegły dalej, a ja stałam w rzece. Przed sobą na wysokości głowy zobaczyłam skarpę. Rwący nurt sięgał mi do pasa, a stopy wciągał brunatny muł.
- Podam ci rękę - zawołała do mnie moja towarzyszka i wtedy pomyślałam o niej: "ta, która pojawiła się znikąd".
- Jesteś za słaba, to nic nie da – odpowiedziałam, rozglądając się, czy przypadkiem nie ma w pobliżu innych ludzi. Potrzebowałam kogoś silniejszego... Wystarczyłoby podanie ręki, a jej była zbyt słaba. Przestraszona, wypatrywałam łagodniejszego brzegu. Ratunkiem byłby powrót do miejsca, z którego zeszłam do rzeki, ale to wydawało się zbyt ryzykowne. Powierzchnię wody, która przypominała atrament, marszczyły tańczące wiry. Niepokój przeszedł w strach. "Ta, która pojawiła się znikąd" odeszła.
Zrozumiałam. Wydawała się taka szczupła... Była Linią Życia. A ja naprawdę jestem w tarapatach...

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
julanda · dnia 26.05.2011 20:34 · Czytań: 1267 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 31
Komentarze
MaximumRide dnia 26.05.2011 20:52
,,W powietrzu gęstniało milczenie, łaskotane szumem szarzejącej w oddali, pod ciężarem wieczoru, rzeki.,,

Podoba mi się to zdanie:)

Czy to koniec? Tak szybko?:)
Podoba mi się bardzo. Spokojna opowiastka aż tu nagle takie coś. Czy bohaterka w końcu się uratowała? Bo nie wiem. Podoba mi się lekkość, z jaką jest opisana ta historia. Linia życia. Jest słaba. Co za gorzka prawda. A gdy ,,jej nie potrzebujemy,, to zapominamy jakim darem jest życie, aż tu nagle: bęc.
Tekst daje do myślenia.
Pozdrawiam:)
Azazella dnia 26.05.2011 21:14 Ocena: Bardzo dobre
Lubię takie teksty. Ten podobał mi się szczególnie. Skłania do przemyśleń.
Adela dnia 26.05.2011 21:21
Lubię Twoich egzystencjonalnych towarzyszy podróży, która jest dialogiem, ale pod nim skrywa się wiele znaczeń, emocji i refleksji.
Przeczytałam z wielką przyjemnością, choć zakończenie mnie zasmuciło. Przed oczami pojawiła mi się owa szczupła linia i smutne oczy bohaterki. Co dalej? Bardzo jestem ciekawa ciągu dalszego.
Pozdrawiam,
A.
green dnia 26.05.2011 21:31
Ładnie Julando snujesz swą opowieść i właściwie nie miałabym żadnych zastrzeżeń gdyby nie tytuł.
Raz skojarzył mi się ze starym filmem z Julią Roberts a ponieważ jeszcze chciałam potwierdzić czy się nie mylę, wrzuciłam sobie go w Google i o zgrozo wyświetlił mi się jeszcze jakiś serial na Polsacie.:bigeek:
No i jak już mówię, nie lubię dopełniaczówek a tytuł jest ich kwintesencją.

Pozdrawiam ciepło, bo mimo tytułu wyszłam od Ciebie usatysfakcjonowana treścią. :)
julanda dnia 26.05.2011 21:47
Witajcie maratończyczy! Dziękuję Max, Aza, Ado, Green! ;)
Green, serial jest późniejszy niż pomysł, widziałam plakaty na mieście. ;) Sądzić się z Polsatem nie mam szans. ;) A LŻ jest terminem, który po prostu istnieje, jak miliony innych określeń. Trudno ją obwiniać, że akurat jest nielubianą dopełniaczówką (ja je zresztą uwielbiam!). A cykl obejmuje różne, jednakowo już zużyte i opisywane tematy, więc trudno o oryginalność. Tu Linia Życia jest postacią, tak jak np. Kasia Nowak, ;)
Dzięki śliczne. Pozdrawiam!
P.S. Max, tak! Jest ciąg dalszy... ;)
julass dnia 26.05.2011 21:52
a mi się nie bardzo podobało chociaż wcale nic złego w tekście nie ma... ot takie osobiste nielubienie tematyczne:)
nawet się nie mam do czego przyczepić;)
Usunięty dnia 26.05.2011 21:58
Julando

Tytuł raczej bardzo znany, i już o tych liniach nieco było, ale to nic. W miarę ciekawy tekst. Ponieważ ostatnio droga Miladora - niedościgły dla mnie wzorzec powiedziała, że każda interpretacja jest dobra, więc ja tu dostrzegłam bohaterkę w tarapatach bo beznadzieja ją dopadła, brak zawierzenia, tego wyciągnięcia ręki (ach jakie to normalne w dzisiejszym świecie, coś nam się wydaje, a tak naprawdę to tylko pozory, i już się rozpisywać nie będę), innej interpretacji nie widzę na razie.
Kilka uwag, pozwolisz...
"balansowanie na linie życia" - czy nie aby linii?
"szłyśmy obok siebie... wzdłuż jakiejś linii ." - przed kropka brak spacji.
" w powietrzu gęstniało milczenie, łaskotane szumem szarzejącej w oddali pod ciężarem wieczoru, rzeki" - to zdanie nie bardzo mi leży, jakoś za dużo tu czegoś, może bez tego "pod ciężarem wieczoru" bo rzeczywiście ciężkie zdanie wyszło.
"odbijały od drogi" - może zwyczajnie odbijały piłeczkę, bez tej drogi, bo tak jakoś dziwnie, albo odbijały o drogę, czy uderzały piłeczką w drogę lub nawierzchnię asfaltu , ale ja nie wiem do końca, nie chcę się czepiać za bardzo.
"Wpadł do rzeki. Weszłam za nią do wody" - dwa razy (do) za blisko moim zdaniem, może wpadła do rzeki a ja za nią pobiegłam zanurzając w wodzie łydki, albo samo - pobiegłam- wiadomo, że jak za nią pobiegła to i z pewnością weszła do tej wody. I "moja towarzyszka" - jednego moja ja bym się pozbyła:)
pozdrawiam
julanda dnia 26.05.2011 21:59
:) Julass, zaraz się pokulgam z radości, jak to cudko z Twojego avatarka! Byłabym przerażona, gdybyś się znalazł w grupie docelowej tego opowiadanka! Ono nie dla Ciebie! Poszłabym chyba w towarzystwie Linii na piwo! Ale miło mi, że przeczytałeś!
Chociaż dżungary to muszą się nieźle nabiegać, lubią to! (Uwielbiam dżungarskie chomiki!) Pozdrawiam!

Witaj Ardo, jak Ci przeszkadza, pomyślę. Tam jest na linie... :)
Też pozdrawiam!
Ciąg dalszy do Ardo: po przemyśleniach poprawiam jedynie spację, reszta była przemyślana, a, jak chcesz, mogę Ci zaprezentować osiem wersji zdania z drogą i piłeczką, jak i tego z wieczorem - chciałam tak. Opowiadanie jest z kryzysu połowy życia bohaterki, wiem, że trudno zrozumieć je wcześniej. I na szczęście! :D
julass dnia 26.05.2011 22:07
cieszę się że zostało mi odpuszczone:)
green dnia 26.05.2011 22:16
Cytat:
Green, serial jest późniejszy niż pomysł, widziałam plakaty na mieście.


to się nazywa pech...B)
julanda dnia 26.05.2011 22:27
Wiesz, w tym przypadku nie, ale gdy ma się pomysł na ekstra biznes i ktoś ubiegnie, wtedy dopiero! O tym też może być opowiadanko: Samo życie - tytuł już jest, znów używany!
Buziaki! :)
Usunięty dnia 26.05.2011 23:09
Tylko osiem? Dobrze, że nie "sto trzydzieści pięć tysięcy".:)
Spacja - ależ proszę. I tak wiadomo o co chodzi.;)
pozdrowienia
julanda dnia 26.05.2011 23:20
:DArdo! JaCi zaraz dam "sto trzydzieści pięć tysięcy"- a za jakie grzechy?:lol:
Dobranoc! Ale, ale, nie biegniesz w maratonie? Tym bardziej dzięki za czytanie!
Usunięty dnia 27.05.2011 06:30
Jakoś lubię te Twoje wypociny;). Jest dobry pomysł, świetne wykonanie co mogę więcej napisać. Zabrakło ciągu dalszego, ale to pewnie dobrze tylko ja potrzebuję czasu żeby to zrozumieć:sourgrapes:. Czytanie Twoich tekstów sprawia mi przyjemność. Pozdrawiam
julanda dnia 27.05.2011 06:59
:D Humorko? Zrobiłaś literówkę, ;), chodziło Ci o wykociny, rozumiem? Dzięki, pozdrawiam!
Usunięty dnia 27.05.2011 07:19
A to koty się nie pocą? bo jeśli nie to zupełnie zmienia mój stosunek do tekstu;).
Wasinka dnia 27.05.2011 09:18
Ech, niby taka banalna rozmowa, a jednak udało Ci się ją włożyć w takie ramy, że staje się świeża i refleksyjna. Jest gdzieś w środku taki klimat, który ciągnie za sobą czytelnika. A sama treść... prawdziwa, ale ze smętku wyrosła... Ciekawa personifikacja, jak też cała przenośnia. Wymowna.
Pozdrawiam w świergocie ptaków.
Usunięty dnia 27.05.2011 11:42
Masz szczególny dar do tworzenia klimatu swoich opowieści. Rzeczywiście jest w tym coś kociego. Klimat rozsnuwa się leniwie, łagodnie i tajemniczo.
Treść mniej mnie przekonuje, nie jest wyrazista, oczywiście każdy może sobie interpretować, jak zechce, ale ja nie lubię szukać sensu na siłę. Więc nie szukam. Cieszę się klimatem.
Chociaż fragment z dziećmi i piłeczką jest świetny również treściowo.
Pozdrawiam.
julanda dnia 27.05.2011 13:23
Wasinko i blaszko, serdeczne dzięki - klimat, to dla mnie najważniejsza rzecz w pisarstwie. Szukam go nawet tam, gdzie wystarczy sucha informacja. Dobór słów jest sztuką, której działanie wyczuwalnie dotyka codzienność. Uwierzcie, nawet kupując truskawki buduje się baśnie; gdyby Julka pewnego dnia zrzuciła buty i weszła do ogrodu, który powstał chwilę wcześniej między rzęsą a łzą, może najważniejszy zegar świata uśmiechnąłby się pod wąsem, ale ciii... Pozdrawiam!
Kushi dnia 27.05.2011 23:19 Ocena: Świetne!
Witaj julando:):)
A ja bym Twoje opowiadanie zinterpretowała jako rozmowę pisarki z...wyobraźnią:) Osoba siedząca na tarasie - poetka, pisarka zaprasza do rozmowy wyobraźnię z której próbuje wydobyć coś nowego, coś oryginalnego dla...być może nowego wiersza, powieści
Spróbuj wymyślić coś jeszcze, pomyśl sobie, że się uda. - Patrzyła uważnie, czekając, co odpowiem.
- To wykluczone! Jeśli coś można dodać temu światu, to już nie ja! Nie potrafię. Jeśli mówisz, że mnie znasz, wiesz i resztę.
- Dlatego tu jestem! – Spojrzała z widoczną troską.

Spodobała mi się ta rozmowa:) I tak ją sobie odczytuję:):shy:
Pozdrawiam ciepło:)
julanda dnia 28.05.2011 01:10
Witaj Kushi, dziękuję, że zajrzałaś i, co ciekawe, Ty jedna zwróciłaś uwagę na najważniejszy fragment! Zastanawiałam się, czy ktoś zauważy, może zapyta, co to za książka... Ona ma tytuł, okładkę i treść, która jest kwintesencją wszelkiej myśli...
Pozdrawiam ślicznie! :)
Krystyna Habrat dnia 28.05.2011 11:34
To kolejny twój dobry tekst będący metaforą jakiegoś abstrakcyjnego pojęcia filozoficznego, związanego z życiem ludzkim.
Potrafisz ładnie ująć tę abstrakcję i zobrazować poezją.
Skończy się czytać i chce się od nowa, żeby wyłuskać jeszcze jakieś niedostrzeżone niuanse. Ja chciałam sprawdzić, czemu ta - traktowana z niechętnym przymusem - towarzyska, jest linią życia. Jeszcze nie wiem. Ale ładne to i warte wgłębiania się. Aha, odeszła, gdy bohaterka tonie... I teraz widzę, czemu bohaterka siedzi na tarasie sama, gdy ta jest obok.
julanda dnia 28.05.2011 12:45
Dziękuję Sokol ślicznie. Potrafisz zawsze wprawnie zajrzeć w zakamarki tekstu, znajdując ukryte znaki i całe obrazy. To właśnie, jak sama zapewnie wiesz, najbardziej cieszy autora. Pozdrawiam serdecznie!
Darksio dnia 31.05.2011 18:38
Witaj, Julando.
Świetny tekst. Choć nie przepadam, za opowieściami "psychiatrycznymi", tu muszę oddać sprawiedliwość. Czuć w nim tajemnicę, przy czym wszelkie próby jej rozwiązania prowadzą donikąd. Z pewnością nie jest to tekst, który zapomnę jeszcze przed zamknięciem komputera.
Pozdrawiam.
julanda dnia 31.05.2011 19:30
Witaj, Darksio!
Co mam odpowiedzieć? Nie zamykaj komputera? ;) Dziękuję, pozdrawiamślicznie!
Szuirad dnia 01.06.2011 11:22
Witaj
a ja stałam w rzecze - chyba rzece :)

Trzeba czytać z uwagą, by nie sytracić wątku. Urojony świat szybko zmienia sie, przeistacza. Jak dla mnie w kilku miejscach trochę tekst traci na płynności, ale to raczej subiektywne odczucie, które tylko delikatnie rysuje dobre wrażenie po przeczytaniu tekstu.
Dla mnie końcówka jest jasna.. Nie ma Linii Życia, nie ma życia, zresztą bohaterka sama powiedziała, że nic już do książki nie dorzuci, wszystko zostało dopisane. Koniec, zamknięte...

pozdrawiam
julanda dnia 01.06.2011 12:59
;) A Ty spryciarzu! Jak nic czytałeś pod lupą... Ale wiesz, to i tak "pestka", bo dopiero dwa tygodnie temu zauważyłam, co mi zrobił chochlik w Antologii :(, słowo, ani ja, ani nikt nie zobaczył od jesieni rezydującej na dziko literki, zawahania tekstu? Już włażę do rzeki... by naprawić błąd.;)
Dziękuję, za miłą wizytę, no i szczególną uwagę - pozdrawiam ślicznie!
KarolaBas dnia 01.06.2011 13:05 Ocena: Świetne!
Julando, witaj! Tekst mnie pochłonął! Na tyle,że kiedy dotarłam do końca byłam rozczarowana,że więcej nie poczytam. Masz dobre pióro, piszesz lekko i niemalże poezyjnie. Ładnie. Ciekawy pomysł na taki krótki tekst a tyle w nim momentów do refleksji i rozważań. Wart uwagi! Gratuluję i pozdrawiam serdecznie!
julanda dnia 01.06.2011 23:34
Karola, dziękuję. To mi przypomniało, że tak naprawdę jest dalszy ciąg... druga część, jednak czy jej istnienie jest uzasadnione, tego, jeszcze nie potrafię powiedzieć. Czas pokaże. Pozdrawiam ślicznie!
KarolaBas dnia 05.06.2011 00:30 Ocena: Świetne!
Julanda, osobiście będe czekać na ciag dalszy i zagladać, zaglądać będę! Mam tylko nadzieję,że nie zrobiłas mi złudnej nadziei. No proszę! Uśmiechy przesyłam i pozdrawiam!
julanda dnia 05.06.2011 02:05
;) O masz, to się porobiło, teraz będę musiała dla Ciebie wniknąć w matrix mojego laptopa, bo nie wiem, w którym pliku mam szkic drugiej części! Daj mi czas chociaż do wakacji! Dzieki, że wróciłeś! :)Pozdrawiam!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
26/04/2024 21:35
Cieszę się, że podobają Ci się moje wiersze, one są z głębi… »
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:58
Najnowszy:Janusz Rosek